15.

22K 984 167
                                        

O mój boże. Jak mnie strasznie boli głowa. Prawie tak samo jak po cholernym kacu. Chwila, co się tak w ogóle stało... Źle się czułam i zemdlałam na wu-efie. Okej pamiętam, czyli pamięci nie straciłam. Jestem na dobrej drodzę. Ale gdzie ja jestem? I co ja do cholery mam na brzuchu, że tak mi na nim ciężko? Zaczęłam powoli otwierać oczy. Rozglądnęłam się powoli po pomieszczeniu...to przecież moja sypialnia. Jak ja się w niej znalazłam? Za oknem było ciemno, a w pokoju jedyne światło to lampka. Chciałam położyć dłoń na brzuchu, ale poczułam coś miękkiego. Ścisnęłam to mocniej, przez co usłyszałam mruknięcie. Co do cholery? Przeniosłam wzrok niżej i zobaczyłam czyjeś włosy...a raczej loczki. O mój boże, pan Styles? Co on tu robi? Wyglądał naprawdę słodko, kiedy spał. Jego oddech był równy i można było usłyszeć ciche pochrapywanie, na co się lekko uśmiechnęłam. Zaczęłam gładzić delikatnie skóre jego głowy, żeby sprawić mu przyjemność. Zdałam sobie sprawę z tego, że mogłabym tak robić wieczność. Jezu chryste co się ze mną dzieje?

- Mmm...jak mi dobrze. - usłyszałam dobrze mi już głos. Jego chrypka była jeszcze mocniejsza po przebudzeniu. Speszona zabrałam jak najszybciej ręke.

- Nie...rób tak jak robiłaś, proszę. - spełniłam jego prośbę i z powrotem włożyłam dłoń w jegk miękkie włosy. Jego głowa nadal spoczywała na moim brzuchu, ale patrzył mi prosto w oczy. Był taki słodki.

- Która godzina? - spytałam cicho.

Spojrzał na zegarek na swojej ręce.

- Za piętnaście 10.

- Tak późno? Ile ja spałam?

- Sporo czasu. Jak mogłaś nie zauważyć, że masz gorączkę Rose? W takim stanie w ogóle nie powinnaś była przychodzić do szkoły. Dobrze, że dałem Ci leki na zbicie temperatury i...- dotknął mojego czoła, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. - na szczęście spadła. Rodzice pozwolili Ci wyjść z domu? - skończył swoje kazanie. Normalnie jak mój ojciec.

- Mieszkam sama. - odpowiedziałam. Był zaskoczony moją odpowiedzią. - Jak pan tutaj wszedł?

- Po tym jak zemdlałaś, przywiozłem Cię tutaj. Wziąłem klucze z twojej kurtki. - oh, no tak mogłam się domyślić.

- Dziękuje panu bardzo za wszystko. I że został pan tutaj ze mną.

- To dla mnie przyjemność. - powiedział cicho. - Mów mi Harry.

Zmarszczyłam brwi na jego słowa.

- Znaczy... szkole mów pan Styles, ale poza szkołą Harry. - potarł swój kark, co było oznaką zdenerwowania.

- Z przyjemnością. - odpowiedziałam mu z uśmiechem, co zaraz odwzajemnił.

- Chodź na dół, zrobię Ci herbatę.

Kiedy znaleźliśmy się w kuchnii i Styles był w trakcie robie mi i sobie napoju, zadzwonił mój telefon. Podbiegłam do torby i wyciągnęłam z niej urządzenie.

- Tak Zayn? - powiedziałam do telefonu i wróciłam do kuchnii po czym usiadłam na krześle.

- Rosie, boże ty żyjesz? Wiesz jak się o Ciebie martwiłem, kiedy dowiedziałem się, że zemdlałaś? - mówił lekko piszczącym głosem. Naprawdę doceniam to, że się o mnie martwi, ale bez przesady.

- Spokojnie Zayn. To było zwykłe omdlenie. Nic mi nie jest. W ogóle skąd o tym wiesz?

- Od Katniss. Rozmawiacie czasem, a z racji tego, że nie dawałaś znaków życia, zadzwoniłem do niej i do twoich rodziców.

- Do moich rodziców? - powiedziałam wkurzona. Będą się tylko o mnie martwić. W tym samym czasie Harry postawił przede mną kubek z gorącą herbatą i usiadł na przeciwko mnie. Posłałam mu lekki uśmiech i podziękowałam bezgłośnie, na co się słodko uśmiechnął i skinął głową.

- Musiałem Rosie. - westchnęłam. - Ale przykro mi, powiedzieli, że nie przyjadą, ale na pewno do Ciebie zadzwonią.

- No tak, nawet jakbym była umierająca i tak nie mieliby czasu, żeby przyjechać. - powiedziałam zła. Poczułam wzrok Styles'a na sobie.

- Mają dużo pracy.

- Nie broń ich Zayn.

- Dobrze..nie będę. Mam przyjechać?

- Emm...nie trzeba. Pan Styles u mnie jest.

- Ooo...to ja złotko nie przeszkadzam. - powiedział radośnie, na co się zaśmiałam. - Trzymaj się skarbie. I niech tylko zobaczę Cię jutro w szkolę to i tak odprowadze Cię do domu. - Przewróciłam oczami.

- Pa. - zakończyłam połączenie.

Popatrzyłam na Styles'a, który trzymał coś w ręce.

- Czy to twoje? - spytał i pokazał mi to coś...oh, to mój łańcuszek. Dostałam go od Zayn'a na 15 urodziny i nadal go noszę.

- Tak...musiał mi się odpiąć.

Harry wstał od stołu i obkrążył go stając za mną.

- Zapnę Ci go. - poczułam, jak jego delikatne palce dotykają moją szyję...o boże.

- Gotowe. - powiedział, ale nadal za mną stał. Mój oddech przyspieszył, chociaż nic się nie działo. Po chwili poczułam jak jego dłonie obejmują moją szyję. Poczułam jego oddech na karku, więc musiał się nachylić. Zaczął wodzić nosem po mojej szyji, aż za uchem. Przymknęłam lekko oczy z tej małej przyjemności jaką mi dawał.

- P-przestań. - powiedziałam ledwo i wstałam z krzesła odwracając się w jego stronę.

- Dlaczego? - spytał cicho.

- Co?

- Dlaczego przede mną uciekasz?

Nie odpowiadałam przez chwilę, ale on i tak stał i czekał na moją odpowiedź.

- Nie chcę być kolejną. - szepnęłam cicho, a w moich oczach zaczęły gromadzić się łzy.

Biedna Rose no nie? :(

Teacher of English ~ Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz