31: Jesteśmy w separacji

Comincia dall'inizio
                                    

*

Hannah pojechała na lotnisko około dziesiątej rano, a na kampusie zostało już bardzo mało osób. Na prawdę zaczęłam się zastanawiać co ja tu w ogóle będę robić przez cały ten tydzień. Praktycznie wszyscy moi znajomi wyjechali na przerwę. Został tylko Theo i oczywiście Noah, z którym i tak nie chciałam za bardzo rozmawiać.

Leżałam na plecach na łóżku i zdałam sobie sprawę, że za półtorej miesiąca zaczną się wakacje, więc i tak wrócę do Seattle i będę z dala od Noah oraz Sama i to przez kilka miesięcy. Kolejny rok studencki zaczyna się w połowie września. To będzie ostatni rok Trey'a, choć nawet nie wiem czy nasza znajomość to wszystko przetrwa.

Obejrzałam już dwa odcinki serialu, ogarnęłam w pokoju i poukładałam ciuchy w szafie, a wciąż była dopiero pierwsza po południu i nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić.

Na szczęście wybawił mnie SMS Theo, który pisał mi, żebym wpadła do niego na pizze. Od razu spięłam włosy i wyskoczyłam z pokoju, bo halo - nudziło mi się niemiłosiernie + kto odmawia pizzy?

Weszłam do akademika chłopaków i skierowałam się pod odpowiedni pokój. Nawet nie pukałam, po prostu weszłam do środka, gdzie od razu na wejściu do moich nozdrzy wdarł się cudowny zapach pizzy.

- Z pieczarkami?- zapytałam siadając po turecku obok chłopaka na łóżku.

- I serem, boczkiem i pomidorem, może być?

- Najlepsza - odparłam biorąc kawałek, który po chwili wylądował w moich ustach - Pycha.

- Co robiłaś do południa?- zapytał Theo.

- Nic ciekawego - wzruszyłam ramionami - zabijałam czas, umrzemy z nudów przez ten tydzień - wyjąkałam.

- Właściwie to.. we wtorek jadę z kumplem pod namioty z jego ekipą..

- Zostawiasz mnie tu samą?- zrobiłam załamaną minę i chwyciłam się za głowę.

Chyba tu oszaleję.

- Zabrałbym Cię, ale nie mamy już nawet miejsca w aucie - skrzywił się - wybacz.

- W porządku, będę musiała sobie jakoś poradzić - westchnęłam.

- Poza tym.. nie będziesz sama. Przecież Trey został na kampusie.

- Ta.. jesteśmy w separacji - zażartowałam.

- Co znowu?- przewrócił oczami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na ziemi, że znów się ze sobą sprzeczamy.

- Znowu? Daj spokój, nie kłócimy się już aż tak często.

- Wcale - sarknął - co chwilę to robicie, a później znów się godzicie i na prawdę powinniście w końcu wyluzować. Na przykład się ze sobą przespać.

Momentalnie parsknęłam pod nosem i pokiwałam z niedowierzaniem głową.

- Aleś Ty zabawny.

- Poważnie. Może wtedy rozwiązałyby się wasze problemy - zaśmiał się.

- Zamknij się i jedz - skarciłam go.

Theo się zaśmiał, a później siedzieliśmy przez kolejne dwie godziny i rozmawialiśmy o pierdołach.

Po czwartej postanowiłam wrócić do pokoju i zadzwonić do Emmy. Dawno nie rozmawiałyśmy i na prawdę żałowałam, że zobaczymy się dopiero za dwa miesiące.

Wyszłam z pokoju Theo i zaczęłam iść wzdłuż korytarza, kierując się na schody. Zeszłam na parter i już wychodziłam przez drzwi, kiedy na kogoś wpadłam.

- Oj, wybacz.. - zaczęłam, a później podniosłam swój wzrok i momentalnie przerwałam, gdy zobaczyłam przed sobą Noah.

- Kiedy przestaniesz na mnie wpadać, huh?- uśmiechnął się żartując jak gdyby nigdy nic.

Przewróciłam oczami i po prostu go wyminęłam, idąc po dziedzińcu w stronę drugiego budynku.

- Dasz mi chwilę?- usłyszałam jego głos.

Miałam nadzieję, że jednak za mną nie pójdzie, ale się przeliczyłam.

- Nie wiem - odparłam zmieszana, ani trochę nie zwalniając i wchodząc przez drzwi do akademika.

Weszłam po schodach, a potem do pokoju i wiem, że w sumie właśnie zgodziłam się na rozmowę z nim, kiedy wpuściłam go do mojego pokoju.

- Pięć minut - nalegał, zamykając za sobą drzwi i opierając się o nie plecami.

- Dwie.

- Trzy.

- Dobra!- powiedziałam głośno i wyrzuciłam ręce w górę - Masz trzy minuty.

_____________________

Zostaw coś po sobie 😇

Nothing breaks like a heart Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora