Filary świata - Imperium śmie...

By IlvesSerpents

974 366 471

Klasyczne fantasy, przygoda chłopaka wywodzącego się z podłego cechu, którym gardzi każdy okazuje się niezbęd... More

Prolog
Czeladnik grabarza
Grabarze
Primo nocti
Upiorny cmentarz
Grabarski mistrz młota i magii
Grabarska magia vs szkielet maga
Kłopoty markiza
Władca czarnego miasta
Cmentarna kapliczka
Niespodziewana wizyta
śmierć Agona
W mroku
Prawdziwa forma Taszy
Wężowe bóstwo
Pogrzeb
Rada mistrzów
Spory rodzinne
Podróż z wężowcem
Przed księgą
O stworzeniu
Podróż pana miasta
Grabarska magia
Cmentarne zielarstwo
Walka Taszy
śmierć z dna
Nawiązanie współpracy
Kuroi Roze
U Dobrochocza
Przeszłość Virsta
Szczurzy król
Upiorna noc
Wędrowiec
Wędrowni grabarze
Decyzja
Walka w świetle księżyca
Wspólny bój
Odsiecz
Festyn
Piosenka cechowa
Labirynt
Zabawa
Trening w zakonie
Polowanie na wampira
Urodziny
Wszystkie drogi prowadzą do stolicy
Arachnofobia
Historia pewnej znajomości
Nowy cel
Sejm nekromantów
Polowanie
Uliczne starcie
Podróż
Las na pustkowiu
Pani lasu
Co Virstowi w duszy siedzi
Plan
Powrót do domu
Kolejna draka w nekromanckiej stolicy
Rodzeństwo znowu razem
Wyznaczona trasa
Rara Avis
Decydujący pojedynek
Blask księżyca
Przejście milczących grzybów
Podziemia i przestworza
Zlecenie niebiańskiego strzelca
Zemsta
Mistrz cechu
Grabarska duma
Bo łopaty, łamią się o zmierzchu
Kat i grabarz
Posłaniec lodu
Pancerz pierwszego
Przebudzenie
Epilog
Opowiadanie dodatkowe: Grzybolucja
Indeks
Podziękowania

Nowa podróż, stare kłopoty

19 8 6
By IlvesSerpents

Kiedy Agon opuszczał pałacyk markiza Van De Urnila z młodocianym kandydatem, na jakiego grabarza narzucił naczelnikowi Urnil, było jeszcze ciemno. — Blade światło księżyca przebijało się przez nieco rzadsze niż wczoraj chmury.


 Markiz uważnie śledził wzrokiem, jak zaprzyjaźniony grabarz znika w rzednącym mroku, posępnego miasta. Gdy tylko stracił ich z oczu, oparł się o futrynę drzwi i odetchnął, jakby z ulgą. – Panie, wszystko w porządku? – zapytał jeden ze strażników. Markiz podniósł rękę.

 – Tak, wracaj na miejsce. – nakazał sucho i wbił wzrok w posadzkę. 

Urnil z mozołem wrócił do swojego dworku, już nieco spokojniej zabrał się za przygotowania do wypoczynku. Usiadł na swoim miękkim łożu, a jego wzrok utkwił w oknie osadzonym na północ. Powiedział naczelnikowi grabarzy, że nie dalej, niż za trzy godziny powinien wybierać się w kolejną podróż. Markiz miał świadomość, że jego już nie najmłodsze ciało może nie przetrzymać tak szybkiego powrotu na szlak. W dodatku tym razem miał jechać sam w przeciwną stronę niż zazwyczaj.
– Potrzebne mi to było...- mruknął do siebie – Mogę tu nawet zostać na śmierć, aby już się nie forsować i nie męczyć dłużej. – stęknął żałośnie pod nosem – Aura okrutnego i poważanego szlachcica uleciały z niego jak spłoszony motyl z kwiatu. Skrył twarz w dłoniach w akcie bezsilności, po czym pokręcił głową, jakby chciał sam sobie zaprzeczyć, iż nie jest tak bezsilny, jak się wydaje. Zapewne gdzieś w kościach czół, że coś, czy może raczej Ktoś, będzie podążał za jego śladem...

Markiz Van De Urnil opuścił Czarne miasto cichaczem w pojedynkę, trzy godziny po zmierzchu. Kiedy przekroczył główną bramę, a metropolia zniknęło mu za plecami, spowite szarawą mgłą. Zatrzymał konia i wyjął spod pazuchy klatkę, w jakiej znajdował się kruk. – Wyciągając ptaka z klatki, złapał go oburącz, po czym spojrzał padlinożercy głęboko w ciemne, pozbawione litości i wyrazu oczy, następnie zaczął mruczeć jakąś rymowankę. Tęczówki markiza zaświeciły się na jaskrawą zieleń. Z ust nekromantyckiego arystokraty wydobyła się mgiełka w podobnym kolorze. – Kruk począł się rzucać nerwowo, a także krakać. Biedne stworzenie, ledwie wydobywało swój majestatyczny głos, oznajmiający wielu istotom, że właśnie padł ich pobratymiec. Nie tylko kruk zaczął się dziwnie zachowywać, również dostojny gniadosz Urnila, gwałtownie podrygiwał, stępując w miejscu oraz rżąc w oznace paniki. – Kiedy markiz skończył swoją rymowankę, zdawało się, że ciało czarnego ptaka przenika ta dziwna, sino zielona mgiełka, jaka wydobywała się podczas całej rymowanki. Urnil wyprostował się w siodle, patrząc władczo na ptaka, jego oczy nie zmieniły barwy. Przez chwilę nieruchomy ptak przekręcił łeb w stronę markiza.


 – Teraz, leć na granicę i przeczesuj cały jej teren. Jak dowiesz się, że ktoś mnie szuka, natychmiast do mnie wracaj. – Rozkazał zachrypniętym głosem. Po chwili wyrzucił ptaka z rąk, a ten, jak zaklęty, obrał prosty kierunek ku północy, a markiz na południe w stronę Gór lodu. 

Wysoko postawiony szlachcic nie mylił się, że ktoś będzie go ścigał, jednakże nie miało to nastąpić w tym czasie. Nie mógł przed sobą ukryć i jego serce i nieprzeciętnie czysty, bystry umysł spowił żal, za to, że ściągnął na swojego przyjaciela oraz podwładnych naczelnika poważne kłopoty. Wtem ku swemu zdziwieniu, uśmiechnął się.

* * *

– No cóż, kto jak, kto, ale grabarz... ze wszystkim sobie poradzi. – stwierdził do siebie. I ruszając konia, przywołał wspomnienia, jak to poznał się z Agonem, wówczas młodym, prężnym pomagierem cmentarnym, jaki przywlekał mu zwłoki do badań i wszelakiej maści eksperymentów. To, z czym musiał mierzyć się później jako grabarz, a teraz jako naczelnik to wyzwanie, z którym nie jeden rycerz by sobie nie poradził. – Te myśli uspokoiły znacznie markiza na długi czas.


 Markiz miał się czego obawiać, zadarł z niewłaściwymi istotami, by ratować inne. Teraz jedne co pozostało dumnemu szlachcicowi, to schowanie dumy do kieszeni i ucieczka, na tereny błogosławionych. 

Nikt ani NIC z tych istot, na których zlecenie działał, nie zapewniał mu ochrony, co znacznie utrudniało zadanie. Z drugiej zaś strony, spełnił już swoje zadanie. Nie był już im do niczego potrzebny... 

Urnil, jednak nie miał o niczym pojęcia i jedyne, co mógł zrobić, to mieć nadzieję, że jego kruczy posłaniec znajdzie Tego, od którego zadanie przyjął, a On sam, przeżyje do Tego czasu. Tak samo, jak Virst...


______________
Urnil  - to przerobione imię archanioła Uriela (warto zapamiętać na przyszłość) w i w niektórych wierzeniach jeden z siedmiu . Jest dobrze znany w tradycji i w katolicyzmie ludowym. W jest uznawany za czwartego archanioła, czasem za świętego. Jest dobrze znany w europejskiej średniowiecznej literaturze .

Atrybuty

książka, zwój, , dysk słońca, ogień w dłoni

Patron

misjonarze, pisarze, naukowcy, poezja, sztuka, środowisko naturalne, ekolodzy, , piątek

Continue Reading

You'll Also Like

18.9K 1.1K 29
✧ Joining the Basketball team for the handsome center may not have been the best decision, but it certainly was not the worst. *°:⋆ 𝗦𝗛𝗘𝗡 𝗤𝗨�...
72K 3.6K 38
**TW*** Child loss. SA On a full moon night, a wolf pack discovers an abandoned pup they take to raise, and name her Amaris. Though her wolf never m...
179K 5.3K 25
~ You kept me like a secret but I kept you like an oath ~ Regulus Black x Gryffindor Muggleborn Female OC Friends to lovers/forbidden lovers/ idiots...
88.7K 198 29
မူရင့းနှင့်သက်ဆိုင်သူများ credit