XIII

169 28 6
                                    

Chodziła nerwowo po pokoju, rozjaśnianym jedynie nikłym światłem lampki nocnej. Ciotka nie przyszła już więcej do niej tego dnia, przysyłając jedynie pokojówkę, która dokończyła samotnie pakowanie. Nie dostała też żadnej wiadomości odnośnie swojego żądania, tak więc nie wiedziała, czego może się spodziewać.

Czy ciotka z wujkiem spełnią jej prośbę? Czy spotka się z Ulanem? Czy kiedykolwiek jeszcze będzie jej dane go zobaczyć?

Usłyszała ciche pukanie do drzwi i pośpieszne podeszła do nich, by otworzyć. Ledwo zdążyła to zrobić, a już zamknęła je za osoba, którą najbardziej na świecie chciała zobaczyć.

- Ulan - wyszeptała rozradowana, na widok jego uśmiechniętej twarzy i bez zastanowienia zbliżyła się do niego.

Objął ją i przyciągnął do siebie, a następnie tak po prostu pocałował. Ich usta łączyły się i rozstawały w pośpiesznych pocałunkach. Tak, jakby oboje za długo na to czekali, a tylko tego potrzebowali. Było to tak naturalne i logiczne, jakby czynność, która właśnie ich pochłonęła, nie była dla nich niczym nowym.

Ich oddechy przyśpieszyły, a serca wybijały szalony rytm. Orana przymknęła oczy, delektując się tą rozkoszną chwilą zapomnienia. Czuła, jak dłonie Ulana delikatnie wędrują po jej plecach i ramionach. Jak usta przenoszą się na brodę i suną w dół, ku szyi. Westchnęła, gdy tylko poczuła jego oddech na skórze, obejmując dłoniami szyję mężczyzny. Pocałunki na skórze były równie przyjemną pieszczotą, której mogłaby się oddawać bez końca. Jego dłonie wolno i ostrożnie zsunęły ramiączka hali, którą miała na sobie i wtedy jedna z piersi znalazła się w jego dłoni. Na wszystkie Patronki. Płonęła! Jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyła tak silnych i gorących emocji. Jej ciało wydawało się żywą pochodnią, której celem stawało się jedynie potęgowanie tego żaru. Objęła mocniej Ulana, chcąc być jeszcze bliżej niego. Tak blisko, jak to tylko możliwe.

A wtedy on wyprostował się i poprawił jej opadającą koszulę. Ciężko oddychając, przymknął powieki, opierając swoje czoło o jej. Ona również zaczęła wyrównywać oddech, ale otwartymi oczami przyglądała się jego twarzy.

Dlaczego się zatrzymał? - zastanawiała się.

- Tym razem nie przez okno? - spytała szeptem, na co od razu się uśmiechnął.

- Przepraszam - wydyszał.

- Jeszcze nic straconego - odparła. - Możesz się wrócić i spróbować wejść jeszcze raz.

Otworzył oczy, nie przestając się jej przyglądać.

- Wybacz - dodał poważniej, nagle się prostując i całując ją w czoło. - Nie powinienem był w ogóle przychodzić.

- Nie mów tak. Bardzo chciałam cię zobaczyć - wyszeptała łamiącym się głosem i uniosła wzrok. - Chociażby jeszcze ten jeden jedyny raz.

Niespodziewanie objął ją i przytulił do siebie, a ona odwzajemniła jego uścisk.

- Przepraszam, że mieszam ci w głowie - wyszeptał. - Ale w mojej własnej panuje niemały bałagan i stąd mój problem z racjonalną oceną sytuacji. - Ponownie odsunął ją na długość swoich ramion i dodał. - Bo ja również chciałem móc się z tobą spotkać, choć jeszcze jeden raz.

- W takim razie, nie ma sprzeczności w naszych wspólnych pragnieniach.

- Teoretycznie nie - odparł. - Jednak z praktycznego punktu widzenia, nic nie zyskamy, poza wspólnie spędzonym czasem.

- I chyba to podoba mi się w tym najbardziej - uśmiechnęła się do niego. - Żadnych korzyści, żadnych benefitów, planów i rozterek. Tylko wzajemne towarzystwo.

UtopiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz