-Myślisz ,że to dobry pomysł? - spytałam ,by się upewnić.
-Tak mówi moja intuicja! - Odparła wesoło.
-Aha... - Podeszłam powoli do zwierzęcia. Gdy tylko go dotknęłam, Pegaz spojrzał na mnie i zrobił cwaniacki uśmiech.
-Keeeet! - Zawołałam. - Nie dam rady!
-Ty nie dasz rady?! - Przewróciła oczami. - Ty sobie ze wszystkim poradzisz! - Westchnęłam. Tak ,jak wcześniej udało mi się wskoczyć na konia.
-No widzisz? Idziemy w dobrym kierunku. - Powiedziała Ketie.
-Skoro tak mówisz... - Patrzyłam jak dziewczyna podchodzi do drugiego Pegaza i umiejętnie na niego wchodzi.
-Mogłabym stwierdzić ,że ty nie pierwszy raz siedzisz na koniu. - Rzekłam zdziwiona.
-No ,bo to nie pierwszy raz. - Odparła.
-Ale wcześniej mówiłaś... - Spojrzałam na nią wkurzona. - O ty kłamco! - krzyknęłam.
-Nie przesadzaj. - przewróciła oczami. - Dobra nie czas na gadanie, musimy jechać! - Przytaknęłam i dziewczyna ruszyła prosto stępem (najwolniejszy chód konia), a ja dzielnie podążałam za nią. przyznaje - Nie czułam się tak pewnie na koniu ,jak za pierwszym razem, ale jakoś dawałam radę.
Nagle Pegazy zrobiły się dziwnie niespokojne.
-Co się dzieje? - spytałam naszego konnego znawce - Ketie.
-Wyczuwają niebezpieczeństwo. - Odparła zaniepokojona. - Bądz przygotowana na wszyst... - Nie dokończyła. Nasze konie się zatrzymały, a przed nami coś się pojawiło.
------------------------------------------
Koooooolejny rozdział! :D
W końcu coś się dzieje! Zmarnowałam co najmniej 2 rozdziały na paplaniu o tym jak Samantha nieumiejętnie uczyła się jeździć... co nie skończyło się dobrze! ;P
Jeśli jeszcze tu jesteś to pozostaw po sobie komentarz i ofiaruj mi gwiazdkę - to motywuje! ^^ Do zobaczenia w następnym rozdziale! <3