22. Zabawy ciąg dalszy

3.9K 328 59
                                    

Jaka jest moja historia?

Wciągam głośno powietrze i odsuwam się od Christiana. Robię jeden, a potem drugi krok w tył, aż jestem na tyle daleko od niego, że każdy z nas ma swoją własną przestrzeń.

Przestrzeń, która jest dla nas obojga bezpieczna.

Zakładam ręce na piersi. Czuję jak się zamykam, jak jedna, piękna chwila, zamienia się w zmorę. Jak przyśpieszam swój oddech, przed oczami robi mi się ciemno, a ja nie mogę się uspokoić. Chcę, żeby Christian spuścił ze mnie wzrok, nie zagryzał wargi i nie pytał się tymi smutnymi oczami, czy i ja kiedyś zostałam zraniona.

Bo jak każdy człowiek na świecie, przeżyłam coś, co zniszczyło cząstkę mnie.

Nie lubię rozmawiać o niektórych aspektach mojego dzieciństwa, wolę ich nie wspominać, nikomu się z nich nie zwierzać, bo tak jest łatwiej.

Łatwiej jest być szczęśliwą Melody, która od zawsze jest nieco głupiutka, pochopna i nieumyślna.

Wzruszam ramionami.

- No wiesz, mieszkałam całe życie w Polsce, a kiedy dorosłam, przeprowadziłam się tutaj. – uśmiecham się lekko. Staram się jakoś ukryć to, jak bardzo mnie zestresował, chociaż drgający kącik ust mnie dość mocno zdradza.

Kurwa, czemu musiał zadać to pytanie akurat teraz? Cały magiczny moment jakby wyparował.

Wood unosi wysoko jedną brew. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał, ale innej nie jestem mu w stanie dać. Szczególnie, że nie wiem nawet na czym stoimy. Kim my dla siebie jesteśmy?

Zwykłymi współpracownikami? Znajomymi? Przyjaciółmi?

Przyjaciele się nie całują. Współpracownicy też nie.

No przecież mi nie powie, że ćwiczymy na przyszłość.

- To... - odchrząkuję. – Po co tu przyjechaliśmy?

Christian wygląda na mocno zmieszanego. Nie wie, jak się zachować. Przestępuje z nogi na nogę, unosi rękę i się drapie po głowie, a potem przeciera twarz i odbija się od płotku.

- W zasadzie to po nic. Chciałem to miejsce odwiedzić i tyle. - Schyla się i zbiera z ziemi perukę, którą mu zerwałam z głowy. - Pomożesz mi to założyć? Mamy jeszcze parę godzin do końca dnia.

Kamień spada mi z serca. Odpuścił temat.

Powoli, z zachowaniem ostrożności, podchodzę do chłopaka i przejmuję od niego włosy. Przy tym zahaczam lekko o jego koniuszki palców, po których przechodzi elektryczne napięcie.

Boże... o mało co, a nie zaczęlibyśmy się tu rozbierać.

To jak Christian mnie całował, gdzie umieścił dłonie... Robię się cała czerwona na twarzy i staję na palcach stóp, żeby mu założyć perukę.

Po chwili, jest już na miejscu.

- Rozmazałam ci szminkę – mamroczę niezrozumiale pod nosem. – Muszę ci ją poprawić.

Jak tylko zrobiłam mu w domu usta, wrzuciłam do kieszeni bluzy szminkę. Z doświadczenia wiem, że łatwo idzie ją zjeść, albo rozmazać. W zasadzie to nawet się spodziewałam tego, że nie raz poprawie ją Christianowi, ale nigdy nie pomyślałabym, że powodem tego będzie nasz pocałunek.

A przynajmniej nie dzisiaj.

Przykładam ją do ust Christiana, palcami zmazuje to, co rozmazało się na brodzie, a on wtedy mówi:

- Ja ci też jej trochę zostawiłem na ustach. O tutaj – Christian wyciąga dłoń w kierunku mojej twarzy, a ja zamieram. Przeciera palcami kąciki ust. – Już powinno być dobrze.

Kiss cam (JUTRO ZNIKA Z WATTPAD)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz