Wega. Zakończmy wojnę.

By WariatkowoAg

2.7K 270 302

Na wyspie, położonej wśród Nieprzebytych Wód, pozostawionej łaskawie przez same Gwiazdy, dwie dusze, nieświad... More

mapka
1. Rozdział 1
2. Rozdział 1.2
3. Rozdział 1.3
5. Rozdział 1.5
6. Rozdział 1.6
7. Rozdział 1.7
8. Rozdział 1.8
9. Rozdział 1.9
10. Rozdział 1.10
11. Rozdział 1.11
12. Rozdział 1.12
13 Rozdział 1.13
14. Rozdział 1.14
15. Rozdział 2
16. Rozdział 2.2
17. Rozdział 2.3
18. Rozdział 2.4
19. Rozdział 2.5
20. Rozdział 2.6
21. Rozdział 2.7

4. Rozdział 1.4

129 19 29
By WariatkowoAg

~ * ~

– Zbierać tyłki. – Rzuciła dziewczyna wchodząc wśród ruiny. Bez słowa zaczęła zasypywać ognisko kopiąc butem w piach. Z związanych już włosów, dalej ściekała jej woda.

– Popieprzyło cię?! – Chad nie był zadowolony z faktu, że odrzut spod buta dziewczyny trafił w jego drugą porcję kurczaka.

– Zamknij ryj, debilu – warknęła ściszonym głosem i złapała chłopaka za materiał kurtki, podnosząc do góry. Zajście nad potokiem sprawiło, że wszystkie nerwy jej puściły. Nie miała ochoty cackać się z kimkolwiek.

– Tay, spokojnie. – Dowódca z przypadku uniósł ręce w uspokajającym geście. – Co z twoją twarzą? – Przyglądał się opuchniętej wardze dziewczyny.

– Napotkałem człowieka z Merak. Możliwe, że to zwiad. – Odepchnęła młodego, powracając do zasypywania ognia. Wyprostowała się patrząc na dowódcę. – Raportu raczej nie doniesie, ale zaraz zorientują się, że nie wraca.

– Panowie – Frith uśmiechnął się do swojego oddziału – koniec odpoczynku. Na stanowiska.

Chłopcy z niezbyt zadowolonymi minami podnosili się i zakładali plecaki na plecy. Jeden z nich zapomniał o swoim mieczu. Dziewczyna podniosła broń i wepchnęła tamtemu w dłonie, patrząc na niego z politowaniem.

– Do kurwy nędzy, przecież te dzieciaki zaraz po umierają jeden po drugim – mamrotała pod nosem w taki sposób, że nikt jej nie zrozumiał.

Kiedy kierowała się na swoje stanowisko, dogonił ją Chad. Choć musiał co jakiś czas podbiegać, bo nie nadążał za dziewczyną. Jednocześnie zachowywał bezpieczną odległość. Nie chciał, by ponownie nim potrząsano, to niezbyt milłe doświadczenie.

– Ty, serio to był człowiek z Merak? – Ciekawość była silniejsza od strachu.

– Ta – mruknęła.

– O stary, coraz więcej ich po tej stronie Phekda! – Niemalże podskoczył z emocji.

– Na początku wojny Merak atakował jedynie nadrzeczne tereny Phekda – mówiła, twardo wpatrzona przed siebie.

– Skąd to wiesz? – Uspokoił się nieco.

– Pochodzę z tamtych stron.

– Ach... – Zazwyczaj rozgadany Chad, wydał z siebie jedynie westchnięcie. Wszyscy dobrze wiedzieli, że to właśnie tamte tereny zostały zaatakowane jako pierwsze na początku wojny. Nawet nie chciał myśleć, co jego kolega z oddziału musiał przeżyć.

– Teraz coraz bardziej panoszą się na zachodzie. Niebezpiecznie zbliżają się do stolicy... – Kontynuowała niewzruszona dziewczyna.

– Do morza próbują nas zepchnąć? – Młody myślał na głos.

– Na pewno. – Parsknęła nagle dziewczyna. Jednocześnie rozglądając się dokoła. – To ci akurat nie wyszło.

– No co? – Nie zrozumiał czym aż tak rozbawił kolegę.

– Zapewniam cię, że ich celem, nie jest zepchnięcie nas do morza. – Kiwała rozbawiona głową. – Raczej chcą nas powyrzynać, co do joty i zająć stolicę. O!

– Miałem cię za ponuraka, teraz widzę, że jesteś pesymistycznym wariatem. Wolę już, jak w ogóle się nie odzywasz.

Czarnowłosa otwierała usta, by odpowiedzieć, jednak nie było jej to dane. Tuż przy jej twarzy przeleciała strzała, rozbijając szybę w oknie tuż za nimi. Rozległ się pisk. Padli na ziemię chowając głowy przed lecącym szkłem. Odłamek trafił w twarz Chada, rozcinając mu policzek.

– Jazda! – wydarła się dziewczyna, ciągnąc za kołnierz młodego.

Wpadli za róg domu i przylegli do ściany.

– Skąd, kurwa, strzelają?! – Chad wrzeszczał, rozglądając się chaotycznie. Z policzka obficie sączyła się krew.

Czarnowłosa wychyliła się zza rogu i szybko oceniła czy reszta zdążyła schować się przed ostrzałem. Zauważyła Fritha przy ścianie jednego z domów, który dawał rozkazy reszcie. Szlag, nie widział ich.

– Zarazy jedne, skąd strzelają?! – Młody dalej pytał nie wiadomo kogo.

Skąd? Dziewczyna odwróciła wzrok w stronę, z której przyleciała strzała. Nikogo na dachach, ni w domach. Muszą strzelać spomiędzy uliczek.

– Do tyłu – szepnęła.

– Co?! – wrzasnął, patrząc na nią jak na ducha.

– I na Gwiazdy, przestań się drzeć.

Chad jakby dostał policzek. Otrząsnął się momentalnie. A nawet bez zbędnych pytań uniósł się i na przygiętych nogach powoli się wycofał. Kiedy znaleźli się za kolejnym rogiem, dziewczyna wyprzedziła go, po raz kolejny skręcając, po czym ruszyła do przodu. W chłopaku emocje zabulgotały, a adrenalina zaszumiała w uszach, zrozumiał, co chce zrobić. Zajdą ich od drugiej strony.

– Gwiazdy kochaniutkie... – Z jego ust wyrwała się modlitwa.

– Sz! – Uciszyła go czarnowłosa, zerkając przez ramię.

Oboje już bez słowa starali się jak najciszej stawiać kroki. Usłyszeli szelest i parę słów. Dziewczyna dała sygnał, by Chad się zatrzymał. Wyjrzała ostrożnie zza rogu. Aż uśmiech wdarł jej się na usta. Dwóch łuczników stało tyłem do nich i było zajętych ostrzeliwaniem oddziału ochotniczego, który krył się w ruinach. Odwróciła się do chłopaka i dała mu znać, że ona bierze tego po lewej, a on ma się zająć tym po prawo. Młody zdecydowanie kiwnął głową. Na jego twarzy nie było niepewności, czy paniki. Uspokoiło to nieco dziewczynę. Ruszyli. Czarnowłosa ostrożnie stawiała każdy krok, dłonią sięgnęła za plecy, gdzie w pochwie spoczywał sztylet. Była już dwa kroki od celu. Kątem oka zerknęła na kolegę, również był niedaleko. Skoczyła do przodu łapiąc mężczyznę od tyłu, od razu podcinając mu gardło. Niestety Chad był odrobinę wolniejszy. Megrezyjczyk zauważył, co dzieje się z jego towarzyszem. Akurat miał naciągniętą cięciwę. Pół oddechu zajęło mu odwrócenie się w kierunku dziewczyny i wypuszczenie strzały. Tay schowała się za trupem, którego cały czas obejmowała od tyłu. Strzała gładko wbiła się w ciało na wylot. Wzrok dziewczyny padł na grot, który znajdował się tuż przy jej brzuchu. Młody zamachnął się mieczem i wbił go w dłoń mężczyzny. Łuk upadł na bruk wraz z dwoma palcami. Nim z jego gardła zdążył wydobyć się jakikolwiek krzyk, Chad zamachnął się po raz drugi i trafił w okolice klatki piersiowej.

– Ja... – Przekleństwo zatrzymało się w gardle dziewczyny, cały czas wpatrywała się w strzałę, która mogła trafić ją w bebechy.

– Wybacz. – Stęknął młody, wyciągając z wysiłkiem miecz z mężczyzny. Ciało upadło na bruk. – Pół oddechu mi zabrakło.

Otrząsnęła się i popchnęła megrezyjczyka, który upadł koło swojego towarzysza.

– W porządku. Żyję.

– Co teraz? – chłopak schował miecz i rozejrzał się dookoła.

To samo zrobiła Tay. Oboje zauważyli Fritha razem z dwoma chłopakami, którzy pozbyli się dwóch łuczników przecznicę dalej. Reszta dalej kryła się między ruinami.

– Idziemy do nich – zdecydował pewny siebie Chad i ruszył do przodu.

– Czekaj. – Złapała go za ramię. – Czekamy na rozkaz. – Rozejrzała się po innych uliczkach i dachach. – Poza tym, gdzieś jeszcze są. Do ściany.

Przylegli do muru obok siebie i nasłuchiwali, obserwując resztę swojego rozdziału. Dowódca z przypadku spojrzał w ich stronę dając im tym znać, że wie, gdzie są. Jednak nie dostali żadnego rozkazu.

– Słyszałeś?

– Co? – zdziwił się, rozglądając nerwowo.

– Nie teraz. – Zagryzła wargi. – Kiedy strzała rozbiła szybę, damski krzyk.

– Kobiety są ewakuowane do Phekda.

– Przecież nie wszystkie. Wiele mogło zostać pominiętych albo gdzieś się chowają. – Sama była tego najlepszym przykładem.

– Wybacz, nic nie słyszałem, byłem zajęty ratowaniem swojego życia.

– Najwięksi herosi zazdroszczą ci odwagi – zakpiła.

– Zamknij się. Ej, ej gdzie się wybierasz?! – szepnął.

Dziewczyna nie myśląc za wiele tuż przy ścianie ruszyła w kierunku, z którego przyszli. Chad zaklął pod nosem, rozejrzał się jeszcze raz i ruszył za nią.

– Jak ja chce ruszyć, to nie, czekajmy na rozkaz – parodiował głos kolegi. – Ale jak wielki mości pan Tay, chce sprawdzić swoje zwidy to na chuj nam rozkaz – pieklił się, szepcząc pod nosem.

– Sza! – uciszyła go, ledwo oglądając się za ramię.

Dotarli do rogu domu z wybitym oknem. Dziewczyna rozejrzała się szybko i ruszyła biegiem do drzwi, zaskakując tym towarzysza, który został na miejscu. Wyważyła drzwi kopniakiem i wpadła do środka zamykając je za sobą. Przerażona kobieta zaczęła krzyczeć. W mgnieniu oka doskoczyła do niej zamykając jej usta dłonią.

– Ciii, nie zrobię ci krzywdy – szeptała. – Jestem z wojska ochotniczego Phekda. Pomogę ci.

Kobieta kiwnęła niepewnie głową. Czarnowłosa zabrała rękę.

– Masz w domu schowek lub piwnicę?

Przerażona kobieta zaprzeczyła ruchem głowy. Złączyła ze sobą drgające dłonie, by nad nimi zapanować.

– Sąsiadka ma piwnicę – mówiła przez zaciśnięte gardło. – Okna mamy naprzeciwko, da radę przejść.

– Dobrze. – Rozejrzała się po skromnym pomieszczeniu. – Bierz torbę, pakuj jedzenie i wodę. Skryj się, aż nie ucichnie, później skieruj się do Phekda.

– Nie pójdę – powiedziała twardo kobieta. – Czekam na męża.

Czarnowłosa zatrzymała się w pół kroku i z uwagą przyjrzała się jej twarzy. Już dawno podjęła decyzję, nigdzie się nie ruszy. Tay kiwnęła lekko głową.

– On wróci. – Kobieta przekonywała, do końca nie wiadomo kogo.

– Uważaj na siebie. – Posłała jej lekki uśmiech.

Nie była co do tego aż tak pewna jak kobieta. Domyśliła się, że mąż pewnie jest w wojsku. Niech Gwiazdy dadzą szansę im się jeszcze spotkać.

– Do cholery, Tay! – Na zewnątrz rozległ się krzyk Chada.

Dziewczyna nie żegnając się z kobietą, wybiegła na zewnątrz. Zdębiała na pół oddechu. Jednak od razu została zmuszona do powrotu na Wega, by sparować miecz lecący w jej stronę. Między uliczkami zaroiło się od wrogiego wojska. Było ich co najmniej trzy razy więcej. Usłyszała krzyki kolegów z oddziału.

– Nie, nie, nie... – szeptała.

Zamachnęła się celując w głowę przeciwnika, kopnęła jego ciało, zabierając miecz. Rozglądała się nerwowo. Wdziała Chada, który odpierał dwóch megrezyjczyków. W ruinach broniło się dwóch chłopaków. Frith z jeszcze jednym byli po jej lewej stronie. Gdzie reszta? Pobiegła pomóc młodemu.

– Nie mamy, kurwa, szans! – sapała, odbijając zakrzywiony miecz.

– Co ty, kurwa, nie powiesz?! – warknął uchylając się przed ciosem. Zmrużył oczy, lecący z czoła pot zaczynał go mocno irytować.

– Przedzieramy się do Fritha i chłopaków, i spieprzamy.

Obejrzała się za przywódcą, w tym samym czasie młody odbił miecz lecący w jej plecy. Odskoczyła momentalnie, kiedy zauważyła jeszcze jednego ciemnoskórego mężczyznę przed sobą.

– Psia mać, orientuj się! – Młody dobił przeciwnika.

– Później będę ci dziękował. – Ledwo dokończyła zdanie i dostała rękojeścią w brzuch. Skuliła się odruchowo, nie mogąc złapać oddechu. Odskoczyła jednak przed wymierzonym w nią kopniakiem. Zaatakowała serią szybkich cięć, by wybić przeciwnika z rytmu. Poczuła skurcz w prawym ramieniu. Niewiele myśląc chwyciła lewą ręką za sztylet na plecach i wbiła go przeciwnikowi w udo. Ruszyła do przodu. Kątem oka widziała Chada tuż za sobą.

– Dobrze, że jesteście! – zawołał Frith. – Musimy stąd spadać.

Tay przytaknęła mu kiwnięciem. Zauważyła ruch za sobą i odwróciła się wraz z zamachnięciem miecza. W momencie, kiedy wbiła ostrze w przeciwnika, zauważyła wyszczerzone oczy Chada. Zaledwie dwa kroki od niej chłopak padł na kolana, a między jego łopatkami sterczała strzała. Megrezyjczyk nieopodal chłopaka wbił mu miecz w plecy.

– Nie... – bezgłośnie poruszyła wargami.

Ogarnęła ją wściekłość. Chwyciła mocno miecz w obie ręce, chciała ruszyć ślepo przed siebie i zabijać wszystko, co napotka. Poczuła jednak mocny chwyt za ramię oraz szarpnięcie do tyłu.

– Nie bądź głupi, uciekamy. – Frith przez chwilę wpatrywał się w upadające ciało Chada. Skupił się na wyciągnięciu żywego jeszcze kolegi z tego piekła. Odbił miecz przeciwnika i zaczął biec.

Po chwili dziewczyna biegła już sama. Czuła jakby tylko gniew utrzymywał ją w przytomności. Ściśnięte gardło nie pozwalało złapać pełnego oddechu, przez co paliły ją płuca. Zmrużyła zaszklone oczy i skupiła się na stawianiu kolejnych kroków przed siebie.

~ * ~




em... współczuję tym, którzy polubili Chada. Co gorsza, ja też go polubiłam. :c 

Nie pisałam "notek od autora" pod rozdziałami, bo trochę się bałam...? Tia. Serio zdziczałam chyba przez to nieużywanie Watt tyle czasu. No, ale! Coś piszę, jest postęp. Mam nadzieję, że się Wam podoba. Ja o dziwo jestem nawet zadowolona z nowego początku, wątku i postaci, zawsze mogło być lepiej, ale ja chyba nigdy w pełni nie będę zadowolona... 

Jestem szczerze zdziwiona ilością znajomych "twarzy", że wciąż pamiętacie o Wega, za co jestem ogromnie wdzięczna i oczywiście  Ciepłe Cześć! do nowych czytelników. ♥

I chciałam tylko uświadomić nieświadomych, że istnieje coś takiego jak Wega ~ od zaplecza. Gdzie piszę ciekawostki, wyjaśniam pojęcia, mity, karty postaci i inne. Są tam raczej informacje dotyczące świata, a nie fabuły, więc spojlerów jako takich nie ma. Jednak wiedza o świecie przed fabułą, może być dla niektórych spojlerem. Mimo to zalecam przeczytać Mit o powstaniu świata, dzięki niemu zrozumiecie, czym tak naprawę są te Gwiazdy, o których wszyscy mówią. A na samej Wega ten mit jest czymś, co każdy zna, opowiada się go dzieciom w formie "bajki na dobranoc", więc dobrze go znać. ^ ^

~Ag.

Continue Reading

You'll Also Like

884K 54.8K 191
Zostałam oskarżona o próbę zabicia mojej młodszej siostry. Nikt we mnie nie wierzył, nikt nie przyszedł mi pomóc. Nawet moja własna rodzina. Byłam...
11.2K 212 14
[Zapisy otwarte] Polska Akademia Sztuk Magicznych Urocznia (w skrócie PASMU), to szkoła ponadpodstawowa dla wszystkich osób z mocą magiczną, mieszkaj...
592K 20.7K 43
Cassandra dorastała mając świadomość, że jako Omega resztę swojego życia spędzi w kuchni. Tylko dlaczego tak bardzo pragnie czegoś innego? Kiedy los...