IX.

217 40 40
                                    

|harry potter

               DAWNO NIE ODCZUWAŁ TAKIEJ ZŁOŚCI NA SAMEGO SIEBIE.          Nie wiedział nawet, co go pchnęło do tak radykalnych posunięć. Powiedział obcej dziewczynie z baru na w jakieś węgierskiej dziurze, że się w niej zakochał.

          Takie rzeczy były obecne tylko w książkach Hermiony. Jak mógł nawet pomyśleć o tym, że Daphne zechce z nim wrócić do domu. Był głupi i udowodnił to sobie po raz kolejny.

          Spojrzał na spakowane rzeczy. Nie miał ich wiele. Westchnął głośno i boleśnie, po czym opadł ciężko na morelowe łóżko z którego wystawały sprężyny. Zdjął okulary i zaczął wpatrywać się tępo w sufit. W jego głowie szalała burza.

          Huragan Daphne, niespodziewanie zapukała do jego drzwi. W przenośni i dosłownie, bo w małym pokoiku rozległo się pukanie. Wstał z łóżka, nawet nie założył okularów. Otworzył drzwi i pierwsze co zobaczył to perłowe włosy Daphne.

          Uśmiechnął się delikatnie i włożył ręce do kieszeni jeansów.

          — Mam już dość upokorzeń Daphne.

          — Mogę wejść? — spytała. Gdy kiwnął głową, przekroczyła niepewnie próg. Harry zamknął za nią drzwi. — Wyglądasz dziwnie bez okularów.

          — Świat wygląda bez nich dziwnie — Odpowiedział jej grzecznie, gdy siadała na jego zmiętym łóżku. — Możesz mi je podać?

          Daphne podała mu okulary. Ich palce musnęły się delikatnie, a Harry musiał się powstrzymać przed grzesznymi myślami. Jego umysł odnotował już dawno, że Daphne siedzi na jego łóżku.

          — Harry — zaczęła. — Jest mi bardzo miło, że odpowiedziałeś mi swoją historię. Myślę, że jestem ci to również winna.

          Harry założył okulary i spojrzała na nią w pełnej ostrości. Jej twarz była piękna, taka delikatna i pełna smutku.

          — Nie musisz...

          — Harry, ale ja chcę.

          Potter usiadł, więc tuż obok niej na zapadniętym materacu. Popatrzył na nią przez chwilę, a potem spuścił wzrok. Oślepiał go jej perłowy blask.

          — Uciekłam z domu, bo ojciec zabił moją matkę. Znalazł ją z kochankiem, pewnej nocy. Bogaci ludzie trzymają rewolwery w szufladach biurek.

          Jej głos się zaciął. Dotknął jej dłoni, którą bezwładnie leżała na jego nieświeżej pościeli. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się smutno.

          — Po rozprawie i niesprawiedliwym wyroku...

          — Każdy wyrok byłby niesprwiedliwy — przerwał jej. — Pamiętam tamtą sprawę, było mnóstwo plotek.

          — Uciekłam Harry, tuż przed pogrzebem — tym razem to ona mu przerwała. — Nie wiem jak wyglądała ceremonia, ani jak zniosła to moja młodsza siostra. Astoria zawsze była taka delikatna...

          — Możesz wrócić ze mną. Mam wystarczająco pieniędzy na dodatkowy bilet lotniczy do Londynu.

          Uśmiechnęła się ponownie, w ten przygnębiająco smutny sposób. Pogłaskała jego domagający się golenia policzek.

          — Chcę dokończyć tą historię.

Pokiwał głową i z rozczarowaniem zauważył, że Daphne zabrała dłoń z jego twarzy. Westchnęła głośno i wróciła do opowiadania.

          — Zawiodłam jedyną osobę na której mi zależało.

          Myśli Harry'ego Pottera krzyczały. Teraz zawodziła jego. Tak bardzo chciał ją zabrać do jej domu. Zobaczyć jak przytula siostrę i jak uśmiecha się do niego z wdzięcznością. Czuł, że nie potrzebowałby nic w zamian. Chciał sprawić, że będzie szczęśliwa. Tak bardzo na to zasługiwała.

          Uważała, że nie zasługuje na szczęście, Harry nigdy nie spotkał się z większą głupotą.

          — Daphne, nie wiem co powiedzieć — delikatnie ścisnął jej dłoń. — Zasługujesz na szczęście.

          Pokiwała głową, po czym spojrzała na niego, po czym wybuchnęła śmiechem. Spojrzał na nią zaskoczony.

          — Nie zapytasz w jaki sposób trafiłam tutaj?

          — Okey. Jak tu trafiłaś, Daphne?

          Uwielbiał wypowiadać jej imię. Było jak pikne zaklęcie.

          — Pracowałam w cyrku, zaraz po mojej ucieczce. Jako dziecko tańczyłam w balecie, a potem gdy urosłam gimnastykę. W dodatku jestem bardzo zabawna. Nadaję się na klauna.

          Zaśmiał się serdecznie, ale po chwili znów spoważniał.

          — To była bardzo szybka zmiana tematu — powiedział. — Wszystko gra?

          Wstała z łóżka, przy okazji sprawiając, że ich dłonie się rozłączyły.

          — Zmęczyłam się już tą rozmową — westchnęła.

Pokiwał głową że zrozumieniem. Pomyślał o czymś zabawnym o czym mógłby opowiedzieć.

          — Dostałem medal za zasługi w wojsku.

Spojrzała na niego zaskoczona.

          — Przetopiłem go i kazałem zrobić z niego kolczyki dla matki mojego przyjaciela.

Oboje się zaśmiali. Nie było to w gruncie rzeczy, aż tak zabawne. Cokolwiek było jednak teraz dobre by rozładować atmosferę.

Harry również wstał z łóżka i chciał coś zrobić, o coś zapytać.

          — Na pewni nie chcesz że mną wrócić do Anglii?

          Podeszła do niego bliżej, a serce Harry'ego przyspieszyło. Była tak blisko. Tylko mała odległość ich dzieliła w tym momencie, a on bardzo chciał tą przerwę między ich ciałami zlikwidować.

          Pocałunek był nagły, szybki, jak muśnięcie skrzydeł motyla. Daphne zaraz po nim odsunęła się szybko, a jej policzki uroczo się zaczerwieniły.

          Harry bardzo chciał jeszcze raz posmakować jej ust i zrobił to.
Równie szybko i niespodziewanie jak ona. Jednak w odróżnieniu do niej, objął ją w talii ramionami.

          Jej usta smakowały jak herbata z cytryną i papierosy palone na zapleczu obskurnej restauracji. Daphne odsunęła od niego twarz i zdjęła mu szybkim ruchem okulary, po czym znów go pocałowała. Poczuł jej ramiona, zarzucone na jego szyję.

          Harry nie mógł przestać ją całować. Było tak miło, nieśmiało, miękko i delikatnie. Rozkoszował się każdym małym uśmiechem między kolejnymi ruchami ich warg.
Obrócili się wokół własnej osi, a Daphne zachichotała cicho.

          — Chciałabym z tobą zatańczyć Harry Potterze.

          Również się cicho zaśmiał.

          — To oznacza, że wrócisz ze mną? — Spytał żałośnie, mając nadal nadzieję.

          — Nie. To oznacza, że dzisiaj znów będą organizowane tańce w restauracji. Powinieneś przyjść.

          Harry uśmiechnął się smutno, ale pokiwał twierdząco głową. Jutro wyjeżdża, a ona tu zostaje. Wziął głęboki wdech.

          — Chyba podczas właśnie takich tańców ujrzałem cię po raz pierwszy.

         

GIRL WITH PEARL HAIR ━ daphne greengrass & harry potter ✓Where stories live. Discover now