12. Nieudane przedsięwzięcie

5.9K 485 93
                                    

Musze opanować swoje hormony i tyle.

Nigdy więcej nie pozwolę sobie, by na widok Christiana moje serce szybciej zabiło. Przeprowadziłam się do Ameryki, żeby zrobić karierę w charakteryzacji, a nie po to, żeby biegać za pierwszym lepszym chłopakiem, pocałowanym na kiss cam'ie.

Tyle w temacie.

Dlatego opanowuje dziwne mrowienie w dole brzucha, na widok ubranego w granatowy garnitur Christiana.

- Cześć – siadam koło niego w limuzynie, która już na mnie czeka w ciemnej uliczce, koło jakiejś kawiarni.

- Cześć – Christian schyla się do mnie lekko i daje buziaka w policzek.

Odsuwam się od niego pośpiesznie.

- Co ty robisz? – piszczę. 

Jeżeli Christian zacznie się tak zachowywać to z mojego postanowienia będą nici. 

Czemu on ot tak nagle zdecydował się, że da mi buzi na powitanie? Tak nie wolno. 

Jego brwi powędrowały wysoko w górę, a kącik ust lekko zadrgał.

- A na co, Ci to wygląda? Witam się z tobą, Melody.

Tyle to i ja wiem. 

Przewracam oczami i uciekam od niezręcznej ciszy. Spoglądam zza okno poruszającego się pojazdu.

Wieczorami w Los Angeles, czuję się, jakbym była w innym wymiarze. Wszyscy o tej godzinie wychodzą z domów na spacery, czy zwiedzanie. Każda restauracja, kawiarnia czy klub wydaje się unikatowa.

Wciąż nie potrafię się do tego przyzwyczaić. W Warszawie dość sporo osób wychodzi wieczorami z domów, ale nie aż tyle. 

Tu jest weselej.

Po jakimś czasie wjeżdżamy do dzielnicy Hollywood. Ona wyróżnia się na tle innych. 

Nic dziwnego, to miejsce zna każdy na świecie, a to znaczy, że coś w tym musi być.

Podjeżdżamy do wielkiego, przepięknego pałacu, wyjętego niczym z Disney'owskiej bajki. Nie dość, że jest niepowtarzalnie zdobiony, to w dodatku ma wiele zwierzęcych posągów, które w dłoniach, czy na głowach trzymają lampiony.

Mogłabym tak się wpatrywać w ten budynek przez całą noc i nikt nie zmusiłby mnie bym oderwała od niego wzrok.

No chyba, że Christian wyciągnie w moim kierunku dłoń. 

On już stoi na zewnątrz, gdzie niesamowicie błyska od fleszy aparatów, fanki piszczą na jego widok, a dziennikarze raz po raz zadają pytania.

Dasz radę, Melody. Nie ma czym się stresować. Codziennie przechodzisz przez coś podobnego, próbując dostać się do swojego domu. To dla ciebie żadna nowość.

- Gotowa? – pyta.

Skądś to już pamiętam. Mam takie uczucie deja vu.

Kiedy wygrywałam bilety na mecz Dodgersów, o to samo zapytał mnie prowadzący.

Wtedy bez zawahania odpowiedziałam, że jak nigdy wcześniej, ale teraz zastanawiam się co to znaczy być gotowym. 

Bo czy to nie jest tak, że życie polega na ciągłych wyzwaniach? Czy zadawanie komuś pytania, czy jest gotowy, ma sens? Ludzie tylko udają, że mają władzę, nad czymś co im się wymyka spod kontroli, ale prawdą jest, że samo życie rzuca nas w wir wydarzeń, nie pytając o to czy jesteśmy gotowi.

My po prostu tacy musimy być, nawet jeżeli nie chcemy.

- Oczywiście.

Chłopak uśmiecha się do mnie, a ja chwytam za jego dłoń i wychodzę. Mam wrażenie, że cały świat na chwilę zamarł. Twarze ludzi są wypisane w czystym szoku, ale tylko na chwilę. Bo milisekundę później świat wraca do swojego funkcjonowania. Dźwięki są ogłuszające, flesze oślepiające. Próbuję na czymś się skupić, na jednym punkcie, ale nawet tego nie potrafię zrobić, bo Christian, pieprzony, Wood, układa swoją rękę na mojej talii i prowadzi mnie do przodu.

Kiss cam (JUTRO ZNIKA Z WATTPAD)Where stories live. Discover now