× 𝕎𝕓𝕣𝕖𝕨 𝕡𝕠𝕫𝕠𝕣𝕠𝕞...

By xKittyDariax

22.4K 1.1K 4.2K

Vivienne Stonewall, 16 letnia dziewczyna, przenosi się do szkoły swojego brata, Caleb'a, czyli do Akademii Kr... More

🐧 Wprowadzenie 🐧
× Rozdział 1 ×
× Rozdział 2 ×
× Rozdział 3 ×
× Rozdział 4 ×
× Bonus do rozdziału 4 ×
× Rozdział 5 ×
× Rozdział 6 ×
× Rozdział 7 ×
× Rozdział 8 ×
× Rozdział 9 ×
× Rozdział 10 ×
× Rozdział 11 ×
× Rozdział 12 ×
× Rozdział 13 ×
× Rozdział 14 ×
× Rozdział 15 ×
× Rozdział 16 ×
× Rozdział 17 ×
× Rozdział 18 ×
× Rozdział 19 ×
× Rozdział 20 ×
× Rozdział 21 ×
× Rozdział 22 ×
× Rozdział 23 ×
× Rozdział 25 ×
× Rozdział 26 ×
× Rozdział 27 ×
× Rozdział 28 ×
× Rozdział 29 ×
× Rozdział 30 ×
× Rozdział 31 ×
× Rozdział 32 ×
× Rozdział 33 ×
× Rozdział 34 ×
× Rozdział 35 ×
× Rozdział 36 ×
× Rozdział 37 ×
× Rozdział 38 ×
× Bonus ×
× Rozdział 39 ×
× Rozdział 40 ×
× Rozdział 41 ×
< Nie rozdział 😅 >
× Rozdział 42 ×
× Rozdział 43 ×
× Rozdział 44 ×
× Rozdział 45 ×
× Rozdział 46 ×
× Rozdział 47 ×
× Rozdział 48 ×

× Rozdział 24 ×

384 29 114
By xKittyDariax

| Więc co tu robisz? |

Minęła już chyba 4 godzina lekcyjna, a ja czułam, że mam już dosyć. Po treningu wszystko mnie bolało, a energetyk, który wypiłam rano, przestał już działać, przez co ledwo skupiałam się na lekcji.

Obecnie mieliśmy lekcje japońskiego i nauczycielka kazała nam coś notować. Co chwilę musiałam mrugać, by wyostrzyć sobie wzrok, walcząc z sennością.

Skup się, skup się..! - warczałam na siebie w myślach - Nie zasypiaj!

Ledwie już trzymałam długopis w ręce. Przerwałam pisanie w połowie wyrazu, czując, że zaraz usnę.

Nie zasypiaj..! Nie zasypiaj... - oczy powoli mi się zamykały, próbowałam nie zasnąć, ale bez efektów.

Osunęłam się na ławkę i urwał mi się film.

•••

Skrobanie długopisu obok ucichło. Odruchowo spojrzałem na bok, zastanawiając się, czemu Vivienne przestała notować.

Dziewczyna leżała na ławce z zamkniętymi oczami. Zasnęła?

Głowę opartą miała o ławkę, kosmyki jej włosów opadały jej na twarz, a oczy miała zamknięte.

Musiała mieć mało snu - pomyślałem - Ale aż tak żeby zasnąć na lekcji? W sumie.. jak widać.

Nie chcąc jej budzić, wziąłem jej zeszyt i zacząłem robić notatki, które kazała zrobić nauczycielka.

W pewnym momencie dziewczyna przez sen złapała moją lewą rękę, którą miałem na ławce i przytuliła się do niej.

- H-Huh..? - spojrzałem na nią, czując ciepło na policzkach.

Cholera jasna - zająknąłem się w myślach, czując, jak przechodzi mnie fala ciepła.

Drugą ręką delikatnie odgarnąłem za ucho pasemko jej włosów. Uśmiechnąłem się, a następnie powróciłem do dalszego notowania.

Pięć minut przed końcem lekcji, stwierdziłem, że czas zacząć ją budzić.

- Vi.. wstawaj... - szturchnąłem ją w ramię, na co ona zamruczała coś pod nosem i przytuliła się bardziej do mojej ręki.

Zaśmiałem się cicho.

- Wstawaj..! - powtórzyłem, szturchając ją.

- Mhhh..? - poniosła głowę i zaspanym wzrokiem spojrzała na mnie.

Muszę przyznać, że uroczo wygląda, gdy jest taka zaspana.

- Juuude..? Co się..?

- Zasnęłaś - wyjaśniłem.

- Zasnęłam? - od razu się rozbudziła - Japiernicze, miałam notować!

- Spokojnie, uzupełniłem ci wszystkie notatki - przesunąłem zeszyt w jej stronę - Mało spałaś? Wydajesz się być bardzo zmęczona.

- Nie mogłam zasnąć - wymamrotała, a ja spojrzałem na nią, doszukując się prawdy w jej oczach, ale ona odwróciła wzrok.

Rozbrzmiał dzwonek.

Chciałem wstać, ale przypomniało mi się, że Viv nadal mnie trzyma. Spojrzałem na moją rękę, a brązowowłosa podążyła za moim spojrzeniem. Od razu odsunęła się i puściła moją rękę.

- W-wybacz..! - zająknęła się, a na jej twarzy pojawił się rumieniec.

Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc jej zaczerwienioną twarz.

- Nie szkodzi - powiedziałem i spakowałem się, a następnie wyszłem z sali.

•••

Siedziałam na łóżku w pokoju na łóżku i trzymałam w rękach mój zeszyt, otwarty na stronach, na których Jude robił mi notatki.

Delikatnie wodziłam palcami po papierze i literach, zapisanych jego granatowym długopisem. Miał takie staranne pismo...

W pewnym momencie zauważyłam karteczkę wystającą z zeszytu. Z zaciekawieniem wyciągnęłam ją i odczytałam zawartość.

Spotkajmy się proszę dziś o 19 w kawiarni koło parku. Będę czekał.
                                                                -Jude

Przeczytałam kartkę kilka razy. Jude chce się ze mną spotkać?

Spojrzałam na godzinę. Jest 17:28. Mam jeszcze czas. Poza tym muszę przecież iść jeszcze potrenować. Nadal nie czuję, że jestem w stanie obronić Smoczy Cios. Muszę postarać się bardziej.

O wilku mowa. Własnie zadzwonił mój alarm przypominający, że czas na trening.

Zamknęłam zeszyt, wcześniej chowając tam karteczkę i odłożyłam go na biurko, chwytając torbę i wychodząc z domu. Po drodze zdecydowałam się jeszcze wstąpić do sklepu, by kupić sobie parę energetyków. Muszę mieć energię na trening.

Po paru minutach byłam już na boisku szkolnym.

Rozpoczęłam od solidnej rozgrzewki, a potem wytargałam z magazynu wyrzutnię i dziś ustawiłam ją na tryb trudny.

Stanęłam przed nią i czekałam na pierwszą piłkę.

Obronię - pomyślałam, ze skupieniem wpatrując się w maszynę - Dziś będzie ten dzień. Dziś musi być ten dzień..!

- Ogon Kitsune! - krzyknęłam, gdy z wyrzutni wystrzeliła piłka. Z początku byłam zaskoczona siłą i prędkością wystrzelonego przedmiotu, ale dzielnie stawiałam opór.

- O-Obronię..! - powiedziałam do siebie, napierając na piłkę.

Jednak przeliczyłam się i zostałam zmieciona przez piłkę. Poturlałam się po murawie z jękiem. Szybko wstałam i spojrzałam z zaciętością na wyrzutnię i przez moment zobaczyłam tam Dragonfly'a. Poczułam kotłującą się we mnie złość.

- No dawaj! - krzyknęłam - Strzelaj, Dragonfly!

Wizja różowowłosego rozwiała się wraz z następną piłką wystrzeloną w wyrzutni. Przedmiot naparł na mnie z całej siły i skończyło się na tym, że znów poleciałam na murawę.

Zaczynam popadać w paranoję - pomyślałam, podnosząc się z ziemi, patrząc na maszynę, gdzie jeszcze przed chwilą widziałam Kevina.

Przez zmęczenie muszę mieć jakieś zwidy - stwierdziłam w myślach i zeszłam z boiska, by napić się energetyka. Po wypitej puszce wróciłam na boisko, gotowa trenować dalej.

Minęła już godzina, a ja nadal byłam sfrustrowana tym, że nie potrafię obronić. Znów upadłam. Nad sobą ujrzałam wizję Kevina, szydzącego ze mnie.

- Jesteś słaba! - rechotał - Już przedszkolak broni lepiej! Nie nadajesz się!

- Zamknij się! - krzyknęłam, wstając.

- Popłacz się mamusi! - drwił - Twoje miejce jest u moich stóp!

Zagotowało się we mnie. Nie upokorzysz mnie po raz drugi! Nie pozwolę ci!

- ZAMKNIJ MORDĘ DRAGONFLY! - wrzasnęłam, a wizja znów rozpłynęła się, a w moją stronę poleciała piłka.

Cała gotowałam się że złości. Nie pozwolę mu, aby mnie tak poniżał! Udowodnię, że nie jestem słaba! Z furią spojrzałam na piłkę a następnie rozłożyłam ręce, za mną pojawiły się iskry i płomienie.

- Ogon Kitsune! - wrzasnęłam.

Płomienny zwierz wyskoczył zza mnie i swoimi dziewięcioma ogonami zaatakował piłkę.

W tą obronę włożyłam całą swoją wściekłość i ból. Piłka napierała na mnie, spychając do tyłu, ale ja zażarcie walczyłam dalej.

- Ogon Kitsune - krzyknęłam ponownie - Wersja druga!

Z całej siły naparłam na piłkę, pomiędzy zwierzęciem a piłką pojawił się dym, a następnie ogień.

W pewnym momencie piłka poddała się i została odrzucona gdzieś na bok.

Zachwiałam się i oparłam dłonie o kolana. Z szokiem spojrzałam na odrzuconą piłkę. Obroniłam... Udało się!

Ściekał ze mnie pot, łapałam oddech, z nosa pociekła mi krew, a w głowie kręciło się niemiłosiernie. Siły całkowicie mnie opuściły, a obraz przed oczami zaczął wirować i się rozmazywać.

Upadłam na kolana. Dzwoniło mi w uszach, ledwo kontaktowałam się ze światem. Osunęłam się na ziemię i straciłam przytomność.

•••

Czułam ból w całym ciele. Głowa bolała tak, jakby zaraz ją miało rozsadzić na pół. Z trudem otworzyłam oczy. Nadal leżałam na murawie. Drżąc z wyczerpania, otępiała podniosłam się do pozycji siedzącej.

Na ziemi była plama krwi. Przesunęłam ręką po nosie, czując wypływającą z niego krew.

Super - stwierdziłam ponuro.

Wyostrzając sobie wzrok, rozejrzałam się wokół. Mój wzrok zatrzymał się na piłce kilka metrów dalej.

Zablokowałem strzał - pomyślałam, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Pojedyncze łzy spłynęły mi po policzkach - Zrobiłam to!

Po siedmiu minutach udało mi się wstać. Zaciągnęłam wyrzutnię spowrotem do magazynu i dowlokłam się na ławkę. Usiadłam na niej i zajęłam się zmywaniem krwi.

Było ciemno. Boisko oświetlały jedynie pojedyncze reflektory. Gdy zmyłam krew, spojrzałam na godzinę.

Była.. 23:47?!

Tak długo byłam nieprzytomna? Muszę wracać do domu!

Zgarnęłam rzeczy do torby i krzywiąc się z bólu na każdym kroku, opuściłam szkołę. Wracając, cały czas odnosiłam wrażenie, że o czymś zapomniałam. Tylko nie mogłam sobie przypomnieć co takiego dokładnie...

•••

Następnego dnia okazało się, że spóźniłam się 20 minut na trening, gdyż zaspałam.

Weszłam na boisko. Drużyna już trenowała. Przesunęłam wzrokiem po boisku, szukając Sharpa. Strateg stał na uboczu i nadzorował trening, udzielając im różnych wskazówek.

Ruszyłam w jego stronę. Spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam wyrzut i urazę.

I wtedy mi się przypomniało.

Miałam się wczoraj spotkać z Jude'em! - od razu dopadły mnie wyrzuty sumienia.

- Jude ja przepra..-

- Daruj sobie - powiedział sucho i odwrócił się.

Poczułam ukłucie w sercu. Co ja zrobiłam...

- Jude, naprawdę mi przykro - podeszłam do niego i złapałam go za pelerynę - Przepraszam, ja zapomniałam.. naprawdę ja..-

- Zapomniałaś? - spojrzał na mnie wyśmiewczo - A co takiego niby ważnego robiłaś, że nie mogłaś przyjść, hm? - odsunął się ode mnie, wyrywając z mojego uścisku swoją pelerynę.

Chciałam odpowiedzieć, ale nie dał mi dojść do słowa.

- Pewnie spotykałaś się z Philem, co? - widziałam, przez jego gogle, jak w jego oku błysnął zawód i ból - Założe się, że to dlatego ostatnio ciągle spóźniasz się na treningi.

- To nieprawda! - zaprzeczyłam, patrząc na niego ze skruchą.

- Uważaj, bo ci uwierzę - parsknął i odwrócił wzrok, a ja poczułam jak zaciska mi się gardło, w oczach pojawiły się łzy, które szybko wytarłam. Nie zamierzam płakać - Odkąd ten cały Wingate pojawił się w mieście, zupełnie się zmieniłaś. Co ja sobie w ogóle myślałem? Jesteś z Liceum Shuriken. Nigdy w pełni nie zostaniesz częścią Królewskich.

Jego słowa cięły mnie w serce bardziej, niż jakiekolwiek ostrze. Zacisnęłam pięści i spuściłam głowę. Wargi mi zadrżały.

- Chcesz wiedzieć czym się zajmowałam?! - krzyknęłam w pewnym momencie, ściągając na siebie uwagę wszystkich - Kurwa harowałam jak jebany wół, trenując po lekcjach do upadłego! Spałam zaledwie parę godzin, żyję na energetykach, każdy jeden milimetr mojego ciała cierpi, bo trenuję, by wygrać, chcę wam kurwa pomóc! Chcę przeżyć w tym jebanie niesprawiedliwym świecie!

Wszyscy w milczeniu wpatrywali się w nas, bojąc się odezwać.

- No kurwa przepraszam, że nie zjawiłam się na jednym, jedynym spotkaniu! - warknęłam - I że się spóźniam na te święte treningi!

W jego oczach błyszczał ból.

- Ja nawet nigdy nie chciałam dołączyć do tej drużyny! - gdy tylko te słowa opuściły moje usta, zapadła grobowa cisza.

- Więc co tu robisz? - zapytał chłodno Sharp.

- Dobre pytanie - odparłam, posyłając mu lodowate spojrzenie i na pięcie odwróciłam się, biorąc swoją torbę i ruszając w stronę wyjścia. Przystanęłam i obejrzałam się na nich ostatni raz - Odchodzę.

Spojrzałam przed siebie i opuściłam boisko.

•••

Szybkim krokiem szłam korytarzem, czując łzy cisnące mi się do oczu. Chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce, schować się gdzieś, zwinąć w kulkę i uciec przed całym światem. Moje serce było rozstrzaskane na miliony kawałków.

Mogę go kurwa zapewnić, że na jutrzejszy mecz nie przyjdę. Mam dość.

W pewnym momencie ktoś gwałtownie szarpnął mnie za ramię. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się Ray Dark.

- Co ty sobie wyobrażasz?! - warknął, patrząc na mnie ewidentnie niezadowolony - Nie masz prawa opuścić drużyny!

- W dupie to mam! - wściekła spojrzałam na niego - Mam tego dosyć! Odchodzę i nie zamierzam brać udziału w tym meczu i gówno ma tu pan do gadania! Mam pana do..-

Urwałam, gdy dostałam od niego solidnego plaskacza, aż gwałtownie obróciłam głowę.

Otworzyłam szerzej oczy, czując jak piecze mnie policzek. Przyłożyłam dłoń do bolącego miejsca, czując, jak z bólu po policzkach spływają mi łzy.

Spojrzałam zaskoczona na trenera, który był wciekły. Od razu poczułam, jak ogarnia mnie strach. Co ja najlepszego zrobiłam.. nie panuję dziś nad sobą!

Chwycił mnie za kołnierz od mundurka.

- Słuchaj, Stonewall, zabraniam ci opuszczać drużynę. Masz mi być posłuszna, bo inaczej twój sekret ujrzy światło dzienne i sam osobiście dopilnuję, by Sharpowie NIGDY nie odzyskali siostry - wycedził, patrząc na mnie przez te swoje okularki z nienawiścią.

Ten facet jest szalony! - poczułam, jak serce podchodzi mi do gardła.

- Zrozumiano?

Przełknęłam ślinę.

- T-Tak proszę pana... - wyszeptałam - Z-Zrozumiano...

- Jutro masz się stawić na tym meczu, bo inaczej wiesz co się stanie - zagroził, a następnie puścił mnie i wyprostował się, odchodząc, zupełnie tak, jakby przed chwilą nic się nie stało.

Zaczęłam się cofać, odwróciłam się, a następnie rzuciłam się biegiem w stronę wyjścia. Wybiegłam ze szkoły i nie oglądając się za siebie, zaczęłam uciekać.

Łzy spływały mi po policzkach i skapywały na chodnik, gdy biegłam w stronę domu. Gdy dobiegłam do mieszkania, uciekłam na górę, zamknęłam się w pokoju i zwinęłam w kulkę, wybuchając histerycznym płaczem.

Dlaczego ja?! Dlaczego życie uwzięło się akurat na mnie?!

Leżałam na łóżku, zwinięta w kłębek. Zaczęły odzywać się zakwasy, które bolały okropnie, ale to było nic w porównaniu do mojego złamanego serca.

W środku byłam rozdarta.

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
1894 słowa

Moja dobra przyjaciółka wena wróciła! :D

(Pls nie zabijajcie za ten rozdział 😭🙏🏻)

Ten rozdział to jest dopiero jakaś kurde huśtawka emocjonalna QwQ

Ja nawet nie wiem jak to się stało, że napisałam go w tak krótkim czasie.

Przyznać się, nikt nie spodziewał się, że będzie dzisiaj rozdział, huh? ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Continue Reading

You'll Also Like

2.2K 81 5
Kolejny zwykły dzień nagrywania Amonga. O, może pójdziemy sobie z wpatką. Choć whatson. Halo, whatsonie. Światła idziemy naprawiać. Nexe trochę podej...
41.5K 2.2K 62
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
2.5K 114 21
(Zakończone) ° Cassidy Ihara to 16-letnia dziewczyna która została powołana do ,,Piątego Sektoru". Zacznie swe szkolenie w tym ośrotku. Spotka wrogów...
12.3K 1.1K 27
"Do cholery jasnej miałeś nigdzie nie wychodzić!", krzyknął przez co młodszy wzdrygnął się spuszczając wzrok. "J-ja tylko-", starszy mu przerwał, "co...