Ekstra Rozdział - Mój Furry Przyjaciel

95 8 11
                                    

Podczas nocy Tościk nie mogła spać, przekładała się z miejsca na miejsce aż w końcu wstała, podeszła do namiotu Krisa, osobie której szczerze i głęboko ufała chciała zobaczyć czy on śpi kiedy nagle usłyszała coś na kształt mruczenia tylko głośniejszego i cięższego. Kiedy zajrzała przez szparę w namiocie zobaczyła Krisa jako,czarną kulkę futra owiniętą ogromnym ogonem. W środku można było dostrzec białe kawałki czegoś na najprawdopodobniej jego twarzy. Dziewczyna natychmiast bardzo się zdziwiła i w pierwszej chwili nawet nie mogła uwierzyć że to jej przyjaciel, cóż ona go tak przynajmniej nazywała, jednak od około 2 tygodni było oschły i oziębły, nie specjalnie chciał z kimkolwiek utrzymywać kontakt. Czyżby to właśnie to było tego powodem? To mogło wyjaśniać małą chęć do spania w grupie, częste zakrywanie twarzy i parę innych rzeczy. Tak ona przynajmniej pomyślała nadal patrząc na ten według niej cud natury.
A co gdyby tak tam wejść i spróbować z nim porozmawiać? Nie to się nie uda przecież on natychmiast wstanie wściekły i zacznie na mnie wrzeszczeć jak wtedy kiedy zobaczyłam jego kawałek futra. Dziewczyna myślała tak co mogło by się stać, jakie były by konsekwencje i reakcje jej nadal ulubionego przyjaciela. W końcu zdecydowała się. Weszła do namiotu cicho rozpinając suwak błyskawiczny od takowego i wchodząc najciszej jak potrafiła. Kiedy kucnęła przy Krisie, zauważyła że posiada... Uszy, on posiada uszy o Jejku jaki słodziak! Jej myśli skupiły się jedynie by dotknąć go i pogłaskać, cóż była temu bardzo bliska gdy w pewnym momencie ten poruszył się i szybko wstał zdezorientowany. Rozejrzał się, następnie zilustrował wzrokiem gościa w swoim namiocie. Potem popatrzył na siebie wydając się... Zawstydzonym? Nie można było dokładnie opisać jego emocji ze względu na brak kolorów na twarzy poza czernią.- Tościk... Ja naprawdę. Proszę wyjdź i zapomnij o tym, i tak wystarczającą dzisiaj mnie już widzieli, ja naprawdę nie chcę - to jedyne co zdołał z siebie wydusić, ewidentnie widać że jego "wilcze uszy" opadły mu znacznie a białe oczy w nieco mniej bielszym... Dokładnie nie wiadomo czym patrzyły również w dół.
- A-Ale Kris, ja mam tyle pytań, czemu, dlaczego, jak, po co - dziewczyna wypowiedziała te słowa bardzo szybko jedynie z początkową zacinką. Była ciekawa dlaczego jej najlepszy przyjaciel w mundurze wygląda jak słodko furry.
- J-ja, nie potrafię ci tego opowiedzieć dobrze. Mogę ci powiedzieć że był to wypadek w labolatorium - odpowiedział mocno jąkając się, zaczął również trzymać ogon nadal jednak lustrując wzrokiem podłoże na którym siedział
- Jaki wypadek, kiedy, czemu, po co? - pytania dziewczyny nadal mnożyły się zasypując Krisa
- No bo, wiesz że pracowałem jako dowódca MFO Tango-23, było przełamanie zabezpieczeń, to działo się tak szybko, ja tylko widziałem jak coś czarnego skoczyło na moją twarz, a kiedy się obudziłem wyglądałem tak, obudziła mnie dokładnie latarka od innej członków innej formacji i-i-i - wypowiedział te słowa szybko, niedbale i z wielkim stresem jakby była to dla niego ogromną trauma.
- Kris, spokojnie, uspokój się, wyluzuj i opowiedz mi trochę więcej - dziewczyna widząc że jej pytania pogorszyły tylko stan przyjaciela zwolniła próbując jakoś go uspokoić.- dobrze więc, jak mówiłem, dostałem takim Latexem, czarne kleiste coś co zwykle przeistacza ludzi w takie o to furry, tylko że resetuje im pamięć, edytuje DNA i tak dalej robiąc ich bezmózgimi zombie... Ja dostałem zmodyfikowanym który tylko mnie zmienił - odpowiedział trochę już uspokojony, wolniej i dokładniej.
- O jezuuuu ja też takim by chciała dostać, jesteś taki fajny, aż chcę cię pogłaskać - mówiąc to dziewczyna przybliżyła rękę do jego głowy chcąc pogłaskać przyjaciela jednak ten szybko odsunął się domyślając się zamiarów Tościk.
- NIE! Nie dotykaj mnie, nie dlatego że nienawidzę ale bo... Ja nie chcę cię tym zarazić, przekonałem się testując to na paru ochroniarzach, ja przenoszę to ale w wersji z usunięciem pamięci i samowoli - odpowiedział dziewczynie szybko podnosząc głos.
- Wow... Kris ja nie wiedziałam
- nie spokojnie, większość nie wiedziała, zostawiłem za sobą tylko 12 takich wilczków - mówiąc to uśmiechnął się do niej ciepło.
Tymczasem Jagoda który nadal nie poszedł spać postanowił zrobić obchód i zobaczył że namiot Krisa jest otwarty, a w środku pali się światło które Kris wcześniej włączył. Zauważył to parę minut po wyjaśnieniach Krisa więc zaczął obserwować sytuację. Tymczasem tamta 2 rozmawiała z sobą i śmiała się wymieniając się żartami i historiami.
- a czy mogę dotknąć... Ogona? - spytała cicho Tościk kiedy Kris przestał go trzymać w rękach
- uhhh, no cóż... Jego raczej tak bo on akurat nie przenosi latexu więc no - mówiąc to podsunął dziewczynie lekko ogon a ta zaczęła po nim przejeżdżać ręką a po chwili normalnie głaskać.
Tymczasem Jagoda widząc to był zdziwiony że Kris wygląda... Tak. Pytanie czy rozmawiać z nimi teraz czy na osobności z samym Krisem już po bitwie?Bo dłuższych zastanowieniach Jagoda wkroczył, rozglądając się.
- witaj Kris, dzień dobry Tościk, widzę że urządzacie sobie, nocne pogawędki - mówiąc to powiedział to jakby z wyższością albo z niesmakiem.
Tymczasem Kris znowu patrzył na niego i znieruchomiał. Nie tylko nie Jagoda on nie chciał nigdy by akurat on, jedna z niewielu osób które go rozumieją, wiedział to.
- A-a Jagoda j-ja - jego uszu znowu opadły, ogon wrócił do niego a oczy były wpatrzone w podłogę.
- nie będę o wiele pytał, jedyne czego chce wiedzieć, to czym jest to białe coś w czym masz bielsze oczy? - wymawiając to, powiedział to niskim tonem przyglądając się danemu obiektowi
- cóż to jest maska... Tak maska z kości i dokładnie nie wiem czego jeszcze, jedyne miejsce gdzie mam kości, w środku ciała nie mam nic, nawet organów - o dziwo wymówił to zdanie spokojnie i powoli, najprawdopodobniej przez towarzystwo Tościk.
- cóż o więcej nie będę pytać, przygotujcie się na jutro - mówiąc to Jagoda wyszedł z och namiotu.
- wow to było... Dziwne... Naprawdę nie masz niczego w sobie?
- tak naprawdę, jestem lekki, ważę około kilogram, ale cóż. A tak poza tym dziękuję ci Tościk za te odwiedziny, umiesz mnie zrozumieć i uspokoić, przepraszam za te wszystkie krzywdy i krzyki ale wtedy... Nie umiałem tego zaakceptować, cóż nadal w pełni nie umiem.
- nie rozumiem tego ale wiem że na pewno cierpisz psychicznie, cóż ja już będzie szła bo jest późna godzina a jutro odbędzie się szturm na naszą bazę - mówiąc to wyszła z namiotu i zamknęła go.
- dziękuję ci Tościk - ten zgasił lampę, zwinął się w kulkę i znowu poszedł spać

Rozdział by Kris.

Catony - Wojna DomowaWhere stories live. Discover now