Rozdział 6

70 11 22
                                    

Gdy pierwsze promienie palącego słońca zaglądały do namiotu przez szpary, grupa została zbudzona przez krzątające się w tę i we w tę smoki. Daegel natychmiast poczuł kłujący ból w okolicy żołądka. Był bardzo głodny. Nie jedli przecież od dobrych kilku dni. Trzy chude jaszczurki, które udało im się złapać na pustyni, ledwo można było zaliczyć, jako przekąskę. W pałacu nigdy nie odczuł głodu. Posiłki były podawane codziennie, przystrojone kwiatami i kuszące przyprawami - absolutne przeciwieństwo małej porcji żylastego mięsa zasypanego piaskiem i pyłem, raz na kilka dni. Pomijając fakt, że Daegel nawet nie tknął tego obrzydlistwa. Nagle, zupełnie, jakby Szkarłatny Cień czytała mu w myślach, ogłosiła:
- Posilimy się przed wyruszeniem w drogę. - Zwołała gestem resztę swoich podwładnych i zawahała się - A wy? Macie jakieś zapasy, prawda? - Na to Książę pokręcił ze zmartwieniem głową i wbił prosząco oczy w zabójczynię. Westchnęła, po czym zaprosiła grupę rebeliantów skinieniem do prowizorycznego stołu, zrobionego z drewnianej skrzyni, na której ktoś właśnie wystawił grube plastry suszonego mięsa zawinięte w kawałek materiału.
- Macie szczęście, że trafiliście na takie łakocie. Niedawno upolowaliśmy i ususzyliśmy wielbłąda. A tu są jeszcze wędzone jaszczurki...
- Jaszczurki? Ja podziękuję... - Książę lekko odsunął się od podejrzanej potrawy..
- Są smaczne, jeśli się je dobrze przyrządzi! - Obwieścił Zelos, wybierając największą i chrupiąc ją ze smakiem. Daegel natomiast sięgnął po wielki kawał suszonego wielbłąda i z zaskoczeniem zauważył, jak pyszne było to mięso. Być może dlatego, że był tak potwornie głodny. Połknął je tak szybko, że nawet nie spostrzegł, kiedy zaczął oblizywać szpony. Mięso wielbłąda było bardzo sycące i Książę od razu poczuł się lepiej. Tymczasem, reszta zgromadzonych łypała na przybyszów podejrzliwie, lecz wkrótce i oni skończyli swój posiłek. Gdy to się stało, Królowa Zabójców przemówiła.
- Za chwilę wyruszymy na niebezpieczną wyprawę, aż za zachodni brzeg. Będzie ona zaczątkiem rebelii przeciwko Władcy Śmierci! - Jej kamraci zaczęli gwizdać z aprobatą na te słowa. - A więc, kto decyduje się iść z nami? Śmiało, powiedzcie, kto z was woli zostać tu, w Oazie, nie potrzebujemy niezdecydowanych, którzy będą nas opóźniać! - Po tych słowach zapadła na chwilę całkowita cisza, co mogłoby się wydawać niemożliwe przy takiej liczbie smoków zgromadzonych w jednym miejscu.
- Królowo, ja... - Brązowy smok pokłonił się ostrożnie. - Chyba wolę tu zostać. Nie przepadam za otwartą walką, w przeciwieństwie do mojego brata... - Daegel zauważył, że na wspomnienie drugiego smoka, mięśnie zabójczyni spięły się, jak gotowe do skoku. - Myślę, że bardziej przydam się tu, na miejscu, informując cię o sytuacji w Oazie.
- Rozumiem. - ku zaskoczeniu Księcia, odpowiedziała Szkarłatny Cień. - Potrzebuję zaufanych ludzi także tutaj. Będziesz moim zastępcą, Drystanie. - Skinęła łbem. Kilka innych smoków również opuściło namiot razem z brązowołuskim.
- A ty, Zelosie? - zapytała.
- Ja oczywiście, że z tobą jadę, Królowo! - Żółty smok podlizał się swojej przywódczyni z niewinnym uśmieszkiem. - Z niecierpliwością czekam na nagrodę. - Wyszczerzył zęby, błyskając złotym kłem w promieniach słońca.
- Nero? - Zapytany, cichy olbrzym zerknął na siedzącego obok Zelosa i kiwnął głową.
- A więc dobrze. Wy polecicie z nami, a pozostała piątka wyruszy trochę później, aby nie zwracać na siebie uwagi, tak dużą grupą smoków. - zarządziła Szkarłatny Cień - Wszystko gotowe do wylotu?
Któryś z podwładnych odpowiedział jej skinieniem łba i smoczyca ponagliła grupę rebeliantów do wyjścia. Przed wylotem, skręcili jeszcze w stronę źródła. Wodopój był tłumnie okupowany, lecz wszyscy odsunęli się, robiąc przejście, na widok Królowej Zabójców. Woda w krystalicznym jeziorku była przyjemnie orzeźwiająca, po tylu godzinach spędzonych na pustynnym skwarze. Niebawem, powiększona o nowych członków grupa wzbiła się w powietrze i wyleciała z obozu. Mijając Oazę, w dole, Książę widział miniaturki smoków i ich obdartych namiotów, które nazywały domami. Niedługo później widział już tylko sam piach ciągnący się, aż po horyzont.

[Kroniki Terra Draconis] Nadejście ŚwiatłaOnde histórias criam vida. Descubra agora