Nasza podróż pod klub nie trwała długo, po około 10 minutach byliśmy na miejscu. Całą drogę siedziałem niespokojnie i obgryzałem i tak już zdarte do krwi skórki. Byłem wykończony psychicznie i fizycznie, ale ta iskra nadziei, że zaraz zobaczę mężczyznę, którego kocham całym moim sercem dawała mi dużo siły. To była pierwsza informacja o miejscu, w którym może być Louis od tygodnia. Ciągły smutek i żal przerodziły się w determinację.
Gdy zatrzymaliśmy się pod wejściem nie byłem w stanie myśleć trzeźwo. Natychmiast wybiegłem z samochodu i ruszyłem w stronę drzwi. Ominąłem kolejkę i odpychając rękę ochroniarza znalazłem się w środku klubu. Na szczęście któryś z chłopaków pobiegł za mną i odrazu zajął się sprawą z ochroniarzem dzięki czemu nie miałem problemów w związku z moim zachowaniem. Stanąłem na podeście i rozejrzałem się po sali, niestety nie dostrzegłem w tym tłumie mojego męża. Szybko skierowałem się w stronę baru, ale i tam go nie było. Biegałem jak głupi po całym klubie w poszukiwaniu znajomej mi twarzy. Po kilku minutach nieskutecznych poszukiwań zauważyłem wejście z napisem 'VIP' i wiedziałem, że to tam muszę się udać. Wszedłem do oświetlonej czerwonym światłem oraz zadymionej sali, było tam pełno osób z branży, wszyscy siedzieli w lożach, pili alkohol, palili papierosy i zioło i obserwowali tancerki dające występ pole dance. Lustrowałem twarze znanych mi osób, jednak wciąż nie widziałem tej najważniejszej.
Gdy już miałem się poddać zobaczyłem w rogu dużego pomieszczenia Shawna, a obok niego wyglądającego jak trup Louis'ego pieprzonego Tomlinsona. W jednej chwili poczułem jak moje oczy napełniają się łzami, a serce zatrzymuje na moment. Pobiegłem do stolika bez chwili namysłu, czułem się jak w transie. Gdy tam dotarłem chwyciłem chłodne ręce chłopaka i z niedowierzaniem patrzyłem na istny wrak człowieka. Patrzył na mnie, ale jego wzrok był nieobecny. Miał zaszklone i czerwone oczy, ledwo dostrzegłem jego niebieskie tęczówki przez wielkość źrenic. Wokół oczu zauważalna była ciemna skóra wskazująca dużą ilość nieprzespanych nocy i wycieńczenie. Dopiero po chwili spojrzał mi w oczy i z trudem powiedział:
-O, tutaj jesteś kochanie.- słowa te były wypowiedziane bez emocji, jakby jego umysł nie był już w stanie nic odczuwać. Szybko oderwał ode mnie wzrok i lekko osunął się w tył opierając się o kanapę.
Nie zauważyłem nawet kiedy po moich policzkach zaczął płynąć strumień łez. Widok Louis'ego w tak tragicznym stanie złamał mi serce na tysiąc kawałków. Cierpienie będące w nas się zjednoczyło i siedzieliśmy tak razem w ciszy, trzymając się za ręce oraz nie odczuwając upływającego czasu. Czułem jakbym był tam jednocześnie pół minuty oraz kilka godzin.
On niewiedzący co się dzieje przez ilość narkotyków, które zażył i ja z rozbitym sercem. Nie mogłem uwierzyć do jakiej katastrofy doprowadziły nasze ciągle kłótnie.
Zatracony w myślach i dotyku łączącym mnie z ukochanym dopiero, gdy Zayn złapał mnie za ramię usłyszałem, że Liam krzyczy do mnie, że trzeba zawieźć Louis'ego na pogotowie. Z pomocą Nialla wstałem z podłogi i odsunąłem się od prawie nieprzytomnego chłopaka. Liam i Zayn złapali go pod ręce i unieśli tak, aby zaprowadzić go do auta. Opuszczając pomieszczenie z Niallem u boku zauważyłem spoczywający na nas wzrok wielu osób, jednak nie byłem w stanie się tym przejąć.
