prolog

272 20 8
                                    




Pierwszy września wzbudza pozytywne emocje w każdej osobie, która przekracza próg NYU. Tysiące młodych ludzi ekscytuje się na myśl o nowej, nieznanej przygodzie. Starsi koledzy obserwują ich z rozbawieniem, ale też z pewną dozą zazdrości. W końcu swój pierwszy dzień na nowojorskim uniwersytecie przeżywa się tylko raz.

Osiemnastoletnia Lucy Remirez przepycha się przez tłum, dumnie trzymając dłoń swojego dwa lata starszego chłopaka – Chada. W jej głowie pojawia się milion różnych myśli, jednak ta jedna wyróżnia się najmocniej: zaczyna wymarzone studia z wymarzonym ukochanym u boku. Lepiej być nie mogło.

Delikatny wiatr rozwiewa kasztanowe włosy opadające falami na ramiona, a policzki pokrywają rumieńce. Podoba jej się tutaj wszystko, zwłaszcza to, że może w końcu zacząć jako zupełnie nowa osoba.

Razem zatrzymują się w pierwszym rzędzie i już po chwili otacza ich spora grupka osób, głównie starszych od niej samej. Uświadamia sobie, że pierwsze dni będą kluczowymi w dalszym studenckim życiu.

Miesiącami, a może nawet latami przygotowywała się na tę chwilę. Rodzice zawsze powtarzali, że jest stworzona dokładnie do tego, co dla niej stworzyli. Związek, studia, praca. Wszystko miała zapewnione. Nie krytykowała ich, wdzięcznie przyjmując wszystko.

Teraz miała przejąć kontrolę nad własnym losem, dlatego stres zawiązywał nieznośny supeł w jej brzuchu. Bała się tego, że – nie kierowana przez nikogo – sobie nie poradzi.

Wysoki, dobrze zbudowany blondyn patrzy na nią z uwielbieniem wypisanym na twarzy. Ma w sobie uczucia, których Lucy w ich czteroletnim związku nie potrafiła odnaleźć. Usprawiedliwiała to swoim charakterem i realistycznym podejściem do otaczającego ją świata.

Po drugiej stronie kampusu w dokładnie tym samym czasie rozgrywa się zupełnie inna historia, zupełnie innego człowieka. Biegnie, przepychając się przez tłum, byle tylko zdążyć na czas.

Shawn Mendes – student drugiego roku filozofii – to osoba, którą na całym NYU znają tylko pracownicy uniwersytetu.

Niczym się nie wyróżnia, pomijając wybitne wyniki w nauce, które zagwarantowały mu stypendium tysiące kilometrów od domu. Przez rok ani razu nie pożałował swojej decyzji o wyjeździe, choć w Nowym Jorku czuł się jakby wyrwany ze swojej epoki do zupełnie nieznanego, unowocześnionego świata.

Inteligenty, mający własne zdanie na dosłownie każdy temat, czasami zabawny i nienagannie wyglądający. Dlaczego więc aż tak samotny? Odpowiedź nasuwa się sama: otóż Shawn nienawidził nowych rzeczy, nowych miejsc, nowych osób. Przez całe życie wybierał to co bezpieczne, to co dobrze znał.

Jedyną nową rzeczą jest jego pobyt tutaj. Innego wyjątku nie zamierza robić.

Zatrzymuje się w bezpiecznej odległości od tłumu czekającego na oficjalne rozpoczęcie roku akademickiego. Obserwuje wszystko z dystansu. Przygląda się ludziom, próbując odgadnąć ich historie.

Uśmiech wpływa na jego usta, gdy dostrzega pary trzymające się za rękę, przytulające się, skradające sobie nieśmiałe pocałunki. Patrząc na osobę zakochaną, sam czuł pewnego rodzaju euforię.

Miłość uważał za coś najpiękniejszego we wszechświecie i choć sam jej nie doświadczył, pewny był tego, że któregoś dnia spotka tę, która serce skradnie mu od pierwszej sekundy.

Więc czekał, każdego dnia kosztując coraz więcej samotności.

Taka jest za cena za bycie nieuleczalnym romantykiem.

§§§

Oficjalna część się kończy i teraz wszyscy ruszają w swoją stronę, by uczcić początek roku. To właśnie wtedy dwie zupełnie obce sobie osoby po raz pierwszy – ich zdaniem ostatni – wchodzą sobie w drogę. Szybkie spojrzenie, wybełkotanie markotnego "przepraszam", jak najszybsza ucieczka. Żadne z nich nie zwróciło większej uwagi na drugie, bo każde miało swoje, całkowicie dobrze układające się życie.

Pięć miesięcy później kiedy znów na siebie wpadną, oboje desperacko będą potrzebowali pomocy drugiej osoby.

Jednak tu i teraz, nie mając o tym zielonego pojęcia Lucy odchodzi w objęciach swojego chłopaka kierując się na studencką imprezę, a Shawn ostatni dzień wolności zamierza poświęcić na lekturę ulubionej książki.

§§§

Cześć wszystkim!

Jestem bardzo podekscytowana tym, co może z tego wyjść. Prolog może nie wydawać się zachęcający, ale mam nadzieję, że chociaż trochę Was przyciągnął.

Dawno nie pisałam nic nowego i uznałam, że już najwyższy czas, choć pewnie wyszłam z wprawy.

Dajcie koniecznie znać co myślicie!

Buziaki, L.

Układ dla dwojga | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz