Rozdział 40

956 41 12
                                    

40.
"(...) Znów płaczę, ponieważ nie mogłem Cię ochronić.
Coraz głębiej i głębiej, rana się pogłębia,
Jak kawałki potłuczonego szkła, których nie można naprawić
Głębiej, to tylko serce, które krwawi każdego dnia (...)"
BTS - Stigma

𖥸

POV Jungkook :

Tak bardzo się cieszę, że kolejny koncert który na nas czeka jest dopiero 16 lutego, czyli prawie za miesiąc. Przez cały ten czas mogę być blisko Hope, która potrzebuje teraz opieki. Nie wiem kiedy będzie mogła wyjść ze szpitala, lecz najważniejsze jest to, że jej stan jest stabilny.

Gdy tylko nagrałem swoją część na nową płytę w studiu, czym prędzej chciałem znaleźć się przy moim szczęściu. Próbuję teraz przemknąć niezauważony przez szpitalne korytarze, w zakapturzonej bluzie i w maseczce na pół twarzy, by nikt po drodze mnie nierozpoznał. Rozglądam się uważnie, by upewnić się, że nie ma nigdzie w pobliżu tego drania. Cały czas mam wyrzuty sumienia, że dałem mu uciec i tak naprawdę Hope nie jest w ogóle bezpieczna. W obawie, że coś może się jej stać, w szpitalu zawsze ktoś przy niej jest. Jeśli nie ja z Jiminem bądź Taehyungiem, to nasz menadżer. Tak. Właśnie on. Nie było innej opcji jak tylko powiedzieć prawdę jemu i naszemu szefowi. Kiedy nasz przełożony nas wezwał do siebie, nie miałem innego wyjścia. Chłopaki byli przeciwni temu pomysłowi, chcieli mnie kryć, ale ja nie widziałem w tym większego sensu. Wiedziałem, że tylko powiedzenie prawdy jest w tym momencie najlepszym rozwiązaniem.

Gdy dotarłem do sali i wszedłem do środka zastałem śpiącego Jimina trzymającego Hope za dłoń. W innym razie, byłbym pewnie piekielnie zazdrosny. Lecz nie teraz. Wiem jak ważna Hope jest dla niego. Traktuje ją jak siostrę. Wiem jak ważny dla niego jestem ja, i wiem że przeżywa to wszystko prawie tak samo mocno. Podszedłem do niego i poklepałem go po plecach. Praktycznie natychmiast podniósł głowę do góry i spojrzał na mnie, bym po chwili mógł zobaczyć w jego oczach panikę. Skierował swój wzrok na swoją dłoń, trzymającą kruchą dłoń Hope.

- To nie tak jak myślisz. - szepnął. Parsknąłem śmiechem.

- Wiem o tym doskonale.- uśmiechnąłem się. - Idź już do dormu i odpocznij. Wieczorem musisz nagrać swoją część w studiu. - przekazałem informacje od naszego lidera, który wraz z innymi pracuje nad nową płytą.

- Gdybyś czegoś potrzebował to jestem pod telefonem. - powiedział i wstał z krzesła, by po chwili zniknąć za drzwiami.
Spojrzałem na śpiącą Hope. Jej drobna twarzyczka była cała posiniaczona. Łuk brwiowy zszyty, wargi rozcięte i opuchnięte. Ten widok łamał mi serce. Usiadłem na krześle obok niej i pocałowałem w zimną i kruchą rączkę. Naprawdę to wielki cud, że jest tu nadal z nami. Chciałbym, by jak najszybciej wróciła do zdrowia. Podniosłem jej dłoń do swojego policzka. Zamknąłem oczy i zacząłem nucić melodię, która zawsze pojawia się w mojej głowie gdy z nią jestem. Opuszkiem palca gładziłem jej delikatną skórę. Nasza przyszłość jest teraz bardziej niepewna niż jeszcze kilka dni temu. Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos chrząknięcia.

Natychmiast odwróciłem się w kierunku dochodzącego źródła dźwięku. Nie mogłem wprost uwierzyć własnym oczom w to co widzę. Przede mną stał Bang Si-Hyuk we własnej osobie.

- Szefie. - powiedziałem zaskoczony i podskoczyłem szybko do góry, by ukłonić się w geście powitania.

- Usiądź synu. - powiedział poważnym tonem. Skierował swój wzrok na Hope. Podszedł bliżej do łóżka i zaczął się jej przyglądać. - Więc to jest dziewczyna, która skradła Ci serce. - powiedział, cały czas patrząc na nią. Nie wiedziałem jak mam się zachować. Spojrzał na mnie. - Nie denerwuj się. - podszedł do krzesła stojącego w rogu sali i przysunął je koło mnie, by móc usiąść.

You're My Hope Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz