Nie potrafisz mi się oprzeć |...

By girlsgirlsgirls010

113K 4.7K 1K

Camila Cabello zaczyna studia na Uniwersytecie Kalifornijskim, ta cicha, poukładana i skryta dziewczyna napo... More

I
II
III
IV
V
VI
VII
VIII
IX
X
XI
XII
XIII
XIV
XV
XIV
XVII
XVIII
XIX
XX
XXI
XXII
XXIII
XXIV
XXV
XXVI
XXVII
XXVIII
XXIX
XXX
XXXI
XXXII
XXXIII
XXXIV
XXXV
XXXVI
XXXVII
XXXVIII
XXXIX
XL
XLI
XLII
XLIII
XLIV
XLV
XLVI
XLVII
XLVIII
XLIX
L
LI
LII
INFORMACJA ADVOCATE OFFICE
LIII
LIV
LV
LVI
LVII
LVIII
LIV
LV
LVI
LVII
LVIII
LX
LXI
LXII
LXIII
LXIV
LXV
LXVI
LXVII
LXVIII
LXIX
LXX
LXXI
LXII
LXIII
LXIV
LXV
LXVI
LXVII
LXVIII
LXIX
LXXX
LXXXI

LIX

920 51 7
By girlsgirlsgirls010

Camila pov

- Mamo, proszę. - Powiedział ze smutna miną gdy posadziłam go na blacie i zaczęłam grzać mleko.

- Cameron, jest późno. - Westchnęłam.

- No mamo! - Zrobił się cały czerwony ze złości.

- Mama chyba powiedziała, że jest późno. - Powiedziała Zielonooka i odłożyła poduszkę po czym wstała. - Czego nie rozumiesz? - Podeszła do Nas.

- Przepraszam mamo. - Powiedział a mnie szczeka opadła. Stałam chwile jak wryta z butelka w ręku, bo oniemiałam z zachwytu. Jakim cudem on się jej słucha? Ani ja, ani Shawn, No nawet Harry nie potrafił wypływać aż tak na moje dziecko.

- Nic się nie stało..Chodźmy spać. Wyciągnęłam ręce, ale on pokręcił głowa i zaczął iść w kierunku swojego pokoju machając Lauren. Spojrzałam na Nią na co ta wzruszyła ramionami i uniosła kąciki ust ku górze. - Zaraz..wracam. - Bardziej zapytałam niż powiedziałam i ruszyłam w kierunku pokoju syna.

Po 10 minutowej, ale tez spokojnej dyskusji doszliśmy do porozumienia i Cameron poszedł spać. Obiecałam, że Lauren zawiezie go do przedszkola, o czym jeszcze nie wie i mam nadzieje, że się zgodzi, bo nasz syn mnie rozszarpie.

- I jak? - Zapytała nadal stojąc w kuchni.

- Śpi. Jakim cudem on Cię słucha? - Zapytałam podejrzliwie.

- Stawiam granice. - Wrzuciła kilka orzechów do ust.

- Taa. - Opadłam na fotel. - Jest taka sprawa, że..Cameron uparł się, żebyś zawiozła go jutro do przedszkola. - przygryzłam wargę. - Dasz radę? - Spojrzała na mnie podejrzliwie.

- Możliwe. - Wzięła garść orzechów w pięść i wsypała je sobie do buzi. - Ale nie mam piżamy. - powiedziała z cwaniackim uśmiechem.

- Oh, zamierzasz zostać na noc? - Uniosłam brew ku gorze, bo nie spodziewałam się, że zamierza zostać..

Lauren pov

- Będę mieć bliżej. - Puściłam Jej oczko i ruszyłam w kierunku kanapy.

- Myśle, że coś znajdę. - Zamyśliła się. - Mam tez dodatkowa szczoteczkę do zębów. - Wstała i weszła do toalety. - Tak, mam! - Krzyknęła.

Gdy otrzymałam już szczoteczkę, ręcznik, gumkę do włosów i dokładne instrukcje obsługi prysznica udałam się do łazienki.

Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i związałam włosy w wysoki kok. Zostałam w czarnej koszulce i kraciastych, luźnych bokserkach bo skąd miałam wiedzieć, ze zostanę na noc? A piżamy Mendy nie włożę. Wolałabym spać nago.

Gdy wyszłam z łazienki Camila akurat wypinała się nad kanapą zakładając prześcieradło a tym samym ukazując swój ogromny tyłek w moim wielkim oczom.

Miałam ochotę podejść i posłać jej siarczystego klapsa, ale się powstrzymałam. Chrząknęłam na co brunetka odwróciła się i posłała mi mały uśmiech.

- Nie włożyłaś piżamy. - Powiedziała walcząc z zawleczką na kołdrę i przyglądając się co jakiś czas.

- Wydaje mi się, że jest za gorąco na długie bawełniane spodnie i jakiś kożuch. - Prychnęłam i opadłam na fotel podziwiając to, co przede mną.

- Shawn lubi gdy mu ciepło. - Przewróciła oczami a ja Zaśmiałam się pod nosem.

- Nie dziwie się, że mu zimno skoro nosi tak aseksualne piżamy. A myślałam, ze tylko na codzień wyglada jak golfista.

- Oh, przestań już. - Rzuciła we mnie poduszka. - Idę się wykąpać, a Ty się rozgość. - Wytknęła mi język i zniknęła za drzwiami łazienki.

Minęło 15 minut, a Camila nadal siedziała w wannie. Stwierdziłam, że na nią poczekam i nie zasne dopóki nie wyjdzie. Przeglądałam internet i nagle usłyszałam dziwny dźwięk. Szybko to zignorowałam, ale po nim nastał kolejny i kolejny.

Wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi łazienki nasłuchując czy wszystko okej, bo może coś sobie wkręcam. Usłyszałam pojedyncze jęknięcie i zdałam sobie sprawę do się dzieje. Spojrzałam w dół, mój kutas oczywiście już stał jak dąb, a ja przeklnęłam pod nosem.

Zapukałam w drewniane drzwi.

- Camila? Możesz masturbować się ciężej, bo mnie rozpraszasz? - Zaśmiałam się pod nosem, bo wiem, że zaraz spali buraka.

- Lauren! - Puściła wodę żeby zagłuszyć mój śmiech. Wróciłam do łóżka i Skrzyżowałam ręce za głowa.

Po kolejnych 15 minutach drzwi do łazienki otworzyły się, oczywiście udawałam, że śpię. Camila po cichutku weszła do kuchni i zaczęła nalewać sobie wina.

- Wiesz która jest godzina? - Podskoczyła o mało nie wylewając na siebie całej zawartości kieliszka.

- Boże, czy Ty jesteś normalna? - Krzyknęła szeptem.

- Mówią, że nie do końca. - Uśmiechnęłam się pod nosem. - Jak tam Twoja zabawa w wannie? Wcale nie wolałaś o pomoc. - Udałam zasmucona.

- Jestem słomianą wdowa, muszę sobie jakoś radzić. - Rozglądała się na boki wzruszając ramionami byle nie patrzeć na mnie i upiła łyk swojego trunku.

- Mogłabyś poprosić o pomoc. Przyjaciołom się nie odmawia. - Uniosłam ku górze kąciki ust i położyłam się na boku.

Camila pov

- Idź już spać. - To musi się skończyć, bo zaraz będę musiała znowu wrócić do wanny. I wcale nie myślałam wtedy o Shawnie.

- Spij ze mną. - Powiedziała i klepnęła miejsce obok siebie.

- Nie, dziękuje. - Zacisnęłam mocniej pasek od szlafroka nadal stojąc za kuchenna wyspa.

- Nie ugryzę Cię. - Odsunęła kawałek kołdry. - No chodź. - Uśmiechnęła się, a ja nagle uznałam, że to dobry pomysł.

Podeszłam do łóżka i rozwiązałam szlafrok. Na szczęście ubrałam różowe, materiałowe spodenki w kropki i pasujący do zestawu top na ramiączkach. Czyli nic seksownego. Lauren spojrzała na mnie spode łba chyba tłumiąc śmiech, ale gdy się położyłam przykryła mnie kołdra.

- Żadnego dotykalstwa. - Zaznaczyłam i trzymałam stosowny dystans.

- No raczej. - Odpowiedziała pewnie i uszczypnęła mnie w nagi brzuch za co zgromiłam Ją wzrokiem. - Dobranoc.

Szybko odpłynęłam, nie pamietam kiedy tak dobrze i długo mi się spało. Rano, obudziły mnie delikatne promienie słońca wkradające się przez nie do końca opuszczona rolete. W pierwszej chwili nie wiedziałam gdzie jestem, bo nie przywykłam do spania w salonie, ponieważ Shawn twierdził, że od spania jest sypialnia i bla, bla, bla.

W drugim momencie wyczułam za sobą na-pewno-nie-Shawna przylegająca do moich pleców.

Gdy chciałam wstać Lauren przerzuciła rękę przez mój brzuch i przyciągnęła jeszcze bliżej siebie. Przełknęłam ślinę czując Ją całą przylegająca do mnie.

- Jest jeszcze wcześnie..- Powiedziała sennie, jej dłoń powędrowała pod moja koszulkę i zaczęła ściskać moją pierś. Moje ciało natychmiast pokryła gęsia skórka, a z gardła wydobył się cichy jęk. Wypielam tyłek w jej kierunku czując narastające w niej podniecenie. Zielonooka zaczęła delikatnie całować moja szyje i ramiona, niespiesznie czym doprowadzała mnie do szału. Jej dłoń sunęła w dół mojego brzucha, aż dotarła do gumki moich spodenek i delikatnie, ale nieznacznie wsunęła pod nie swoją zimna dłoń.

- Lauren, proszę. - Moja pochwa zaciska się, a ja zaczynam płonąc z żądzy. Pragnę Jej całą sobą, chce żeby zerżnęła mnie tu i teraz. Wiem, że będę tego żałować, ale potrzebuje jej.

- Chciałabyś, co? - Szepcze tuż przy mojej szyi, napawając się moim zapachem jak jakieś zwierzę.

Jest prymitywna, a ja napalona.

- Tak. - Szepcze rozpaczliwie, czując jak do mojego wnętrza wciskając się dwa, długie palce.

- Kurwa, jesteś taka mokra. - Przyspiesza ruchy palców na co cicho pojękuje nadal leżąc do niej tyłem napieram swoim wielkim tyłkiem na twardniejące krocze na co Lauren gwałtownie wciąga powietrze.

- Mhm. - Jęczę cicho i wyciągam dłoń do tylu wsuwając ją między Nas.

- Kurwa, Camila. - Syczy gdy poruszam ręka w górę i w dół po materiale jej bokserek. Nagle czuje pustkę, gdy wyjmuje ze mnie palce, ale jednym sprawnym ruchem odwraca mnie w swoją stronę i wpija się w moje usta. Gorączkowo wkładam ręce pod jej czarną koszulkę i przejeżdżam paznokciami po brzuchu, a ona ściska moja pierś, która od dłuższego czasu wylewa się z mojego różowego topu.
O Boże, jest jeszcze lepiej wyrzeźbiony niż wcześniej.

Lauren jedną ręka chwyta mnie za biodro i po chwili na niej siedzę. Patrzymy się na siebie ciężko oddychając i nic nie mówiąc.

Kładę obie dłonie na jej klatce piersiowej i zauważam, że NADAL na rzemyku, który ma na szyi znajduje się obrączka. Otwieram usta żeby coś powiedzieć, ale sama nie wiem co chce powiedzieć.
Zielonooka przygląda mi się intensywnie i chyba właśnie domyśliła się na co patrze.

I to nie jest nowy tatuaż wystający spod czarnej koszulki.

- Camila..- Wzdycha gdy wstaje na równe nogi i ubieram szlafrok.

- To się nie może powtórzyć, Lauren. Wybacz, zagalopowałam się. - Chrząkam i zawiązuje ciasno pasek szlafroka jednocześnie ruszając do kuchni.

Co ja sobie myślałam? Że zostawię Shawna i z Lauren zostaniemy szczęśliwa rodziną? Że Ona cokolwiek do mnie poczuje? Że przestanie kochać nie żyjąca już Kehlani? Widocznie nikt, nigdy jej nie zastąpi.

Parskam na sama myśl tego jak żałosna jestem. Nie mogę znowu się w to pakować. Nie po tym wszystkim, gdyby FBI dowiedziało się, że Lauren się ze mną kontaktuje byłoby po mnie. Nie mogę narażać Camerona. Nie zabronię im się spotykać, ale muszę stworzyć dystans, Ona nie może tak po prostu wchodzić znowu w moje życie. A ja nie mogę tego chcieć i Jej na to pozwalać.

Lauren pov

Po odwiezieniu Camerona do przedszkola udałam się do kasyna.

Przykłada matka.

Ma tam czekać na mnie Tyron, który nie omieszka poniformować mnie o postępach sprawy mojego ojca. Muszę się dowiedzieć o co chodzi, a skoro mnie unika i nie chce gadać to sama to załatwię. Głęboko w dupie mam to, że jest Sędzią i to, że bardzo dobrze potrafi zacierać ślady. A raczej nie on. Tylko jego goryle.

*

- Co to kurwa ma być? - Stanęłam nad fotografiami, które przestawiają mojego ojca leżakującego z drinkiem w dłoni w jakimś kurorcie. - Tak wyglada porwanie? - Zadaje retoryczne pytanie, a czarnoskóry kręci głową stojąc z rękoma za plecami. - Z kiedy są te zdjęcia? Kto je zrobił? - Wyciągam z wewnętrznej kieszeni kurtki papierosy i opadłam na fotel za biurkiem patrząc wyczekująco na Tyrona.

- Najpierw był na Majorce..później W Grecji a na końcu w Turcji. - Mówi przeglądając jakieś papiery i opada na krzesło przełykając ślinę. - Zdjęcia mam od Marco..ten dureń, który załatwia jakieś rzeczy dla Twojego ojca.

- Tak po prostu dał Ci te zdjęcie? - Uniosłam brew ku górze i zgasiłam niedopałek w popielniczce stojącej na biurku.

- Nie. Musiałem..- Zrobił pauzę patrząc na dokumenty - Zabrałem go do piwnicy i dużo mi powiedział.

- Daj mi to. - Wyciągnęłam dłoń w kierunku Ty, aby dał mi teczkę, ale tego nie robił, więc spojrzałam na niego ponaglająco. - Dawaj teczkę.

- Może lepiej nie? - Przełknął ślinę i chwycił mocniej dokumenty i zdjęcia.

- Dawaj, kurwa. - Poderwałam się z krzesła i wyrwałam czarnoskóremu szara teczkę. Wróciłam na krzesło i zaczęłam rozkładać papiery oraz zdjęcia na biurku.

Ciśnienie chyba wyjebało mi poza skale, gdy zobaczyłam kto leżakuje w pięciogwiazdkowym kurorcie, w Turcji obok mojego roześmianego i odpreżonefo ojca.

- Zabije tą dziwkę! - Rozrzuciłam zdjęcia po całym biurze i uderzyłam z impetem w drewniany blat biurka. Porwałam się i odbezpieczoną broń kierując się do wyjścia.

- Lauren! Daj spokój! - Czarnoskóry krzycząc wybiegł za mną, ale nie zdążył, bo wskoczyłam do czarnego mustanga i udałam się do centrum.

Camila pov

- Mamo, czy Zack może do Nas przyjść? - Cameron spojrzał na mnie trzymając w swoich małych raczkach worek z obuwiem na zmianę.

- Oh, kochanie nie wiem czy Jego mama się zgodzi. - Uśmiechnęłam się do syna i zawiązałam jego buty.

- Zack! Możemy się pobawić?! - Podbiegł podekscytowany do swojego przyjaciela i zaczęli rozmawiać między sobą.

Na mój telefon przyszła wiadomość, oczywiście nieśmiałym ochoty rozmawiać ze Shawnem, ale odczytałam.

Od: Shawn :

Camila, proszę Cię odbierz. To nie tak jak myślisz. Kocham Cię.

Przewróciłam oczami, bo nie miałam siły na wysłuchiwanie jakiś głupich wymówek i tłumaczeń. Gdy podniosłam wzrok Cameron, jego przyjaciel Zack i jakiś mężczyzna stanęli przede mną.

- Dzień dobry, jestem tatą Zacka. Słyszałem, że chłopcy chcą się pobawić. - Wysoki brunet o brązowych oczach spojrzał na chłopców z uśmiechem a potem na mnie.

- Dzień dobry. - Zlustrowałam mężczyznę chyba chwile dłużej mu się przyglądając.

- Mamo, to możemy? - Ponaglał Cameron a Zack patrzył na mnie z wyczekiwaniem.

- Oczywiście, o ile pan..- Spojrzałam na mężczyznę.

- Charlie. Charlie Puth. - Wyciągnął dłoń w moim kierunku, a ja Odwzajemniłam uścisk. - Camila. - Bardzo mi miło, może chłopcy się pobawią a my wypijemy kawę? - Uśmiechał się.

- Pewnie, możemy pójść na pobliski plac zabaw. - Odwzajemniłam uśmiech a wniebowzięci chłopcy ruszyli w kierunku szklanych drzwi wyjściowych.

Po drodze na plac zabaw wstąpiliśmy do piekarni, aby wziąć kawę na wynos, chłopcy dostali po gałce niebieskich lodów, a gdy dotarliśmy na miejsce natychmiast zaczęli okupować plac zabaw.

- Zack bardzo polubił Camerona, fajnie, że się przyjaźnią. - Upił łyk swojej kawy i spojrzał na mnie.

- Zack to fajny chłopak, ale jest nowy wiec cieszę się, że zyskał przyjaciela. - Mój telefon zadzwonił już trzeci raz odkąd usiedliśmy na ławce, ale kolejny raz zignorowałam połączenie.

- Nie odbierzesz?

- To nic ważnego. - Wyciszyłam komórkę i wróciłam do rozmowy.

Po jakiś dwóch godzinach dotarliśmy do domu. Bardzo dobrze gadało mi się z Charlie, okazało się, że niedawno się wprowadzili z Zackiem, uczy w szkole języka angielskiego i uwielbia sport. Okazało się także, ze mieszkają dwie ulice dalej co oznacza, że nasi chłopcy będą mogli widywać się częściej.

Cameron od razu padł, zrobił sobie mała drzemkę, a ja w międzyczasie zrobiłam obiad i wyciągnęłam pranie z suszarki.

Mój telefon znowu dał o sobie znać, z westchnieniem podeszłam i spojrzałam na aparat.

:Od: Shawn:

Daj mi szanse.

:Do : Shawn:

Daj mi spokój.

Lauren pov

Musiałam zmienić kierunek jazdy, bo przecież nie wiem gdzie ta sprzedajna dziwka mieszka. Właśnie wyjeżdżałam na żwirowy podjazd do domu rodziców gdy na ganku zobaczyłam zdenerwowana mamę. Rozmawiała przez telefon i krążyła w kółko. Wysiadałam z samochodu, a ona natychmiast skończyła połączenie.

- Gdzie on jest. - Pchnęłam drzwi wejściowe mijając matkę. Rozejrzałam się po korytarzu i salonie. Nic.

- Lauren, co się dzieje kochanie? - Zaniepokojona mama chodziła za mną krok w krok.

- Gdzie on kurwa jest! - Spojrzałam na schody na których szczycie stała moja siostra. Spojrzała mi w oczy po czym skierowała wzrok na matkę.

- Siedzi w gabinecie. - Powiedziała przez zaciśnięte zęby patrząc ze złością na matkę na co ruszyłam pędem na górę.

Michael pov :

- Tak gubernatorze, jesteśmy umówieni na golfa w środę. - Spojrzałem na swój złoty zegarek znudzony rozmową, dochodziła piąta. - Oczywiście, powiadomię. - Ledwo odłożyłem słuchawkę stacjonarnego telefonu, gdy usłyszałem huk. Drzwi do mojego gabinetu otworzyły się i zaraz zamknęły z impetem. Do środka wtargnęła moja nieokiełznana córka z mordem w oczach.

Ona już wie.

Wstałem zza biurka zapinając marynarkę. Nie zdążyłem się odezwać, bo pięść mojej własnej córki wylądowała na mojej szczęce.

Należało mi się.

Osunąłem się na skórzane krzesło, trzymając się za twarz splunąłem krwią i spojrzałem w Zielone rozwścieczone oczy patrzące na mnie z góry. - Przepraszam. - Wydukałem, a ból przeszywający moja szczękę nie ustępował.

- Straciłam do Ciebie szacunek. A Ona zostanie najlepsza dziwka w całym mieście. Masz moje słowo. - Obłęd w jej oczach był do przewidzenia, a złowieszczy uśmiech dowodem na to, że nie kłamie.

Clara pov

- Taylor, przepuść mnie. - Ręce mi opadły, gdy córka po raz kolejny zagrodzili mi drogę na górę.

- Nie. Mamo, oni musza załatwić to między sobą. - Powiedziała zakładając przedramiona na piersi.

- Tay, nie będę z Tobą dyskutować. - Moje zdenerwowanie sięga już zenitu, Lauren była wściekła, wparowała do domu jak z procy, wiem co zrobił mój mąż, ale nie pozwolę na to, żeby moja własna córka zabiła swojego ojca! - Przepuść mnie natychmiast. - Moja młodsza córka nie ustępowała.

- Ile jeszcze będziesz udawać, że Ci z tym dobrze?! - Uniosła się wyrzucając ręce w powietrze a ja zamarłam.

- Nie tym tonem! - Prawda boli, a mnie właśnie zakuło w klatce piersiowej. Wiem, że Michael mnie zdradza. Choć dowiedziałam się o tym stosunkowo niedawno..ale ja tez nie jestem święta. Nie chodzi o to, że zdradzam męża, ale mam przed nim kilka tajemnic i nie jestem dla niego zbyt dobra, nigdy nie byłam. Zawsze lubiłam pieniądze, często nim pomiatałam i rozstawiałem po kątach, ale umówmy się - nie jesteśmy zwyczajną rodzina.
Michael wytłumaczył mi, że to nic nie znaczyło, że ta kobieta to przeszłość i to było chwilowe. Nie mówiłam o tym dzieciom, ale opowiedział mi o tym dlaczego swingował swoje porwanie, a ja chcąc dalej z nim być musiałam to zaakceptować. A reszty szczegółów znać nie chciałam, choć sama nie wiem ile w tym wszystkim prawdy..

- To jest chore! Ona mogłaby być jego córką! - Wrzeszczała czerwieniąc się ze złości.

- O czym Ty do cholery mówisz?! - Puściły mi nerwy a oczy o mało nie wyszły z orbit. Niczego nie rozumiem.

- Oby Lauren dała mu nauczkę. - Powiedziała, odwróciła się na pięcie i wbiegła na górę po chwili trzaskając drzwiami do swojego pokoju.

- Taylor! - Krzyknęłam, ale nie mając już siły weszłam na górę i szybkim krokiem udałam się do gabinetu męża.

Gdy weszłam do środka Michael siedział na krześle z dłonią przy żuchwie, a z jego rozciętej wargi sączyła się krew. Lauren wlansie miła wychodzić, bo gdy mnie zobaczyła przystanęła w miejscu, a kąciki jest ust brnęły ku górze.

- Co się do cholery dzieje? - Głos mi zadrżał na ten widok i Schowałam twarz w dłoniach. - Co się dzieje?! - Stanęłam naprzeciwko mojej córki, która patrzyła mi prosto w oczy.

- Zapytaj swojego męża. - Minęła mnie i wyszła trzaskając drzwiami.

Spojrzałam na Michaela, który po chwili wstał i również mnie wyminął wychodząc. Stałam jak wryta na środku gabinetu dostrzegając kątem oka zdjęcia na dębowym biurku. Podeszłam i delikatnie podniosłam jedno z nich. Przyjrzałam się fotografii i przyłożyłam dłoń do ust. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku i opadłam zrezygnowana na fotel.

________________

Heej kochani, wybaczcie za obsuwę, ale nie miałam ani weny, ani czasu. Mam nadzieje, że rozdział Wam się spodoba i że niedługo dodam kolejny. :D buziaki

Continue Reading

You'll Also Like

6.1K 565 30
Erwin i Gregory byli kiedyś nierozłączni, łączyła ich prawdziwa miłość, która wydawała się niezniszczalna. Jednak z czasem ich relacja zaczęła się po...
44.2K 2.4K 87
PART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skompli...
17.7K 4.1K 135
Przed rozpoczęciem pracy na lodowisku nikt nie powiedział Sunoo, że tuż przed zamknięciem ktoś na nim trenuje. instagram!au; pobocznie: wonki, heeja...
144K 3.9K 172
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...