Jace Smith
Moi rodzice przywieźli Alice do szpitala, a mama Holly i Sam przyjechali od razu po moim telefonie. Siedziałem zdenerwowany na korytarzu.
Poczułem, że powinienem być wtedy z Holly, gdy rodziła Alice. Powinienem był być przy niej.
W pewnym momencie z sali wybiegła pielęgniarka. Wróciła po chwili niosąc krew.
- Przepraszam, co z moją żoną?
- Lekarz panu powie. - weszła do niej.
Cholera! Coś jest nie tak... Tylko co? Przez moją głowę przelatywało miliony różnych scenariuszy. Coś groziło mojej żonie i dziecku. Lekarz wyszedł.
- Pani doktorze...
- Musimy wybierać... Albo żona albo dziecko.
- Jak to?
- Pana żona straciła dużo krwi... Straciła przytomność.
- Ja chcę tam wejść!
- Nie może pan.
- Co jej grozi?!
- Ona umiera.
Odepchnąłem lekarza i wszedłem tam.
- Proszę to założyć. - rzucił lekarz.
Zobaczyłem mojego syna i żonę wokół, której było mnóstwo krwi.
- Holly...
- Panie doktorze, zatrzymała się.
***
Krótko, ale chcę podtrzymać napięcie.