Tajemnica

By KasiaAS

142K 8.3K 1.1K

Moje życie może wydawać się okrutne a ja głupia. Sama pcham się w niebezpieczeństwa bo tak podpowiada mi inst... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
To nie rozdział - to nominacja ;)

Rozdział 30

4.9K 262 139
By KasiaAS


Na spokojnie. Tak jak na co dzień wzięłam swoją wcześniej przygotowaną torbę i ruszyłam do znajomych pod wierzbą. Kiedy tam się znalazłam uśmiechnęłam się do wszystkich i zaczęłam jeść batona jednocześnie lekko, niewidocznie porozumiewając się wzrokowo z Aronem będącym po drugiej stronie ekipy.

- Chyba już wszyscy zaakceptowali to kim jesteś nie Rose?

Podniosłam głowę w stronę Rina i lekko westchnęłam.

- Racja. Jest lepiej, dowiedzieli się o tym przecież już tydzień temu, jak nie więcej. Choć i tak czuje od nich dziwne, niepokojące spojrzenia.

Przez ostatni tydzień nic się nie działo. Ogarnęłam sprawę z magami nocy... miałam treningi i pomogłam ustalić parę rzeczy ekipie, która miała do mnie teraz większe zaufanie. Dopiero teraz była chwila w której czułam stres. Jak gdyby nigdy nic siedzę sobie jak co dzień z przyjaciółmi. Jednocześnie wiem, że za kilka lub kilkanaście minut pojawi się tu kaptur i zaatakuje jedną z uczennic. Anie Roninger. Wiedźmę dnia siedzącą sobie jak gdyby nigdy nic z przyjaciółką na ławce u wejścia akademii.

Byłam do tego przygotowana, planowałam to z ekipą od czterech dobrych dni. Dopracowane do perfekcji nie mogło się nie udać... Czyli właśnie teraz, zaraz... miałam zakończyć swoją pierwszą misję w agencji. Z początku się cieszyłam. Bo... nareszcie koniec. Jednak... cała akcja miała rozgrywać się tu. Przed akademią, podczas długiej przerwy gdzie wszyscy uczniowie wychodzą na dwór.

Razem z Aronem ujawnimy kim jesteśmy... pokażemy innym swoje kombinezony i zaprezentujemy sztuki walki jakich nie widzieli. Ja osobiście... zmienię postać. Zmienię ją w tym miejscu, przy Asi, Dinie, Maxie i Rinie. Oni nic nie świadomi gadają wesoło jedząc to co sobie przynieśli na drugie śniadanie.

- Hej Rose... rozchmurz się. Będzie dobrze.

Podniosła wzrok na Arona, który lekko się do mnie uśmiechał. Odwzajemniłam ten gest.

- A czemu miało by nie być?

Aron lekko się zaśmiał a ja postanowiłam odpowiedzieć Rinowi, który tak nawiasem mówiąc właśnie koło mnie siadał.

- Nie ważne...

- Ej no ważne. W końcu zmartwiłaś się. To znaczy, że jest ważne.

Rzuciłam pomocne spojrzenie w kierunku Arona, który wciąż się śmiał. Ale i tak odpowiedział na moje wezwanie.

- Stary, nie uwierzyłbyś. Więc po prostu poczekaj.

- Spróbuj. Może uwierzę.

Din z Asią i Maxem spojrzeli to na Arona to na mnie. My też na siebie spojrzeliśmy szukając sposobu na wyjście z sytuacji. W końcu po prostu Aron wzruszył ramionami i znowu lekko się zaśmiał.

- Powiedz im, i tak zaraz wybuchnie rozróba.

Złapałam pierwszy lepszy kamień leżący obok i z całej siły rzuciłam celując w głowę chłopaka. Asia pisnęła, ale ja zbyt długo ćwiczyłam z nim przez te ostatnie dni by nie wiedzieć, że bez problemu złapie kamień tuż przed swoją twarzą. Tak, że nic mu się nie stało. Moja odpowiedź była tylko jedna.

- I z czego rżysz? Zgłupiałeś chyba.

Asia poderwała się z miejsca wymachując rękami.

- To ty zgłupiałaś. Mogłaś go trafić! W głowę!

Prawie znowu wybuchliśmy śmiechem, właśnie, prawie... Krzyk Ani dał nam sygnał w momencie którego automatycznie znieruchomiałam.

Sięgnęłam po torbę i zaczęłam wyjmować potrzebne rzeczy.

- Rose broń!

Wyciągnęłam dwie spluwy i rzuciłam nie patrząc do Arona, który stał już w stroju i teraz ruszył w stronę kaptura.

- Co jest?!

Rin podszedł do mnie akurat w tym samym momencie co dwóch innych agentów będących tu wcześniej brunet i trzynastka. Im również rzuciłam wcześniej zabraną broń. Elf był trochę dalej i tym miałam zająć się teraz. Odwróciłam się szybko do Rina i uśmiechnęłam się do reszty.

- Ja i Aron jesteśmy z FBI. Potem tłumaczenia teraz bądź tak dobry i podnieś to wysoko do góry.

Z lekkim oporem chłopak zrobił to o co go prosiłam więc biorąc krótki rozbieg przemieniłam się i zabrałam wielką spluwę z jego rąk. Był w szoku, tak jak i reszta to widzących uczniów. Od razu zauważyli że agenci biorą ode mnie broń, zaciekawili się.

Poleciałam w umówione miejsce gdzie zrzuciłam niesiony sprzęt prosto w ręce elfa. Sama lądując w samym środku kręgu stworzonego już przez kaptura. Po mojej przemianie szybko uruchomiłam kombinezon by ten chronił mnie przed zaklęciami.

Podniosłam rękę i szybko wymówiłam znane mi zaklęcia, te same co ostatnio. Księżyc wzniósł się nad moją głowę a czerń spowiła niebo. Nastała noc.

- Cztery!

Odwróciłam się i złapałam od bruneta sztylety. Zakręciłam nimi i lekko się uśmiechnęłam.

- Kim jesteście?!

Upadły ewidentnie zły zrobił teraz krok w naszą stronę. Agent 09 stał przede mną, 13 obok, 11 za upadłym a 08 czyli elf był nieco dalej, poza barierą, którą sam teraz kontrolował. Upadły był uwięziony.

- FBI! Nie próbuj numerów i oddaj się w nasze ręce a nic ci się nie stanie!

Bob wyszedł w jego stronę wypowiadając wszystkim znaną formułkę.

- FBI?

Upadły zaśmiał się i już pewniejszy zbliżył się lekko by obejrzeć nas sobie dokładniej.

- Nie wiecie z kim macie do czynienia. To, że macie jednego maga nocy w zespole nie czyni was wyjątkowym.

Oczy wampira rozbłysły, a kły wydłużyły się co wywołało nie mały strach wśród osób stojących najbliżej. Głośny warkot z gardła wilkołaka zatrząsnął nimi i nawet sprawił, że co poniektórzy kulili się w sobie. A upadły? Stał i nic nie wykazywał.

Zaczęła się bitwa.

Ja dostałam polecenie nie wdawać się w bójkę póki to możliwe i pomagać zaklęciami jednocześnie utrzymując noc. Podczas nocy upadły nie mógł odebrać mocy innym wiedźmą wiec w ten sposób uniemożliwiałam mu spełnienie swojego planu.

Brunet zdążył się już przemienić i teraz skoczył na przeciwnika. Byłam pewna, że z łatwością go dopadnie, ale pomyliłam się.

Kaptur bez problemu użył zdobytej już mocy i odepchnął ogromna bestię. Moje dłonie zacisnęłam w pięści ale z ust wydobył się jeden z czarów.

Bariera ochronna wokół ogromnego brązowego wilka dała mu szanse na kolejny atak, tym razem skuteczny. Walkę oglądała chyba cała akademia, cała oprócz jednej osoby...

Moje czary jak i myśli przerwał okropny ból. Po całym ciele rozszedł się w ekspresowym tempie promieniujący ból, a ja jak i inni będący na tym placu upadłam. Upadły nie był wyjątkiem.

- Cztery! Co się dzieje?!

Ledwo słyszalny, zduszony krzyk wampira mocno mną wstrząsną.

- To ktoś z zewnątrz! Ktoś... silniejszy!!!

Aron choć silny w czarach to słaby na ich działanie upadł teraz i po prostu zemdlał jak większość uczniów będących najbliżej bariery. Bariera! Ktoś używa jej mocy!

- Osiem! Osiem wyłącz barierę!!!

- Co?! Oszalałaś?!

Elf nie wiedział co zrobić, wciąż coś mu mówiło, że to ja za tym wszystkim stoję. Kurwa zero szacunku, zero zaufania. No przecież chce dobrze! Moje zdenerwowanie wyczuł brunet i przemieniając się z powrotem ponaglił elfa do wykonania mojej... hm prośby?

Wraz z barierą zniknął ból, tak przynajmniej do połowy... Albo ciut więcej. Wszyscy odetchnęli z ulgą, ale nie ja. Ja zostałam przyszpilona do ziemi... butem. Tak, to chyba but. Do jasnej cholery ktoś na mnie stoi!

- Cztery!

- Co?!
Próbowałam się podnieść, ale zostałam mocniej przyciśnięta do ziemi. O nie, nie ma tak dobrze! Jednym ruchem podbiłam ciało do góry, przekręciłam się i łapiąc nogę w kostce wykręciłam ją tak, że facet zrobił korkociąg i wylądował obok. A niech gryzie piach dureń jeden!

Podniosłam się i zakasłałam orientując się, że koleś prawie zgniótł mi płuca. Dopiero jak wszyscy do mnie podbiegli pozwoliłam się podnieść. Wszyscy czyli Rin, Max i Din z Asią. Bo agenci związywali nieprzytomnego upadłego anioła.

- Co tu się do jasnej kurwy odpierdziela!?

Szybko podniosłam wzrok na osobę to mówiącą i szczerze... nigdy nie sądziłam, że takie zdanie wyjdzie z jej ust.

- Asia... jak ty się odzywasz, no wiesz?

Po lekkim śmiechu poczułam uścisk na kostce i przypomniałam sobie o facecie co mnie przed chwilą chciał udusić. Wolną nogą stanęłam mu na tej która mnie złapała dzięki czemu zwolnił uścisk i tą uwolnioną kopnęłam go w ramię. Przy okazji stając jak wryta i widząc kogo pobiłam.

- Pan Robertson!???

Nauczyciel od nauki zaklęć i magii?! Jak to możliwe, że...

- Dlaczego pan to zrobił?!
Aron idący do nas lekko się zaśmiał i podniósł nauczyciela otrzepując go z piachu.

- Rose... on teraz chyba ci nie odpowie, ale w bazie agencji się z nim pobawisz.

Odkręcił się w stronę przyjaciół i również do nich się uśmiechnął.

- Wybaczcie, ale ja i czwóreczka musimy spisać kilkanaście raportów i przesłuchać dwóch typów, dlatego zmyjemy się z ostatnich lekcji.

Przepraszam bardzo jak to kilkanaście raportów?!!! Czy od tego nie mamy sekretarek? Po co ja się kuźwa męczę przez kilka tygodni jak po tym jest więcej męczenia?!

- Ale ja nic nie rozumiem...

Asia niezrozumiałym wzrokiem powędrowała za Aronem i spojrzała na mnie. Niestety ja tez nie mogłam jej pomóc. Bo do cholery jasnej ja nadal nie wiem, co tu się wydarzyło?!!!

- Do jasnej anielki Aron co jest grane? Dopiero co zaczęliśmy akcje, a ona się skończyła i ja nie wiem jak? Weź to wytłumacz bo ja żadnych raportów spisywać nie będę!!!

Pomaszerowałam za nim prosto do samochodu, gdzie była cała reszta.

- Jak ty jeszcze dużo musisz zrozumieć...

- To mi kuźwa wytłumacz a nie milczysz jak posraniec jakiś.

- Nie.

- Dobra, mam to w dupie. Jak nie to nie kurwa, ja się tak nie bawię. I co to ma być koniec?

- Czwóreczko...

Brunet uśmiechnął się mijając mnie i Arona pięknie dyskutujących.

- ... ty po prostu... nie, wiesz co? To jest koniec. Koniec pytań i odpowiedzi, po porostu koniec wszystkiego.

- W dupie mam taki koniec!

KONIEC

========================================================================

Oki doki... zabijcie, pozwalam i nawet nie oczekuje świeczek na grobie. To jedna z najbardziej chaotycznych, trudnych w pisaniu i wymyślaniu książek. Nie udało mi się. Koniec jest beznadziejny, ale zostawiam wam go do własnej interpretacji i dyskusji pod spodem. Ja mam swoje połączenie faktów wy wymyślajcie swoje. Kolejnej części nie będzie, chyba, że ze świruję. Stwierdziłam, że podsumowanie byłoby nudne, poza tym jesteście na tyle świetni, że sami sobie poknujecie i podsumujecie. ;)

Wątpie by wam to pasowało... ale pomyślałam, że fajnie byłoby abyście to wy napisali co myślicie, jakies podsumowanie. Ja je wszystkie, każde jakie napiszecie, nawet najgorsze wstawie jako koniec. Będziecie mogli sami dokończyć to co zaczęłam ja a wspólnie przeżyliśmy.

Swoje zakończenia i podsumowania wysyłajcie mi na maila : kasiaas-kasia

Dzięki wielkie, zanim mnie zabijecie... pozdrawiam... KasiaAS. ;)


Continue Reading

You'll Also Like

485 82 21
Kiedy dwie dusze są gotowe do połączenia się miłością nierozerwalną i wieczną, następuje zamiana dusz w celu zrozumienia i poznania swojej drugiej po...
13.5K 1.5K 11
Czy chłopak, którego matka była morderczynią ma szansę na zaznanie szczęścia? Czy winy matki spadną na jego barki? Czy poznanie jednej osoby może zmi...
31.6K 5.6K 10
❝Gdzie jesteś, Alice?❞ Alice miała kota Archimedesa, obsesję na punkcie żelków oraz brzydki sekret. Logan natomiast nie miał nic p...
197K 8.4K 34
- Nieśmiała i śmiała zarazem. Pewna siebie, ale wątpiąca w swoje możliwości. Pomagasz wszystkim wokół ale nie potrafisz pomóc samej sobie. - Nie roz...