Poświęcenie | Ekipa Rozpierdo...

By Bielica

7.7K 761 97

Rok 2020, III wojna światowa dobiegała Nie ma żadnych informacji od rządu. Zdrajcy chcieli przejąc władzę na... More

1. Niespodzianka
2. Początek horroru
3. Pierwsza noc
4. Chwila rozstania
5. W sidłach wojny
6. Przeznaczenie
7. Nowy początek
8. Radość i smutek
9. Zaufanie rani
10. Zły ruch
11. Zdrada
12. Odrobina nadziei
13. Ostatnia szansa
14. Szokujące spotkanie
15. Wiadomość
16. Prawie wszyscy
17. Ostatni pocałunek
18. Sprzymierzeńcy
19. Wypełniona pustka
20. Zatajony plan
21. Nasza kolej
23. Los tak chciał
Podziękowania + ogłoszenia

22. Szach i mat

225 25 5
By Bielica

- Hej! Sam, wstawaj! - usłyszałam głos Plagi, który mnie obudził.

- Co? Co się dzieje? - spytałam ledwo przytomna.

- Bladii i Oskar zwołali zebranie. Mamy jak najszybciej przyjść do niego na szesnaste piętro. Podobno to bardzo ważne. - wyjaśniła osoba znajdująca się w moim pokoju

- Daj mi chwilę.

- Za pięć minut spotykamy się wszyscy na korytarzu. - dodał, zamykając za sobą drzwi.

Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegar, który wskazywał równo dziewiątą godzinę. Wstałam z zamiarem zrobienia porannej rutyny. Po paru sprawnych ruchach byłam już ubrana, rozczesałam jeszcze włosy i wyszłam na zewnątrz. Na korytarzu byli już prawie wszyscy, brakowało tylko Matiego, Hadesa oraz Admirosa, ale po chwili również i oni dołączyli do nas. Ruszyliśmy na miejsce spotkania. Wkrótce potem byliśmy już na umówionym pietrze, gdzie czekał na nas Oskar i kilka innych osób. Wspólnie weszliśmy do pokoju, zajeliśmy miejsca i wtem zaczął posiedzenie Bladii, wyjaśniając nam wszystko:

- Oskar kazał mi wam przekazać, że Inafls zaatakował naszą bazę w Radomiu, jednak...

- Odepchnęli atak? - przerwał mu Admiros.

- Zaatakowali z zaskoczenia, straciliśmy dużo ludzi, ale wysłaliśmy juz tam nasze wojska, aby mogli pomóc. - odpowiedział Oskar. -Podejrzewamy, że jego ludzie nie robią tego naumyślnie, mogą być kontrolowani. - dodał po chwili.

- Nie możemy ich zabijać skoro nawet nie wiedzą, co robią. - oburzyłam się.

- Jeżeli tego nie zrobimy, stracimy naszych ludzi, a oni przejmą naszą placówkę. - odpowiedział z delikatną nutką złości w głosie.

- Na pewno musi być jakieś inne wyjście. - poparł mnie Mati.

- Użyjcie pocisków usypiających. - zasugerowałam po chwili namysłu.

- Nadal są w fazie testów. Nie ma pewności czy zadziałają.

- Musimy spróbować.

- Masz rację, zaraz im to przekaże. - uległ w końcu Oskar.

- Mogę już dokończyć to, o czym zacząłem mówić? - powiedział lekko porytownay Bladii naszym zachowaniem. Nastąpiła cisza, więc kontynuował. - Kamil wysłał większą część swojej armii do Radomia. Nasza dziewiątka może w tym czasie zaatakować go.

- Myślisz, że sami dacie sobie z nimi radę? - spytał ze zdziwieniem Oskar. - Naprawdę niewielu ludzi mogę z wami wysłać.

- Myślę, że będziemy chcieli załatwić to osobiście i, w miarę możliwości, po cichu. - powiedział z delikatnym uśmieszkiem Bladii i zaczął mówić cały plan...

