Ameryka i Ja

By AlicjaStoryTime

43.2K 1.7K 125

Życie Maddison Erskin wywraca się o 180 stopni, gdy po utracie ojca odkrywa u siebie niespotykane zdolności... More

1. Sierżant Erskine
2. Eksperyment
3. Kapitan Ameryka
4. Drużyna Kapitana
5. Bucky Barnes
6. Włamać się do HYDRY
7. Lądując w oceanie
8. Wyciągniemy Cię
9. 30 lat
10. Chwilowa wolność
11. To żebyś o nas nie zapomniała
12. Stara znajomość
13. Sam Wilson
14. Wszyscy podsłuchują
15. Powrót do przeszłości
16. Zimowy Żołnierz
17. Projekt WIZJA
18. Nowy początek
19. Avengers assemble
20. Ultron
21. Rodzeństwo Maximoff
22. Dom. Rodzina. Spokój...
23. Sokovia
24. Nowiny
25. Żołnierzu?
26. Ucieczka z więzienia
27. Schronienie w Wakandzie
28. Czasami trzeba zrobić coś wbrew sobie
29. Powrót do przeszłości
30. Nie zamykaj oczu

Epilog

1.3K 51 31
By AlicjaStoryTime

- Maddie?! - Steve potrząsnął ciałem rudowłosej. - Maddie, proszę, nie! – krzyknął przyciszając ją do swojej piersi i mocząc jej włosy, własnymi łzami. Dopiero teraz, reszta grupy, zakończyła walkę i mogła zobaczyć co się stało.

Natasha, która zwykle nie pokazywała żadnych uczuć, zatoczyła się lekko do tyłu, jednak szybko przywróciła swój fason. Patrzyła się na zaistniałą scenę z kamienną twarzą, lecz nawet osoba wyprana z uczuć nie mogłaby patrzeć na śmierć swojej przyjaciółki. W oczach blondynki zbierały się łzy, które usilnie chciała odgonić by nikt nie widział jej momentu słabości.

Jej przeciwieństwem była Wanda, która gdy tylko spostrzegła co się stało, upadła na kolana zanosząc się kłośnym płaczem. Ich relacja na początku nie była najlepsza. Maddie jej nie ufała, ale w końcu zbliżyły się do siebie. W końcu to ona, ożywiła jej brata, by ta mogła się pożegnać. Ona jedna była gotowa mocno poturbować generała Rossa, za warunki Wandy w więzieniu. Ona jedna stanowiła dla niej coś na wzór matki, którą dziewczyna straciła w młodym wieku.

Barton nie powstrzymywał swoich emocji. Gdy tylko ujrzał zaistniałą sytuacje, zatoczył się do tyłu i wpadł na ścianę, podbierając dłonie na kolanach i dając upust łzą cisnącym się mu do oczu. Sam miał rodzinę. W pewnym stopniu rozumiał jak musiał czuć się Steve, a na pewno był w stanie wyobrazić sobie ten ból. W końcu sam miał żonę i dzieci, nie wiadomo, czy był by w stanie dalej żyć, gdyby komuś z nich coś się stało.

Thor stał ze spuszczoną głową, modląc się do bogów o dobre życie dla Maddie. Nie znał jej aż tak dobrze jak reszta, ale wzbudziła w nim sympatie i jej strata, na pewno go dotknęła.

Z szoku pierwszy wybudził się Fury, który pomrugał szybko oczami, pozbywając się pojedynczych łez. Jako pierwszy podszedł do blondyna, który nadal obejmował swoją zmarłą żonę, nawołując by wróciła. Położył dłoń na jego ramieniu, ściskając je lekko.

- Rogers. Musimy się ewakuować. - blondyn nawet nie podniósł na niego wzroku, dalej wbijając go w swoją miłość.

- Możecie mnie tu zostawić – odparł sucho.

- Steve – czarnoskóry uklęknął obok niego, nadal ściskając jego ramię – Wiem, że ci ciężko. Straciłeś żonę, ale masz jeszcze syna. Masz dla kogo żyć. - Steve zawiesił wzrok na twarzy dziewczyny, która z każdą sekundą robiła się coraz bledsza. Nie mógł uwierzyć w to co się działo, liczył, że jest to tylko jakiś koszmar. Jednak gdy ręka Fury'ego, zaczęła ciążyć na jego ramieniu, oprzytomniał lekko, a jego słowa dotarły do Rogersa. Pokiwał ledwie widocznie głową, wsuwając rękę pod jej kolana i przyciskając ją mocniej do siebie, dźwigając się na równe nogi. Przeniósł wzrok na Nicka, który uśmiechnął się do niego, klepiąc go po ramieniu, by dodać mu otuchy.

- Idziemy – zarządził, ruszając w stronę drzwi. Steve podążył za nim, niosąc Maddie, a reszta ruszyła za nimi. Maszerowali szybko przez korytarze, by znaleźć się przy wyjściu, nim cały budynek eksploduje. Trzeba przyznać że HYDRA zawsze była dobrze przygotowana. Zawsze mieli w zanadrzu kilka planów, tak by nikt nie wydobył od nich informacji. Dlatego gdy wszyscy zginęli, ostatni żywy agent, aktywował bombę.

Cała grupa wybiegła z budynku, ruszając do znajdującego się kilka metrów dalej quinjeta. Od razu po wejściu, Natasha z Bartonem usiedli za sterami, wznosząc maszynę w powietrze. Steve odłożył ciało rudowłosej na jedną z kanap siadając na ziemi, przed nią i wpatrując się tępo w ścianę naprzeciwko. Wanda wprowadzona przez Thora, od razu skierowała się, do kąta siadając tam i podciągając kolana pod brodę, dalej zanosząc się płaczem. Fury, zamknął wejście i usiadł na fotelu patrząc jak cała drużyna przeżywa żałobę.

***

Steve skierował się do willi, znajdującej się na skraju lasu. Wczorajszy wieczór przesiedział opłakując zmarłą żonę. Pożegnał się z nią, a następnie zabrali ją z quinjeta i nie pozwolili mu wchodzić. Chcieli oszczędzić mu cierpień, chociaż sam nie wiedział, czy byłby w stanie tam wejść. Cały wieczór przesiedział w pokoju, wylewając łzy. Czuł się jak po śmierci Bucky'ego podczas wojny. Smutek był nie wyobrażalny i nijak nie mógł się go pozbyć.

Wziął głęboki oddech i wszedł do budynku. Od razu dobiegły go głosy zabawy, a po chwili na korytarzu pojawił się Tony Stark. Gdy tylko dostrzegł blondyna spojrzał na niego współczująco, podchodząc do niego i zamykając w uścisku. Poklepał go po plecach, po czym odsunął od siebie. W oczach Rogersa, ponownie pojawiły się łzy, ale nie chcąc się ponownie rozkleić odwrócił głowę w bok, mrugając szybko. Brunet doskonale wyczuł, że użalanie, się teraz nad nim wcale mu nie pomoże.

- James jest w salonie z Pepper, nieźle się dogadują – uśmiechnął się lekko, chcąc choć na chwile odgonić jego ponure myśli. Zadziałało, bo na twarzy blondyna pojawił się lekki uśmiech i pokiwał głową.

- Muszę z nim porozmawiać – odparł po chwili zachrypniętym głosem, ale nie ma się co dziwić ostanie godziny zdzierał je przeklinając na wszystko co się da.

- Jeżeli nie możesz, mogę cię wyręczyć, wiesz... - zaczął zmieszany lekko miliarder, ale nie dane mu było dokończyć.

- Nie trzeba. – przerwał mu Steve, kładąc dłoń na jego ramieniu. - Dzięki Tony – po raz pierwszy zwrócił się do niego po imieniu, co zwiększyło słowa podziękowania. Brunet kiwnął jedynie głową.

- Tata – krzyknął blondyn, biegnąc w jego stronę. Pepper odwróciła się w ich stronę. Mimo uśmiechu na jej twarzy, było widać, że ta noc też nie była dla niej łatwa. Mimo, że widziały się jedynie kilka razy, informacja o jej śmierci wstrząsnęła nią. W dodatku nie raz z Tonym opiekowali się jej synem. Sama myśl o tym, że to dziecko straciło matkę, sprawiało, że chciało jej się płakać. I świadczył o tym jej wygląd podkrążone, czerwone od płaczu oczy, nie świadczyły, że dobrze przetrawiła wiadomość o śmierci. Chociaż, czy ktokolwiek ją dobrze przetrawił. Każdy płakał w nocy i każdego rozdzierał smutek, nikt nie wyglądał potem dobrze, ani się tak nie czuł.

- A gdzie mama? - blondyn spojrzał na Pepper, która szybko spuściła wzrok, a kolejna fala łez uderzyła w jej oczy. Szybko odwróciła się, opuszczając pomieszczenie, tym samym, dając im trochę prywatności.

- Posłuchaj mnie, Jimmy – usiadł na kanapie, biorąc syna na kolana – Mama... – głos mu się załamał, a gula w gardle znacznie utrudniała, wypowiadanie kolejnych słów. - Mama, pomagała mi pokonać złych ludzi, ale jeden zdążył ją zranić. Mama nie wróci – ostanie zdanie ledwie wydostało się z jego ust, a łzy ponownie napłynęły do oczu.

- Ale mama cały czas z nami jest – odezwał się chłopiec, nie do końca odnajdując się w rozumowaniu dorosłego. - Tutaj – przyłożył otwartą dłoń do klatki piersiowej Steve'a. - Mama zawsze będzie w naszym serduszku – odparł uśmiechając się.

- Masz rację. Mama zawsze z nami będzie.

***

- Była chyba najodważniejsza z nas – stwierdził Barton, stojąc nad białym nagrobkiem, ściskając rękę swojej żony, która szlochała w jego ramię.

- Zdecydowanie – potwierdziła jego słowa Natasha, beznamiętnie wpatrując się w to samo miejsce co brunet.

- Nadal nie rozumiem jak to się stało. Tyle razy była ranna, a zawsze z tego wychodziła. Tak samo jak Steve, miała przyspieszony metabolizm, dzięki temu szybciej się regenerowała. Czemu tym razem to nie zadziałało?

- Trecytamina – obok nich stanął Bruce razem z Tonym, odpowiadając na pytanie Wandy. Wszyscy spojrzeli na nich marszcząc brwi. - Nie wiemy co było w jej serum, które stworzył jej ojciec. Ale najwidoczniej HYDRA się o tym dowiedziała. Dzięki temu można powiedzieć była prawie nieśmiertelna, ale znaleźli sposób na zniwelowanie serum z DNA. Po wprowadzeniu Trecytaminy reagowała jak normalny człowiek.

- Więc mieli amunicje z trecytaminą? – upewniła się Natasha, na co obaj odpowiedzieli jej kiwnięciem głowy. - Tylko skąd o tym wiedzieli? Nawet my nie wiedzieliśmy takich, rzeczy, zapewne tak jak ona sama.

- Maddie, przez długi czas była w HYDRZE – wszyscy odwrócili się do Rogersa, który stanął za nimi. - Nie pamięta tego, bo wymazywali jej pamięć, ale musieli robić na niej eksperymenty i dojść do tego. - nastała chwila ciszy w której nikt nie wiedział co powiedzieć, więc każdy znalazł jakiś punkt zaczepienia dla swojego wzroku i bacznie go obserwował. - Laura, Clint – ciszę przerwał blondyn, na co dwójka przeniosła na niego wzrok. - Możecie zabrać Jamesa, na razie do siebie? - obydwoje jedynie pokiwali twierdząco głowami, ruszając w stronę swoich dzieci rozmawiających się z synem Rogersa.

- Gdybyś czegoś potrzebował, to wiesz gdzie nas szukać – Barton zatrzymał się na chwilę, kładąc dłoń na ramieniu Steve'a. Gdy ten odpowiedział mu skinieniem głowy, ruszył dalej do swojej rodziny.

- Możecie zostawić mnie samego? - spytał patrząc na pozostałą nad nagrobkiem drużynę, ze łzami w oczach. Wszyscy odeszli, po drodze pocieszając blondyna, kilkoma słowami lub poklepaniem po ramieniu. Gdy wszyscy odeszli Rogers podszedł bliżej grobu chowając ręce w kieszenie.

- Znowu kogoś straciłem – zaczął wpatrując się w roześmiane zdjęcie żony, na białym marmurze. - Najpierw moja mama, potem Bucky, gdy myślałem, że już się układa, straciłem ciebie. - pociągnął nosem, nie mogąc zapanować nad zbierającymi się w oczach łzami - Gdy cię odzyskałem i w końcu odzyskałaś pamięć, byłem najszczęśliwszy na ziemi, bo znowu miałem cię blisko siebie, mogłem cię chronić. Tak długo mi się to udawało, aż do teraz – jego głos się załamał, a po policzkach spływały łzy. - Aż boję się pomyśleć, kogo mogę stracić jako następnego...

- Może nikogo – przerwał mu zachrypnięty głos, zza pleców. Odwrócił się by ujrzeć swojego przyjaciela.

- Bucky – szepnął blondyn, podchodząc do niego i obejmując go. Brunet poklepał go po plecach, starając się dodać mu otuchy. - Tak mi przykro, Steve.

- Gdybym zauważył, że ktoś do niej celuje, gdybym był kilka sekund wcześniej.... - Steve przerwał nie mogąc wypowiedzieć kolejnych słów przez gule powstałą w jego gardle.

- Nawet tak nie myśl – skarcił go przyjaciel, kładąc dłoń na jego ramieniu i patrząc mu w oczy. - I nie waż się robić głupot, masz dla kogo żyć i kogo chronić – skierował wzrok na chłopca o blond włosach. - Więc teraz ogarnij się i idź do swojego syna.

- Dziękuję Bucky – uśmiechnął się do niego i w ich stronę.

- Da sobie radę – szepnął brunet.

- Wiem – odpowiedziała mu blada rudowłosa postać obok niego. - Ale będzie potrzebował wsparcia. Postaraj się by znalazł kolejną miłość. - uśmiechnęła się dziewczyna patrząc na obrączkę na swoim bladym kościstym palcu. - Sharon, robiła maślane oczy do niego, zrób coś w tym kierunku. Chociaż wolałabym już, żeby padło na Natashę - brunet uśmiechnął się lekko, kręcąc z niedowierzaniem głową.

- Zawsze martwiłaś się bardziej o innych niż o siebie, Maddie.

- I dlatego wylądowałam tu – zaśmiała się wskazując na swój nagrobek. - Zadbaj by był szczęśliwy.

- Oczywiście – brunet stanął przodem do niej i zasalutował. Dziewczyna odpowiedziała mu tym samym po czym rozpłynęła się w powietrzu. - Czuwaj nad nimi.

Continue Reading

You'll Also Like

4.7M 142K 52
❝Y/N Parker? I like the sound of that.❞ // ❝Yeah, me too.❞ | Peter Parker x Reader | SECOND PLACE WINNER OF THE TURQUOISE AWARDS! THIS BOOK IS COP...
3.4M 88.5K 74
Few had known Natasha had a Sister. Just like her, she was an agent of S.H.I.E.L.D. Unfortunately, Camille Romanoff has been deceased for the past f...
1.5M 39.5K 10
Tony decides it'll be fun to play '7 Minutes in Heaven'! So, here it is! This includes the Avengers, as well as Loki and Bucky, too! Read the prologu...
2.5M 85.8K 20
You live in a world where soulmates share each other's scars. Like most, you bore the typical minor wounds that barely even caught your attention. Un...