Dying Light | Jikook

By mimiruki666

14K 1.3K 2K

"Oczy całego świata są zwrócone na miasto Harran, gdzie dwa miesiące temu wybuchła epidemia nieznanej dotąd c... More

[0,75] - Prolog
[1,0] - Witamy w Harranie
[2,0] - Wieża
[3,0] - Magazyny
[4,0] - Wirale
[5,0] - Uśmiech proszę!
[6,0] - Gniazdo
[7,0] - Wielkie bum
[8,0] - Więzi
[9,0] - Pułapki świetlne
[10,0] - Dirty Dancing
[11,0] - Gazi
[12,0] - Zrzut
[13,0] - Sekrety
[14,0] - Układ z Raisem
[15,0] - Anteny przekaźnikowe
[16,0] - Ludzie Raisa
[17,0] - Skorpion
[18,0] - Szkoła
[19,0] - Szczerze, to nie wiem, jak nazwać ten rozdział...
[20,0] - Doktor Zere
[21,0] - Arena
[22,0] - Prawda
[23,0] - Bliskość
[24,0] - Troska
[25,0] - Wybawcy
[26,0] - Szambonurki
[28,0] - Wyjec
[29,0] - Zdrajca
[30,0] - Żal
[31,0] - Muzeum
[32,0] - Grizzly
[33,0] - Bombardowanie
[34,0] - Buziaki
[35,0] - Pocałunki
[36,0] - Doktor Camden
[37,0] - Obietnice
[38,0] - Garnizon
[39,0] - Na krawędzi

[27,0] - Żar

304 30 69
By mimiruki666

Sektor 0 był miejscem, w którym ponoć wszystko się zaczęło. Właśnie tutaj miała początek epidemia wirusa, który sterroryzował całe miasto. Ciężko było mi w to jednak uwierzyć, mimo że hordy zarażonych, które wręcz zapełniały wąskie uliczki pomiędzy budynkami, mocno dawały nam się we znaki.

Stare Miasto było po prostu piękne. Bogate kamienice urządzone w orientalnym stylu w niczym nie przypominały biednych mieszkań w slumsach, które sypały się jeszcze przed wybuchem epidemii. Część Harranu, którą dotychczas miałem okazję poznać, teraz przywodziła mi na myśl rosyjską melinę w porównaniu z malowniczymi ryneczkami. Niemal każdy budynek posiadał niski brodzik na dachu lub porośniętą zielonymi pnączami ściankę wertykalną. Nawet fakt, że prawie wszystko było zroszone posoką, a za każdym winklem leżały kupki trupów, nie psuł majestatu tego miejsca. Tylko w oddali majaczyły wyższe zabudowania, które wyglądały na podobne do bloków w slumsach.

Poruszaliśmy się głównie dachami - prawie wszędzie budynki były na tyle blisko siebie, byśmy bez problemu mogli przedostać się z jednego na drugi. Woleliśmy nie ryzykować schodzeniem na dół. Było tak, jak mówił Namjoon - nawet przeciętne gryzonie były tutaj bardziej agresywne, czego doświadczyliśmy zaraz po wyjściu z zamkniętego dziedzińca. Rzuciły się na nas o wiele szybciej i z o wiele większej odległości, niż przypuszczaliśmy. Gdyby Taehyung nie odepchnął mnie wtedy na bok, najprawdopodobniej miałbym teraz dziurę po ugryzieniu w okolicach szyi. O ile w ogóle przeżyłbym to starcie.

Było okropnie gorąco, ale przynajmniej nasze ubrania szybko wyschły, będąc wystawione na słońce. Moja koszulka zrobiła się nieprzyjemnie sztywna i lekko szorstka, ale w końcu kąpiel w kanałach nas uratowała, więc nie zamierzałem marudzić.

Musiałem również przyznać, że w sektorze 0 było o wiele więcej zapor na drogach niż w slumsach. Na prawie każdym skrzyżowaniu stały policyjne kolczatki, a ciasne uliczki zastawiono autami dostawczymi. Cóż, skoro mieszkali tutaj bogatsi ludzie, to i mobilizacja służb była większa.

Namjoon skontaktował się z nami jeszcze raz, gdy byliśmy praktycznie w połowie drogi do siedziby Żaru. Dwie wieżyczki, o których mówił, nie były trudne do zlokalizowania, szczególnie z wysokości, dlatego wędrówka szła nam dość sprawnie. Mimo to mężczyzna prosił nas, byśmy się pospieszyli, bo ponoć ze swoim znajomym znalazł coś, co powinniśmy zobaczyć.

- Mam złe przeczucia - burknął Tae, gdy tylko Namjoon się rozłączył.

- Gówno to kogo obchodzi - prychnął w odpowiedzi Jungkook. Podczas szaleńczej ucieczki w kanałach i kilka minut po niej przestał być aż tak drażliwy, ale najwidoczniej wrócił już do formy.

Westchnąłem cicho sam do siebie, próbując nie zwrócić tym uwagi dwóch mężczyzn, co jednak nie za specjalnie mi wyszło. Spojrzeli na mnie, oczekując, że też się odezwę, mimo że absolutnie nie miałem na to ochoty.

- Czy moglibyśmy przestać się kłócić? Nie mam już siły tego słuchać - spytałem w końcu. Gardło z minuty na minutę drapało mnie coraz bardziej przez podtopienie się w kanałach, chociaż powinno być na odwrót. Miałem nadzieję, że nie nałykałem się jakichś śmiercionośnych bakterii, czy innych mikroorganizmów.

- Nikt cię nie zmusza do plątania się nam pod nogami, równie dobrze możesz tutaj zostać i poczekać, aż jakiś zarażony cię wpierdoli - Jungkook wzruszył ramionami, po raz kolejny prychając pod nosem. Patrzył mi prosto w oczy z tak ogromną pretensją, jakbym to właśnie ja był źródłem wszelkich problemów w Harranie. - Bez nas nie masz szans, żeby przeżyć. A poza tym, jedynie nas spowalniasz.

Zacisnąłem dłonie w pięści, znowu czując pod powiekami pieczące łzy. Wiedziałem, że słowa Jeona były prawdą. Byłem dla nich tylko utrudnieniem, a do tego obaj musieli bronić mnie na każdym kroku. Nie potrzebowali mnie, a ja wlokłem się za nimi na własne życzenie, chcąc... właściwie to czego ja chciałem? Pomóc im? Przypilnować ich, zgodnie z prośbą Sugi? Pokazać, że jednak się na coś przydaję? Udowodnić, że Jungkook mylił się, widząc we mnie jedynie dupę do pieprzenia?

- Skoro jestem taki zbędny, to po co mnie ratowałeś? - warknąłem, bo było to pierwszą rzeczą, która przyszła mi na myśl. Jeon wielokrotnie nadstawiał za mnie karku, zresztą, jak ja za niego. To on mnie wyłowił z kanałów i próbował reanimować, to on chciał się poświęcić w szkole, żebym ja mógł uciec. To on doniósł mnie wtedy do Wieży, gdy straciłem przytomność. To on uratował mnie przed Przemieńcem podczas mojej pierwszej nocy w Harranie. Po co to robił, jeśli nie widział w tym sensu? Był aż tak pełny sprzeczności?

- Właśnie. Utonąłby i miałbyś święty spokój - podchwycił agent, spoglądając na mnie tak, jakby próbował mnie uspokoić. Taehyung był bardzo spostrzegawczy, dlatego na pewno bez problemu przyszło mu zauważenie, że drżałem ze złości na całym ciele. - Ja ci nie kazałem po niego wracać. To była twoja decyzja, Jeon.

- To był odruch - mruknął tylko bokser, tracąc rezon. - Każdego bym uratował.

- Ale nie każdego byś przeruchał, co? - odparowałem, praktycznie nie panując już nad swoją złością.

Bo byłem wściekły. Zmęczony, zły, sfrustrowany. A do tego ten dupek złamał mi serce, co dotarło do mnie dopiero w tamtym momencie. Zależało mi na nim, zależało jak cholera, a on zachowywał się jak skończony skurwiel.

Dlaczego nie mogłem się zakochać, kurwa, w Tae? - przeszło mi przez myśl, gdy Kim objął mnie ramieniem i ruszył dalej.

- Chodźcie, Namjoon chciał, żebyśmy się pospieszyli - powiedział tylko pojednawczo. - Na pewno przyda mu się cała nasza trójka.

Jak się okazało, samo dotarcie do wież nie było trudne, w przeciwieństwie do wspinaczki po rusztowaniach. Wejście do kryjówki Żaru było bowiem na samej górze, z daleka od jakichkolwiek zarażonych. Ludziom Raisa na pewno też ciężko było się dostać na górę, dlatego Namjoon i jego przyjaciele mieli tam względny spokój.

Wiatr co rusz szarpał naszymi już i tak zmaltretowanymi ubraniami, gdy powoli wchodziliśmy coraz wyżej. Kiedy w końcu stanęliśmy na samej górze, na małym placyku obudowanym dechami, pozwoliłem sobie wziąć kilka głębszych oddechów na uspokojenie. Nigdy nie byłem fanem ekstremalnych wspinaczek, szczególnie bez odpowiedniego zabezpieczenia.

Przy wejściu do wnętrza wieżyczki czekał na nas jakiś chłopak, którego na początku wziąłem za Namjoona, ale im bliżej niego byliśmy, tym mniej przekonany byłem o swojej racji. Nie wyglądał na Koreańczyka. Ba, nawet na azjatę nie wyglądał. Krótko ścięte włosy sterczały mu na wszystkie możliwe strony, a uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy tylko nas zobaczył.

- Hej, jestem Savvy! - przedstawił się od razu, wychodząc nam naprzeciw, by uścisnąć dłoń każdemu z nas. - To zaszczyt w końcu móc was spotkać. Chodźcie do środka, musimy wam coś pokazać z Namjoonem.

Savvy wskazał nam ruchem głowy podest, który prowadził prosto do zabarykadowanego okna w wieży. Bez problemu uchylił prowizoryczne drzwi, wciąż nie przestając mówić.

- Jestem technikiem, udało mi się przebić przez zagłuszanie i dokopać do globalnych wiadomości. O Harranie cały czas jest głośno, ale to, co znaleźliśmy...

- Tak, nie mieści się w głowie - dokończył za niego kolejny głos, który dotarł do nas z wnętrza kryjówki.

Dopiero chwilę później zauważyłem kolejnego mężczyznę. Siedział zgarbiony na kręconym krześle przy ledwo stojącym biurku, tyłem do nas. Nie odwrócił się, dopóki Taehyung nie zaczął mówić.

- Namjoon, miło w końcu połączyć twarz z... głosem - dokończył niepewnie agent, gdy tylko mężczyzna obrócił się do nas przodem. Tae odchrząknął niezręcznie, lustrując wstającego Namjoona.

Kiedy się podniósł i wyprostował, był o wiele wyższy od każdego z nas, ale nie to tak przytłoczyło Taehyunga. Mężczyzna pod czapką ukrywał brak włosów, ale poparzony prawy policzek i część karku pozostawały na widoku. Namjoon uśmiechnął się, pokazując dołeczek tylko w zdrowym policzku, a następnie przywitał nas wszystkich po kolei, podobnie jak Savvy.

- Też cieszę się, że mogę was poznać. Szkoda tylko, że w takich okolicznościach - mruknął, głową wskazując otwartego laptopa, do którego zaraz zasiadł Savvy. - Włączysz?

- Jasne - odparł szybko technik.

Zaraz na ekranie pojawiło się mało ostre nagranie z jakiegoś serwisu informacyjnego. Kim zachęcił nas do podejścia bliżej, kiedy tylko prezenterka zaczęła mówić.

- ... dokument, który niedawno wypłynął do mediów, ujawnia, że GRE przez cały czas okłamywał świat, będąc zamieszanym w teorię spiskową, stawiającą organizację w bardzo nieciekawym świetle. Jeśli informacje te są prawdziwe, GRE, zamiast szukać leku na wirusa Harran, miał zamiar umożliwić użycie wirusa jako broni biologicznej temu, kto zapłaci więcej.

Spokojny ton kobiety był wręcz nie do zniesienia, szczególnie, jeśli spojrzało się na ogromny czerwony napis "epidemia pod kontrolą" na pasku informacyjnym. Na szczęście Namjoon poprosił technika, żeby przewinął dalej, do kolejnej części serwisu. Ze studia połączono się z kolejnym reporterem w terenie. Trzymał on mikrofon tuż przy drugim, przygarbionym mężczyźnie w maseczce ochronnej.

- Byłem ostatnim ocaleńcem z kwarantanny - mówił powoli siwawy facet, trzęsąc się niczym osika. - Nie mogę uwierzyć, że udało mi się przeżyć.

Wyglądało na to, że chciał coś dodać, ale reporter szybko zabrał mu mikrofon sprzed nosa, a kolejni ludzie wyciągnęli starszego mężczyznę z zasięgu kamery.

- Długo jeszcze będziemy opłakiwać tych, którzy zginęli podczas ataku wirusa Harran, jednak, jak wspomniał Premier w swojej dzisiejszej przemowie: życie jest dla żywych - dziennikarz uśmiechnął się smutno, zaraz jednak przechodząc do sedna. - Wojsko przeszukało strefę kwarantanny wzdłuż i wszerz, upewniając się, że w mieście nie pozostał nikt, poza zarażonymi. Jak już wcześniej wspomnieliśmy, gdy tylko proces oczyszczania zostanie zakończony, wirus Harran przejdzie do historii.

W tym miejscu nagranie się urywało, a mnie przeszły nieprzyjemne ciarki, gdy tylko szum i kłamstwa reportera ustały. Cała reszta świata spisała nas na straty - a my nie mieliśmy jak walczyć o swoje.

- To zagrywka Ministerstwa. Próbują zamydlić ludziom oczy i usprawiedliwić zbombardowanie miasta - wyburczał wściekły Taehyung.

- Skontaktuj się z nimi, do cholery! W końcu raz ci się ponoć udało ugrać trochę czasu - krzyknął na niego Jeon. Bokser obrócił się do niego przodem, chwytając Tae za koszulkę i szarpiąc za materiał, jakby mogło to w czymkolwiek pomóc. - Zrób coś!

- Mój komunikator przepadł, kiedy poszliśmy z Jiminem ratować doktora Zere'a. Nie mam możliwości, żeby się z nimi skontaktować. Zresztą, wątpię, by w ogóle chcieli mnie słuchać - odparł Tae, nawet nie wyrywając się Jungkookowi.

- Musimy coś zrobić w tej, kurwa, chwili! Inaczej ja, wy i wszyscy tutaj wylecimy w powietrze! - Jungkook znowu zaczął krzyczeć, gestykulując przy tym dość żywo. Prawie uderzył mnie w nos, ale w porę odsunąłem się w stronę Namjoona.

Byłem pewien, że gdy na niego spojrzę, to mężczyzna będzie kompletnie zdegustowany albo skonsternowany, ale on jedynie patrzył się z politowaniem na Jeona i Kima. W porę wsunął się pomiędzy nich, bo Jungkook znowu szykował się do uderzenia agenta.

- Mamy plan, jak "wysłać" naszą wiadomość. Właściwie, jest już w realizacji - zagaił Namjoon, zerkając na Savvy'ego. Technik szybko przesunął laptopa, rozkładając na biurku kilka zmiętolonych kartek. - Chcemy podłożyć ładunki w bloku w taki sposób, żeby ogień utworzył pewien wzór. To coś, czego nigdy nie zrobiłyby zombie. Nasz problem jest taki, że nasz biegacz, Michael, nie może przedostać się na górne piętra. Za dużo gryzoni. Bardzo nie chciałbym tego przyznać, ale Żar nie jest w stanie poradzić sobie z tym zadaniem.

Jungkook nie bawił się w uprzejmości. Wyrwał Savvy'emu plan budynku i mapę sektora 0 z rąk, na szybko przeglądając odręcznie zaznaczone najważniejsze punkty. Taehyung zaglądał mu przez ramię, jednak nie potrwało to długo, bo bokser zaraz wycofał się w stronę wyjścia.

- Daj znać Michaelowi, że już do niego idę - powiedział szybko Jeon.

- Idziemy - poprawiłem go, kładąc akcent na ostatnią sylabę. Jungkook skrzywił się, ale nie zaczął się ze mną kłócić.

- Pokieruję was przez kanały. Wejście jest na północy Starego Miasta, macie je zaznaczone na mapce. To najszybsza droga, a mało kto zna tamto przejście. W międzyczasie Savvy spróbuje po raz kolejny przebić się przez zagłuszanie, żeby dać im znać, że Ministerstwo też ma swoje za uszami - Namjoon uśmiechnął się ponownie, siadając przy biurku obok technika. - Powodzenia.

Jeśli znowu mieliśmy wysadzać jakiś budynek, a do tego pływać w kanałach, to powodzenie na pewno nam się przyda.

Continue Reading

You'll Also Like

7.4M 422K 56
''You remind me of the ocean..'' ''Is it because I'm deep and mysterious?'' he asks. ''No, because you're salty and scare the shit out of people'' ©2...
7.2M 368K 92
If dish soap, rutabagas, and firecrackers aren't an essential part of your zombie apocalypse kit, you better grab them now! Season 1 of The Virus Wit...
10.1M 506K 199
In the future, everyone who's bitten by a zombie turns into one... until Diane doesn't. Seven days later, she's facing consequences she never imagine...
2.8M 92.9K 56
The end of one world is only the beginning of a new one. [Daryl Dixon]