40.Trust

91 3 0
                                    

                       "Bo jesteś moja"

 

 

"W-w czym mogę służyć?" wyjąkał spoglądając to na mnie to na Harry'ego. Jego wzrok powędrował na dół, w miejsce, gdzie moja dłoń i Harry'ego splatały się ze sobą.

"Wezmę czekoladowe frappuccino" zrobił przerwę i spojrzał na mnie "Co byś chciała skarbie?" Zlustrowałam tablicę za plecami Maxa.

"Wezmę dużą herbatę Earl Grey" unikałam kontaktu z jego świdrującymi oczami. 

"Coś jeszcze dla was?" dodał wybijając rachunek na kasie. Harry przyłożył dłoń do brody, spoglądając na tablicę.

"Hmmm..." wymruczał. Zauważyłam tłum gromadzący się w kawiarni, z powodu Harry'ego jak mniemam.

"Aaa tak jeszcze jedno; zostaw w spokoju moja pieprzona dziewczynę, albo będziemy mieć poważny problem" warknął do Maxa. Tłum za nami wstrzymał oddech. Pociągnęłam Harry'ego za ramię.

"Chodźmy; jest w porządku" próbowałam go uspokoić.

"Nie, nie jest. Odpuść chłopcze, ona cię nie chce" powiedział sarkastycznie Harry,a Max zaśmiał się.

"Do kogo wczoraj zadzwoniła chłopcze?" naśladował ton głosu Harry'ego.

"Do ciebie i wszystko co udało ci się zrobić, to zabrać ją na imprezę, upić i zostawić nieprzytomną w łazience" wysyczał Harry przez zaciśnięte zęby. Przewróciłam oczami; to zaszło za daleko. Reporterzy uwieczniają całe zdarzenie. 

"Harry ludzie patrzą" pociągnęłam za jego nieruchome, muskularne ramie. 

"Trzymaj się z dala od niej" Harry wskazał palcem na Maxa, grożąc mu.

"Wystarczy" powiedziałam wystarczająco głośno, aby usłyszeli to tylko Harry i Max. Obydwaj spojrzeli na mnie. "Chcesz znaleźć się na pierwszych stronach wszystkich magazynów?" wskazałam na paparazzi swobodnie robiących nam zdjęcia. 

"Chodźmy kochanie" wziął moją dłoń i wyprowadził z budynku.

-

"Co to do cholery było?" Rzuciłam ręka w kierunku Starbucksa.

"Wierz mi, że zrobiłbym więcej, gdyby nie było tam paparazzi" jego ton głosu był wściekły. Odchrząknęłam.

"Dlaczego to zrobiłeś?" zapytałam cicho.

"Bo jesteś moja" wyszeptał. "Cała moja" dodał zanim delikatnie cmoknął mnie w usta. Przerwał pocałunek i zmarszczył brwi. "Ja jestem twoim chłopakiem, nie on"

Motylki rozbudził się w dole mojego brzucha. Ponownie chwycił moją dłoń. 

"Chodźmy. Nie chcę, żeby jacyś dziennikarze zrujnowali nam resztę dnia" powiedział energicznie.

"Resztę dnia?" zapytałam. "Gdzie idziemy?" uniosłam brwi.

"Na spacer" uśmiechnął się złośliwie, a ja pochyliłam głowę i wzruszyłam ramionami.

-

"Co chcesz dostać na swoje urodziny?" zwróciłam się do niego, gdy szliśmy wzdłuż ulicy.

podniósł na mnie wzrok "Ciebie"

"Nie możesz chcieć czegoś co już masz"

"mmm... prawda. Nie wiem co chciałbym dostać; mam ciebie, to wszystko czego chcę" powiedział udając skromność.

Breathe (h.s.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz