~ten~

335 20 5
                                        

Jak wygląda sytuacja z mojej strony?

Otóż, pokręcone.

Millie jest dla mnie bardzo ważna. W chuj ważna.

Gdy nie ma jej przy mnie czuję, jakąś pustkę, która doskwiera mi cały czas podczas jej nieobecności.

Czy twój oprawca może się w tobie zakochać?

Popatrzcie na mój przykład.

Nienawidziłem Mills. Denerwowała mnie na każdym kroku.

Z czasem, gdy zakład bardziej wszedł w życie, to uczucie automatycznie zmieniło się.

Przyjaźń, później zauroczenie, a później miłość.

To wszystko to mocne słowa, których nie rzuca się na wiatr.

Nie ignoruję.

Nie bierze jako żart.

Nie śmieje się z nich.

Nikt nie zasługuje na odrzucenie od swojego obiektu adorata.

Gdy nie czujesz tego samego, grzecznie mu to powiedz, a on postara się zrozumieć.

Tak samo ja nie zasługuję na chamskie odrzucenie ze strony Millie, dlatego nie mówię jej jakim silnym uczuciem ją darzę.

Czy boli przetrzymywanie tego uczucia?

Z początku tak. Z czasem... się już przyzwyczaisz. To normalne. Strach przed wyznaniem. Nie zalecany, ale normalny.

MILLS

Normalny tydzień. Minął szybko, bez jakichś specjalnych wydarzeń. Tak samo przeleciał też cały luty. I zaczynamy marzec.

Też nie zapowiada się za jakiś ciekawy, ale kto wie. Może się jeszcze wszystko zmienić.

Stwierdziłam, że zadzwonię do Noah i Sadie, bo ostatnimi czasy nasz kontakt się strasznie pogorszył. Z mojej winy.

- Hej Sads.

- Millie! Nie dzwoniłaś całe wieki, co tam u ciebie?

- Jest przy tobie Noah?

- Jest. Je zupę.

- Okej, może wyjdziemy dziś? Dawno się nie spotykaliśmy.

- Czekałam, aż o to zapytasz - Ja też Sadie, uwierz.

- Okej, w parku za 30 minut.

I się rozłączyłam. Do parku mam niedaleko, a więc mam chwilę czasu, aby poprawić jakoś swój wygląd. Przebrałam się w coś ładniejszego i poprawiłam fryzurę. Nałożyłam korektor i natuszowałam rzęsy, i byłam gotowa.

Wyjdę wcześniej i na nich poczekam.

Szłam ulicami prowadzącymi do parku. Gdy do niego doszłam usiadłam na ławce, na której zawsze siedzieliśmy. Same dobre wspomnienia. Kiedyś tą ławkę podpisaliśmy, że jest nasza. Nie zeszło jeszcze i napis nadal jest.

W oddali zauważyłam sylwetki Noah i Sadie. Podbiegłam do nich i się na nich rzuciłam. Niczym jak na spotkaniach dwóch przyjaciółek, które mieszkają na dwóch końcach światach i widzą się pierwszy raz.

- Millster! Moja kochana, dawno cię nie widziałem!
- Co ty gadasz głupku, codziennie się widzimy.
- Hej, też miło was widzieć.
- Cześć Sadie, co u was kochani?
- Do Sadie napisał Caleb, czy chce z nim pójść na pizze.
- Dlaczego się o tym teraz się dowiaduję? Też jestem waszą przyjaciółką. Obrażam się.
- A ty mi nie powiedziałaś o pocałunku twoim z Wolfhardem.
- To było dawno Noah. Dobra chodźmy na lody czy coś.

Poszliśmy do najbliższej lodziarni. Ja i Sads wziełyśmy malinowe, a Noah miętowe.

- Więc jak idzie wam zakład? - Nienawidziłam poruszać tego tematu. I nienawidziłam gdy ktoś go poruszał. Dziwnie było mi o tym mówić.
- Dobrze raczej. Nikt nic nie podejrzewa - skłamałam, przecież jakaś lafirynda podejrzewa - Nie wiem ile to jeszcze potrwa.
- Podoba ci się Wolfhard?
- Co Noah? Nie! W sensie. Jest przystojny, ale nie myślę tak o nim.
- Na pewno?
- Nie! Kocham go całym sercem i na pewno nie chce być tylko jego przyjaciółką! - Nie wierzyłam, że powiedziałam to naprawdę.
- Mała Millie się zakochała! To trzeba ludziom ogłosić!
- Ale ty jesteś głupi. I tak już każdy myśli, że Mills już kocha Wolfhard'a, więc ludzie by się nie zdziwili. Po za tym, wiedziałam, że się w sobie zakochacie.
- Ale ja nie wiem, czy on czuje to samo do mnie.
- To się go zapytaj!
- Mógłbyś przestać krzyczeć? Nie zapytam się go, bo co powiem. Hej Finn, kochasz mnie? Bo ja ciebie tak. To by żałosne było i bym się tylko skompromitowała. Muszę mieć potwierdzone informację.

Gdy zjedliśmy swoje lody postanowiliśmy już wracać. Szczęście mi doskwiera. Na drodze napotkaliśmy Finn'a z jego przyjaciółmi.

- Hej Millie! - Krzyknął. A myślałam, że mnie nie rozpozna i przejdziemy normalnie bez żadnych zaczepień.
- Hej. Co tu robicie?
- Byliśmy w skateparku - No tak. Nie zauważyłam ich desek.
- My byliśmy na lodach - Dziękuję Noah, że mówisz za mnie. Przynajmniej jakoś unikam powiedzenia czegoś głupiego.
- Może pójdziemy razem na pizze? - Tego brakowało. Nie wiem co jest ze mną nie tak. Normalnie mogłabym rozmawiać z Wolfhard'em i nie byłabym onieśmielona. Teraz nawet boje się cokolwiek mówić. Jak on na mnie działa...
- Jasne! Dobry pomysł! Millie nie poznała was z nami, więc będzie dobry moment do tego! - Czy wyczuwam tutaj zrobienie mi na złość, abym po prostu była z Finn'em? T A K.

Szliśmy ulicami prowadzącymi do najbliższej pizzerni. Po drodze rozmawialiśmy. Ja też. Ale mało. Dominującym w rozmowie jak zawsze był Noah. I Jack. Oni są strasznie podobni do siebie. Wygadani, głupi, szaloni i strasznie energiczni. Jakim cudem kiedyś się nie lubili?

Weszliśmy do przytulnej restauracji w kolorach żółci i beżu. Całkiem fajne połączenie. Chłopcy poszli po menu, a ja z Sadie zajęłyśmy wolne miejsca.

- To kiedy go wyrwiesz?
- Co?
- Finn'a!

W tym czasie Wolfhard odwrócił się i zadał Sadie pytające spojrzenie.

- A ty kiedy Caleb'a?

Rudowłosa nic nie odpowiedziała. Temat o Caleb'ie to jej czuły punkt. Nieważne o czym rozmawiacie, zadasz jej pytanie na jego temat albo po prostu o nim wspomnisz, ona odrazu milczy. Jakby bała się cokolwiek o nim mówić.

Całe popołudnie spędziliśmy w pizzerni zajądając się fast foodami. Niestety zawsze nadejdzie ten moment w którym trzeba wracać. Z okazji, że jesteśmy sąsiadami z Finn'em, zaproponował mi wspólne wrócenie.

Zgodziłam się.




























Mam całkiem fajny pomysł na książkę o finnie. Ale najpierw jednak się wstrzymam ponieważ muszę skończyć przynajmniej tą i jakoś być w połowie o jacku i noah. Oraz o losers club. Jeśli chcecie możecie zajrzeć na tamte książki. I tej fabuły, co chce napisac o finnie nie widziałam jeszcze nigdzie. To tyle ode mnie, dobranoc<33

𝐌𝐘 𝐒𝐔𝐍𝐒𝐇𝐈𝐍𝐄,  𝐟𝐢𝐥𝐥𝐢𝐞.Where stories live. Discover now