|harry potter
DAWNO NIE ODCZUWAŁ TAKIEJ ZŁOŚCI NA SAMEGO SIEBIE. Nie wiedział nawet, co go pchnęło do tak radykalnych posunięć. Powiedział obcej dziewczynie z baru na w jakieś węgierskiej dziurze, że się w niej zakochał.
Takie rzeczy były obecne tylko w książkach Hermiony. Jak mógł nawet pomyśleć o tym, że Daphne zechce z nim wrócić do domu. Był głupi i udowodnił to sobie po raz kolejny.
Spojrzał na spakowane rzeczy. Nie miał ich wiele. Westchnął głośno i boleśnie, po czym opadł ciężko na morelowe łóżko z którego wystawały sprężyny. Zdjął okulary i zaczął wpatrywać się tępo w sufit. W jego głowie szalała burza.
Huragan Daphne, niespodziewanie zapukała do jego drzwi. W przenośni i dosłownie, bo w małym pokoiku rozległo się pukanie. Wstał z łóżka, nawet nie założył okularów. Otworzył drzwi i pierwsze co zobaczył to perłowe włosy Daphne.
Uśmiechnął się delikatnie i włożył ręce do kieszeni jeansów.
— Mam już dość upokorzeń Daphne.
— Mogę wejść? — spytała. Gdy kiwnął głową, przekroczyła niepewnie próg. Harry zamknął za nią drzwi. — Wyglądasz dziwnie bez okularów.
— Świat wygląda bez nich dziwnie — Odpowiedział jej grzecznie, gdy siadała na jego zmiętym łóżku. — Możesz mi je podać?
Daphne podała mu okulary. Ich palce musnęły się delikatnie, a Harry musiał się powstrzymać przed grzesznymi myślami. Jego umysł odnotował już dawno, że Daphne siedzi na jego łóżku.
— Harry — zaczęła. — Jest mi bardzo miło, że odpowiedziałeś mi swoją historię. Myślę, że jestem ci to również winna.
Harry założył okulary i spojrzała na nią w pełnej ostrości. Jej twarz była piękna, taka delikatna i pełna smutku.
— Nie musisz...
— Harry, ale ja chcę.
Potter usiadł, więc tuż obok niej na zapadniętym materacu. Popatrzył na nią przez chwilę, a potem spuścił wzrok. Oślepiał go jej perłowy blask.
— Uciekłam z domu, bo ojciec zabił moją matkę. Znalazł ją z kochankiem, pewnej nocy. Bogaci ludzie trzymają rewolwery w szufladach biurek.
Jej głos się zaciął. Dotknął jej dłoni, którą bezwładnie leżała na jego nieświeżej pościeli. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się smutno.
— Po rozprawie i niesprawiedliwym wyroku...
— Każdy wyrok byłby niesprwiedliwy — przerwał jej. — Pamiętam tamtą sprawę, było mnóstwo plotek.
— Uciekłam Harry, tuż przed pogrzebem — tym razem to ona mu przerwała. — Nie wiem jak wyglądała ceremonia, ani jak zniosła to moja młodsza siostra. Astoria zawsze była taka delikatna...
— Możesz wrócić ze mną. Mam wystarczająco pieniędzy na dodatkowy bilet lotniczy do Londynu.
Uśmiechnęła się ponownie, w ten przygnębiająco smutny sposób. Pogłaskała jego domagający się golenia policzek.
— Chcę dokończyć tą historię.
Pokiwał głową i z rozczarowaniem zauważył, że Daphne zabrała dłoń z jego twarzy. Westchnęła głośno i wróciła do opowiadania.
— Zawiodłam jedyną osobę na której mi zależało.
Myśli Harry'ego Pottera krzyczały. Teraz zawodziła jego. Tak bardzo chciał ją zabrać do jej domu. Zobaczyć jak przytula siostrę i jak uśmiecha się do niego z wdzięcznością. Czuł, że nie potrzebowałby nic w zamian. Chciał sprawić, że będzie szczęśliwa. Tak bardzo na to zasługiwała.
Uważała, że nie zasługuje na szczęście, Harry nigdy nie spotkał się z większą głupotą.
— Daphne, nie wiem co powiedzieć — delikatnie ścisnął jej dłoń. — Zasługujesz na szczęście.
Pokiwała głową, po czym spojrzała na niego, po czym wybuchnęła śmiechem. Spojrzał na nią zaskoczony.
— Nie zapytasz w jaki sposób trafiłam tutaj?
— Okey. Jak tu trafiłaś, Daphne?
Uwielbiał wypowiadać jej imię. Było jak pikne zaklęcie.
— Pracowałam w cyrku, zaraz po mojej ucieczce. Jako dziecko tańczyłam w balecie, a potem gdy urosłam gimnastykę. W dodatku jestem bardzo zabawna. Nadaję się na klauna.
Zaśmiał się serdecznie, ale po chwili znów spoważniał.
— To była bardzo szybka zmiana tematu — powiedział. — Wszystko gra?
Wstała z łóżka, przy okazji sprawiając, że ich dłonie się rozłączyły.
— Zmęczyłam się już tą rozmową — westchnęła.
Pokiwał głową że zrozumieniem. Pomyślał o czymś zabawnym o czym mógłby opowiedzieć.
— Dostałem medal za zasługi w wojsku.
Spojrzała na niego zaskoczona.
— Przetopiłem go i kazałem zrobić z niego kolczyki dla matki mojego przyjaciela.
Oboje się zaśmiali. Nie było to w gruncie rzeczy, aż tak zabawne. Cokolwiek było jednak teraz dobre by rozładować atmosferę.
Harry również wstał z łóżka i chciał coś zrobić, o coś zapytać.
— Na pewni nie chcesz że mną wrócić do Anglii?
Podeszła do niego bliżej, a serce Harry'ego przyspieszyło. Była tak blisko. Tylko mała odległość ich dzieliła w tym momencie, a on bardzo chciał tą przerwę między ich ciałami zlikwidować.
Pocałunek był nagły, szybki, jak muśnięcie skrzydeł motyla. Daphne zaraz po nim odsunęła się szybko, a jej policzki uroczo się zaczerwieniły.
Harry bardzo chciał jeszcze raz posmakować jej ust i zrobił to.
Równie szybko i niespodziewanie jak ona. Jednak w odróżnieniu do niej, objął ją w talii ramionami.Jej usta smakowały jak herbata z cytryną i papierosy palone na zapleczu obskurnej restauracji. Daphne odsunęła od niego twarz i zdjęła mu szybkim ruchem okulary, po czym znów go pocałowała. Poczuł jej ramiona, zarzucone na jego szyję.
Harry nie mógł przestać ją całować. Było tak miło, nieśmiało, miękko i delikatnie. Rozkoszował się każdym małym uśmiechem między kolejnymi ruchami ich warg.
Obrócili się wokół własnej osi, a Daphne zachichotała cicho.— Chciałabym z tobą zatańczyć Harry Potterze.
Również się cicho zaśmiał.
— To oznacza, że wrócisz ze mną? — Spytał żałośnie, mając nadal nadzieję.
— Nie. To oznacza, że dzisiaj znów będą organizowane tańce w restauracji. Powinieneś przyjść.
Harry uśmiechnął się smutno, ale pokiwał twierdząco głową. Jutro wyjeżdża, a ona tu zostaje. Wziął głęboki wdech.
— Chyba podczas właśnie takich tańców ujrzałem cię po raz pierwszy.
YOU ARE READING
GIRL WITH PEARL HAIR ━ daphne greengrass & harry potter ✓
FanfictionMUSISZ SIĘ ZGUBIĆ, ABY MÓC SIĘ ODNALEŹĆ oboje zgubili się w swoich życiach. szukali czegoś, ale nie wiedzieli czego. wybrali się na poszukiwania i nie chcieli wracać. harry zobaczył w niej światło księżyca, a ona w nim powrót do beztroskich dni. ★...