30. Bolesne wspomnienia

2.5K 239 88
                                    

We wtorek, poszliśmy na akcje charytatywną, w której zebrała się cała śmietanka towarzyska Hollywood. 

Nie ukrywam, że na samym początku chodziłam od prawej do lewej i z ukrycia strzelałam „sobie" fotki, w tle z najbardziej znanymi aktorami Ameryki.

Tak naprawdę, nie mieliśmy z Christianem czasu sam na sam. Co chwila, ktoś do nas podchodził i gratulował związku, dopytywał się o naszą historię (przy okazji dowiedziałam się, że Wood mnie podobno oblał kałużą i zaprosił po tym na randkę). 

Christian miał nawet przemówienie, w którym zachęcał do wspierania młodzieży z pasją i tam ogłosił, że wpłacił okrągłą sumę dziesięciu tysięcy dolarów.

Ja nagrywałam stories z całej tej akcji, a pod koniec dnia, wstawiłam krótki filmik na Instagrama, przybliżający sens zbiórki.

Aż przyszła środa. Dzień, w którym mamy pojechać do schroniska. Od rozmowy z Kentem, żadne z nas o tym nie wspominało. Nie mam pojęcia jaką decyzję podejmiemy - czy przygarniemy kota czy psa - ale każda z nich wydaje się zła.

To nie tak, że nie chcę zwierzaka, ale cholera. 

Adopcja nie ma być zachcianką, ma być ona w pełni świadoma. Posiadanie zwierzątka to jak posiadanie dziecka. Trzeba poświęcać mu dużo uwagi, mieć odpowiednie do tego warunki.

Mówię to też Lilce, która siedzi naprzeciw mnie, w mojej kuchni, z kubkiem w dłoni. Wpadła na kawę.

- Przeginasz – zbywa mnie ręką. – Miałam kiedyś kota, pamiętasz? Takiego rudzielca. Wychodził, kiedy chciał, wracał kiedy chciał. Musieliśmy z rodziną mu tylko wymieniać jedzenie i picie w misce.

Wpatruję się w nią w oszołomieniu.

- Lila, on wam zaginął po miesiącu.

- Dobrze, może zły przykład – śmieje się, a ja skrzywiam.

Przecież to straszne! Ten biedny kot zwyczajnie w świecie zaginął, a ona go nawet nie szukała!

Ignoruję jej głupi żarcik i mówię:

- Poza tym, nie wiem u kogo ten zwierzak miałby przebywać.

- Wymieniajcie się nim tak, żeby miał cotygodniowe wycieczki.

- Ale on może mieć za dużo stresu przez to. – łapie się za głowę.

Naprawdę nie wiem co mam zrobić, szczególnie, że postanowiłam, że nie ważne co się stanie, zwierzak nie zostanie przez nas porzucony.

Koniec i kropka.

Lila ciężko wzdycha. Odrzuca głowę do tyłu.

- Zmieńmy już temat, bo mielisz go od dwudziestu minut.

Zagryzam policzek od środka. No super, i po co ci o tym mówiłam, co?

Jako, że Lila nie zetknęła się z żadną moją odpowiedzią, bierze milczenie za zgodę, usadawia się prosto i mówi:

- Skończyliśmy kręcić pierwszy sezon!

W szoku zakrywam usta dłońmi.

- I o niczym mi nie powiedziałaś?!

- Po to właśnie przyszłam! – uśmiecha się od ucha do ucha. – W zasadzie skończyliśmy już miesiąc temu. Przez to, że montażyści od razu pracowali nad dostarczonymi im materiałami, to serial wychodzi o dwa tygodnie wcześniej, niż planowano!

- Co ty gadasz?! – uśmiecham się szeroko, czując przepełniającą mnie dumę.

- Na poważnie! – Lilka odstawia z hukiem kubek na stół i obraca się na krześle, żeby z plecaka, który wisi na oparciu, wyciągnąć, piękną, złotą kopertę. Podaje mi ja. - Chciałam cię zaprosić na jego projekcję!

KISS CAMWhere stories live. Discover now