19. Wiktor

1.6K 172 54
                                    

Zamurowało mnie, gdy zobaczyłem Michalinę tańczącą w salonie. Moich towarzyszy chyba też zaskoczył ten widok. Gdy zorientowała się, że nie jest sama, i odwróciła w naszą stronę, poczułem, jak przepływa przeze mnie fala ciepła. Pragnąłem podejść do niej, nachylić się nad nią, dotknąć jej rozpalonej twarzy i pocałować ją. Tak by to wyglądało, gdybyśmy naprawdę byli razem, ale przecież nie mogłem tego zrobić, bo jedyne co nas łączyło to ten cholerny układ, z którym coraz gorzej sobie radziłem. Przekonywałem samego siebie, że muszę być konsekwentny i cierpliwy, ale przychodziło mi to z coraz większym trudem. Chciałem ją mieć, już, teraz. To ciągłe kontrolowanie się, by przypadkiem się nie ujawić, wprawiało mnie w stan irytacji. I jeszcze ci wszyscy faceci, którzy się wokół niej kręcili... Skoro ktoś podrywał ją, gdy ostatnio byliśmy w restauracji, to oznaczało, że takie sytuacje mogły mieć miejsce częściej. I jak ona na takie zaczepki reagowała, gdy nie było mnie w pobliżu?

Zbliżyłem się do niej i lekko zirytowanym tonem zapytałem:

— Co ty masz na sobie? — Nie chodziło mi o ubrania. To był tylko nieistotny pretekst, który wykorzystałem, by w jakimś sensie ukarać ją za flirtowanie z facetem w restauracji. I za to, że wciąż się do mnie nie przekonała.

Próbowała się tłumaczyć. Pociągnąłem ją w głąb domu, do jednego z pokoi, gdzie mogliśmy przedyskutować sprawę na osobności.

Postawiła mi się, wypomniała, że od początku mówiła, że do siebie nie pasujemy. Chyba nie mogła powiedzieć czegoś, co bardziej by mnie wkurzyło i... zasmuciło. Jej słowa były jednoznaczne — dla niej to był tylko układ, na którego zakończenie czekała z utęsknieniem, nie potrafiła dostrzec niczego więcej, chociażby tego, jak bardzo mi na niej zależy.

Wróciłem do salonu. Witek, dobry znajomy mojego ojca, poprosił, bym zaprojektował mu dom, który niedawno kupił na Mazurach i właśnie w tym celu się spotkaliśmy. Michalina nie była mi do niczego potrzebna, ściągnąłem ją tutaj pod byle pretekstem i najchętniej nigdy nie pozwoliłbym jej odejść. Mogła tańczyć w salonie. I spać ze mną w łóżku.

Na spotkanie zaprosiłem też Pawła, mojego długoletniego pracownika, który specjalizował się w aranżacji drewnianych domów, a taki właśnie kupił znajomy ojca.

— Jestem — oznajmiłem, zbliżając się do siedzących na kanapie mężczyzn.

Obaj patrzyli na mnie z zaciekawieniem. Z pewnością chodziło im o Michalinę. Zobaczyli w moim domu kobietę młodszą ode mnie o ponad dziesięć lat i chyba ich to zaskoczyło.

— Następczyni Anny? — zapytał zaczepnie Witek, unosząc sugestywnie brew.

Gdy się rozwiodłem, próbował zapoznać mnie ze swoją córką, która wówczas też była świeżo po rozstaniu, ale stanowczo odmówiłem i nie podnosił więcej tego tematu.

— Raczej nie — odpowiedziałem bez emocji i usiadłem na kanapie.

— Tancereczka... — skomentował pod nosem. — Ładna dziewczyna. Gdzie ją poznałeś?

— Na imprezie firmowej — rzuciłem od niechcenia. — Przejdźmy do pracy. Pokaż projekty, które przygotowaliśmy — zwróciłem się do Pawła. — I napijecie się czegoś?

— Kawy bym się napił — oznajmił Witek, klepiąc się po udach.

— Dla mnie tylko woda — powiedział Paweł.

Uznałem, że to dobry moment, by przywołać Michalinę i poprosić ją, by nas obsłużyła. Musiałem jakoś ją wykorzystać, by nie zorientowała się, że ściągnąłem ją tutaj bez powodu. Zawołałem ją i gdy po chwili usłyszałem jej kroki w korytarzu, znów ogarnęły mnie emocje, a gdy się pojawiła, zatrzymując w niedalekiej odległości ze splecionymi przed sobą dłońmi, nie mogłem oderwać od niej wzroku. Witek i Paweł też się na nią gapili.

Gdybym cię nie poznała | ZakończoneWhere stories live. Discover now