Część 8

2.5K 172 18
                                    


Wstaję jeszcze przed budzikiem. Jak miło było w końcu spać we własnym łóżku, w dodatku z piękną kobietą. Moją kobietą! I ta moja kobieta leży na brzuchu nieświadoma wszystkich zbereźnych myśli, które chciałbym z nią zrealizować. Przesuwam palcem wzdłuż kręgosłupa Poli, co wywołuje gęsią skórkę. Mruczy z aprobatą, dając mi przyzwolenie na dalszą zabawę. Skorzystam, a co tam! Zatapiam palce w jej włosy tuż nad karkiem i pozwalam im zjechać autostradą kręgów, aż do postoju w miejscowości Międzypośladkowo. Kochanie moje rozchyla nogi, zapraszając do ratusza. Najwyraźniej pani prezydent oczekuje już fallicznego petenta.

Nie pozwólmy kobiecie czekać! – Słyszę spod kołdry

Nie! Nie tak szybko! Z zaproszenia rozchylonych nóg korzysta moja lewa dłoń. Gładzę wnętrze ud, lecz nie pozwalam sobie na nic więcej. Jeszcze nie teraz! Wspieram się na prawym łokciu i całuję jej ramiona, kark oraz szyję. Jeśli o pocałunki chodzi, to zawsze jestem szczodry, a dla Poli... Mógłbym całować ją godzinami. Uwielbiam językiem pieścić jej uszy, które lekko odstają górną częścią. Szczególną przyjemność sprawia mi całowanie trójkąta bermudzkiego, czyli tego miejsca pod uchem, za żuchwą, tam gdzie w zagłębieniu zaczyna się szyja. Ja się tam po prostu idealnie wpasowuję nosem i ustami!

Pola uśmiecha się, ale oczu nie otwiera. Trudno, sam wszystko zrobię za tego śpiocha. Chwytam w palce jej wargi i lekko masuję miejsce przy miejscu, aż docieram do łechtaczki.

– Ach! – Poduszka tłumi głośne westchnięcie, a ja wiem, że trafiłem dobrze.

Okrężnymi ruchami masuję ten magiczny punkt, a o mojej skuteczności świadczy coraz płytszy oddech Poli. Przykrywam sobą jej kształtne ciało. Chwilę wiercimy się oboje, dopasowujemy wypukłości do wklęsłości, a myśl o tym, co stanie się zaraz napełnia mnie podnieceniem. Kobieta, która skradła mi serce, wypina swą krągłą brzoskwinię ku uciesze Fallicznego. Pola jest niezwykle świadoma swoich możliwości, bo ruch ten wychodzi bardziej z jej kręgosłupa niż bioder, co tworzy cudowne zagłębienie nad pośladkami. Nie każda tak umie, oj wiem coś na ten temat!

Falliczny nie chce czekać. I ja się mu nie dziwię! Ocieram nim pomiędzy pośladkami Poli, żeby ubrał się w wilgotne podniecenie. Wślizguje się bez pardonu, a mlaszcząca Jejmość przyjmuje go z całym dobrodziejstwem inwentarza.

Pola mruczy jak kotka, więc przygryzam lekko jej kark, wczuwając się w rolę kocura. Wskaźnikiem ekstazy są dłonie coraz bardziej zaciskające się na prześcieradle. Kiedy ukrywa twarz w poduszkę, by stłumić jęki, nieznacznie przyspieszam.

Kochamy się leniwie, przedłużając przyjemność do granic wytrzymałości bodźcowej naszych ciał. W końcu osiągam stan nirwany. Zapominam o wszystkim, łącznie z niepisanym prawem mojej sypialni „panie przodem". Dochodzę jak ostatni egoista, sam.

Opadam tuż obok Poli i dyszę w jej włosy. Moje kochanie przewraca się na plecy. Z uśmiechem patrzy na mnie spod na wpół przymkniętych powiek, ale gdy się orientuje, że nic więcej nie będzie, robi błagającą minę. Spoglądam na nią przepraszająco. No cóż, nie popisałem się tym razem. Przyciągam Polę do swego boku i obejmuję.

– Chciałabym, żebyś mnie tak budził codziennie – szepcze z lekkim smutkiem, a ja mruczę w odpowiedzi twierdząco. Czuję, że boi się rozprawy.

Całuję ją w czoło z troską i gładzę leniwie jej ramię. Tej nocy zadeklarowaliśmy się oboje. Już nie muszę myśleć o tym, czy Pola zostanie ze mną. To było dla mnie najważniejsze, resztę mogę dokonać jak dżin, pstryknięciem palców.

Oddech Poli uspokoił się, a jego płytkość sugerowała, że znów zasnęła. Nie chcę psuć porannej sielanki, ale muszę zadbać o jej przyszłość, o nasze wspólne jutro – mam nadzieję. Włączam tryb codzienny: prysznic, garnitur, aktówka i bieg do windy.

Rany Julek! #1 Teo [ZAKOŃCZONY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz