Nikt cię nie zapraszał

De Zocharett

90.2K 8.3K 11.7K

Po pięciu latach w Azkabanie i ośmiu na wygnaniu, owiana złą sławą Lux Hardbrooke powraca do świata czarodzie... Mais

1. You sit there stone-faced as if I'm not here
2. Can't you see that I've been crying?
3. I didn't know you'd be insane
4. Dreams can be so deceiving
5. You're an itch I can't reach
6. A wound that won't heal
7. The smell of skin that's burning
9. Pain in my neck
10. Thorn in my side
11. Stain on my blade
12. Blood on my knife
13. Why do I fantasize to kill you
14. When you're sleeping
15. I didn't know you feel the same
Do czytelników.

8. Just say all I am to you is a...

4.6K 479 410
De Zocharett


Poprzednio:

Zdążyła tylko kątem oka zobaczyć Dracona, który już wyciągnął różdżkę i ryknął:

- Crucio!

Lux wrzasnęła z bólu. Jej różdżka upadła na podłogę, a wszystkie mięśnie spięły się w nienaturalny sposób. Uczucie, które ogarnęło jej ciało, było zbliżone do łamania kości. Upadła na podłogę na powykrzywianych kolanach, wrzeszcząc i wijąc się we wszystkie strony.

Teraz:

Ani Harry, ani Draco nie pojawili się na lekcji Obrony przed czarną magią do końca tygodnia. Lux nie widywała ich też na korytarzach, bo sama też rzadko przebywała w przestrzeni publicznej. Cały jej kontakt z ludźmi poza lekcjami polegał na wejściu do Wielkiej Sali podczas uczty, napakowaniu tyle jedzenia ile jej się zmieści do rąk, i wyjściu. W tych krótkich momentach niespecjalnie się rozglądała za nastolatkami, ale widziała, że nie jadają razem - Harry przy stole Gryfonów, Draco  Ślizgonów. Hermiona i Ron ucinali rozmowy, gdy przechodziła obok stołu Gryfonów, co dało jej do zrozumienia, że Harry opowiedział im, co zaszło wtedy w klasie.

    Chłopcy tak się bali konfrontacji z nią, że nadal nie przyszli odebrać swoich rzeczy. Zastanawiała się jak Draco radzi sobie na lekcjach Flitwicka bez różdżki, ale nie pozwoliła sobie zaprzątać tym głowy.
W końcu nadszedł piątek, a Lux bardzo chciała by tym razem pojawili się u niej na lekcji. Miała ostatnią szansę, by złośliwie dać Draconowi szlaban na Hogsmeade. W gruncie rzeczy nie mogła samej siebie posądzać o złośliwość - rzucił na nią zaklęcie niewybaczalne.

Ale i tym razem było bez zaskoczenia, żaden z nich się nie pojawił. Po skończonych zajęciach Lux zebrała wszystkie swoje rzeczy i udała się po schodach do swojego gabinetu. Ręce miała pełne kartkówek, które Dumbledore kazał jej zrobić, by sprawdzić wiedzę uczniów, zeszytów, które wzięła sama z siebie, bo zapowiadał jej się nudny weekend, i wypracowań Neville'a do Snape, o które chłopak błagał by mu sprawdziła.

Jakież było zdziwienie Lux, gdy dotarła do wieży, a tam oparty o drzwi jej gabinetu siedział człowiek. Rozejrzała się po pustym korytarzu. Nie spodziewała się gości. Nawet jakby chciała dobyć różdżki, to nie miała wolnej ręki.

    Podeszła więc bliżej, zdana na swoje mugolskie umiejętności walki wręcz. Na charakterystyczny dźwięk jej ciężkich kroków, postać wyprostowała się, a Lux o mało nie przewróciłaby się o swoją sznurówkę.

- Proszę, proszę, kogo my tu mamy - powiedziała sarkastycznie. - Syn marnotrawny powrócił.

Draco próbował unieść na nią wzrok, ale nie dał rady. Przygryzł dolną wargę, która zadrżała niebezpiecznie.

- Ja chciałem... - zaczął tak cicho i niepewnie, że ani trochę nie przypominał Malfoya, którego znała. - Potrzebuję z panią pogadać.

Lux mierzyła go wzrokiem, ale on tego nie widział. W końcu westchnęła ze zniecierpliwieniem.

- Właź.

Otworzyła niezgrabnie drzwi kolanem. Draco wszedł za nią na sztywnych nogach.

Lux położyła wszystkie papiery na najbliższą szafkę i prowizorycznie wyciągnęła różdżkę. Draco był tak rozpieszczony, że pewnie ojciec zdążył już mu kupić nową na zastępstwo. Wolała nie ryzykować bycia celem jego ataku po raz drugi.

Odgarnęła z biurka puste opakowania po chipsach i wyciągnęła na nim nogi. Draco stał bez ruchu.

- Możesz sobie usiąść - powiedziała nieentuzjastycznie.

On jednak się nie poruszył. Zaczął skubać nerwowo palce.

- Ja...Ja...Przyszedłem, bo...No wtedy...

- Albo zaczniesz mówić składnie, albo będę zmuszona wystawić cię za drzwi. Mam randkę z całą stertą kartkówek i prac domowych, i szczerze, Malfoy, w tym momencie to wydaje się ciekawsze od twojej wizyty.

Chwyciła przypadkową kartkę, pracę ucznia Gryffindoru Deana Thomasa, i zaczęła ją czytać. Draco miotał się z własnymi myślami jeszcze długo. W końcu podszedł do biurka, a gdy to nie złapało uwagi Lux, zabębnił palcami w blat i w końcu usiadł.

- Nie powiedziała pani Dumbledorowi - wyszeptał.

Lux nie oderwała wzroku od kartki. Wiedziała, że od ostatniego spotkania siedział jak na szpilkach czekając na wiadomość o wyrzuceniu ze szkoły. Dotarło do niego, że z tej opresji ojciec by go nie wyciągnął.

- Coś jeszcze? - Ponagliła go.

- Chcę wiedzieć, dlaczego.

- Chcesz wiedzieć? - powtórzyła Lux podniesionym głosem. - A kim ty myślisz, że jesteś, i do kogo mówisz? Ty rozpieszczony, roszczeniowy gnojku.

Draco opuścił głowę i odezwał się jeszcze ciszej niż wcześniej:

- Każdy inny nauczyciel na pani miejscu by mu powiedział. Dumbledore by mnie wyrzucił. Nie znosi mojego ojca, na pewno szuka pretekstu by się mnie pozbyć ze szkoły.

- Więc już zrezygnowałeś z zasłaniania się tatusiem?!

Lux puściły nerwy. Łatwiej byłoby się jej rozładować, gdyby Draco dopasował się do jej tonu, gdyby też zaczął krzyczeć. A gdy siedział tam taki smutny, nawet jej zaczęło robić się go żal. Lux nachyliła nad biurkiem.

- Zrobiłeś coś bardzo, bardzo głupiego i nieodpowiedzialnego, Malfoy. Nigdy na nikogo nie wolno rzucać takich zaklęć. Jebać możliwość pójścia do więzienia, to po prostu cholernie nieetyczne. Wiesz, kto się posługuje takimi zaklęciami? - Gdy Draco pokiwał głową, Lux kontynuowała. - Śmierciożercy. A jak już o nich mowa, to jestem bardzo ciekawa, skąd w ogóle znasz taki obrzydliwy rodzaj magii w tak młodym wieku.

Draco siedział przygaszony i coraz bardziej zgarbiony. Wciągnął mocno powietrze, a warga zadrżała mu tak, że musiał ją przygryźć.

- Powinna dać mi pani szlaban.

- Powiedz, kto cię nauczył zaklęć niewybaczalnych, a zapomnimy o sprawie.

- Ale ja powinienem ponieść konsekwencje.

- Och, ja się z tobą zgadzam. - warknęła Lux zniecierpliwiona. - Uwierz, że gdybym miała taką moc, to kazałabym Filchowi uwiązać cię pod sufitem i wychłostać.

Od razu pożałowała tych słów. Ku jej przerażeniu Draco skulił się w fotelu i zasłonił twarz rękami, a niekontrolowanie drżące ramiona zdradziły, że płacze. Próbował bezskutecznie stłumić szloch, przyciskając dłoń do ust.

- Ej, no co ty - Lux poderwała się z fotela, tak gwałtownie, że się przewrócił, i kucnęła przy swoim uczniu. - Tak tylko cię straszę, młody, przecież nie pozwoliłabym żadnemu charłakowi cię dotknąć.

- Nie... - wydukał Draco, kryjąc twarz. - Nie o to chodzi. Chodzi o...o Harry'ego.

Lux była przerażona. Nie miała pojęcia jak obchodzić się z załamanym nastolatkiem sam na sam w jej gabinecie. Nie miała kogo prosić o radę, a nie mogła go przecież wyrzucić za drzwi w takim stanie, choćby nie wiem jak bardzo ją ta myśl kusiła.

Poklepała go po kolanie, chcąc dodać mu otuchy, ale sama poczuła jak niezręcznie to wyszło, więc przysunęła sobie do niego krzesło w bezpiecznej odległości.

- Co się dzieje, Draco?

Jej głos zabrzmiał spokojnie, wręcz kojąco. Draco trząsł się jeszcze przez chwilę, która dla Lux trwała jak godzina. Co jakiś czas nabierał powietrza, jakby zamierzał coś powiedzieć, ale tego nie robił. Męczył się, bo próbował stłumić emocje.

- Jesteśmy tu sami - zauważyła Lux. - Nie musisz się wstydzić.

Ale on tylko pokręcił głową.

Lux przeszła się powoli po gabinecie. Zajrzała do barku. Nie miała tam żadnej wody, tylko większe pół butelki ognistej whisky. Zerknęła na chłopaka i po chwili zastanowienia, nalała mu trochę do ceramicznego kubka.

- Masz - wcisnęła mu kubek do drżącej ręki. - Do dna.

Chłopak niepewnie powąchał zawartość, jakby spodziewał się, że nauczycielka go otruje, a ona pokiwała głową z aprobatą. Dobrze, że ma taki instynkt. Lux wychodziła z założenia, że lepiej nie ufać nikomu.

W końcu przechylił kubek i wypił na raz jego zawartość, po czym skrzywił się i wytarł usta.

Lux pomyślała o tym, co by powiedział Lupin jakby zobaczył, że podaje czternastolatkowi ognistą whisky. Teraz już ich nocny wybryk nie wydawał się taki zły.

- Co się stało? - powtórzyła pytanie, widząc, że Draco się uspokoił.

- Przepraszam - powiedział tylko. Głos miał zachrypnięty. - Nie mam w zwyczaju..

    Zrobił palcem niezrozumiały gest. Lux uniosła brwi.

- Rzucać na nauczycielki zaklęcia niewybaczalne? Dobrze, że nie masz tego w zwyczaju, bo długo byś tu nie zagrzał miejsca.

- Nie to miałem na myśli. - opuścił wzrok. - Takie rozklejanie się...to nie mój styl.

Obracał w palcach pusty kubek, a Lux przypatrywała się mu dziwnie.

- Serio nie masz zamiaru przeprosić mnie za to crucio?

Na twarzy Draco wystąpiły rumieńce, trudno powiedzieć czy ze wstydu czy od alkoholu.

- Powiesz mi w końcu co się stało?

- Harry ze mną nie rozmawia - wyznał. - Przez panią. To znaczy, przeze mnie...ale przez panią. Ja nic nie rozumiem. Bez urazy, ale co go niby obchodzi, że panią trochę powykręcało. Nawet pani nie lubi, a tak się przejął. Już od jakiegoś czasu podejrzewałem, że coś ukrywa, a tu nagle pani wyskakuje z informacją, że on gdzieś po nocach się z kimś spotyka? Ja po prostu nie mam już siły domyślać się, co jest grane. Myślałem, że mnie kocha, a nie mogę pozbyć się uczucia, że mnie zostawi. Jest to tylko kwestią czasu.

Lux przetarła twarz dłońmi.

- Na Merlina, Draco, nie mów mi, że cały twój problem to nastoletnia miłość.

- Pani coś o tym chyba wie, nie?

Uniosła głowę tak zamaszyście, że aż zabolała ją szyja. Wyraz jej twarzy przeraził go.

- Mówiła pani na lekcji. Wtedy. Że poszła na wojnę, bo była zakochana.

Lux powoli wypuściła powietrze, którego nie była świadoma, że wstrzymuję.

- Ach tak. No, tak. Tak było. Głupia nastoletnia miłość.

- Miłość nie jest głupia. Jest najlepszym, co istnieje.

- Tak ci się wydaje, bo jesteś młody. Miłość zabierze ci wszystko, co masz i zostawi z niczym.

Patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, zastanawiając się, czy on wie. Czy Harry zaprosił go do swojego domu rodzinnego, i czy poznał Syriusza? Czy Syriusz wygłosił Draconowi jedną z tych "skrzywdzisz mojego syna to cię zabiję" przemów? Czy platoniczna miłość Lux jest tematem żartów w ich domu?

- Tak czy inaczej. - zorientowała się, że Draco coś gada. - Ma pani nadal nasze rzeczy. I zastanawiałem się, czy mogę je odzyskać. Bo rozumiem, że po moim wyskoku nie mam co liczyć na to, że powie mi pani, z kim się spotkał w barze.

Znowu zobaczyła w nim coś więcej niż zakochanego nastolatka. On mógł się jej naprawdę przydać.

- Po pierwsze, możesz do mnie mówić po imieniu, jak nie jesteśmy w klasie, już rzygam tą twoją wymuszoną uprzejmością. Twoją różdżkę ci zwrócę, ale jego rzeczy nie, musi przyjść po nie sam. Nie powiem ci, z kim się spotkał, bo nie wiem. Siedział tyłem do mnie. Harry podał mu jakąś książkę, taką zieloną, może kojarzysz? Typ ją obejrzał i mu oddał.

Draco skubał paznokciami ramę fotela, rozmyślając gorączkowo.

- Nie wiem, co to za książka, ale wiem, gdzie możemy jej poszukać.

Lux miała ochotę walnąć się w czoło. Przez cały ten czas miała przy sobie torbę Harry'ego. Zwęziła oczy, zastanawiając się nad tym pomysłem. Grzebać w rzeczach ucznia, przy innym uczniu? To trochę nieetyczne.

  - Wynoś się - powiedziała spokojnie do Draco.

- O nie, nie ma mowy - zaprotestował, a jego głos prawie wrócił do normalności. - Ja na to wpadłem. Poza tym, to jest interes dla nas oboje. Ty poszukasz książki, a ja dowodów - zawahał się. - Czy mnie zdradza.

W obawie, że ponownie się rozklei, wysunęła torbę Harry'ego spod biurka i zaczęła ją rozpinać. Chłopak przysunął się bliżej.

- Wiesz co, młody? - zawahała się Lux. - Może to nie moje miejsce, by mówić takie rzeczy, ale taka obsesyjna zazdrość nie wyjdzie ci na dobre.

Draco prychnął.

- Też mi odkrycie. Nie mam obsesji, po prostu mam doskonałe powody by mu nie ufać. Ciągle gdzieś znika, wykręca się od odpowiedzi. A w zeszłym tygodniu wymknął się z łóżka w nocy jak spaliśmy.

Lux uniosła głowę do sufitu, a torba upadła jej na stopę. Syknęła i podniosła ją szybko.

- Co ty do mnie mówisz, dziecko?   

- No, poszedłem do niego do dormitorum wieczorem, żeby razem spać - Zmarszczył czoło. - Och, już nie rób takiej miny, pewnie też tak robiłaś jak chodziłaś do szkoły.

Lux pokręciła głową zdegustowana. Draco kontynuował niewzruszony:

- No i budzę się w nocy, a tam go nie ma. Rozumiesz? Zostawił mnie samego w gryfońskim dormitorium. Tfu.

- Hej, co ja mówiłam o nienawiść do innych domów?

- Sorry, Pani H. W każdym razie, co mam sobie myśleć, skoro mój chłopak ucieka przede mną w środku nocy? Zdradza mnie.

    Lux nie odpowiedziała. Przewróciła torbę na drugą stronę i wysypała całą jej zawartość na biurko. Z wnętrza wypadły typowe dla nastolatka śmieci, papierki po fasolkach wszystkich smaków, zdarta etykieta z kremowego piwa, ulotki z Hogsmeade i karta z czekoladowej żaby z jakimś graczem Quidditcha, którego Lux nie znała.

Draco zaczął przeglądać te wszystkie papierki i studiować paragony, a ona zamarła. Na samym środku jej biurka leżało to, czego tak szukała. Czy powinna powiadomić Remusa? Szybko zrezygnowała z tego pomysłu. No bo jak by mu wyjaśniła, co właściwie robi u niej teraz Malfoy?

Uniosła różdżkę nad książką i kazała uczniowi się odsunąć. Niechętnie przesunął fotel o pół centymetra.

- Revelio - powiedziała Lux.

Książka otworzyła się na pierwszej stronie. Była stara, przyniszczona, a na okładce nie było żadnego tytułu. Lux wyciągnęła rękę, ale się zawahała. Dotknięcie magicznego przedmiotu mogło okazać się niemądre. Ostatecznie za pomocą zaklęcia przełożyła kartki. Dopiero na drugiej stronie widniał napis kursywą

"obrona przed czarną magią wersja prawdziwa"

To co zobaczyła dalej zmroziło jej krew w żyłach. Książka była czymś w rodzaju słownika - z tym, że zamiast definicji słów były tu linijka po linijce drobnym druczkiem wypisane zaklęcia i ich działanie. Wszystkie czarnomagiczne, w większości skutkujące śmiercią na wiele rozmaitych, brutalnych sposobów.

- Zaklęcie powodujące utratę tchu, wykrwawienie na śmierć, spalenie żywcem, wodę w płucach - mruczała do siebie pod nosem, przebiegając przerażonym wzrokiem po zaklęciach.

Nie zauważyła, kiedy Draco stanął obok i czytał zaklęcia ze zgrozą na twarzy ponad jej ramieniem.

- To jest Harry'ego? - powiedział w końcu cicho. - Ale po co...

- Ty to musisz ustalić - przerwała mu Lux, skubiąc paznokcie. - Musisz się z nim pogodzić, zdobyć jego zaufanie, a potem sprawić, że ci wyzna po cholerę mu to czarnomagiczne plugarstwo.

- Chcesz, żebym knuł przeciwko mojego chłopakowi?

- Jemu to jakoś nie przeszkadza.

- Nie musisz być chamska.

- To bardzo ważne. Masz na to jeden dzień. Weź go do Hogsmeade.

- Mam szlaban u McGo...

- Już nie masz, ogarnę to. Pogódź się z nim.

    W gabinecie rozbrzmiał ogłuszający alarm. Wył złowieszczo niczym syrena pożarowa. Draco przystawił sobie ręce do uszu.

- Co to jest do diabła?!

- Mój galeon - powiedziała Lux, rozwalając kartkówki uczniów na boki, by znaleźć źródło wycia. - Fałszywy, służy do porozumiewania się miedzy nauczycielami w chwili kryzysu.

Draco zmarszczył brwi.

- Mamy jakiś kryzys?

Odpowiedziało mu tylko wzruszenie ramionami. Lux złapała galeon i przycisnęła do niego różdżkę.

- Halo? - powiedziała jak do telefonu.

  - Kod czerwony - powiedział Lupin po drugiej stronie słuchawki. - Mamy martwą uczennicę.

Continue lendo

Você também vai gostar

Królestwo De Jaskółka

Ficção Histórica

22.8K 1.1K 56
XII wiek. Era krucjat, wojen, rycerzy i królów. W Królestwie Jerozolimskim zapanował chaos. Jedyny dziedzic korony ginie, a aktualny młody król choru...
239K 8.6K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
21.2K 1.7K 19
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
21.1K 3.6K 22
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...