SasuNaru Hiden

By Indra-Verry

687K 45.1K 40K

Czwarta Wielka Wojna Shinobi dobiegła końca i wszystko wraca do normy. Bohaterowie są już dorośli, mają po os... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 59
Rozdział 60
***
Rozdział 61
Rywale
Rozdział 62
Bawimy się w Susanoo
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Ostatni Uchiha
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
"Publiczny pocałunek"
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
SasuNaru Hiden - następne części
WangXian

Rozdział 58

7K 565 634
By Indra-Verry

To ostatni rozdział, który został napisany razem z Verry. Dokładnie na tym momencie się skończyło i dlatego w taki sposób zostaje wklejony, mimo że wyszedł nieco krótszy.

Dziękuję bardzo Verry za pisanie SasuNaru Hiden, bo to była naprawdę świetna zabawa i myślę, że wyszło coś naprawdę bardzo fajnego:)

Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem, zmotywowały do myślenia o dalszej fabule:)

Miłego czytania:)


Naruto nie sądził, że tak potoczy się ta rozmowa. Jasne, obawiał się, że wszystko może się tak skończyć, ale Sakura uświadomiła mu, że była jeszcze jedna osoba, której powinien powiedzieć o nim i Sasuke. Hinata. Była jego przyjaciółką, ale nigdy nie rozmawiali zbyt dużo. Hinata nie należała do zbyt rozmownych osób. Cóż, Sasuke też nie, ale oni jakoś... Sasuke to Sasuke – powiedział sobie. A takich drani mierzy się w zupełnie innych kategoriach. Uśmiechnął się do siebie na te myśli.

Sakura miała rację, powinien pójść do Hinaty i jakoś jej wytłumaczyć to wszystko. Jednak jak? Jakoś sobie tego nie wyobrażał.

Naruto nigdy nie myślał o niej w takich kategoriach i choć kiedyś potrafił wyobrazić sobie randkę z Sakurą, to Hinata nigdy nie pojawiała się w tych wizjach. Była dla niego jak siostra, jak... Nie, nie była jak siostra. Sakurę traktował jak siostrę. Hinata była przyjaciółką.

Przez dobre pół godziny chodził po wiosce, starając się ułożyć w głowie, co powinien powiedzieć i w ogóle od czego zacząć, jednak każda kolejna wersja tego, co wymyślił, brzmiała jeszcze gorzej. Z Sakurą było inaczej, bo ona dowiedziała się przez przypadek. W zasadzie wszyscy dowiedzieli się przez przypadek. Shikamaru, Sai, Sakura... Może i Hinata powinna?

Zastanawiał się nad tym tak intensywnie, że nawet nie zauważył, kiedy obiekt jego rozmyślań pojawił się na horyzoncie.

Hinata wracała właśnie ze sklepu. Niosła zakupy spożywcze w jednej siatce, a w drugiej materiały krawieckie. Obiecała Hanabi, że uszyje jej nowe kimono. Jej siostra zaczęła prowadzić rozrywkowe życie i prawie przez cały czas nie było jej w domu. I choć Hinata najbardziej lubiła domowe zacisze, zazdrościła jej. Ona też chciałaby już kogoś mieć, chodzić z kimś na randki i spędzać romantyczne wieczory w parku albo w domu. Chciałaby myśleć o ślubie i o dzieciach, chciałaby dla kogoś gotować. Chciałaby...

Krzyknęła cicho, gdy zderzyła się z kimś. Tak bardzo skupiła się na swoich wizjach, że nawet nie zauważyła, gdzie idzie.

– Hinata? – usłyszała znajomy głos i zarumieniła się.

Naruto... Przecież w jej głowie „tym kimś" był oczywiście on. Uśmiechnęła się niepewnie i przyjęła pomocną dłoń, kiedy wstawała.

Naruto pozbierał jej zakupy i przez chwilę wahał się, czy ma jej oddać siatki, czy zaproponować, że ją odprowadzi i sam je poniesie. Z jednej strony, to była idealna okazja, żeby z nią porozmawiać, ale z drugiej strony...

– Miło cię widzieć, Naruto-kun – odezwała się cicho. – Idziesz gdzieś?

– Właściwie to wracam od... To znaczy... eee... – Naruto podrapał się po głowie, zapominając, że trzyma siatkę, którą zamachnął się tak mocno, że o mało nie uderzył Hinaty. – Może się przejdziemy? – wypalił nagle. – Do parku?

– Ja... – Hinata w pierwszej chwili nie wiedziała, co powiedzieć.

Owszem, Naruto czasami zapraszał ją, jak i innych znajomych, do Ichiraku, ale każdy wiedział, że on po prostu nie mógł żyć bez ramenu. A zaproszenie na spacer... No to było coś zupełnie innego. Hinata zarumieniła się mocniej. Wczoraj, na weselu Shikamaru i Temari Naruto poprosił ją do tańca. Może...

– Tak, oczywiście – powiedziała, zdając sobie sprawę, że on czeka na odpowiedź.

Było jeszcze jasno i bardzo ciepło, gdy w milczeniu dotarli do parku. Naruto, którego zwykle ciągnęło do znajomych i wolał miejsca publiczne, tym razem zamiast usiąść na pierwszej lepszej ławce w części, gdzie było jeszcze sporo osób, zaproponował mało uczęszczany zakątek.

W końcu znalazł ławkę przy wąskim strumyku, ocienioną krzakami.

– Naruto-kun – szepnęła Hinata, gdy już usiedli, a on nadal się nie odzywał. – Coś się stało? – Po chwili wahania ścisnęła go delikatnie za rękę.

Naruto w końcu spojrzał na nią. Sakura miała rację, jak on mógł tego nie zauważyć. Dopiero teraz zaczęły mu się nasuwać wspomnienia różnych sytuacji. Zaczął mieć też przebłyski z walki z Painem, gdy Kurama nim zawładnął, a ona wyznała mu wtedy, że go kocha. A przynajmniej tak to teraz pamiętał, niewyraźnie, ale jednak pamiętał. I jak on miał jej teraz powiedzieć prawdę? W tym momencie naprawdę każdy z przygotowanych wcześniej scenariuszy, wydał mu się głupi i banalny. Cholera, mógł najpierw pogadać z Sasuke, może gdyby razem... Nie, to byłoby jeszcze gorsze. On na pewno nie liczyłby się z uczuciami Hinaty, powiedział by wszystko wprost i zaciągnął go z powrotem do domu. Cholera, dlaczego od wczorajszego wieczora wszystko zaczęło się aż tak komplikować. Sakura, Hinata, zwoje i podejrzenia Kakashiego. Właśnie, zwoje!

Naruto poczuł, że zaczyna mu się robić gorąco. Jak mógł zapomnieć! Sasuke na pewno już poszedł je oddać, a miał iść z przecież nim! Tak na wszelki wypadek! Gdyby coś się stało. Gdyby... W tym momencie ogarnął go jakiś niewyobrażalny niepokój. Tym bardziej, że gdy tylko przymknął oczy, skupiając myśli na chakrze Sasuke, już po chwili ją wyczuł. Poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku.

– Hinata, przepraszam, ja... – zerwał się gwałtownie z ławki.

To nie było normalne. Coś było nie tak. Sasuke zazwyczaj ukrywał charkrę, a teraz była bardzo silnie wyczuwalna. I taka jakaś... To nie wróżyło nic dobrego.

Wskoczył na pobliski konar drzewa, chcąc przemierzyć park jak najszybciej. Wyczuwał chakrę gdzieś w okolicach Głównej Siedziby Wioski. Będąc już wśród zabudowań zeskoczył z drzewa wprost na kobietę z koszykiem jabłek, rozsypując je. Przeprosił, pomógł pozbierać i pobiegł dalej. Przeskakiwał z dachu na dach, aż w końcu na dużym placu zobaczył tłum ludzi. Coś się tam działo, a chakra Sasuke, była już tak bardzo wyczuwalna, że spowodowała u niego dziwne drżenie.

– Cofnąć się! – usłyszał czyjś donośny głos i zeskakując z ostatniego dachu, spróbował przepchnąć się do środka.

Słyszał jakieś szepty, widział jak jacyś ludzie kręcili głowami i prychali pod nosem. To go jeszcze bardziej zaniepokoiło.

– Poddasz się sam, czy mamy użyć siły?

– Zostawcie to mi. – Tym razem to był głos Kakashiego i Naruto, rozpychając się już łokciami, w końcu zobaczył, co się dzieje.

Na środku placu stał Sasuke otoczony przez oddział ANBU. Był tam też Kakashi, członkowie rady i shinobi, których Naruto nie znał, ale oni już gotowali się do ataku.

– Już raz ci go zostawiliśmy, Hokage–sama! – zwrócił się do Kakashiego, jakiś wysoki mężczyzna.– Tym razem to my się nim zajmiemy. Tak jak należy. Mamy w obowiązku chronić wioskę, o czym ty, przez dawne sentymenty, najwyraźniej zapomniałeś. A on jest jej bezpośrednim zagrożeniem! – krzyknął mężczyzna i wskazał na Sasuke.

