-To cudowna wiadomość ! - krzyknęła radośnie mama. Tata uśmiechnął się szeroko, co dodało mi otuchy.
-Ale planujecie ślub ?
-Póki co nie rozmawialiśmy o tym, ale tak. Chcę, żeby nasze dziecko miało pełną rodzinę - odparłam.
-To dobrze. Masz ochotę na nasz obiad ? - zapytała mama.
-Właściwie to muszę już wracać, więc podziękuję - powiedziałam.
-No tak, to ja zapakuję ci ciasto.
-Dobrze, dziękuję.
Mama poszła do kuchni, a ja z ojcem weszłam do przedpokoju, gdzie zaczęłam się ubierać.
-Jaki jest ten Louis ? - zapytał.
-Bardzo kochany, miły i uczynny. Sam się przekonasz - zaśmiałam się.
-Wypadałoby zrobić jakiś uroczysty obiad - powiedział, kiedy mama weszła do przedpokoju.
-Oczywiście !
-Jeśli byście chcieli to możecie przyjechać do nas. Niedługo mam się przenieść do Louis'a - powiedziałam
-Jak to ? Liliana sama będzie wynajmowała tamto mieszkanie ? Przecież ono jest ogromne i drogie - powiedziała z niepokojem mama.
-Nie, Louis ma przyjaciela, który poszukiwał mieszkania już dłuższy czas, więc on się do niej wprowadzi. Poza tym już się bardzo polubili. Nie będzie żadnych problemów - uśmiechnęłam się i wzięłam od mamy pudełko z ciastem. - Dziękuję bardzo, do zobaczenia - ucałowałam rodziców i wyszłam z domu.
Kiedy wsiadłam do auta, odłożyłam torebkę i pudełko na siedzenie obok i włączyłam ogrzewanie. Na dworze robiło się już ciemno, okolica wyglądała trochę strasznie. Mimo dużej ilości domów bałabym się mieszkać tutaj sama.
Po chwili, gdy auto było nagrzane, zdjęłam płaszcz, czapkę i szalik. Na wszelki wypadek zablokowałam drzwi i wyjęłam telefon z torebki. Włączyłam go i wybrałam numer do Liliany.
Dzwoniłam kilka razy, jednak nie było żadnej reakcji z jej strony. Pomyślałam, że pewnie siedzi z Harry'm i są zbyt zajęci. Mogli równie dobrze też gdzieś wyjść i wyciszyć telefony.
Dopiero teraz zauważyłam, że mam kilka wiadomości od nieznanego numeru, Louis'a oraz Liliany.
Jeśli natychmiast nie wrócisz do mieszkania Twojej przyjaciółce może się coś stać! -N
Wziąłem Twój numer od Louis'a, ponieważ Liliana nie odbiera telefonu. Nie wiesz co się dzieje ? -Harry
Eleanor ktoś próbuje się włamać do naszego miaszkania ! Pomóż, błagam ! -Liliana
Wasze życie jest za bardzo ułożone ! Twoi rodzice powinni się na Ciebie wkurwić! -N
Módl się, żeby Twoja przyjaciółka szybko umarła ! -N
Masz nieodebraną wiadomość głosową od numeru - 7xx x5x xx8
-Boże ! To przecież Liliany - pisnęłam i odsłuchałam wiadomość.
-Eleanor ? Proszę oddzwoń. On tu jest. Już się włamał ! Schowałam się w szafie - usłyszałam piskliwy głos przykaciółki, a później nastała cisza i było słychać tylko jej szybki oddech.
Po chwili telefon upadł i usłyszałam jej krzyki:
-Nie ! Zostaw mnie, proszę ! Zrobię co zechcesz tylko mnie zostaw - Liliana krzyczała i płakała. W tle było słychać męski głos i uderzenia. Do oczu napłynęły mi łzy.
-Koniec wiadomości głosowej.
Zaczęłam odczytywać pozostałe wiadomości. Nagrał też się Harry i Louis.
-Jestem w Waszym mieszkaniu, zadzwoniłem już na pogotowie. Ktoś bardzo pobił Lilianę i podciął jej żyły. Mam nadzieję, że przyjedziesz do szpitala jak najszybciej - usłyszałam głos Harry'ego.
-Liliana jest już bezpieczna. Policja obstawiła cały szpital. Gdziekolwiek jesteś uważaj na siebie i pod żadnym pozorem nie jedź do mieszkania. Odezwij się - tym razem był to Louis.
Wybrałam szybko jego numer i czekałam, aż odbierze.
-Gdzie ty jesteś ? Martwimy się ! - usłyszałam jego głos po drugiej stronie.
-Jestem pod domem rodziców. Zaraz jadę do szpitala. Daj mi czterdzieści minut - powiedziałam.
-Okey, ale nigdzie się nie zatrzymuj, proszę - powiedział zatroskanym głosem.
-Dobrze, pa.
Odłożyłam telefon na siedzenie, po czym otworzyłam schowek i wyjęłam z niego pistolet. Sprawdziłam magazynek - pełny.
Broń schowałam do torebki i odpaliłam auto.
Hej :)
Wiem, że teraz mnie znienawidzicie za ten rozdział, ale po prostu byłam natchniona i no >>>>>>>
Mam już gotowy kolejny rozdział, bo - mimo braku internetu - mogłam coś na telefonie napisać :D
To chyba tyle ! Do następnego misie ;)
Aha ! I dziękuję za votes i komentarze pod ostatnim <3