- Czuję śniadanie! – odezwała się Alya w drzwiach sypialni.
Marinette oderwała zafascynowany wzrok od oczu Adriena i spojrzała na przyjaciółkę lekko nieprzytomnie. Jakoś trwała jeszcze w poprzednim niebycie po usłyszeniu wyznania miłości, na które czekała tyle lat.
- Och, to znowu nasze gołąbeczki! Nie macie jeszcze dość? – ćwierkała Alya. – My też byliśmy tacy wkurzający, Nino?
- Nadal jesteście... - mruknęła Marinette i odwróciła się w stronę kuchenki, Adrien zaś zaśmiał się cicho.
- No już się nie gniewaj, kochana! – przyjaciółka podeszła bliżej. – Lepiej popatrz, jaki piękny pierścionek dał mi wczoraj mój Nino! – Wyciągnęła przed siebie lewą dłoń i pomachała nią wymownie.
- Bo bez pierścionka nie chciałaś się zgodzić... - wtrącił kwaśno świeżo upieczony narzeczony.
- Oj tam, oj tam! – Alya zbyła jego komentarz. – Przecież bym się zgodziła! Ale... - zawahała się, wpatrzona w pierścionek. – Cieszę się, że jest taki piękny... Utwierdza mnie w przekonaniu, że postąpiłam słusznie, przyjmując twoje oświadczyny.
- Gdybym cię nie znał tak dobrze, to pewnie bym się teraz obraził... - skomentował Nino, całując narzeczoną w ucho, po czym usiadł obok Adriena. – Co dzisiaj dają? – spytał, zaglądając ciekawie do talerza.
- Moje! – zareagował Adrien, odsuwając naleśniki od przyjaciela. – Nie dzielę się!
- Zawsze taki zaborczy byłeś? – zaśmiała się Alya. – Czy ujawniło ci się dopiero, kiedy odkryłeś, jaki skarb miałeś przez cały czas pod samym nosem?
- Ważny jest skutek, a nie przyczyna – skwitował Adrien. – A tak bardziej serio, to świadomość straconych lat jest dla mnie wystarczającą karą, więc odpuść...
- Biedactwo...
- Masz, nie marudź! – wtrąciła Marinette, stawiając talerz przed przyjaciółką, przerywając tym samym jej pastwienie się nad chłopakiem.
- Ale słodko! – Alya się skrzywiła. – Wpędzisz mnie w cukrzycę! Przytyję i nie zmieszczę się w suknię ślubną. Nie podejrzewałam cię o taką zawiść. Najlepszej przyjaciółce zepsuć najpiękniejszy dzień życia... - trajkotała.
Marinette przewróciła oczami i bez słowa zaaplikowała sok z cytryny, podobnie jak już to zrobiła kilka minut wcześniej z naleśnikiem Adriena. I podobnie jak chłopak chwilę temu, teraz i Alya zaniemówiła. Żuła powoli, wpatrując się w przyjaciółkę z niemym zachwytem.
- Takie dobre? – zainteresował się Nino siedzący między Adrienem a narzeczoną.
Nie zdążył nawet tknąć naleśnika, bo Alya odsunęła talerz na koniec blatu i mruknęła z pełną buzią ledwie zrozumiałe: „Moje!", na co pozostała trójka wybuchnęła śmiechem.
- A nie jest tak, że teraz co twoje to i jego? – zagadnęła rozbawiona Marinette.
- Ślubu z nim jeszcze nie wzięłam! Chcę ten przepis w prezencie ślubnym!
- Zastanowię się... - odparła przyjaciółka, stawiając talerz przed Nino.
- Ej no, nie bądź taka! Chcę ten przepis!
- Jezu... - wtrącił Nino, który pochłaniał swoją porcję w tempie godnym podziwu. – Też chcę ten przepis...
- Ty przypalasz nawet wodę! – odparła jego narzeczona.
- Tajemnica tkwi nie w składnikach tylko w technice... - Marinette uśmiechnęła się przebiegle. – Nic wam po przepisie...
Zachichotała, patrząc na swoich przyjaciół, którzy zaczęli przerzucać się osobliwymi komplementami, które z nich gorzej gotuje. I już miała wrócić do smażenia naleśników, kiedy jej uwagę przyciągnął wzrok Adriena, który siedział, podpierając brodę na rękach, i gapił się w nią z rozmarzonym uśmiechem. Pochyliła się nad nim, a on wtedy szepnął:
CZYTASZ
Ciasno, że Kota nie wciśniesz?
FanfictionMinęło kilka lat i sporo wody upłynęło w Sekwanie od kiedy Marinette straciła głowę dla Adriena. Teraz oboje są już dorośli, studiują, a nieprzewidziane okoliczności sprawiają, że muszą zamieszkać razem. Jak pogodzić dawne uczucia do skrytego współl...