dopiłem kawę, do której
przynajmniej kilka razy strzepnąłem popiół
z papierosa,
drżącą ręką o wczesnym wschodzie słońca,
zapisałem chyba cenną myśl
o ułomności ludzkiej percepcji.
jakby nic się nie stało,
położyłem się spać. przegrałem wystarczająco
wiele, jak na jedną noc,
podczas której tylko kilka razy
zdałem sobie sprawę że wokół mnie,
jestem tylko ja.
tylko po co,
skoro we śnie znów mnie wszyscy otoczycie.