- A co jeżeli polegniecie? To jest zbyt duże ryzyko. - odoradził nam to Oskar.

- Po ostatnich wydarzeniach przestaliśmy się tego bać. - popatrzał na mnie z lekkim uśmieszkiem Bladii. Pewnie miał na myśli to, co odwaliłam w siedzibie Infalsu.

- Pięćdziesięcioosobowe wsparcie nam wystarczy. - zwrócił się do niego Hades.

- Jeśli nie damy rady, na pewno nie będą się spodziewać kogoś jeszcze od nas. - odezwał się Diabeuu.

- Dopiero co stamtąd uciekliśmy, a już chcemy tam wracać. - zaśmiał się cicho Manoyek.

- Za dwadzieścia minut widzimy się przed budynkiem. - dodał po chwili dowódca i wyszliśmy wszyscy razem z pokoju.

- Musimy już ruszać. Niech każdy zajmie swoje miejsce. - powiedział do nas Plaga i do małego oddziału, który wybiera się z nami na misję.

- Czekaj, Samanta! - zatrzymał mnie Oskar. - Chciałem ci powiedzieć, że dostaliśmy informację o tych pociskach usypiających - zadziałały, ale z kilkusekundowym opóźnieniem. Możecie spokojnie ich używać. - uśmiechnęłam się tylko i weszłam zająć miejsce. Chwile potem ruszyliśmy pokazać im, kto tu rządzi.

- Stresik? - spytał mnie Mati. Zadał mi to samo pytanie przed pierwszą misją.

- Może trochę. Wiesz... Zawsze jest odrobina niepewności. - odpowiedziałam.

- Taaa, racja. - spojrzał się w podłogę i uśmiechnął się.

Zanim się obejrzeliśmy, byliśmy juz na miejscu. Zatrzymaliśmy się kawałek dalej, żeby nas nie zauważyli za wcześnie.

- Wy zostańcie tutaj i czekajcie na nasz znak. - powiedział Bladii do wsparcia.

Wyszliśmy z vana i podeszliśmy trochę bliżej. Delikatnie wychyliłam się, aby sprawdzić czy jest bezpiecznie.

- Widzę czterech uzbrojonych strażników przy wejściu.

- Schowajmy w ruinach tego domu i spróbujmy ich ściągnąć.

Staneliśmy wszyscy na pozycjach. Bladii zaczął odliczać, a gdy doszedł do "trzy" równocześnie wychyliliśmy się zza resztek ścian i otworzyliśmy ogień. Cała czwórka upadła po kilku sekundach na ziemię.

- Całkiem nieźle. Chyba nikt nas nie wykrył. - odezwał się Admiros.

- To się jeszcze okaże, ale wygląda to dobrze. - zwrócił się do niego Hades.

Wbiegliśmy do środka i zaczęliśmy wcielać resztę planu w życie.

- Najpierw trzeba się dowiedzieć, gdzie oni wszyscy się ukrywają. - przypomniał Mati.

- Pokój kontrolny wraz z monitoringiem znajduję się tam. - pokazał Foorman na budynek obok nas.

Szybko i cicho podbiegliśmy tam. Ustawiłam się wraz z Matim przy drzwiach, a Bladii z Admirosem na przeciwko nich. Otworzyliśmy drzwi i byliśmy gotowi do ostrzału, ale nikogo na ich szczęście w środku nie było. Przynajmniej na razie. Ruszyliśmy dalej, cały czas ostrożni. Zrobiliśmy to samo, co przed wejściem, ale przy odpowiednim pokoju. Jednak tym razem padły strzały. Musieli być na to przygotowani, gdyż w naszą stronę poleciał o kilka nie celnych pocisków. Gdy sytuacja była opanowana, Diabeuu, Manoyek i Admiros podeszli do komputerów i zaczęli szukać Kamila.

- Jest tutaj. - wskazał na jeden z monitorów Diabeuu. - Czwarty budynek, najwyższe piętro.

