Nie potrafisz mi się oprzeć |...

By girlsgirlsgirls010

113K 4.7K 1K

Camila Cabello zaczyna studia na Uniwersytecie Kalifornijskim, ta cicha, poukładana i skryta dziewczyna napo... More

I
II
III
IV
V
VI
VII
VIII
IX
X
XI
XII
XIII
XIV
XV
XIV
XVII
XVIII
XIX
XX
XXI
XXII
XXIII
XXIV
XXV
XXVI
XXVII
XXIX
XXX
XXXI
XXXII
XXXIII
XXXIV
XXXV
XXXVI
XXXVII
XXXVIII
XXXIX
XL
XLI
XLII
XLIII
XLIV
XLV
XLVI
XLVII
XLVIII
XLIX
L
LI
LII
INFORMACJA ADVOCATE OFFICE
LIII
LIV
LV
LVI
LVII
LVIII
LIV
LV
LVI
LVII
LVIII
LIX
LX
LXI
LXII
LXIII
LXIV
LXV
LXVI
LXVII
LXVIII
LXIX
LXX
LXXI
LXII
LXIII
LXIV
LXV
LXVI
LXVII
LXVIII
LXIX
LXXX
LXXXI

XXVIII

1.2K 43 5
By girlsgirlsgirls010

Camila pov

- Camila, coś nie tak? - Zapytał nieśmiało wchodząc za mną do windy.

Widać, ze tez czuje się z tym nieswojo, ale chce być miły.

- Nie, wszystko w porządku. Po prostu nie wiedziałam, że..że będę Twoją asystentka. - Posłałam mu słaby uśmiech.

- To nie zmieni naszych rekacji. Mam nadzieje, ze nadal będziesz wpadać do moich  rodziców. - Dotarliśmy na 30 piętro wieżowca i udaliśmy się w nieznanym mi kierunku.

- Jasne. - skinęłam głowa i założyłam za ucho kosmyk włosów.

- To moje biuro. - Przepuścił mnie przodem.

Widok jest niesamowity, widać praktycznie cała Kalifornię! No może trochę przesadzam, ale jest cudownie.
Biuro utrzymane jest w jasnych kolorach i nie jest przeszklone. Białe ściany, czarne ogromne biurko na środku, czarna kanapa obok okna i piękne obrazy wiszące na ścianach.

- Jest piękne.
- Dziękuje, a teraz czas na Twoje biuro. - Pociągnął mnie za łokieć i udaliśmy się do osobnego pomieszczenia obok w połowie przeszkolonego.

Białe ściany, szary regał na dokumenty, piękne, ale nieduże biurko i skórzany biały fotel obok okna. - Wow, jest piękne! - Zlustrowałam pomieszczenie ponownie.

- I od dziś Twoje, rozgość się, a ja zaprze nam kawy. - Uśmiechnął się i opuścił pomieszczenie.

Myślałam, ze to ja będę robić mu kawę.

I mam własne biuro!

Może nie będzie tak źle?

*
Chris oprowadził mnie chyba po całym budynku, na koniec dnia usiedliśmy w jego biurze i dostałam listę swoich obowiązków.

Rzeczywiście będę parzyć kawę, sortować papiery w archiwum, odbierać telefony mojego szefa i prowadzić jego kalendarz.

Praca jest lekka, nie będzie tez kolidowała z moja uczelnia, więc zdecydowałam, ze wezmę te prace.

Przecież Lauren tu nie będzie, nie mam się o co martwić.

*
Przyszłam jeszcze raz do mojego nowego biura, bo zapomniałam o swojej torebce, chciałam jeszcze pożegnać się z Chrisem, ale do moich uszu dobiegł jego głos z korytarza. Chyba rozmawia z kimś przez telefon.
Nie jestem wścibska, ale chyba usłyszałam „Lauren", więc podeszłam do drzwi i chwile przysłuchiwałam się rozmowie.

- Nie Lauren, jeśli wpakujesz się do więzienia to ojciec kolejny raz Ci nie pomoże! - Praktycznie wrzeszczy.

Wiezienie? Kolejny raz?

- Nie mam czasu, porozmawiamy innym razem, muszę jeszcze porozmawiać z Camilą o jutrze. - Cisza.

- Tak, z Camilą. Jaki masz problem? - Znów cisza.

- Tak, Camila jutro zaczyna prace, została moja asystentką.

Pożegnał się z siostra i otworzył drzwi do mojego nowego biura tak, ze prawie na niego wpadłam, ale zdążyłam odskoczyć.

- Gotowa? - Schował telefon do wewnętrznej koszuli marynarki.

Wyglada dziwnie pod krawatem.

- Tak. - Uśmiechnęłam się i weszliśmy z budynku.

Chris bardzo nalegał, aby mógł mnie odwieźć do akademika, po wielu odmowach w końcu się zgodziłam,bo powiedział, ze to polecenie szefa.
Jechaliśmy w trochę niezręcznej ciszy, ale zielonooki postanowił ją przerwać.

- No zapytaj.
- Hm? - Zmarszczyłam brwi.
- Wiem, że słyszałaś moją rozmowę z Lauren. - Ma neutralny wyraz twarzy.
- Co? Ja..przepraszam. - Moje policzki oblała purpura.
- Daj spokój. - Wzruszył ramionami.
- Czy ona..Co u niej? - Przygryzłam dolną wargę.
- Jest w Brazylii. - Powiedział beznamiętnie.
- Dlaczego? Co tam robi? - Muszę coś z niego wyciągnąć.

Chce tylko wiedzieć czy jest bezpieczna.

I kiedy wróci.

- Pracuje.

- Pracuje? Kiedy wraca? - Powiedziałam zanim pomyślałam. Czy ja kiedyś zamknę twarz?

- Zależy. - Spojrzał w moja stronę i wrócił do przedniej szyby.

Droga minęła mina kolejnych myślach o Lauren. Co jeśli grozi jej niebezpieczeństwo? Po co jej broń? Dlaczego taka jest? Przecież cała jej rodzina jest..miła? No może oprócz Taylor.

- Do zobaczenia jutro o 16:00, Camila. -  Chris otworzył drzwi od strony pasażera i pomógł mi wyjść z auta, więc szybko podziękowałam, życzyłam mu miłej nocy i udałam się do pokoju.

Lauren pov

Ciesze się, ze Chris będzie miał na oko Camilę. Dosłownie. W jakiś sposób zależy mi na tej dziewczynie. Gdybym żyła normalnym życiem pewnie moglibyśmy się czasem spotykać.

Czy coś.

Jednak jestem wkurwiona o to co ma stać się jutro. Zawsze z takich akcji tylko część z nas wychodzi cało, ewentualnie kończy w szpitalu. Taylor jest mi tutaj najbliższa, martwię się o to, ze sobie nie poradzi.

Martwię się? Od kiedy ja się kurwa o kogoś martwię?

Po założeniu bandaży bokserkach zaczęłam mocno napierdalać w worek. Prawy, lewy, noga, prawy, prawy, lewy, noga.  Pot obszedł całe moje ciało, a obrączka zawieszona na rzemyku obijała się boleśnie o mój mostek. Nim się zorientowałam minęła godzina.

Jest 03:00.

Wyszłam z siłowni i udałam się pod gorący prysznic, a zaraz potem do łóżka. Standardowo włożyłam broń pod poduszkę i zamknęłam oczy czekając na sen.

Nigdy nic nie wiadomo, nie chce żeby moja matka dostała w prezencie moja głowę.

- Lauren. - Szturchnięcie.

- Lauren.. - Otworzyłam oczy i chwyciłam za broń, przeładowałam magazynek i na ślepo wycelowałam w intruza, którym była Taylor.

Pisnęła i opadła na podłogę.

- Kurwa, co Ty tu robisz? - Odłożyłam bron na szafkę nocną i oparłam się na łokciach.

- Ja..ja nie mogę zasnąć. - Założyła kosmyk włosów za ucho. - Przepraszam, pójdę do siebie. - Westchnęła.

- Kładź się. - Przesunęłam się, aby zrobić jej miejsce, a ta natychmiast wślizgnęła się pod kołdrę i przywarła do mojej klatki piersiowej. - Mówiłam kładź się, a nie naruszaj moja strefę komfortu. - Lekko odepchnęłam jej ciało, które opadło na miejsce obok.

- Boje się. - Patrzy w sufit.

- Śpij. - Zamknęłam oczy i popadłam w czujny sen.

*
- Zakładaj. - Podałam kamizelkę kuloodporna Taylor, a ona natychmiast ją włożyła.

- Ty nie zakładasz? - Skrzywiła brwi.

- Nie. - Pochyliłam się nad planem banku i jeszcze raz wszystko studiuje.

Sprawdziłam czy wszystko mamy i z Abelem zapakowałyśmy czarna furgonetkę bez tablic rejestracyjnych.

- Weź więcej granatów hukowych. - Poleciłam, a mężczyzna natychmiast pobiegł do magazynu.

Oparłam się plecami o furgonetkę i zaczęłam masować skroń.

Chwyciłam za rzemyk i zaczęłam obracać obrączkę w palcach.

- Co tam masz? - Pisnęła młoda brunetka.
- Nic, co miałoby Cię kurwa zainteresować. - Warknęłam w jej stronę i przesunęłam  drzwi boku furgonetki. - Pakuj się. - Wykonała moje polecenie, a ja zatrzasnęłam przesuwne drzwi.

Abel przyniósł resztę sprzętu i wrzuciliśmy go do wcześniej wspomnianego samochodu.

- Siadam z przodu. Ty prowadzisz. - Weszłam na przednie siedzenie pasażera i celowo nie zapięłam pasów. - Wszyscy są? - Zapytałam Mulata kiedy ten odpalał samochód.

- Tak, razem z Tobą 5 osób. - Włączył się do ruchu.

*
Dojechaliśmy na tylu budynku, uprzedziłam ludzi z tylu, aby założyli kominiarki i przygotowali broń, a ślusarz narzędzia, którymi otworzy sejf.

- Wysadzisz nas pod samym wejściem i odjedziesz na tyły, rozumiesz? Jeśli przez krótkofalówkę powiem JEDŹ to natychmiast odpalasz auto i czekasz. Zrozumiałeś? - Włożyłam kominiarkę i upewniłam się, ze posiadam bron, oraz krótkofalówkę.

- Na trzy. - Odwróciłam się w kierunku mojej „ekipy" i zaczęłam odliczać.

- Raz.
- Dwa. Chwyciliśmy za klamki.
- Trzy. Biegniesz! - Krzyknęłam i wybiegłam z auta pędząc do drzwi wejściowych wielkiego budynku z żółto-niebieskim logo.

Gdy wszyscy byli obok mnie kopnęłam szklane drzwi, które pękły na amen. W całym budynku zaczął wyć alarm, a ludzie w środku zaczęli krzyczeć i biegać w kółko. Rozbite szkło upadło na nasze ciężkie  buty.

- Na ziemie, ręce skrzyżować za plecami! - Krzyknęłam  i skinęłam głową w stronę ślusarza, który pobiegł do sejfu.

Wszyscy obecni zaczęli padać na kolana, a potem klatką piersiową do podłogi kładli się na ziemi. Cicho płacząc lub nic nie mówiąc. - Nikomu nie musi stać się krzywda. - Zrobiłam krok w stronę bankierki, która trzymała rękę pod blatem. Chce wcisnąć alarm.  - Odejdź od biurka. - Nie rusza się, więc wyciągam broń zza paska i robię pare kroków w jej stronę. - Odejdź - krok. - Od - Jestem tuż za jej plecami. - Biurka. - Przyłożyłam jej broń do boku szyi i delikatnie zabrałam jej rękę spod biurka zaplątując za plecami i ciągnąć w dół. - Nikomu niczego nie zrobicie! - Krzyknęła i próbowała wstać, ale chwyciłam za jej ramię i wcisnęłam jej ciało w podłogę. - Jesteś pewna? - Uniosłam brew i stanęłam do  niej przodem.

Moi wspólnicy zbierali gotówkę z kasy i obezwładniali ochronę, która chciała interweniować, ale na marne.

- Tak, a to pewnie plastik! - Wskazała na mój pistolet, a ja uniosłam kąciki ust.

- Sprawdzimy?. - Rozejrzałam się i zauważyłam wysokiego blondyna w garniturze, który siedział oparty plecami  o biurko obok nas. Napotkał moje oczy, a ja uśmiechnęłam się i skierowałam broń na jego piszczel.

- Nie! - Kula przeleciała na wylot przez jego piszczel brudząc jego szary garnituru. Mężczyzna wydał z siebie głośny krzyk i chwycił za swoją nogę  próbując zatamować krew. Łzy bólu spływały z jego policzków, ale nawet na mnie nie spojrzał. Bankierka zerwała się z miejsca, a ludzie zaczęli panikować i krzyczeć zasłaniając uszy dłońmi.

- Myślisz, ze jest plastikowa? - Uśmiechnęłam się do niej i przeszłam obok kierując się do sejfu.

- Lauren! Lauren! Odbiór! - wyjęłam krótkofalówkę z kieszeni.
- Co jest? - Przystawiłam urządzenie do ust.
- Gliny!

Kurwa.

___________________________

1/2 🖤 Lauren pójdzie do więzienia?! 🤔😦

Continue Reading

You'll Also Like

15.9K 781 122
Co gdyby się okazało, że niektórzy z Inazumy mieszkaliby razem w Akademiku? Mnóstwo gejozy, przekleństwa, shipy czyli coś, co lubię najbardziej=) Pos...
26.9K 4.4K 48
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...
145K 3.9K 172
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
7.3K 515 41
- Wiedziałaś? - zapytał marszcząc brwi. - Lloyd ja - zawachałam się. Nie miałam pojęcia co mu powiedzieć. Miałam przecież być z nim szczera. - No ta...