Dzisiaj był taki czas, że by wypuścił w świat, ale tak się składało, że ich ojciec był w domu i prosił o ciszę w domu.
Kyungsoo był zajęty, czy coś.
Nie pamięta, co mówił, średnio go wtedy słuchał.
W pewnym momencie zrobiło się zbyt cicho.
Było to podejrzane, jak na trójkę nawiedzonych dzieciaków.
Z ociąganiem wstał z kanapy i odwrócił się w celu sprawdzenia, co stoi za przyczyną tej ciszy.
— Fajny film? — Nie był najlepszą osobą do odgadywania emocji z twarzy innych osób, ale powiedzenie, że jego szef był wkurzony można zakwalifikować do trafnych hipotez.
Purpurowa ze złości twarz połączona z wielką żyłką pulsującą na środku czoła tworzyły połączenie niemal komiczne, jednak to nie był najlepszy czas na żarty.
Przyszedł pan maruda, który zaraz zrobi im awanturę.
— Trochę nudny, ale jak się człowiek napije, to będzie warte oscara — Odpowiedział, uśmiechając się szeroko — jak tam praca, bossman?
— A jak myślisz Jongin?
— Wyśmienicie, wystrzałowo, superaśnie? — Zaczął zgadywać, jednak przestał, widząc jak żyłka na czole Do przygotuje się do wybuchu.
— Zapraszam cię do mojego gabinetu na rozmowę, a ty — Wskazał na kamerdynera, który wszystkiemu przysłuchiwał się z bezpiecznej odległości — zaparz mi melisy i to mocnej
Ta sytuacja przypominała mu czasy, gdy chodził do podstawówki i niemal codziennie musiał chodzić do dyrektora przez różne, dziwne akcje, których dopuszczali się z Baekhyunem.
Tylko, że teraz wyglądało to trochę inaczej i mógł zaraz stracić pracę, jeśli żyłka na czole jego szefa dojdzie do głosu.
— Dlaczego nie pilnujesz dzieci? Płacę ci za to, byś miał na nie oko, a nie oglądał tanie filmy bez fabuły — Ton jego głosu był spokojny i opanowany, co nie można było powiedzieć o jego twarzy.
Zastanawiało to Kaia.
Jak on oddzielał te dwie rzeczy i czy się dało?
— Bezstresowe wychowanie? — Zapytał z zawahaniem, unosząc ręce w geście zapytania.
Z głośnym westchnięciem Soo usiadł obok niego na skórzanej kanapie i masując swoje skronie, spojrzał w jego oczy.
Jak mógł mu się tak dobrze przyjrzeć, to zauważył, że jego pracodawca potrzebuje nieco odpoczynku.
Miał podkrążone oczy i prędzej było mu teraz wyglądem do Tao, stan jego skóry pogorszył się.
Nie musiał nawet wysilać swojej znikomej inteligencji, by dostrzec walające się papierowe kubki po kawie.
— To naprawdę ciężko okres dla mnie. W pracy mam istny koszmar, dlatego proszę cię Jongin, zajmij się dziećmi
Chcąc dodać mu trochę otuchy, złapał go za dłoń, uśmiechając się lekko.
— Przepraszam, bossman za to, że cię nie szanowałem i teraz musisz wyglądać jak kiepska podróbka Zitao
Kyungsoo popatrzył na niego jak na debila, marszcząc brwi.
Powoli już zaczął gadać głupoty, których ten nie zawsze rozumiał.
— Dlaczego ty mówisz takie rzeczy? Nie rozumiem cię momentami
— Bo jesteś stary i młodzieżowe słówka do ciebie niezbyt docierają
— Czy ja ci wyglądam jak stary dinozaur?
Nie, wyglądał jak przystojny i nieco zrzędliwy krasnal, któremu niewiele brakuje do ewoluowania w bohatera mario bros.
— Ależ skądże — Odparł, śmiejąc się głośno — wyglądasz szefie naprawdę superancko, dziesięć na dziesięć
— Nie bajeruj mi tutaj, powinienem być na ciebie zły, że moje dzieci się zabijają w walce o kawałek klocka lego — Odrząknął głośno, dalej trzymając go za rękę.
— Przynajmniej wiadomo, że w dżungli sobie poradzą
— Potrzebuje odpoczynku i to sporego. Zwariować idzie w tym domu
Położył głowę na jego ramieniu, przewracając oczami.
Miał chwilami wrażenie, że znajdował się w domu wariatów i tylko on jest jedyną, normalną osobą.
Tymczasem w głowie Jongina rodził się szalony plan wspólnego spędzenia czasu, który prawdopodobnie wykończy Kyungsoo i sprawi, że ten wyłysieje.
Ale żyje się tylko raz i kim by był, gdyby nie spróbował?
أنت تقرأ
el dorado | d.ks + k.ji
أدب الهواة↳❝sometimes home have a heartbeat❞↲ ▪ gdzie jongin traci pracę, a kyungsoo szuka opiekunki do dzieci
¹⁶ - ɪᴛ'ꜱ ꜱᴜɴᴅᴀy. ɪ ᴅᴏɴ'ᴛ ᴍᴏᴠᴇ ᴏɴ ꜱᴜɴᴅᴀy
ابدأ من البداية