¹⁶ - ɪᴛ'ꜱ ꜱᴜɴᴅᴀy. ɪ ᴅᴏɴ'ᴛ ᴍᴏᴠᴇ ᴏɴ ꜱᴜɴᴅᴀy

ابدأ من البداية
                                    

Dzisiaj był taki czas, że by wypuścił w świat, ale tak się składało, że ich ojciec był w domu i prosił o ciszę w domu.

Kyungsoo był zajęty, czy coś.

Nie pamięta, co mówił, średnio go wtedy słuchał.

W pewnym momencie zrobiło się zbyt cicho.

Było to podejrzane, jak na trójkę nawiedzonych dzieciaków.

Z ociąganiem wstał z kanapy i odwrócił się w celu sprawdzenia, co stoi za przyczyną tej ciszy.

— Fajny film? — Nie był najlepszą osobą do odgadywania emocji z twarzy innych osób, ale powiedzenie, że jego szef był wkurzony można zakwalifikować do trafnych hipotez.

Purpurowa ze złości twarz połączona z wielką żyłką pulsującą na środku czoła tworzyły połączenie niemal komiczne, jednak to nie był najlepszy czas na żarty.

Przyszedł pan maruda, który zaraz zrobi im awanturę.

— Trochę nudny, ale jak się człowiek napije, to będzie warte oscara — Odpowiedział, uśmiechając się szeroko — jak tam praca, bossman?

— A jak myślisz Jongin?

— Wyśmienicie, wystrzałowo, superaśnie? — Zaczął zgadywać, jednak przestał, widząc jak żyłka na czole Do przygotuje się do wybuchu.

— Zapraszam cię do mojego gabinetu na rozmowę, a ty — Wskazał na kamerdynera, który wszystkiemu przysłuchiwał się z bezpiecznej odległości — zaparz mi melisy i to mocnej







— Zapraszam cię do mojego gabinetu na rozmowę, a ty — Wskazał na kamerdynera, który wszystkiemu przysłuchiwał się z bezpiecznej odległości — zaparz mi melisy i to mocnej

اوووه! هذه الصورة لا تتبع إرشادات المحتوى الخاصة بنا. لمتابعة النشر، يرجى إزالتها أو تحميل صورة أخرى.









Ta sytuacja przypominała mu czasy, gdy chodził do podstawówki i niemal codziennie musiał chodzić do dyrektora przez różne, dziwne akcje, których dopuszczali się z Baekhyunem.

Tylko, że teraz wyglądało to trochę inaczej i mógł zaraz stracić pracę, jeśli żyłka na czole jego szefa dojdzie do głosu.

— Dlaczego nie pilnujesz dzieci? Płacę ci za to, byś miał na nie oko, a nie oglądał tanie filmy bez fabuły — Ton jego głosu był spokojny i opanowany, co nie można było powiedzieć o jego twarzy.

Zastanawiało to Kaia.

Jak on oddzielał te dwie rzeczy i czy się dało?

— Bezstresowe wychowanie? — Zapytał z zawahaniem, unosząc ręce w geście zapytania.

Z głośnym westchnięciem Soo usiadł obok niego na skórzanej kanapie i masując swoje skronie, spojrzał w jego oczy.

Jak mógł mu się tak dobrze przyjrzeć, to zauważył, że jego pracodawca potrzebuje nieco odpoczynku.

Miał podkrążone oczy i prędzej było mu teraz wyglądem do Tao, stan jego skóry pogorszył się.

Nie musiał nawet wysilać swojej znikomej inteligencji, by dostrzec walające się papierowe kubki po kawie.

— To naprawdę ciężko okres dla mnie. W pracy mam istny koszmar, dlatego proszę cię Jongin, zajmij się dziećmi

Chcąc dodać mu trochę otuchy, złapał go za dłoń, uśmiechając się lekko.

— Przepraszam, bossman za to, że cię nie szanowałem i teraz musisz wyglądać jak kiepska podróbka Zitao

Kyungsoo popatrzył na niego jak na debila, marszcząc brwi.

Powoli już zaczął gadać głupoty, których ten nie zawsze rozumiał.

— Dlaczego ty mówisz takie rzeczy? Nie rozumiem cię momentami

— Bo jesteś stary i młodzieżowe słówka do ciebie niezbyt docierają

— Czy ja ci wyglądam jak stary dinozaur?

Nie, wyglądał jak przystojny i nieco zrzędliwy krasnal, któremu niewiele brakuje do ewoluowania w bohatera mario bros.

— Ależ skądże — Odparł, śmiejąc się głośno — wyglądasz szefie naprawdę superancko, dziesięć na dziesięć

— Nie bajeruj mi tutaj, powinienem być na ciebie zły, że moje dzieci się zabijają w walce o kawałek klocka lego — Odrząknął głośno, dalej trzymając go za rękę.

— Przynajmniej wiadomo, że w dżungli sobie poradzą

— Potrzebuje odpoczynku i to sporego. Zwariować idzie w tym domu

Położył głowę na jego ramieniu, przewracając oczami.

Miał chwilami wrażenie, że znajdował się w domu wariatów i tylko on jest jedyną, normalną osobą.

Tymczasem w głowie Jongina rodził się szalony plan wspólnego spędzenia czasu, który prawdopodobnie wykończy Kyungsoo i sprawi, że ten wyłysieje.

Ale żyje się tylko raz i kim by był, gdyby nie spróbował?

el dorado | d.ks + k.jiحيث تعيش القصص. اكتشف الآن