- Wygrywasz. - szepnęła. - Z każdym dniem mierząc się z ciemną stroną twojego męża wygrywasz, bo nie ulegasz mu do końca i robisz to co ci rozum podpowiada.

- Mówi, żebym pokonała je.

- To zrób to. - rozkazała. Uniosłam głowę i spojrzałam na Lily, która uśmiechała się do mnie cały czas. Miała racje. Powinnam znów rozpocząć walkę z Christopherem i po raz kolejny wygrać, ale teraz na dobre. Musiałam zabić wszystkie demony jakie w nim były i wiedziałam co powinnam najpierw zrobić. Wstałam z łóżka Lily, które także było tak samo wygodne jak moje i podeszłam do drzwi. - Gdzie idziesz? - zatrzymałam dłoń na klamce słysząc głos przyjaciółki. Odwróciłam się w jej stronę. Patrzyła na mnie z zaciekawieniem opierając się dłońmi o łóżko.

- Odszukać Christophera w piekle. – zanim wyszłam ujrzałam szeroki uśmiech Lily na twarzy, który powiedział mi że dobrze robię. Czułam się teraz najsilniejszą kobietą i najbezpieczniejszą. Tutaj Christopher nie mógł mi nic zrobić. Babcia, dziadek i Lily pilnowali mnie cały czas, więc Carson czuł się zagrożony. Uśmiechnęłam się zwycięsko. Ciemna strona Christophera, nadchodzę.

****

Schodząc ze schodów modliłam się, żeby nie ulec ponownie swojemu mężowi. Czułam się jak Clarie Nichols z cyklu Konsekwencje napisane przez Aleatha Romig. Miałam podobne życie do jej tyle, że nie zawarłam żadnej umowy z Christopherem i nie musiałam spłacać jego pieprzonego Audi Q7. Christopher w niektórych momentach przypominał mi Anthony'ego Rawlingsa z Konsekwencje Pożądania. Oboje byli biznesmenami, używali przemocy na swoich żonach, zasypywali czułymi słówkami byle by zakryć ból swoich żon, ale różniło ich jedno. Anthony to postać z książki i nie istnieje w realu, a Christopher to żywa postać, która stoi przede mną z złowieszczym spojrzeniem. Nadszedł ten wyczekiwany dzień, gdzie w końcu postawię się swojemu niebezpiecznemu mężowi i wygram tą walkę już na dobre. Poprosiłam bruneta, żeby mi towarzyszył do mojego pokoju, gdzie będziemy mogli na spokojnie porozmawiać. Moje ręce drżały i były spocone z zdenerwowania. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na Christophera czekając aż on zajmie miejsce obok mnie. Z westchnieniem zrobił to co chciałam i spojrzał na ścianę naprzeciwko siebie.

- Jesteś nadal na mnie zły? - skarciłam siebie w myślach. Przecież to było oczywiste, że jest na mnie zły i to bardzo, a ja takie głupie pytanie zadaje. Westchnęłam i zakryłam twarz w dłoniach. Miałam być silna, a tymczasem poddaje się po jednym zadanym przeze mnie pytaniu. Brawo Saro, na nic cię więcej nie stać. Poczułam jak dłoń Christophera masuje od góry aż do dołu moje plecy. Uniosłam zaskoczona głowę i spojrzałam na niego. Jego oczy nie były już ciemne. Mogłam w końcu zobaczyć niebieski kolor, który tak mnie urzekł i w których się zakochałam.

- Nie jestem. - pokręcił głową uśmiechając się lekko do mnie. - Ale nie chciałbym, żeby ta sytuacja kiedyś się jeszcze powtórzyła.

- Która sytuacja? - uniosłam brwi.

- Ta o którą się bardzo o ciebie martwiłem. - odetchnęłam z ulgą. Christopher chyba wyczuł, że jest coś nie tak bo zabrał swoją dłoń z moich pleców i spojrzał na mnie badawczo. - Było ich więcej? - zmarszczył brwi.

- Tak jakby. - wzruszyłam ramionami.

- Tak jakby? - uniósł brwi zszokowany moim pytaniem i reakcją. Nie rozumiałam więc dlaczego zimnym spojrzeniem spojrzał na mnie kiedy dziadek go obejmował na przywitanie. Czyżby był wtedy nadal zły o to, że nie miałam włączonego telefonu?

- No tak. - westchnęłam. - Myślałam, że przed twoim przyjazdem zdążę, ale chyba Bóg mi na to nie pozwolił i sprowadził cię tutaj szybciej niż myślałam. - uniosłam wzrok do góry i podrapałam się po czole. Christopher dalej nie rozumiał o co chodzi bo odwrócił wzrok i teraz patrzył na podłogę zastanawiając się co chcę mu przez to przekazać. - Chciałam babci i dziadkowi powiedzieć prawdę.

Tajemnice Christophera ✅Where stories live. Discover now