- Żeby się do niego dostać, musimy przejść przez siedemdziesiąty szósty pokój, w którym zbierają się żołnierze. Musieli się dowiedzieć o naszym przybyciu. - dodał Admros.

- Dobra, szkoda czasu do stracenia, chodźmy już. - ruszyliśmy dalej, zostawiając nieprzytomych ludzi na ziemi.

Po kilku chwilach wchodziliśmy już do budynku. Przeszliśny przez czysty korytarz, a potem poszliśmy schodami na górę. Zatrzymaliśmy się na ostatnim, piątym pietrze.

- Pamiętacie plan? - spytał nas Bladii.

- Jasne, że tak. - odpowiedzieliśmy razem.

Uśmiechnął się do nas niepewnie i ruszył z Matim, Plagą i Hadesem wyżej.

My przeszliśmy na korytarz, strzelając do czterech osób pilnujących przejścia.

Przed nami były przedostatnie drzwi. Wiedzieliśmy, że za nimi czeka na nas uzbrojony oddział wrogów. Podeszliśmy do tego taktycznie. Uchyliłam trochę drzwi, ale od razu się odsunęłam, gdyż padły strzały w ich stronę. Przez otwór, który zrobiłam, Foorman wrzucił granat dymny. Byli zdezorientowani tym faktem, niektórzy zaczęli się nawet dusić. Wbiegliśmy do środka pokoju, żeby jeszcze bardziej ich rozproszyć. W kilka chwil leżeli wszyscy na ziemi.

Przez moment odetchnęliśmy. Czekały na nas ostatnie drzwi. Otworzyliśmy je. Na środku pokoju siedział Kamil. Trzymał coś kurczowo w ręce. Jednak nie on był teraz najważniejszy, gdyż dziesięciu żołnierzy zaszło nas od tyłu, przykładając tym samym lufy broni do naszych głów.

- Nie stawiajcie oporu, to i tak nic nie da. Nawet jeśli udałoby wam się ich zabić. Nie ośmielicie się zrobić mi krzywdy.

- Oh, czyżby? - spytałam arogancko.

- Nie bądź taka pewna siebie, moja droga. Wystarczy, że kliknę na ten przycisk, a do krwi ludzi z wszczepiony czipem dostanie się trucizna. Nie muszę chyba mówić, co się stanie później. - zaśmiał się chytrze.

Spojrzeliśmy się wszyscy po sobie. Nie wiedzieliśmy, co w tej sytuacji zrobić. Ale byliśmy pewni, że nie możemy zrobić żadnego głupiego ruchu. Aż tak ryzykować nie mogliśmy.

- Wygrałeś. - odezwałam się pierwsza i rzuciłam na ziemię swoją broń. Po mnie zrobiła to cała reszta.

Podszedł do spokojnym krokiem. Miałam nadzieję, że weźmie jedna z naszych broni, ale on wyciągnął zza sobie pistolet, którym wymachiwał przede mną.

- Wybacz, ale sporządziłaś mi zbyt wiele kłopotów, abym mógł cię teraz oszczędzić. Prawdę mówiąc, twoja śmierć sprawi mi jedynie odrobinę przyjemności. - ostatnie zdanie powiedział tak cicho, że ledwie je usłyszałam. Zaczął się wcelowywać się w moją głowę.

- A może jakaś ostatnia prośba? - spytał w ostatniej chwili Diabeuu, ratując przed strzałem. Odetchnęłam lekko, gdy zobaczyłam jak odsuwa broń na dół.

- Chciecie się zabawić? Proszę bardzo. Więc jakie jest twoje ostatnie życzenie? - spytał mnie z fałszywym uśmiechem Kamil.

Musiałam teraz kupić jak najwięcej czasu, gdyż nadal nie otrzymaliśmy znaku od drugiej grupy.

- Em... - nie mogłam nic wymyślić. Zawsze miałam coś do powiedzenia, ale akurat w tym momencie odebrało mi głos. - Ja... Bym... Chciała... Eee... Móc ostatni raz przytulić się do każdego z moich przyjaciół.

- Genialny pomysł, Sami! Na pewno pozwoli ci to zrobić. Chyba nie jest na tyle głupi, aby się zgodził. - pomyślałam.

- Jak sobie życzysz. - odpowiedział mi.

Zdziwiłam się jego lekkomyślnością, ale nie narzekałam, gdyż było to tylko na moją korzyść.

Każdy mój ruch był powolny. Podeszłam do pierwszej osoby, ktorą był Diabeuu. Przytuliłam go i podziękowałam po cichu, w końcu to był jego pomysł. Później był kolejno Foorman, Manoyek i Admiros. Im również podziekwałam. Za wszystko. Tak na wszelki wypadek.

Wracałam na swoje miejsce, kiedy kątem oka zauważyłam odbijające się promienie słoneczne. To był oczekiwany znak. Stanęłam już spokojnie przed Kamilem. Znów zaczął wcelowywać się we mnie, ale w oka mgnieniu wszystkie szyby w pomieszczeniu rozwaliły się. Było to spowodowane wskoczeniem na linach Bladiiego, Matiego, Plagi i Hadesa do pokoju. Kamil i jego żołnierze byli w niemałym szoku, więc korzystając z jego nieuwagi, wyrwałam mu broń. Tym razem to ja byłam źródłem jego niepokoju, a nie on moim. Moi przyjaciele zajęli się  jego ludźmi, którzy upadli po chwili nieprzytomni na ziemię. Zmieniłam broń na moją i powiedziałam z uśmiechem:

- Dobranoc.

Oddałam jeden strzał w jego brzuch. Upadł na ziemię z myślą, że umiera. Po kilku sekundach był juz nieprzytomny.

Staliśmy wszyscy razem. Wokół nas panował chaos. Nikt nie chciał odezwał się jako pierwszy. Nikt też nie przypuszczał, że nam się uda wyjść z tego cało. No, może prawie cało, bo Foorman miał małe zadraśnięcie. W końcu odezwał się Bladii:

- Udało się. - uśmiechnął się pod nosem.

- Tak, udało nam się i to w wielkim stylu. - zaśmiał się Mati. Widać, że był podekscytowany tym skokiem.

- Szkoda, że prawie Samanta przepłaciła za to życiem. - trochę zdenerwował się Diabeuu.

- Ale nic się przecież nie stało. - próbowałam go uspokoić.

- Wybacz. Bylibyśmy wcześniej, ale wydarzył się mały problem. - odezwał się Plaga i uśmiechnął się w stronę Hadesa.

- Naprawdę jest dobrze. Cieszę się, że wszyscy jesteśmy tu cali.

- Racja, ale czas się zbierać. Musimy juz wracać. - powiedział Bladii i ruszył do wyjścia, a zaraz za nim my.

Podczas drogi zdążył powiadomić nasze wsparcie, że wszystko poszło zgodnie z planem oraz, że mogą wziąć wszystkich nieprzytomnych i zawieść ich do naszych szpitali. Trzeba będzie usunąć im te czipi.

Weszliśmy wszyscy do jednego vana. Odjechaliśmy, słuchając przy tym dawnej muzyki.

- Sami, muszę ci coś powiedzieć! - zawołała mnie Aga od razu przy wejściu.

- Tak?

- Chodzi o Flothara. Zrobiliśmy mu podstawowe badania. - zaczęła.

- Wszystko w porządku?- zaniepokoiłam się.

- Tak, po prostu w jego krwi występowało wysokie stężenie propofolu. Stosuje się go jako lek usypiający. Podawali mu go cały czas, więc nie miał szans wybudzić się po operacji. - wyjaśniła.

- Ale teraz... - chciałam coś powiedzieć, ale zabrakło mi słów.

- Dostał już odpowiednie leki i się przebudził.

- Mogę do niego przyjść? - spytałam szczęśliwa.

- Myślę, że nikt nie będzie miał nic przeciwko. - uśmiechnęła się jeszcze bardziej.

Pobiegłam jak najprędzej do szpitala na dziewiątym pietrze. Byłam już na odpowiednim korytarzu, musialam tylko znaleźć trzynasty pokój. Przeszło mi to z łatwością i po chwili zatrzymałam się. Spojrzałam przez szkło w drzwiach do pokoju, w którym leżał. Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy, kiedy zobaczyłam go przytomnego. Rozmawiał z lekarzem, ale gdy ten mnie zobaczył, delikatnie się uśmiechnął, powiedział coś do Michała i wyszedł z pokoju, zostawiając otwarte drzwi. Wtedy weszłam ja i stanęłam przy łóżku, wpatrując się w jego roniące łzy oczy. Usiadłam obok blondyna, aby potem wtulić się w niego. Odwzajemnił uścisk dwa razy mocniej. Leżeliśmy tak dobre kilka chwil aż przestałam wylewać łzy. Ponownie spojrzałam w jego głębokie, przepełnione nadzieją tęczówki. Nasze twarze oddzialało tylko kilka centymetrów, lecz po sekundzie moje wargi znalazły się na jego. Wplotłam jedną rękę w jego rozczochrane włosy, a drugą podtrzymywałam podbródek, natomiast on owinął swoimi rękoma moją talię. Dokładnie pamiętałam nasze ostatnie bliskie spotkanie, było zupełnie inaczej niż teraz. Rozłączyliśmy usta, ale nadal byliśmy tak blisko, że nasze nosy się stykały.

- Kocham cię. - odezwał się pierwszy.

- Ja ciebie też. - odpowiedziałam.

- Nigdy mnie nie opuszczaj. - rozkazałam mu z uśmiechem.

- Nigdy. - odpowiedział spokojnym głosem z widocznym uśmiechem na twarzy.

Po moich słowach drzwi od pokoju otworzyły się i na progu stanął zakłopotany Adrian.

- Oh, wybaczcie, nie przerywajcie sobie, gołąbeczki.

Spojrzeliśmy na niego, a potem znów na siebie. Uśmiechnęliśmy się razem i zatrzymałam go słowami:

- Nie, nic się nie stało, wchodź jak chcesz.

- Chłopaki! Możemy wejść! - wykrzyknął na korytarz.

Wtedy cała, rozweselona ekipa weszła do pomieszczenia.

- Miło ciebie zobaczyć znów przytomnego. - przywitał go Diabeuu.

- Was również.

- I co? Wsypałeś się? - zażartował Bladii.

- Jak nigdy wczesniej. - odpowiedział również z uśmiechem.

Gdy każdy znalazł sobie miejsce, ponownie odezwał się Flothar:

- Skoro już jesteście tu wszyscy to może opowiecie mi, co się działo przez ten cały czas?

- Ukradliśmy im auta! - nie wytrzymał Foorman.

- Wskoczyliśmy przez okna! - dodał Mattyniu.

- Uratowaliśmy setki ludzi! - wykrzyczał Manoyek.

- C..co? - zaniemówił. - Dlaczego to się wydarzyło, gdy zrobiłem sobie krótką drzemkę?

- To wszystko prawda, ale myślę, że najlepiej będzie, jak zaczniemy od samego początku...

Continue Reading

You'll Also Like

26.9K 4.4K 48
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...
12.9K 771 21
Rosalia Gonzalez ma wszystko, czego pragnęła. Cudownego chłopaka, z którym planuje przeprowadzkę do Madrytu, świetnych przyjaciół, i super pracę w ka...
12.3K 1.1K 27
"Do cholery jasnej miałeś nigdzie nie wychodzić!", krzyknął przez co młodszy wzdrygnął się spuszczając wzrok. "J-ja tylko-", starszy mu przerwał, "co...
44.2K 2.4K 87
PART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skompli...