13. Wiktor

1.9K 171 11
                                    

Było coś niesamowicie relaksującego w możliwości spacerowania z Michaliną za rękę. Nie robiłem takich przyziemnych, prostych rzeczy od lat i nawet nie zdawałem sobie sprawy, że mogą sprawiać taką przyjemność.

Pozytywnie zaskoczyły mnie reakcje dziewczyny na moje próby bliższego kontaktu. Była zawstydzona i skrępowana, ale spodziewałem się, że coś wypali przy właścicielu mieszkania, gdy nazwałem ją ,,kochaniem'', a ona jedynie spojrzała na mnie zdezorientowanym wzrokiem i się zarumieniła.

Ta świadomość, że przez trzy miesiące będę miał ją blisko... Trzy miesiące zamienią się w trzy lata, a trzy lata...

Chyba trochę się zagalopowałem. Nawet w przypadku Anny, która przecież została moją żoną, byłem ostrożny, chociaż po czasie okazało się, że niewystarczająco. Jednak jeżeli chodziło o Michalinę, to puszczały wszystkie moje blokady. Po rozwodzie z Anną przysięgłem sobie, że nie wejdę już w żaden związek, by nie narazić się ponownie na takie rozczarowanie i zranienie. Poznanie uroczej, młodej kobiety wywróciło to postanowienie do góry nogami. Ale przecież Michalina nie była taka jak moja eksżona...

Kolejne mieszkanie, które oglądaliśmy, znajdowało się w kompleksie nowoczesnych apartamentowców tuż przy Wiśle. Było większe niż poprzednie, lepiej umeblowane i przynależał do niego przestronny taras.

Michalina, podobnie jak przy poprzednim mieszkaniu, oglądała każdy kąt z zainteresowaniem.

— I jak? — zapytałem, widząc jej niepewne spojrzenie.

Podszedłem do niej i wsunąłem rękę pod rozpiętą kurtkę, kładąc ją na talii dziewczyny. Cały czas miałem potrzebę, by ją dotykać, a teraz mogłem to robić pod pretekstem ćwiczeń.

Gdy uniosła na mnie wzrok, znajdując się tak blisko, znowu odebrało mi mowę. Zwariuję przy niej.

— Możemy wyjść na zewnątrz i tam wszystko przedyskutować? — poprosiła.

Pożegnaliśmy się z właścicielem, obiecując, że skontaktujemy się z nim, gdy się zdecydujemy i wyszliśmy z budynku. Na szczęście tym razem Michalina nie zdecydowała się na uprawianie biegów po schodach.

— I jak? — zapytałem ponownie, gdy znaleźliśmy się na zewnątrz. — Podoba ci się?

— Tak, ale tamto w kamienicy lepsze.

Zaskoczyła mnie, bo gdybym ja miał wybierać, zdecydowałbym się na to, które oglądaliśmy przed chwilą. Mieszkanie w kamienicy lepiej prezentowało na zdjęciach niż w rzeczywistości.

— Jeszcze mamy dwa miejsca do obejrzenia.

— A możesz odwołać te spotkania? To w kamienicy najbardziej mi się podoba.

— Nie widziałaś jeszcze wszystkich — naciskałem. Po części chciałem, by rozważyła wszystkie opcje i wybrała mieszkanie, w którym będzie czuła się najlepiej, a po części to po prostu dążyłem do tego, by spędzić z nią jak najwięcej czasu.

— Wiem, ale czuję, że tam będzie idealnie. Wiktor... — To, jak wypowiadała moje imię, tak trochę niepewnie, ściszonym tonem, podrażniało każdy mój nerw. — Myślisz, że będziesz mógł je wynająć od ręki?

Spojrzałem na nią z zaciekawieniem. Naprawdę zależało jej na tym, by jak najszybciej wyprowadzić się od rodziny. Na usta cisnęło mi się mnóstwo pytań, ale jeszcze nie znajdowaliśmy się na tym etapie, by ona była gotowa zwierzać mi się ze swoich problemów.

— Raczej tak — odpowiedziałem. — Nie pamiętam dokładnie warunków, ale wydaje mi się, że jest dostępne od zaraz. Zadzwonię do właściciela i powiem, że się zdecydowaliśmy.

Gdybym cię nie poznała | ZakończoneWhere stories live. Discover now