Noc. Ogień. Złoto. Cienie. Mrok. Oczy. Ogon. Światło. Krew. Ludzie. Broń. Krzyki. Smród. Przerażenie. Pogarda. Wszystko stało się nagle w nocy. Spokojnej nocy. Był festiwal więc ludzie tańczyli, pili, bawili się do późna. To wszystko się stało, kiedy większość z nich nadal się bawiła. Wydarzył się koszmar. Najgorsze koszmary, obawy stały się rzeczywistością. Radosne krzyki zamienią się krzyki przerażenia. Szczęśliwi, rozbawieni ludzie będą leżeć martwi na ziemi. Ich serca rozedrze nienawiść,a mrok wkradnie się w ich dusze. Ludzie tańczą, a ognisko rzuca cienie, które podążają za właścicielami. Pijani ludzie dalej piją, a dzieci mimo późnej pory nadal się bawią. Nikt. Nikt nie zauważył cienia wśród nocy. Przerażający ryk rozległ się w ciemności. Na niebie pojawił się zarys wielkiej bestii. Każdy już ją zauważył. Zniżyła swój lot. Wielka bestia ziejąca ogniem. Smok. Smok Ognia. Łuski smoka mieniły się złotem. Smok Ognia albo inaczej nazywany Władcą Ognia był wielki i patrzył na nich z pogardą. Jego wzrok i postawa mówiły jedno. Ludzie są dla niego zwykłymi robakami nie wartymi uwagi. Oczy świeciły srebrem mieniącym się ze złotem. Pionowe źrenice były czarne jak otchłań.