Jak najszybciej wyszliśmy z lokalu, gdy dotarliśmy do samochodu Liama usiadłem na tylnym siedzeniu obok Louis'ego i chwyciłem go za rękę. Emocje się we mnie gotowały, byłem jednocześnie smutny, zły oraz szczęśliwy. Jednak najlepiej mogę opisać mój stan słowami oszołomiony i zaniepokojony tym co będzie dalej.
W końcu widziałem moją kruszynkę, ale jego stan był fatalny. Nie mogłem znieść myśli, że tak wyglądał cały jego tydzień, że nie było mnie przy nim gdy cierpiał i do tego ćpał i pił na potęgę. Mogłem zapobiec temu wszystkiemu próbując normalnie z nim porozmawiać o tym co nam przeszkadzało i szukać wspólnie rozwiązania na te problemy. Każdy oddech sprawiał mi trudność, bo poczucie winy rosło we mnie i nie wiedziałem jak temu zapobiec. Chciałem żeby to wszystko się już skończyło, żeby było jak dawniej. Byłem wycieńczony przez brak snu i ciągły płacz, oparłem głowę o ramie szatyna i zasnąłem na chwilę.
Obudziłem się gdy zaparkowaliśmy pod prywatnym szpitalem i pomogłem chłopakom z wniesieniem Louis'ego do środka. Gdy weszliśmy podszedłem do recepcji i zająłem się wytłumaczeniem pielęgniarce sytuacji oraz formalnościami. Nie byłem w dobrym stanie, ale konieczne było załatwienie tego. W tym samym czasie inna pielęgniarka przywiozła wózek, z pomocą Zayna umieściła na nim Louis'ego i odjechała z nim do windy. Zgodnie ze wskazówkami recepcjonistki chciałem udać się w stronę sali w której przebywał mój mąż, ale zostałem zatrzymany przez przyjaciół zanim dotarłem do windy.
-Harry jesteś w tragicznym stanie. Wiem, że cholernie martwisz się o tego pajaca, ale nie jesteś w stanie spędzić tu reszty nocy. Musisz wrócić do domu i się przespać.- powiedział patrząc mi w oczy zmartwiony Niall.
Niestety musiałem zgodzić się z jego zdaniem. Ciężko mi to przyznać, ale nie mogłem zostać tu z Louisem, bo sam zaraz potrzebowałbym opieki medycznej. Skinąłem głową w geście zgody z tym co powiedział chłopak.
-Pojedziesz z Niallem do domu taksówką, później Ni pojedzie do siebie autem, które zostawił pod twoim domem. Ja i Zayn zostaniemy tutaj i będziemy pilnować Lou, będziemy pisać o wszystkim co się dzieje, odczytasz jak wstaniesz rano.- Liam wytłumaczył mi cały plan i ułożył usta w pocieszający uśmiech.
-Dziękuje, nie dałbym sobie rady z tym wszystkim bez was.- posłałem chłopakom lekki uśmiech. Nie potrafiłem znaleźć słów które opisałaby moją wdzięczność. Jestem pewny, że bez wsparcia, które otrzymałem z ich strony załamałbym się i nie byłbym w stanie w żaden sposób funkcjonować. Byłem w tym momencie już tak zmęczony, że ledwo stałem o własnych siłach.
-Chodź Hazz, idziemy złapać taxi i położyć cię jak najszybciej do łóżka.- powiedział delikatnie Niall i złapał mnie za ramię.
Pokiwałem głową, po czym podszedłem do Zayna i Liama i pożegnałem się z nimi.
Powoli opuściłem szpital z przyjacielem i po kilku minutach wsiadłem z nim do auta które odwiozło nas do wyczekiwanego domu.
YOU ARE READING
New Way || one direction || texting
FanfictionPodczas kariery solowej każdego z nich wszystko wywróciło się do góry nogami. Przypadkowe spotkanie i krótka rozmowa nasunęły plan by przywrócić stare dobre czasy, gdy jeszcze jako nastolatkowie szaleli razem w boys bandzie. Nikt z nich nie pr...
