dziewiętnaście

1.5K 60 41
                                    

Bardzo dziwnie pisało mi się tą scenę, ale liczę, że jest w porządku. A w tym czasie zbliżamy się do mojej ulubionej 20stki!

Enjoy!💜
________________

Leżałam na łóżku, bawiąc się zawieszką R na mojej szyi. Patrzyłam spokojnie w sufit i miałam wrażenie, że moja głowa eksploduje od nadmiaru myśli. To było chore, że mimo tych wszystkich sytuacji, ja i tak byłam gotowa mu wybaczyć. Wiedziałam, że to niezdrowe i cholernie głupie, ale uzależniłam się od niego w jakiś sposób. Chciałam z nim przebywać, patrzeć w jego oczy, śmiać się z nim. Po prostu być. Jak bardzo toksyczne to było? Wtedy się nad tym nie zastanawiałam.

Zerwałam się na równe nogi, nie mogąc opanować tych cholernych myśli. Zadręczałam się cholernie, zastanawiając się, jak wielką idiotką byłam. A byłam nią w stu pieprzonych procentach.

Jedyne o czym myślałam w tamtej chwili, to William. Minął dzień, a on wysłał mi tylko jedną pieprzoną wiadomość. Odpaliłam rozmowę z nim, wpatrując się w jedno słowo.

Will: przepraszam

Wysłał to chwilę po moim powrocie do domu. I naprawdę gubiłam się we własnej głowie. Ten cholerny chłopak, wzbudzał we mnie tyle sprzecznych emocji, a mnie i tak do niego ciągnęło. Nawet nie wiem kiedy, tak bardzo nasza relacja się zmieniła. Nie wiem, kiedy zobaczyłam w nim kogoś innego niż tylko poszukiwanego kryminalistę.

Było późno, ale nie przejmowałam się tym. Szybkim krokiem naciągnęłam bluzę i wystawiłam nogę przez okno.

Kiedy Will stał na dole, to wydawało się łatwiejsze.

Spróbowałam położyć nogę na wystającej desce, ale wręcz czułam, że zlecę i coś mi się stanie.

Raz się żyje, Nancy.

I z tymi słowami w myślach, po prostu zeskoczyłam. Poczułam ból w kostce, jednak nie na tyle mocny, żeby mówić o skręceniu czy zwichnięciu. Następnie założyłam kaptur i ruszyłam szybkim krokiem na przystanek. Najbliższy autobus, jadący do miasta, miał być za piętnaście minut, więc postanowiłam poczekać.

Przeglądałam właśnie Instagrama, kiedy na ławce obok usiadł mężczyzna. Podniosłam na niego wzrok, od razu go rozpoznając. Był to Jason, ten sam, którego Will niedosłownie wyprosił z klubu.

Momentalnie pożałowałam, że podjęłam taką decyzję.

— To raczej nie najlepsze miejsce na spędzenie wieczoru — odezwał się. Korzystając z tego, że miałam telefon w rękach, szybko wyciszyłam rozmowę, uprzednio wybierając numer Willa. Liczyłam, że odbierze. Schowałam urządzenie, modląc się w duchu, żeby mój plan wypalił.

Nie wiem, jakim cudem mój umysł był w stanie na to wpaść, bo czułam, że życie przeleciało mi przed oczami.

— Oh, muszę jechać do przyjaciółki, a niestety nie mam prawa jazdy, więc muszę jechać autobusem — wyjaśniłam, licząc, że Riley odebrał.

— Dobrze się składa, bo mamy do pogadania. Ktoś chciałby cię poznać — uśmiechnął się szyderczo. Dopiero teraz zauważyłam, że w zębach ponownie trzymał wykałaczkę.

— Wkopałaś Hooda na rozprawie — usłyszałam za sobą. Odwróciłam się gwałtownie, patrząc na chłopaka, zajmującego miejsce z mojej drugiej strony. — Nie ładnie, Nancy.

Przełknęłam ślinę. Chłopak wyglądał na jakieś dwadzieścia parę lat. Miał ciemnobrązowe włosy, które w świetle latarni wydawały się być czarne. Patrzył przed siebie. Mogłam zauważyć jego parodniowy zarost i błysk w ciemnych oczach. Był przystojny, ale to co rzuciło mi się w oczy, to mały x pod okiem. Wyglądał jak tatuaż.

WHITE MUSTANG [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz