•Mills•
Razem z Sadie i Noah wbiegliśmy do klasy jak poparzeni. Co prawda nie było jeszcze dzwonka, ale większość osób już było w klasie. Wszyscy wtedy odwrócili wzrok od swoich komurek i przekierowali go na nas.
Czuję się zawstydzona. Nie przez to, że np. ktoś mi powiedział komplement, tylko przez to, że wbiegliśmy do klasy i każdy miał minę typu "ee? Co z nimi jest nie tak?". Nie dziwię im się, też bym tak raczej zareagowała.
- Robimy unik? - razem z Sadie prychnęłyśmy na słowa Noah, a ten zrobił przekrzywioną minę.
- Pogorszymy tylko sytuację. Nie wiem czy to widzisz, ale każdy na nas patrzy przez to, że wbiegliśmy jakbyśmy się mega śpieszyli, a teraz tak o byśmy se wyszli? - nadal na nas każdy patrzy. No co Jezus ludzie odwalcie się.
- Ugh to siadamy
~
Siedzieliśmy już w ławkach. Każda ma 3 miejsca, więc zawsze siadałam razem z Noah i Sadie. Typowo.
Przyszła nauczycielka.
- Dzień dobry dzieci - Pani Flower jak zawsze ubrana jest w jakąś długą spódnicę i wcale nie pasującą do tego koszulkę. Ujmując - Pani Flower nie ma gustu -, ale nie będę oczekiwać, że 50 latka, prawie 60 latka, będzie ubierać się jak my w dzisiejszych czasach.
- Dzień dobry! - głośniej może? Na pewno was pani nie usłyszała ugh. Starość nie zawsze pogarsza słuch pacany.
- Dzisiaj zajmiemy się omawianiem lektury co wam zadałam do przeczytania na feriach. Kto chętny do opowiedzenia, o czym jest fabuła?
~
No mniej więcej cała lekcja była bardzo nudna. Nic na niej nie robiłam, tylko siedziałam i zapisywałam notatkę.
Gdy szłam - tym razem sama bez Noah i Sadie - na korytarzu szkolnym zatrzymał mnie chłopak z burzą czarnych loków, masą piegów na twarzy i dosyć ładną parą brązowawych oczu. Tak to Finn. Finn Wolfhard.
- Hej! Właśnie mniej więcej sprawdzamy ile osób przyjdzie na imprezę u Caleba. Będziesz?
- Raczej nie
- Nie daj się prosić. Po prostu przyjdź.
- Finn Wolfhard mi rozkazuję?
- Tylko grzecznię proszę.
- Nie wiem, albo ja jestem głucha, albo sam nie wiesz co mówisz.
- Bądź i już.
- To tak sprawdzacie kto będzie... namawiając ludzi, którzy nie mają co robić w domu? Myślałam, że logika liczenia kto się pojawi polega na czymś innym.
- Brown, o co ci chodzi?
- Chcę tylko powiedzieć, że nie idę nigdzie i tym bardziej, że na pewno mi nie będziesz rozkazywał.
- O 20, ul. Maplee Street 58 - i odszedł. Finn Wolfhard chyba dość długo analizuję słowa. Nie idę na ich głupią imprezę. Wolę poleżeć i oglądać Netflixa w domu.
~
Weszłam na dużą stołówkę. Błądziłam wzrokiem szukając moich przyjaciół. W końcu ich zobaczyłam. Ruszyłam w ich stronę i od razu usiadłam przy stoliku. Rozmawiali o królikach. Pewnie Noah zaczął temat.
- Wogóle uwierzycie, że Wolfhard zatrzymał mnie na korytarzu i kazał mi przyjść na tą imprezę? Na końcu jeszcze powiedział gdzie i o której i se poszedł - powiedziałam im gryząc pomiędzy słowami kanapkę z szkolnej stołówki.
- To idziemy tak? - Noah, Finn nigdy by mnie nie przekonał, więc idź sam proszę.
- Nie. Nie mam ochoty.
- Ja sądzę, że nie idziesz przez coś, a raczej przez kogoś... - naprawdę jeszcze ty Sadie?
- O tak. Pamiętam jak na twojej pierwszej imprezie całowałaś się z Grazerem. Później już nigdy więcej nie poszłaś na żadną imprezę. Mills minęło już 12 miesięcy, po prostu chodź i dobrze się zabaw.
Może Noah miał rację? Przecież nic nie mam zamiaru pić, więc do niczego nie dojdzie. Mam nadzieję.
- No dobra.
- Jej! To dziewczyny u mnie na 19:40 w domu.
~
Szłam ścieżką do domu. Po drodzę kopałam napotkane mi kamyki. Zastanawiałam się w co się ubrać. Nie będę na pewno się ubierać w coś mega ładnego, bo nie chcę wyjść na tą co się specjalnie na imprezę odwaliła jak na ślub.
Ubiorę jakieś ładniejsze spodnie i jakiś top. Doszłam do drzwi mojego domu i miałam zamiar przekręcić kluczę w drzwiach. Dziwne. Drzwi były już otwartę.
Weszłam do domu z lekkimi obawami, że ktoś się mi włamał. Mama kończy o 16, a jest 15 dopiero. Paige tak samo. A po Ave przyjeżdża mama po pracy.
Szłam powoli do kuchni i salonu. Wzięłam po drodzę ze sobą łyżkę do butów, tak na wszelki wypadek, gdyby włamywacz chciałby mi coś zrobić.
W salonie jednak zastałam tatę.
- Tata? Przecież zawsze wracasz w czwartki, a jest poniedziałek. Co tu robisz?
- Wziąłem sobię wolne na jeden tydzień, aby móc spędzić go z wami. Możesz już odłożyć łyżkę do butów.
- A to fajnie - przytuliłam mocno tatę. Brakowało mi tego, że nie spędza z nami wogólę czasu. Tylko na weekendach, gdy większości osób w rodzinie nie ma. Totalnie zapomniałam, że dziś idę na imprezę. No to nie spędzimy razem całego tygodnia.
- To, co dziś robimy?
- Wiesz... Dzisiaj miałam iść na imprezę i...
- Moja malutka Mills chodzi na imprezy. Jasne idź, mną się nie przejmują jeszcze jest Ava i Paige.
- Naprawdę?
- Jasne! A u kogo ta impreza?
- Caleba...
- Twój chłopak?
- Co? Nie! Fuj tato!
×
Dziś krótszy niż ostatnio, ale mam nadzieję, że wam się spodobał. Nic co prawda w nim się nie dzieje, ale spokojnie jeszcze akcja się rozkręci🙃💗
