7. Wiktor

1.6K 157 16
                                    

Nie mogłem wybić sobie tej dziewczyny z głowy. Przez całą niedzielę, czyli następnego dnia po bankiecie, rozmyślałem o niej, rozpamiętywałem to, co się między nami wydarzyło i nie potrafiłem się skupić na niczym innym. Kładąc się do łóżka, przysięgłem sobie, że nazajutrz nie poświęcę jej nawet sekundy. Na poniedziałek miałem zaplanowane trzy spotkania z klientami i pewnie ze dwa razy tyle wideokonferencji. Nie będę miał nawet czasu, by o niej pomyśleć, uznałem rozsądnie.

Jasne.

Cały dzień byłem rozkojarzony. Na jednym z wewnętrznych spotkań nagle zapadła cisza. Wzrok miałem wbity w ekran do rzutnika, na którym prezentowano jakieś informacje. Nie byłem w stanie stwierdzić, jakie dokładnie. Dopiero po dłużej chwili zorientowałem się, że wszyscy zamilkli i czekali, aż odpowiem na zadane pytanie, a ja nawet nie wiedziałem, jak ono brzmiało. Myślami byłem na sobotnim bankiecie i przeżywałem na nowo taniec z Michaliną — jak obejmowałem ją w talii, jej miękka dłoń spoczywała w mojej i te jej oczy...

— Wiktor, to jak? — zwrócił się do mnie dyrektor finansowy. Przeniosłem na niego wzrok, zupełnie nie będąc w temacie. — Wchodzimy w to? — Pytał, czy decydujemy się na nowy projekt. Nie wiedziałem nawet, o jaki rodzaj obiektu chodzi.

Odchrząknąłem.

— Podejmiemy decyzję na kolejnym spotkaniu — odpowiedziałem lakonicznie.

Nikt tego nie skomentował. W końcu moje słowo było święte. Nie znosiłem braku profesjonalizmu. Dużo wymagałem od pracowników, ale nie mniej wymagałem od samego siebie. To ja nadawałem tempo tej firmie. Przynajmniej do teraz.

Chyba będziesz musiała mi to wynagrodzić, Michalino.

Wyobraziłem sobie, jak wynagradza mi mój brak profesjonalizmu w pracy, który zupełnie nieświadomie spowodowała. Podnieciłem się. Chryste.

Sięgnąłem po szklankę i wypiłem duszkiem całą wodę, a następnie zamknąłem laptopa i wstałem.

— Wrócimy do tematu za tydzień — ogłosiłem i ruszyłem do wyjścia z sali konferencyjnej. Pracownicy podążyli moim śladem i zaczęli zbierać swoje rzeczy.

Poinformowałem moją asystentkę, by nikogo do mnie nie wpuszczała i zamknąłem się w gabinecie. Otworzyłem klapę laptopa i po raz setny odczytałem e-mail, który dostałem od znajomego. Znajdowały się w nim informacje o Michalinie, które udało mu się uzyskać w tak krótkim czasie.

Jej rodzice zmarli, gdy miała osiem lat. Byli instruktorami tańca. To sporo wyjaśniało — studia, które wybrała. Ale nie tylko to. Ten smutek w jej oczach... Już wiedziałem, skąd się wziął. Miałem nadzieję, że mimo wszystko jeszcze będzie szczęśliwa. Przy mnie.

Przeczesałem ręką włosy i na moment wstałem od biurka. Podszedłem do przeszklonej ściany. Ależ mnie nosiło. Chciałem coś zrobić, ale z drugiej strony nie powinienem...

— Ona ma dziewiętnaście lat... — wyszeptałem pod nosem.

Gdybym był w stanie wybić ją sobie z głowy, sprawa byłaby prosta.

Wróciłem do komputera. Kolega przesłał mi jej plan zajęć, a także grafik kawiarni, w której pracowała. Zrobił głupotę, bo załączył też jej zdjęcie. Byłoby lepiej, bym nie mógł jej widzieć. Już i tak miałem nadmiar bodźców. To chyba była fotografia do legitymacji studenckiej, czyli takie formalne zdjęcie. Gdybym mógł wpleść palce w te włosy... Dotknąć tych ust... Pocałować...

— Ogarnij się. — Zaczynałem rozmawiać sam ze sobą.

Zerknąłem jeszcze raz na plan zajęć i grafik jej pracy. Ona miała zaledwie dziewiętnaście lat, dopiero rozpoczęła studia i już zdecydowała się pracować. Było to dla mnie niezrozumiałe. Dzisiaj miała zajęcia do siedemnastej, a później zmianę w kawiarni.

Gdybym cię nie poznała | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz