✔.◜LoveSick◞. || Hyunlix

By Olieuu

7.8K 688 608

"Głowy toczą się dla tego, którego uwielbiam. Jeśli mam być szczery, to może stać się trochę brutalne. Ale dl... More

.◜Prologue◞.
.◜1◞.
.◜2◞.
.◜3◞.
.◜4◞.
.◜5◞.
.◜6◞.
.◜7◞.
.◜8◞.
.◜9◞.
.◜11◞.
.◜12◞.
.◜13◞.
.◜14◞.
.◜15◞.
.◜16◞.
.◜17◞.
.◜18◞.
.◜19◞.
.◜20◞.
.◜21◞.
.◜22◞.
.◜23◞.
.◜24◞.
.◜25◞.
.◜26◞.
.◜27◞.
.◜28◞.
.◜Epilogue◞.

.◜10◞.

266 22 28
By Olieuu

.◜✸◞.

Cierpkie, gorące łzy sączyły się swobodnie spod jego zmęczonych, delikatnie przymkniętych powiek, wyznaczając sobie prostą dróżkę po bladych policzkach chłopaka. Ciemne, niczym bezkresna otchłań oczy z nutką podrażnionej czerwieni, powolnie skanowały całą sylwetkę, odczuwając żałosną bezradność i strach; strach przed tym, co miało stać się dokładnie jutrzejszego dnia, czwartego listopada. Strach przed przegraną, strach przed swoją własną, upragnioną i tak długo planowaną zemstą na człowieku tak nieostrożnym, tak głupim, tak cholernie denerwującym i przede wszystkim za każdym razem gaszącym burzliwy płomień rozpalony w sercu Hyunjina.

Łza za łzą odbijała się o śliski, kruchy materiał białej, marmurowej umywalki, zostawiając po sobie w głowie sfrustrowanego bruneta tylko i wyłącznie delikatne echo. Pustka, która owijała jego spojrzenie niczym boa rozprzestrzeniała się również po zgorzkniałym sercu Hyunjina, ponownie wprawiając go w ten cholerny, przytłaczający trans, którego tak bardzo chciał się pozbyć. Dusił się żałośnie z tęsknoty za jego jedynym światełkiem, jedyną nadzieją na lepszego siebie, dusił się ze złości, popadając w głębszy obłęd.

W końcu oderwał spojrzenie od swojego własnego odbicia w lustrze. Nie mógł spojrzeć sobie w oczy, wiedząc, jakim tchórzem i palantem tak naprawdę był. Nie mógł spojrzeć sobie w oczy, wiedząc, że do tej pory nie zrobił niczego, by usunąć wszystkie te żałosne przeszkody, by usunąć Seo Changbina ze swojej drogi.
Hyunjin zacisnął pięści, nadal opierając większość swojego ciężaru na marmurowej armaturze, po dłuższej chwili wzdychając ciężko. Spuścił głowę w dół, nadal pozwalając łzom moczyć jego jakby martwą, zmęczoną twarz.

Wydawałoby się, że Hwang wariował. Słuchał każdego piskliwego głosu w swojej głowie, nie mogąc pozbierać własnych myśli w logiczną całość. Nic, tylko śmierć, morderstwo, krew i krzyki.

Hyunjin złapał się za włosy, mocno pociągając za ich kosmyki. Szarpał i szarpał, sprawiając tym sobie wiele bólu, uderzał we własną głowę, próbując jakkolwiek pozbyć się z niej nieproszonych gości, jednak na marne. Te dezorientujące głosiki zmuszały go do spojrzenia sobie w oczy, do zmierzenia się z własnym, słabym sobą, jakby chcąc ukarać go za brak działań. Jego ciało lgnęło do jedynego w swoim rodzaju blondyna, lgnęło do jego ciepła, pragnęło je z niego wyżreć i zostawić tylko sobie.

Hwang ze złością uderzył kilkukrotnie w kruchy materiał lustra. Milion drobnych kawałeczków szkła upadło na czyste, błyszczące kafelki, wtapiając się w ziemię. Krew zdobiąca dłonie chłopaka, jak i samą armaturę oraz szklane kryształy mieniła się słabym płomieniem bezzapachowej świeczki stojącej w pobliżu na starej pralce.
Hyunjin drżącymi dłońmi podniósł jeden z kawałków lustra, czując, jak bardzo robiło mu się duszno i słabo. Zacisnął szkarłatne ręce na ostrych kantach kryształku, zostawiając na swojej dłoni jeszcze więcej płytkich oraz głębszych ran. Krew swobodnie skapywała na ziemię, dając tym chłopakowi pewnego rodzaju ukojenie i spokój.

Rzucił skrawkiem lustra w stronę drzwi, zza których usłyszał głośne, szybkie pukanie i zmartwiony głos Yeonjuna. Młodszy Choi ostatnimi czasy dosyć sporo przebywał w jego mieszkaniu; dotrzymywał mu towarzystwa i dzielił się z nim drobnymi szczegółami na temat Felixa, Changbina i wielu innych osób, co oczywiście było na rękę Hwangowi.

Yeonjun wychylił w końcu głowę zza drzwi, spoglądając zaniepokojonym wzrokiem na nieporządek, którego sprawcą był rozwścieczony Hwang.  Wyższy brunet wszedł do środka pomieszczenia, omijając uważnie każdy kawałeczek roztłuczonego lustra jak i każdą drobną kroplę krwi zdobiącą poszczególne kafelki. Wyciągnął z szafeczki apteczkę, po czym ostrożnie odciągnął zdenerwowanego, roztrzęsionego Hyunjina od armatury i samego szkła. Westchnął cicho, popychając Hwanga na stojącą nieopodal pralkę. Wcześniej odstawił świeczkę bardziej na bok, nie chcąc, by Jin wyrządził sobie jeszcze większą krzywdę, tym razem za pomocą ognia.

Z uwagą otworzył apteczkę, szukając wszystkich potrzebnych mu środków do opatrzenia pokaleczonej dłoni. Z westchnieniem obserwował krople krwi ściekające z rąk bruneta, dlatego szybko chwycił za opatrunek uciskowy, by zatamować wyjątkowo spore krwawienie. Ostrożnie zawijał bandaż wokół ran chłopaka, nie zwracał uwagi na swoje drżące dłonie i czerwone, ciepłe policzki; był całkowicie skupiony na udzielaniu pomocy starszemu. Hyunjin natomiast opierając się plecami o starą pralkę zarzucił wzrok na opadające na czoło Choia czarne kosmyki delikatnie roztrzepanych włosów, z sekundy na sekundę uspokajając się coraz bardziej. Hwang przyglądał się również skupionej mimice bruneta, nie mówiąc kompletnie nic. Nadal był nieco roztrzęsiony i zestresowany.

- Co miałeś na myśli, mówiąc, że zgodziłeś się na układ mojego ojca, by przeżyć? - zapytał w końcu, ignorując ostatki łez spływających po jego policzkach. Yeonjun spojrzał w jego oczy, szybko starł drobne kropelki z twarzy Hwanga swoim kciukiem, powracając do dokładnego opatrywania ran po krótszej chwili. Pierwsza warstwa opatrunku była niewystarczająca, dlatego widząc jak ta przesiąka krwią, zaczął nakładać drugą.

- Nasze rodziny znają się dłużej niż mogło nam się wydawać, Hyunjin.

Yeonjun uśmiechnął się cierpko, nareszcie kończąc opatrywanie jednej, najbardziej poszkodowanej ręki bruneta. Chwycił natychmiastowo za drugą, ciągnąc chłopaka w stronę umywalki; przypilnował, by ten nie wszedł w ostre kryształki lustra, odkręcił kurek z letnią wodą i podstawił dłoń Hyunjina pod kran. Niższy brunet skrzywił się na kontakt z wodą, czekając cierpliwie i prosząc w środku, by Yeonjun powiedział coś więcej. Był ciekawy.

Choi po dokładnym przemyciu drobnych zacięć i płytkich ranek nastolatka wyciągnął z apteczki środki odkażające w postaci przeróżnych żeli. Zastosował jeden z produktów na brzegach ran; te, które były głębsze od poprzednich przykrył gazą jałową i zawinął je drobną, jednak solidną warstwą bandaża.

- Powiedzmy sobie wprost. Twój ojciec to drań jakich mało. - Yeonjun rzucił w stronę Hyunjina łagodne spojrzenie, wkładając opatrunek jak i żele z powrotem do apteczki. - Za to moi rodzice to zachłanni idioci.

Choi uśmiechnął się delikatnie, ostrożnie chwytając za każdy kawałek skruszonego lustra.

- Kiedyś mieliśmy bardzo ciężko w życiu, dlatego twój ojciec jako przyjaciel mojego, wynajął nam mieszkanie i załatwił pracę tacie w swojej firmie. Byliście mega bogaci, a moi rodzice po prostu wykorzystali dobro pana Minhyuna. - mówił. - Dawał moim rodzicom wiele szans, ale zawsze kończyło się to jakaś kłótnią.

Yeonjun skierował się w stronę pobliskiego kosza, wyrzucając wszystko co do tej pory zdążył zebrać; skrzywił się na lekkie, czerwone ryski na swoich dłoniach, jednak szybko wrócił wzrokiem do zaciekawionego Hyunjina. Choi chwycił za ręcznik papierowy, namoczył go w wodzie i bez przywiązywania większej wagi na dokładność, zaczął ścierać drobne ślady po krwi starszego bruneta.

- Nie wiem, jaką mają teraz umowę, ale wiem, że Minhyun coraz bardziej traci cierpliwość i naprawdę będzie w stanie wyrządzić mojej rodzinie krzywdę. Wiem też, że moi rodzice płacili twojemu ojcu za.. mordowanie osób, które jakkolwiek uprzykrzały im życie. - mruknął, krzywiąc się jedynie. - Za pomoc tobie w... Wiadomo w czym, twój ojciec zagwarantował mi bezpieczeństwo i zaznaczył, że może oszczędzi również moich rodziców.

Yeonjun wstał w końcu z ziemi, zerkając na nadal wiszące, pęknięte lustro, wskazując na nie dłonią. Hyunjin zapewnił, że zajmie się nim później, dlatego wyszli z pomieszczenia wcześniej gasząc rozszalały płomień świeczki. Skierowali się do kuchni.
Choi otwierając jedną z szafek wyciągnął z niej dwa opakowania dań błyskawicznych. Czuł na sobie przeszywający go wzrok Hwanga, dlatego odwrócił się w jego stronę, posyłając mu speszone spojrzenie. Nie przerywając kontaktu wzrokowego otworzył folię pikantnego ramenu, przygryzając wargę ze stresu.

Hyunjinowi ciężko było zrozumieć sytuację jego ojca z rodziną Choi. Wydawało mu się to wszystko być całkowicie poplątane. Nie miał pojęcia, czy ufać Yeonjunowi do końca, jednak nie zastanawiał się nad tym długo, w końcu zadając inne pytanie, tym samym odchodząc już od tego tematu.

- Jak poznałeś Felixa?

Yeonjun w końcu skupił wzrok na swoich dłoniach, przygotowując powoli jedzenie. Zagotował wodę w garnuszku, dodał wszystkie potrzebne przyprawy jak i same noodle, wyciągnął pałeczki i po prostu czekał. Słysząc pytanie Hyunjina zawahał się poważnie, rozważając, czy aby na pewno powinien jakkolwiek otwierać się właśnie przy nim. Bo niby lubił go, Hwang zawsze przykuwał jego uwagę i był dla niego interesujący, Choi od zawsze chciał się do niego zbliżyć, chciał się zakumplować, jednak teraz był niepewny.
Nareszcie po około sześciu minutach ściągnął garnuszek z ognia, podał zupki błyskawiczne w kolorowych miskach, siadając po chwili obok czekającego Hyunjina. Podsunął mu pod nos naczynie i pałeczki, życząc smacznego.

- Dwa lata temu mieszkaliśmy w tej samej miejscowości, byliśmy też sąsiadami, więc jakoś tak wyszło. Dosyć szybko się zaprzyjaźniliśmy, na pewno byliśmy bliżej siebie niż teraz.

Choi złapał w pałeczki małą część noodli. Zajadał się szczęśliwy, nie patrząc w stronę Hyunjina.

- Felix był świetnym przyjacielem, był bardzo energiczny i uroczy dokładnie jak teraz.

- Zakochałeś się w nim?

Młodszy brunet zmierzył Hwanga zaskoczonym spojrzeniem, odkładając pałeczki na stół. Uśmiechnął się do niego słabo. Bez zawahania i strachu odpowiedział pewnie, będąc z nim szczery jak nigdy dotąd.

- Nie, wtedy kochałem kogoś innego.

Hwang zainteresował się słowami młodszego, w końcu sięgając po pałeczki i samemu zaczynając jeść.

- Wtedy? A co teraz? Ten ktoś był dla ciebie tak ważny, jak dla mnie Felix?

Yeonjun westchnął ciężko, pozwalając, by wszystkie nieprzyjemne dla niego wspomnienia zawładnęły jego głową; nie cierpiał rozdrapywać starych ran, jednak myślał, że w końcu powinien porozmawiać o tym z kimś, przy kim czuje się w miarę dobrze. Brakowało mu głębokich rozmów o swoich uczuciach, przeżyciach czy o zwykłych głupotach, tak bardzo mu tego brakowało.
Spoglądając przygaszonym spojrzeniem na twarz Hyunjina, Yeonjun uśmiechnął się delikatnie.

- Był dla mnie naprawdę ważny. Kochałem go z całego serca, byłem w stanie zrobić dla niego wiele, jednak myślę, że nie tak wiele jak ty dla Felixa. - mówił coraz ciszej, bawiąc się pałeczką w swoim obiedzie.  - Byłem pewny, że on również czuł to samo. Byliśmy ze sobą rok, kiedy nakryłem go z własnym najlepszym przyjacielem zaraz pod moją ulubioną knajpą. - Mówiąc o tym czuł jak do jego oczu powoli napływają łzy, bo mimo tego, że już dawno pogodził się z tak ciężką stratą partnera i najlepszego przyjaciela, nadal za nimi tęsknił. Tęsknił za dotykiem swojego chłopaka, za żartami przyjaciela, za tym wszystkim, co kiedyś sprawiało mu tak wiele prawdziwej radości. - Beomgyu, który właśnie był moim przyjacielem odbił mi moje największe szczęście. Później przez niego moi najbliżsi znajomi odwrócili się ode mnie przez głupią plotkę. To naprawdę popaprane! Nawet nie wiem dlaczego Gyu zrobił coś takiego, a przede wszystkim nie wiem, dlaczego mój kochany Soobin, wybrał niego zamiast mnie.

Hyunjin spojrzał na uśmiechniętą w goryczy twarz Yeonjuna, zaciskając swoje wargi w wąską linię. Myśli o tym, co miało wydarzyć się już jutrzejszego dnia nie dawały mu spokoju, nie dawały mu szansy na skupienie się na czymś innym, a chwila słabości, którą przetrwał kilka minut temu w łazience, dobijała ostatni gwóźdź do trumny. Słuchał Yeonjuna z uwagą, jednak wiele rzeczy mu umykało. Nie rejestrując niczego o swoim ojcu bądź Felixie automatycznie tracił zainteresowanie, automatycznie zatracał się we własnych myślach, niestety ignorując oschle swojego towarzysza.

Choi speszył się, szybko wracając do jedzenia. Na myśl o tej jednej, jedynej osobie, za którą mimo wszystko tęsknił najbardziej, jego serce rozpadło się na milion drobnych kawałków. Jego dłonie zaczęły delikatnie drżeć, oddech przyspieszył, a w gardle pojawiła się ta nieprzyjemna, zbyt mocno uciskająca gula. Yeonjun zamknął na chwilę oczy, Hyunjin natomiast czując się nieswojo, kończył swój posiłek.

