Roger jechał szybko, czujnie rozglądając się na boki. Cała ta sprawa z upiorami, zasłoną i Pustkowiem była już dostatecznie pokręcona. Teraz na horyzoncie pojawili się jeszcze zabójcy z Istengardu, dodatkowo wszystko komplikując. Pomimo że łowca nie miał z nimi styczności już od kilkunastu lat, aż za dobrze pamiętał, do czego byli zdolni. Umieli dopadać ofiarę w każdym, nawet najlepiej chronionym miejscu. Byli jak duchy. Pojawiali się znikąd i tak samo znikali. Nigdzie nie można się było przed nimi ukryć.
Dowódca zerknął na jadącego obok nocnego wędrowca.
- Jesteś w stanie wyczuć zagrożenie z wyprzedzeniem? - zapytał.
- To zależy od emocji napastnika. Jeśli emanuje silną nienawiścią, czy chęcią mordu wykryję go bez problemu. Gorzej, jeśli nie planuje niczego konkretnego i po prostu na siebie wpadniemy. Mogę cię informować o ludziach w okolicy, ale jest ich tu dość sporo - odparł Nero, zerkając na niego spod kaptura.
- Lepsze to niż nic - mruknął Roger.
Do czego to doszło, żeby targać w oddziale łowców czarownic psa stróżującego w postaci nocnego wędrowca. Psa, który niedawno mocno nas pokąsał - westchnął w myślach.
W końcu na szyjach koni pojawiła się piana i zmuszeni byli przejść do stępa. Dowódca dostrzegł, jak Nero przełożył wodze do jednej ręki, a drugą zwiesił luźno. Skrzywił się, widząc ubrudzony krwią rękaw płaszcza oraz sierść konia.
Będę musiał poprosić Catrionę, żeby się nim zajęła. Chociaż najchętniej posłałaby nas pewnie w cholerę. - Miał wrażenie, że wściekły wzrok dziewczyny wypala mu dziurę w plecach.
Jechali jeszcze trochę, dając koniom ochłonąć. W końcu zatrzymali się na krótki postój. Tak jak się tego spodziewał, młoda czarodziejka od razu do niego doskoczyła:
- Co to wszystko ma znaczyć?!! - zawołała.
- Przepraszam, nie mogłem wyjaśnić ci od razu. - Roger silił się na spokój, chociaż ton dziewczyny działał mu mocno na nerwy. - Zostaliśmy zaatakowani na tyłach karczmy. Obawiałem się, że zabójca nie działał sam. Musieliśmy stamtąd uciekać.
Mężczyzna wolał nie wdawać się w szczegóły. Niestety Catrionie nie wystarczyły jego oszczędne objaśnienia.
- Jak wy się tam w ogóle znaleźliście razem? Co do ciebie to się domyślam, ale on? Chciał dołączyć do zabawy? - zapytała złośliwie.
Roger zgrzytnął zębami. Nie zamierzał tłumaczyć się przed gówniarą. Miał już na końcu języka ostrą odpowiedź, kiedy odezwał się Nero.
- Zobaczyłem, że ktoś obserwował Rogera i ruszyłem za nim - wyjaśnił spokojnie, po czym wyminął ich i podprowadził konia do rosnącej na poboczu trawy.
Catriona popatrzyła za nim i pokręciła głową, bynajmniej nie uważając tematu za wyczerpany.
- Może właśnie zaszlachtowaliście narzeczonego tej biednej kobiety. Przyszło wam to w ogóle do głowy? Pewnie tak, skoro musieliśmy uciekać.
- Nie miała narzeczonego. Zresztą gdyby miała i tak nie miałbym powodu go zabijać. To stara znajoma, podzieliła się tylko ze mną zasłyszanymi w karczmie informacjami. - Roger wzruszył ramionami.
- Mam uwierzyć, że tylko z nią rozmawiałeś - wykrzyknęła dziewczyna, chwytając się pod boki.
Dowódca zwęził niebezpiecznie oczy i odezwał się zimnym głosem:
- Nie interesuje mnie, w co wierzysz.
Catriona straciła rezon i lekko się zmieszała. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale łowca wszedł jej w słowo:
CZYTASZ
Pamięć Pustkowia vol. 1
FantasyW królestwie od lat nie widuje się już nocnych wędrowców. Prawda o nich oraz o zasłonie chroniącej świat przed Pustkowiem staje się mitem i odchodzi w zapomnienie. Niespodziewane doniesienie o pojawieniu się całej ich grupy w ruinach starej posiadło...