Dwunasty

2.7K 204 6
                                    

-Imprezaaaaaaaaaaaaa!

-Możesz się zamknąć?

Warknęłam zirytowana, zamykając za przyjacielem drzwi.

-Przestań zrzędzić i zbieraj swój seksowny tyłeczek. Idziemy do klubu.

-Daj mi godzinę.

Przewróciłam oczami, wbiegając na górę. Dobrze wiedziałam, że nie wygram z Louisem. Był zbyt uparty. Zresztą podobnie do mnie. Zatrzymałam się przed garderobą, zastanawiając się jaki strój będzie odpowiedni na ten wieczór.

-Ta po lewo.

Zgodziłam się w myślach z Lou, wybierając luźną, ale krótką sukienkę w kropki. Zawsze podkreślała dobrze moje nogi.

-Jeszcze zakręć  swoje włosy suko, a każdy będzie twój.

-Się robi, geju.

Wytknęłam mu język, znikając w łazience.

-I jak?

Okręciłam się wokół własnej osi, prezentując przed Louisem.

-Nieźle.

Zagwizdał pod nosem, stając obok mnie. Ubrany w zwykłą, czarną koszulkę i podwinięte niebieskie spodnie, z vansami na nogach, prezentował się naprawdę dobrze.

-Podbijemy dzisiaj kilka męskich serc.

Pokręciłam ze śmiechem głową. Był niezastąpiony.

-Maya, mogłabyś...

Przerwał, stając w pół kroku. Jego niebieskie tęczówki prześwietlały mnie na wylot. Poczułam się strasznie nieswojo. Słysząc jednak chrząknięcie za plecami, wybudziłam się z własnych myśli.

-Luke to jest Louis.

-Louis to jest Luke.

Przedstawiłam ich sobie nawzajem, czując się z tym strasznie niezręcznie. Myśl, że Louis wiedział doskonale o relacji mojej i Luke'a, wcale nie pomagała. Tak jak sądziłam, przyjaciel uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo, ukazując swoje zęby. Zacisnęłam szczękę, chcąc mu je wybić. Niech lepiej ugryzie się w język, bo nie ręczę za siebie.

-Chciałeś coś?

-Tak, ale to już nieważne.

Wyjąkał, czerwieniąc się na twarzy. Próbowałam ukryć błąkający się na mojej twarzy uśmiech.

-Powiedz.

Nalegałam. Louis chyba zrozumiał o co chodzi, bo już po chwili zniknął za drzwiami, tłumacząc się pierwszą, lepszą wymówką.

-Chciałam żebyś mi pomogła z tym czymś.

Dźwięcznie się zaśmiałam, kiedy zza swoich pleców wyjął granatowy krawat. I dopiero w tej chwili zwróciłam uwagę na jego ubiór. Miał na sobie czarne, dopasowane rurki i białą koszulę ze złotymi mankietami. Wyglądał obłędnie.

-Jasne.

W ostatniej chwili ugryzłam się w język, nie chcąc zapytać dokąd się wybiera, bo będzie tam najprawdopodobniej z moją siostrą. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, prawda?

-Gotowe.

Oznajmiłam. Nie zdjęłam jednak rąk, które nadal spoczywały na jego kołnierzu. Przez szpilki, które miałam na sobie, znajdowałam się praktycznie na równej wysokości z chłopakiem. Przymknęłam oczy, czując na twarzy jego nierównomierny oddech.

-Dokąd idziecie?

Szepnął.

-Do klubu. A wy?

He's a liar (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz