1. Dzień sukcesów

16.6K 740 212
                                    

- Jak się masz, Mel?

Tak bardzo trzęsą mi się ręce, że zaraz chyba zemdleje. Świat rozmazuje się przed oczami, a język ugrzązł w gardle.

Właśnie wpadłam do przyjaciółki. Usadowiłyśmy się na jej łóżku i już miałyśmy zająć się obgadaniem mojej nowej pracy, gdy Lila stwierdziła, że musi przyciszyć radio, bo nie będzie potrafiła się skupić na tym, co mówię. I wtedy usłyszałyśmy, że zaraz odbędzie się konkurs, w którym można wygrać dwa VIP-owskie bilety na mecz Dives'ów. 

Divesowie są jedną z najbardziej znanych drużyn baseballowych w stanie Kalifornia, to klub z Los Angeles. Ja i mój tata po prostu ich kochamy. Bardzo często popołudnia spędzamy na ich meczach, a oglądanie któregoś z VIP-owskiego miejsca byłoby spełnieniem największego marzenia mojego taty. Dlatego to normalne, że krzyknęłam:

- Czekaj!

Lila cofnęła rękę niczym oparzona. Chyba ją przestraszyłam.

- Nie przyciszaj! Pogłośnij!

Koleżanka, choć bardzo zdziwiona, wykonała to nagłe polecenie. Spiker oznajmił, że już za minutę otworzą linię telefoniczną. 

Chwyciłam komórkę i wpisałam powtarzany już po raz kolejny numer.

Nerwowo spoglądałam na prawy górny róg wyświetlacza. Jeszcze chwila i... wybiła dwunasta. Kliknęłam w słuchawkę.

Nawet nie zdążył zabrzmieć jeden sygnał połączenia, gdy usłyszałam męski głos.

- Witamy w radio MY-LA! Przedstawisz się światu, złotko?

Odsuwam telefon od ucha i spoglądam na wyświetlacz. Niemożliwe! Połączyłam się z nimi!

Odpowiadam nieco zbyt piskliwym głosem:

- Cześć, jestem Melody i pochodzę z Polski.

- Z Polski? To kawał drogi stąd!

- No – Śmieję się nerwowo.

- Jak się masz, Mel?

Próbuję opanować drżenie głosu. To nic takiego. Zwykła rozmowa z prowadzącym największego radia w Los Angeles.

Nic takiego.

- Bardzo dobrze, dziękuję.

- Melody, masz ochotę zagrać o dwa bilety na mecz naszej ulubionej drużyny?

- Jasne! – Kiwam głową podekscytowana, choć nikt oprócz siedzącej naprzeciwko mnie Lili nie może tego widzieć.

- Zadam, Ci trzy pytania, na odpowiedź na dwa z nich będziesz miała pięć sekund, a na jedno minutę. Jesteś gotowa?

Biorę głęboki wdech, a Lila pokazuje mi kciuki. Jej obecność bardzo mi pomaga. Prawdopodobnie, gdybym była sama, nawet nie potrafiłabym się przedstawić - tak bardzo by mi się język plątał.

- Tak.

W słuchawce rozbrzmiewa gong.

- W którym roku założono Dives'ów?

Łatwizna. Nawet nie muszę się zastanawiać nad tą odpowiedzią.

- W 1912...

- Dokładnie tak! A czy znasz legendę ich powstania? – pyta zaczepnie prowadzący.

- Oczywiście! – uśmiecham się szeroko. Uwielbiam ją. – W ówczesnym Los Angeles, każdy znał bliźniaków Born. Słynęli głównie ze swoich idealnych dives'ów, czyli z „nurkowania" po piłkę. Kiedy ukończyli liceum, słuch po nich zaginął, jakby rozpłynęli się w powietrzu. Po wielu latach pojawili się w niewielkim barze, na obrzeżach miasta. Od razu ludzie ich rozpoznali, zaczęli wypytywać o ich życie. Podobno w Colorado założyli firmę z rzeczami do baseballu, która dość dobrze się rozrosła. Teraz mieli dalsze plany, ale na razie nie zdradzali jakie. Wreszcie po wielu godzinach rozmów i równie wielu piwach, zaczęli przebąkiwać, że chcą założyć klub baseballowy. Ludzie nie wierzyli, że to się uda, więc Bornsowie w końcu z kimś się założyli o dziesięć tysięcy dolarów, a już zaledwie po miesiącu stali się nie tylko założycielami Dives'ów, ale i bogaczami.

KISS CAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz