Good lil boy ° Woosan

بواسطة hydrochloridum

45.1K 4K 6.1K

San jako sierota zostaje przygarnięty z ulicy przez organizację przestępczą, która robi z niego chłopca na po... المزيد

prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15*
16
17
18
19
20
21
22
23
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
Epilog

24

1.1K 108 198
بواسطة hydrochloridum

Dwójka chłopców siedziała na pomoście tamtego dnia aż gwiazdy nie zaczęły pojawiać się na firmamencie. Wooyoung zasypiał czując ciepło i obecność Sana. Oparty o jego nogi miał wrażenie, że znajduje się w najbezpieczniejszym miejscu na ziemi.

Pomyślał wtedy o rodzicach. Na pewno martwią się jak nigdy podczas gdy on zasypia na kolanach obcego mężczyzny. Chociaż jakby się zastanowić San nie jest dla niego obcy. To najbardziej charyzmatyczna osoba jaką znał, porywczy, tajemniczy, odważny i sarkastyczny. Taki jaki Wooyoung zawsze chciał być, ale nie potrafił.

Nawet on wyobraził sobie, że poznaje Sana na uczelni, nie w takich okolicznościach jak teraz. Pewnie byłby popularnym typem dzieciaka. Był przecież piękny, z ostro zarysowaną szczęką i lśniącymi oczami nic nie mogło zaburzyć tej równowagi.
Co mógłby studiować? Może psychologię? Nie, to zbyt spokojny zawód jak dla niego.
Ale może właśnie taki by był? Otaczany miłością od dziecka wyrósłby na dobrego mężczyznę.

- Wooyoung, nie zasypiaj- potrząsnął nim lekko by nie wywołać zbyt dużego strachu.

- Nie zasypiam.

- To o czym myślisz?

- O Jongho. Czy on w ogóle...

- Nie chcę dawać ci fałszywych nadziei, ale może żyje. Spróbuję się czegoś dowiedzieć.

Położył mu dłoń na policzku gdy ten dalej leżał na jego kolanach. Nie doczekawszy się odpowiedzi znowu zmienił temat.

- Coś się stało?

- Nie Sannie.

- Jesteś smutny. Mówiłeś, że w moje urodziny trzeba się cieszyć.

- Oczywiście, że tak- uśmiechnął się delikatnie podnosząc się do siadu. Spojrzał na oczy Sana, pełne nadziei.- Jesteś bardzo ładny San.

- Dziękuję- speszył się.- Ale ty z nas dwóch miałeś dziewczynę.

- To było w podstawówce i już ci mówiłem, że mnie zostawiła.

- Nie rozumiem jak można zostawić kogoś takiego jak ty- powiedział bez zastanowienia wbijając wzrok w kilka przelatujących niezdarnie nietoperzy. Oświetlało ich tylko światło księżyca.

- Nie zostawisz mnie Sannie?

- Nie Woo.

- A co jeśli ja...

- Nie umrzesz. A nawet jeśli to wtedy ja umrę z tobą.

Zamilkli oboje, ale w sercu Wooyounga rozgrywała się bitwa między zdrowym rozsądkiem, a tym czego pragnęło jego stęsknione za ciepłem serce. Całowali się, w dodatku nie raz, ale czy to starczyło? Oboje nigdy nie doświadczyli tego rodzaju miłości, Choi nawet nie miał okazji, nie widział kochających się rodziców, nie otaczany był troską i ciepłem w życiu.

Choi San nie umiał kochać. A raczej nie umiał sobie poradzić z uczuciem jakie czuł. Nie znał go, nawet jeśli chciał więcej.

- Sannie?

- Słucham Woo?

Chciał mu to powiedzieć. Chciał wyrzucić z siebie te emocje i przyznać jak bardzo go kocha, ale mimo jego zapewnień bał się samotności i odrzucenia. I nie mógł poświęcić na to ich cennej przyjaźni.

- Bardzo... jesteś ważny dla mnie.

- Woo, jeśli chcesz żyć życiem takim jak ja musisz wiedzieć, że przywiązanie to bardzo zła rzecz. Nie można się do nikogo przywiązać bo po stracie bardzo ciężko jest postawić się znowu do pionu. Bardzo cierpiałem gdy odszedł Seonghwa i dlatego wiem jak jest to złe. I nie chcę cierpieć gdy odejdziesz ty.

- Więc nie odejdę. Czy to takie trudne?

Dla Wooyounga świat poza Sanem nie istniał.

- Jak byłem mały- zaczął znowu.- Mama często chodziła ze mną nad rzekę obserwować zachody słońca, tak jak my dzisiaj. Któregoś razu stanęła ze mną i powiedziała chyba najmądrzejsze słowa jakie miałem okazję usłyszeć. " Tam gdzie dla ciebie zachodzi słonce, budzi się dla innych ludzi. Na każdego przyjdzie pora by zobaczyć nowy dzień i nową szansę."

Cisza zagościła między nimi gdy wypowiedział te słowa z dużą powagą.

- I może to brzmi tak banalnie, ale naprawdę rozumiem teraz ich znaczenie.

- Moje słońce budzi się codziennie obok mnie.

Spojrzał mu prosto w oczy powodując na twarzy Wooyounga rumieńce. Nie wierzył własnym uszom, czy San naprawdę to mówił?

- Co jeśli któregoś dnia nie obudzisz się obok?

- Wtedy już zawsze będzie towarzyszyć mi mrok.

Patrzyli na gwiazdy tak spokojnie i utopijnie. To prawie niemożliwe by życie mogło być tak piękne. Zbyt idealne.

*+*

- Myślisz, że się zorientują?

- Co mogłoby na to wskazywać?

Popatrzył na odbicie siebie i Junga w lustrze gdy ten dopinał koszulę.

- Mam twarz dziecka.

- Jest bardzo wyjątkowa.

San podszedł do niego i rozpiął dwa guziki pod szyją Wooyounga. Opuszkami palców przejechał po jego nagiej klatce piersiowej, która teraz była bardzo widoczna.

- Nie zakrywaj się Woo, lubię na ciebie patrzeć.

Po tym jak Wooyoung pokazał mu swój świat ten chciał zrobić to samo. Zaplanował wszystko bardzo dobrze, okradanie w klubach było niemal bajecznie proste. W takich miejscach ludzie rzucali pieniędzmi na wszystkie strony, problem był tylko taki, że nie mogli zbytnio wyróżnić się z tłumu. A skoro chodzili tam bogaci ludzie musieli na takich wyglądać. Na starszych i cholernie bogatych.

Brzmiało to wręcz śmiesznie, ale skoro chciał być jak Choi to musi mi pokazać i to.
Nie mieli żadnych dokumentów i Wooyoung bał się o fakt, czy w ogóle go wpuszczą. Nie żartował, przypominał czasem dziecko.

Jak bardzo skrajnie nieodpowiedzialne było robienie tego co chcieli zrobić gdy uciekali przed wyrokiem?
Bardzo.
Ale pragnęli tego bardziej.

Wooyoung miał nawet obawy, w końcu ostatni pobyt w klubie nie skończył się dobrze. Choć z drugiej strony poznał najlepszą osobę na świecie. Zdania w jego głowie były podzielone.

- Sannie, co zrobimy gdy jednak uda nam się wejść?

- Umiesz grać w pokera Wooyoung?

- Ani trochę.

- No to będziesz stał i ładnie wyglądał. Odwrócisz uwagę tych snobów, a ja podłoże karty.

- Zabiją cię jak się dowiedzą.

San złapał go za podbródek uśmiechając się szarmancko.

- Rozmawiasz z profesjonalistą.

I tak zakończyły się spory. San ubrany w tani garnitur kupiony za grosze doprawił to wszystko koszulą Junga i złotymi łańcuszkami, które ukradli. Wooyoung natomiast miał inną rolę. San kazał mu złożyć koszulę w paski i bardzo obcisłe spodnie.
Wooyoung miał pewne obawy co do tego czy tyle wystarczy, ale San był wszystkim niesamowicie podniecony. Będzie mógł pokazać mu świat, w którym czuł się paradoksalnie najpewniej.
Nie robili tego tylko dla zabawy, to ostatni przystanek przed Rosją, a pieniądze im się powoli kończyły. San sobie jakoś poradzi i tam, martwił się jednak o chłopca, który na pewno będzie potrzebował sumy, z którą będzie mógł zacząć życie.

Szli pod rękę czystym chodnikiem, obcasy ich lakierowanych butów stukały z każdym korkiem. Wooyoung robił wszystko by nie dać poznać po sobie zdenerwowania.
Stanęli w kolejce pod jaskrawym szyldem i czekali na ich kolej, która przyszła bardzo szybko.

- Nazwisko.

- Kim- odpowiedział szybko za Wooyounga.- Kim Taeyang i mój towarzysz.

- Nie słyszałem o kimś takim.

- Jeszcze nie- puścił oko do ochroniarza pchając się do środka.

Pewność siebie Sana była dla Junga powalająca.

Weszli do środka w otoczeniu dymu cygarowego i par alkoholu.

Wooyoung otworzył szeroko oczy, to było całkiem inne niż miejsca, które widział, a nawet niż kasyno w Seulu. Oczywiście, takie w stolicy były z pewnością, ale nigdy nie był w nie wciągnięty. Do takich miejsc nie idą zwykłe dzieciaki. Poczuł się jak ktoś ważny.

Całe pomieszczenie mieniło się złotem i czerwienią, przy czym było dość ciemno. Jedyne światło dawały neony i lampki przy stołach. W drugiej części pomieszczenia znajdowały się miejsca do grania, był też bar i masę innych stanowisk.
San prowadził go dalej pod rękę aż nie wypatrzył stołu przy którym brakowało ostatniego uczestnika. Bez pytania i zapowiedzi usiadł przy nim, a Wooyoung oparł dłonie o jego ramiona stojąc z tyłu.

- Dobry wieczór panowie- schował się za ciemnymi okularami mimo faktu, że było tam dość ciemno.

- A ty kim jesteś?

- Ja?- Zdjął okulary spoglądając na nich szalonym wzrokiem.- Ja jestem osobą, która dzisiaj wygra.

واصل القراءة

ستعجبك أيضاً

18.7K 2K 43
Gorące lato osiemdziesiątego szóstego w słonecznej Kalifornii. Rodzina Choi za własność ma pół przybrzeżnego miasteczka, San dzięki temu ma prostą dr...
63.6K 1.4K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
371K 24.3K 178
zakończone ✓ Wooyoung to chłopak grający w siatkówkę, który nigdy nie zagada do Sana, bo mimo, że chłopak mu się podoba to gra w piłkę nożną. A kapit...
45.1K 4K 36
San jako sierota zostaje przygarnięty z ulicy przez organizację przestępczą, która robi z niego chłopca na posyłki. Mimo wdzięczności w miarę dorasta...