- Możesz mówić, jeśli jakkolwiek cię to uwolni od okropnych rzeczy. - Hwang odezwał się nagle, zachowując w swoim głosie wyczuwalną powagę. Postanowił , że spróbuje postarać się wysłuchać młodszego chłopaka, chociażby dlatego, by odwdzięczyć się za pomoc z
opatrywaniem dłoni.
Hyunjin starał się żyć jak inni ludzie, starał się naśladowywać wiele ich zachowań, by w najgorszym przypadku jedynie sprawiać pozory. Tak jak teraz, sprawiał pozory, że ma w sobie jakąkolwiek empatię.
Nie ukrywając, zależało mu również, by pokazać się Felixowi z jak najlepszej strony; musiał nauczyć się wielu rzeczy.

Yeonjun zerknął na niego niepewnie, odsuwając od siebie miskę z jego zupą; stracił apetyt, a tym bardziej humor i chęć do czegokolwiek. Czuł jednak delikatną, malutką ulgę otulającą go swoimi ciepłymi ramionami, dlatego z westchnieniem poprawił swoje czarne włosy, by po naprawdę długiej chwili, przy której towarzyszył mu śrubujący wzrok Hwanga, zacząć mówić.

- Naprawdę ciężko było mi pozbierać się z tej posranej sytuacji i gdyby nie.. Gdyby nie mój najdroższy i jak się okazało jedyny i prawdziwy przyjaciel. - Choi zatrzymał się na chwilę. Zmarszczył brwi i pozwolił, by widoczny grymas zawitał na jego twarzy. Ze zrezygnowaniem ukłonił się lekko. - Nie ważne, to naprawdę nie jest ważne. Pójdę zdjąć to lustro i- Zjadłeś już? Wyniosę to do zmywarki. Muszę jeszcze napisać ten list, pomożesz mi z nim, prawda?

Hyunjin obserwował zbitego niczym pies Choia, który wstał szybko od stołu i zaczął kręcić się po pomieszczeniu jakby szukając swojego własnego miejsca.
Oczy Hwanga natomiast rozbłysnęły iskierkami ekscytacji, słysząc o przygotowaniu specjalnej kartki, która najprawdopodobniej ochroni go od jakichkolwiek podejrzeń. Jutro jest w końcu wielki dzień. Dzień, w którym pozbędzie się Seo Changbina ze swojej drogi.

Spojrzawszy a stronę wyższego bruneta, uśmiechnął się do niego szeroko z widocznym szczęściem w oczach, kompletnie ignorując wszystko to, co zdradził mu Choi. Ten zmierzył go tylko przygaszonym spojrzeniem.
Najwidoczniej, nie było to dobre zagranie ze strony młodego Hwanga w stosunku do Yeonjuna, który właśnie próbował nie płakać. Chcąc nie chcąc wyszedł na ignoranta i egoistę.

Ciężko się z tym nie zgodzić.

Hwang Hyunjin był ignorantem i egoistą.

Continue Reading

You'll Also Like

984 149 4
- Zaraz święta. - Yeonjun podniósł się i zaczął chodzić w kółko. Kai się na niego patrzył, wciąż jedząc tosta. - Nie mam żadnego prezentu dla Beomgyu...
13K 819 18
Młody youtuber Felix, z pozoru zwyczajny nastolatek mieszkający z przyjaciółmi. Miły, pomocny czasem może i by troszkę chamski. Za to w środku, gdy n...
14.6K 964 12
❕W TRAKCIE ZMIAN ❗ Gdzie grzeczny i poukładany związek Sana i Wooyounga zamienia się w toksyczną, śmierdzącą relację.
10.2K 1.3K 32
San jako jedyny ocalały z całej wioski wiecznie ucieka. Nie może znaleźć swojego miejsca. Gdy spotyka na swojej drodze wojownika, ten zaczyna uczyć g...