Wilczy Świat

By Grimmuna

313K 23.4K 1.4K

Adolpha Ciris to 15-letnia wilczyca, która jeszcze nie przeszła przemiany. Jej rodzice to szlachetne wilki, s... More

Rozdział 1 "soczewki"
Rozdział 2 "Nazwa"
Rozdział 3 "Krisa"
Rozdział 4 "Rzeka"
Rozdział 5 " Prawda"
Rozdział 6 "Nienawiść"
Rozdział 7 "W-f"
Rozdział 8 "Niespodziewany gość"
Rozdział 9 "Rozmowa"
Rozdział 10 "Przyjaciele"
Rozdział 11 "Żelek"
Rozdział 12 "Nowy wygląd"
Rozdział 13 "Wiatr we włosach"
Rozdział 14 "Przerażenie"
Rozdział 15 "Zaufać, czy nie zaufać, oto jest pytanie"
Rozdział 16 "Zebranie"
Rozdział 17 "Zamordowani spojrzeniem"
Rozdział 18 "Coś mokrego na twarzy"
Rozdział 19 "Sprawka księżyca, którego nie ma"
Rozdział 20 "Pierwsza przemiana"
Tom 2 zapowiedź
Wilczy Świat - notka
Liebster Award
Rozdział 1 "Medalion"
Rozdział 2 "Gwiazdka z nieba"
Rozdział 3 "Z wilkiem w lesie"
Rozdział 4 "Pegarożec jest najlepszym przyjacielem człowieka"
Rozdział 5 "Problem bez nazwy"
Rozdział 6 "Zapach wody"
Rozdział 7 "Drzewne zawirowanie"
Rozdział 8 "Kolorowa piana"
Rozdział 9 "Spróchniałe powietrze"
Rozdział 10 "Bystre, brązowe oczy"
Rozdział 11 "Milczący tłum"
Rozdział 12 "Nie wiem gdzie"
Rozdział 13 "Wszechwiedzące spojrzenie"
Rozdział 14 "Worek na uczucia"
Rozdział 16 "Ludzie są okrutni"
Rozdział 17 "Aktorskie zagranie"
Rozdział 18 "Wilcze łzy"
Rozdział 19 "Ciemność"
Rozdział 20 "Za późno"
Rozdział 21 "Im więcej będziesz wiedziała, tym bardziej będziesz cierpiała"
Rozdział 22 "Za nasz Wilczy świat"
Zawieszam

Rozdział 15 "Historia lubi się powtarzać"

4K 367 25
By Grimmuna

 Dwa tygodnie. Równe dwa tygodnie spędziłam u babci ćwicząc przemianę, ucząc się jak panować i zarządzać sforą. Dowiedziałam się nawet jak piec pyszne "Wilcze ciasteczka" jak nazywała je babcia, która wróciła do swojego starego stylu bycia. Co oznaczało codzienne pobudki o 5:00 rano. Gorzej niż w akademii. Poznałam nawet kilku członków mojej sfory. Było to dziwne uczucie, ponieważ byli ode mnie starsi. Poza tym znałam już chyba wszystkie zasady kodeksu wilków na pamięć. Lepiej nie wspominać, ale babcia czytała mi go na dobranoc.

 W końcu przyszedł ten dzień - powrót do akademii. Wbrew pozorom strasznie się tym stresowałam. Nie wiedziałam jak zareagują moi przyjaciele. Czy w ogóle mogłam nadal nazywać ich przyjaciółmi?

 Odsunęłam od siebie te myśli i na powrót zaczęłam układać ubrania w walizce. Od czasu pocałunku nie widziałam się z Aaronem, mimo to dużo o nim myślałam. Niestety za każdym razem przypominał mi się Chris, który swoją drogą będzie zapewne wkurzony tym, że nie poinformowałam go o swoim wyjeździe. Ta myśl kompletnie mnie zdołowała. Zamknęłam więc walizkę i poszłam do kuchni na moje ostatnie śniadanie w tym domu.

 W małym pomieszczeniu wykończonym błyszczącymi płytkami babcia smażyła jajecznicę.

- Mhhhhh... - mruknęłam rozkoszując się przyjemnym zapachem - z bekonem? - dodałam podchodząc do blatu. Przez okres tu spędzony, zbliżyłam się trochę do Marietty.

- Tak - odpowiedziała kobieta swoim rzeczowym tonem na co ja się uśmiechnęłam. Lubiłam ją taką jaka jest, a dzięki temu wyjazdowi dowiedziałam się, że jest naprawdę niesamowita. Skorupa surowości i powagi, którą się okryła była tylko zmyłką dla naiwnych ludzi.

- Pamiętasz, że niedługo po powrocie do akademii masz ceremonią przydziału sfory? - spytała babcia, kiedy z uwielbieniem delektowałam się jej jajecznicą.

- Yhm - mruknęłam przeżuwając powoli kęsy. Kiedy nabiłam na widelec bekon, ktoś zapukał do drzwi.

- To pewnie Zefir, spakowałaś się już? - Marietta posłała mi podejrzliwe spojrzenie, na co tylko skinęłam głową i kończąc jajecznicę pobiegłam otworzyć drzwi. Za nimi ujrzałam brązową czuprynę mężczyzny.

- Gotowa? - spytał z obojętnym wyrazem twarzy.

- Prawie - pisnęłam i posłałam mu szczęśliwy uśmiech, po czym pobiegłam do łazienki. Chwyciłam w rękę kosmetyczkę i wrzuciłam do niej wszystkie kosmetyki leżące na półce. Następnie pobiegłam do pokoju i zabrałam walizkę w pomarańczowe kotki.

- Gotowa - powiedziałam stając przed Zefirem. Brunet mierzył mnie zaciekawionym wzrokiem. Pewnie dziwił się moim dobrym humorem i życzliwością w stosunku do niego. Tak się składało, że akurat cieszyłam się z powrotu do akademii. Naprawdę bardzo przywiązałam się do tego miejsca.

  Na zewnątrz zapakowałam walizkę do bagażnika i zajęłam miejsce obok Zefira. Przede mną było jeszcze parę godzin jazdy, ale to już najlepszy etap podróży. W końcu zobaczę moich przyjaciół.

 ***

  Zaparkowaliśmy na opustoszałym parkingu akademii. Było tam przeraźliwie cicho, ale biorąc pod uwagę, że była to połowa roku szkolnego, nie mogłam się dziwić. Otworzyłam drzwi samochodu i wyskoczyłam na zewnątrz. W końcu mogłam rozprostować obolałe nogi. Odetchnęłam znajomym powietrzem i przywołałam na twarz uśmiech. Teraz czekało mnie już tylko mam nadzieję miłe przywitanie z przyjaciółką i już mniej miłe z Chrisem.

  Zefir wyjął mój bagaż z auta, a chwilę później odjechał z piskiem opon. Złapałam plastikowy uchwyt i ruszyłam szczęśliwa do bramy. Po jej otwarciu zagłębiłam się w las, aż dotarłam na dziedziniec, na którym przywitał mnie posąg pegarożca. Moje serce ścisnęło się na myśl o Żelku, ale już niedługo miałam się z nim spotkać.

 Postanowiłam najpierw się rozpakować, dlatego ruszyłam w kierunku budynku z pokojami. Po drodze zachwycałam się wytęsknionymi widokami. Bliżej szkoły dostrzegłam śmiejące się grupki wilkołaków. Można by powiedzieć, że to codzienność, ale ja widząc normalnych uczniów, wyszczerzyłam się w uśmiechu. Nagle natknęłam się na pewnego blondyna.

- Trean? - spytałam zdezorientowana, jakby czymś dziwnym było go tu spotkać. Chłopak posłał mi słodki uśmiech, po czym objął mnie ramieniem. Przypomniał mi się mój pożegnalny przytulas z nim,  a raczej nieoczekiwany, pożegnalny przytulas.

- No tak, jeszcze uczę się w tej szkole - odpowiedział blondyn na wcześniej zadane pytanie.

- Dziwię się, że jeszcze cię nie wyrzucili - mruknęłam i posłałam mu złośliwy uśmiech. - Co słychać u innych?

- Aaa... no wiesz, sama zobaczysz - przez jego twarz przemknął cień grymasu. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w jego zielone oczy. Widziałam w nich coś na kształt smutku albo zawodu.

- To znaczy? - Posłałam mu ponaglające spojrzenie.

- Yyy... Chris wiecznie jest wkurzony, Rick się zakochał i cały czas spędza latając za pewną blondyną, Romi ciągle jest zajęta, a Marina... sama zobacz - skinął głową w prawo. Ujrzałam tam szatynkę śmiejącą się z jakąś brunetką, którą widziałam pierwszy raz na oczy. Nieznajoma dziewczyna zarzuciła Marinie ramię na plecy i zachwycała ją swoją niesamowitą historią, co wyczytałam z wyrazu twarzy przyjaciółki. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, przecież nie mogłam zabronić szatynce kontaktu z innymi nastolatkami. Nie byłam taka zaborcza. Posłałam Treanowi pytające spojrzenie, o co mu chodziło?

 - Patrz uważnie - nakazał. Za jego poleceniem zwróciłam głowę  z powrotem w stronę dziewczyn. Obserwowałam je przez chwilę, ale sytuację zrozumiałam dopiero kiedy Marina mnie zauważyła. Z jej twarzy od razu zniknął uśmiech, a zastąpił go zarozumiały grymas. Dziewczyna nie tracąc więcej czasu, wróciła do rozmowy kompletnie mnie ignorując.

- Widzisz? - zapytał blondyn posępnym głosem. Wzruszyłam lekko ramionami. Przecież to jeszcze nie koniec świata. Może szatynka ma gorszy dzień?

A może już jej się znudziłaś? - Podrzuciła moja podświadomość. Nie, to niemożliwe, przecież jej ufałam.  A może pół roku to za mało aby nawiązać przyjaźń? Odepchnęłam od siebie te myśli i ruszyłam w stronę budynku. 

- Nie rozmawiajmy o tym. Muszę się rozpakować - rzuciłam chłopakowi na odchodnym. 

***

 Po opróżnieniu walizek usiadłam na łóżku i przeleciałam wzrokiem po pokoju. Zawalone długopisami biurko, obklejona plakatami i szkicami ściana. Wszystko zastałam w nienaruszonym porządku, tylko Krisy nigdzie nie było. Pewnie znów przesiadywała w bibliotece. 

 Stwierdziłam, że skoro mam chwilę czasu to zajrzę do Chrisa. Kiedyś przecież muszę się z nim zmierzyć. Wstałam więc i opuściłam pokój. Powędrowałam schodami na dół aż dotarłam do baru. Za ladą stał Rick i sprawdzał coś na telefonie. Zdecydowałam się przywitać. 

- Cześć - podeszłam do niego i położyłam łokcie na zimnej nawierzchni. - Nie wiedziałam, że jesteś barmanem. 

- Cześć Dolphie, już wróciłaś? - spytał posyłając mi ten swój słodki uśmiech. 

- Tak wyszło - odwzajemniłam uśmiech - To co z tym barem?

 - Kumpel zrezygnował, więc przyjąłem jego posadę. Wiesz, zawsze coś zarobię.- wzruszył ramionami.

- Masz rację. Wiesz może gdzie jest Chris?  - spytałam nie mogąc już dłużej wytrzymać.

- Ostatnio często przesiaduje na boisku. Możesz go tam poszukać. - Powiedział i wrócił wzrokiem do ekranu swojej komórki, a ja podążyłam drogą wyżłobioną między krzesłami i stolikami przez przewijających się tamtędy ludzi. 

 ***

 Stanęłam na skraju pokrytego soczystą trawą boiska. Obserwowałam kopiącą piłkę do bramki postać. Czarne włosy powiewały na wietrze, a stopy odziane w adidasy prowadziły piłkę pomiędzy kępkami trawy. Chris. Tak, to z pewnością był on. W końcu ruszyłam się z miejsca i  podbiegłam do chłopaka wybijając mu piłkę sprzed nóg. Szatyn spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem, ale kiedy spostrzegł, że to ja, jego oczy pociemniały. Już miał odejść kiedy złapałam go za rękaw czarnej bluzy. Odwrócił się do mnie gwałtownie i przybliżył twarz do mojej.

- Miałaś mi zamiar powiedzieć, że wyjeżdżasz? - syknął. Westchnęłam głośno, szukając dobrego wytłumaczenia.

 - Tak, ja  po prostu...

- Zapomniałaś!? - przerwał moją wypowiedź. Nic nie odpowiedziałam, niestety nie miałam na to wytłumaczenia. 

- O takich rzeczach się nie zapomina - warknął i wyrwał rękę z mojego uścisku. Odszedł i nawet się na mnie nie spojrzał. Tak jak Aaron... w tym momencie obchodził mnie jednak tylko czarnowłosy chłopak, który właśnie zniknął za jednym z budynków, a ja nie mogłam tego tak zostawić. Nie tym razem. Ta osoba zajęła ważne miejsce w moim życiu i nie zamierzałam tego zmieniać. 

----------------------------

 Hej Bąbelki! 

 Witam was jak zawsze :) Czy komuś się to nie podoba? :P 

Hmmm co sądzicie o tym rozdziale i jak zareagowaliście na Chrisa, jestem bardzo ciekawa :) 

I oczywiście chcę wam podziękować za wszystkie gwiazdki i komentarze, których niedawno było naprawdę sporo :D Mam nadzieję, że tu też ich tyle będzie :D Do zobaczenia! A raczej do przeczytania!

I dziękuję MagicznejHarpii za miłe komentarze ;D





Continue Reading

You'll Also Like

125K 5K 54
Sasza nie zna obrazu szczęśliwej rodziny. Ona i jej ojciec są znani w miasteczku, a zwłaszcza w jednym szemranym barze. Sasza, jako córka alkoholika...
2.1M 104K 63
Melody to czarnowłosa nastolatka o niebieskich oczach. Należy do osób cichych, delikatnych oraz strachliwych, które dosłownie nikną w tłumie. Samotno...
1.3M 61.3K 52
- Idiota - mruczę pod nosem. Kiedy się odwracam czuję jak jego ręka ląduje na moim pośladku. - Ej! - krzyczę podskakując. - Uważaj na słowa mała - mó...
89.4K 2.8K 35
Co się stanie gdy ona nie będzie chciała tego uczucia i zrobi wszystko by się tego wyprzeć? Co zrobi on aby przekonać ją do siebie ? Niby tacy podobi...