Naruto pobladł, słysząc to. Przyjrzał się nieznajomym i zdał sobie sprawę, że byli to najprawdopodobniej członkowie Korzenia.

Korzeń... Ci ludzie byli bezwzględni. To ich dawny przywódca, Danzou, zlecił Itachiemu tak makabryczną misję wymordowania klanu Uchiha. Organizacja została rozwiązana już kilka lat temu, ale do jej członków najwyraźniej wciąż to nie docierało. Działali w podziemiu, z którego teraz wyszli, najwyraźniej wyczuwając dla siebie szansę.

– Z klanem Uchiha od zawsze były problemy! – zagrzmiał jeden z członków rady. Naruto doskonale go pamiętał. To on najbardziej nie chciał zgodzić się na ułaskawienie Sasuke. – On zawsze stanowił bezpośrednie zagrożenie dla naszej wioski!

Naruto kątem oka dostrzegł, jak jeden z shinobi, ten, który wcześniej zabierał głos, unosi rękę, ale zanim zdążył dać znać swoim ludziom, Naruto aktywował tryb Kuramy i przeskoczył na środek placu, lądując tuż obok Sasuke.

– Naruto! – zawołał Kakashi, a kilka osób wydało pełen zaskoczenia okrzyk.

– Co się dzieje? – Naruto rozejrzał się, ale po chwili skupił wzrok na Sasuke.

Czuł, jak chakra Kuramy zaczyna krążyć mu w żyłach coraz szybciej, tak, że z trudem nad nią panował. Już dawno nie był tak zdenerwowany.

Co oni, do cholery, chcieli zrobić z Sasuke? Cokolwiek to było, nie pozwoli im. Nie zamkną go ponownie.

Zacisnął pięści i spojrzał gniewnie na Kakashiego, który obserwował ich z napięciem. Członkowie ANBU wciąż trzymali broń w gotowości, ale na razie nie atakowali. Podobnie jak Korzeń.

– Naruto, uspokój się – powiedział, ale Naruto tylko prychnął.

– Niby jak mam się uspokoić?! Okrążyliście Sasuke jak jakiegoś... jak... i... – Naruto rozejrzał się po zebranych, każdemu rzucając gniewne spojrzenie. – Co to ma w ogóle być? – krzyknął, a żółty płomień chakry znowu wybuchnął.

Drgnął, gdy poczuł rękę na przedramieniu.

– Naruto – mruknął Sasuke ostrzegawczo i spojrzał na niego w taki sposób, że Naruto nieco się opanował.

– Co się dzieje? – zapytał go cicho. – To... Czy to...

Sasuke tylko pokręcił głową, jednocześnie patrząc na niego wymownie. Jakby chciał mu coś niewerbalnie powiedzieć. To jeszcze bardziej go zdenerwowało, bo nie rozumiał, co. Jak miał mu pomóc? Co powinien zrobić? Wiedział jedno, na pewno nie pozwoli, żeby to ludzie Korzenia dostali go w swoje łapy. Z tego, co mówił kiedyś Sai, który miał o nich wciąż pewne informacje, nadal Sasuke był numerem jeden na ich liście odwetu za zabójstwo ich lidera.

Naruto już wolałby, żeby Sasuke uciekł, co z jego możliwościami nie było wcale takie trudne i ukrywał się gdzieś do końca życia, niż żeby był zdany na ich osąd. Zresztą Kakashi na pewno na to nie pozwoli. Ta organizacja nie działała legalnie. Cokolwiek odkryli, nie pozwoli, po prostu nie!

Rozejrzał się ponownie. Na placu tworzył się coraz większy tłum gapiów, którzy jednak widząc coraz bardziej wyraźne płomienie chakry Kuuubiego, odrobinę się cofnęli.

– Naruto, odsuń się! – Zobaczyli obok siebie Kakashiego. – Sasuke, nie rób nic głupiego – dodał ostrzegawczo. – Jeżeli jesteś niewinny, masz szansę to udowodnić.

– Jasne, jakby Korzeń miał jakiekolwiek ludzkie zasady! – warknął Naruto, w którym aż się gotowało. – Kakashi sensei, nie możesz na to pozwolić! Nie wiem, o co oskarżacie Sasuke, ale on tego nie zrobił!

Zacisnął ręce w pięści, patrząc z furią w oczach na Hokage. Dopiero teraz zauważył, że ten trzyma w ręku dwa zwoje i ogarnął go tak autentyczny strach, jak chyba jeszcze nigdy. Dowiedzieli się... Nie, to niemożliwe! Przecież tylko Sasuke mógł rozszyfrować te zwoje. Ale z drugiej strony już wcześniej podejrzewali, że coś ukrywa! Nawet jego Kakashi pytał o różne szczegóły. Czyżby wtedy nieświadomie się z czymś wygadał? Może zdradziła go jakaś reakcja. Może...

– Naruto, nie mam innego wyjścia – usłyszał i spojrzał na Sasuke przerażony. Co on powiedział? Czy on zamierzał się poddać? – Mam tylko dwa warunki – Sasuke zwrócił się do Kakashiego. – Będę składał wyjaśnienia tylko przed tobą i Kazekage.

Kakashi patrzył na niego przez chwilę w milczeniu, a po chwili, skinął głową. Rozległy się okrzyki protestu ze strony rady Starszych i Korzenia, ale uciszył ich tym razem stanowczo.

– A drugi warunek?

– Cokolwiek usłyszycie, nie będziecie mieszać w to Naruto. – Sasuke, nadal zachowując spokój, spojrzał prosto w oczy swojego byłego mistrza.

– Co? Nie! Sasuke! – Naruto, z którego nagle opadła cała świetlista otoczka chakry Kuramy, złapał go za ramiona.

Widział, jak Kakashi skinął głową i przywołał ręką kilku swoich ludzi. Patrzył na Sasuke przerażonym wzrokiem.

– Oni założą ci pieczęć na oczy. Nie będziesz mógł się bronić. Przecież to nie tylko two... – zaczął krzyczeć, ale reszta zdania została zagłuszona przez usta Sasuke, który wyczuwając, co Naruto chce powiedzieć, zareagował błyskawicznie.

Na całym placu zapadła głucha cisza. Przez dłuższą chwilę, przez którą do Naruto dopiero docierało, co się właściwie stało, nikt nie odezwał się ani słowem. Zdał sobie sprawę, że nadal drążącymi dłońmi obejmuje Sasuke, który lekko się odchylił i patrzył na niego w taki sposób, że w pewnym momencie Naruto po prostu przyciągnął go do siebie i pocałował tak desperacko, jakby za chwilę miał się z nim rozstać na resztę życia. Nie obchodziło go, co pomyślą sobie inni. Objął Sasuke mocniej i trzymał kurczowo, jakby chciał tym gestem powiedzieć wszystkim, że nie zamierza go im oddać.

– Naruto... – Sasuke w końcu odsunął go lekko od siebie. Dopiero teraz Naruto zauważył, że tuż obok stoi czterech ANBU. – Pamiętaj... – Sasuke nachylił się jeszcze w jego stronę. – Pamiętaj, żeby podlewać moje pomidory – powiedział, patrząc na niego uważnie.

Po chwili jeden z ludzi Kakashiego zawiązał Sasuke na oczach czarną opaskę, a drugi założył na niej jakąś pieczęć. Naruto zauważył, że Sasuke drgnął, musiało boleć, ale nie dał tego po sobie poznać.

Nim zdążył cokolwiek jeszcze powiedzieć, ANBU chwycili Sasuke i po chwili już ich nie było.

Naruto dopiero teraz rozejrzał się dookoła. Kakashi patrzył na niego nieodgadnionym wzrokiem, członkowie Rady Starszych szeptali coś gorączkowo między sobą, a większość zgromadzonych ludzi stała jak wmurowana. Zauważył między innymi Kibę, który przyglądał się temu z rozdziawionymi ustami i Hinatę, która zasłaniając dłonią buzię, patrzyła na niego zszokowana. 

Continue Reading

You'll Also Like

2.4K 262 20
Sonic to młody jeż który uratuje każdego w potrzebie. Głównie przed eggmenem. Jednak ostatnio zniknął na jakiś czas ale za to pojawił się ktoś nowy...
2.6K 220 8
Nienawiść przeradzająca się w uczucie, zagubienie, niepewność i ból. Te wszystkie emocje towarzyszyły naszemu Julkowi, gdy spotkał jego- tego, któreg...
127K 14.2K 60
Od wypadku, w którym zginęli rodzice Lee Jeno, chłopak nie chciał nigdy więcej cierpieć. Jego życzenie zostało spełnione, sprawiając, że wszystkie je...
2.5K 250 20
Dalsze losy bohaterów z opowieści pt: "Pierwsze spotkanie"