Odcinek 11

47 9 5
                                    


— Amelko! — Rozległ się łamiący serca; krzyk na zewnątrz

Hoppla! Dieses Bild entspricht nicht unseren inhaltlichen Richtlinien. Um mit dem Veröffentlichen fortfahren zu können, entferne es bitte oder lade ein anderes Bild hoch.

— Amelko! — Rozległ się łamiący serca; krzyk na zewnątrz.
— A tam co? — Holmes popatrzył przerażony w oczy swojego towarzysza, który podobnie jak on; myślał już tylko o jednym.
— Gdybym wiedział, że to wszystko się tak potoczy, to bym tu nawet tu nie przychodził. — Moriaty nachylił się w jego stronę. — Jakim cudem udało ci się w ogóle wyciągnąć mnie na tę głupią partyjkę szachów? — przełknął ślinę.
— Weź mi tu teraz, nie gadaj mości panie o szachach. — rozejrzał się po sali. Wiedział, że za swoimi plecami mają zawieszone płaszcze. Pamiętał też jednak uwagę niemieckiego żołnierza...
— Siedzieć i nigdzie się nie ruszać. — Powtórzył im Brutus, gdyby ta wiadomość miała ich opuścić w przeciągu kilku minut.
— Co ona komu zawiniła?!! — Na zewnątrz było słychać coraz to głośniejsze chlipanie Barbarossy.
— Dobra panie zamachowiec. — Hrabia uśmiechnął się do francuza. — Siedź pan tu na dupie. Spróbuj się pan tylko ruszyć stąd na milimetr, a mogę panu obiecać jedno. — Jego uśmiech dość szybko z przyjaznego zmienił się na złowieszczy. — Będzie pan zmuszony zainwestować w sztuczne zęby.
— Eee... — Mężczyzna popatrzył z rozbawieniem na Niemca. — Wiesz pan... — Odwrócił lekko głowę do tyłu. — Nie, żeby mi było szkoda zębów. — przygryzł lekko wargę. — Ale jestem związany.
— W sumie. — Oprzytomniał Michael. — To bardzo dobra nowina. — Poklepał go po ramieniu. — Niech tak zostanie. — Wstał z krzesła i postanowił opuścić lokal. Niestety ku jego nieszczęściu z jego kieszeni wysunęła się jedna rzecz. Zabłysnęła podczas upadku, nie zwracając jednak jego uwagi. Był to klasycznych rozmiarów nóż wojskowy.
— Niech pan tak głupio nie wlepia w nas tych swoich ślepi. — Rzucił Moriaty do Francuza, którego wzrok skakał między starcami a nożem leżącym na podłodze; jakby tym czymś chciał dać im jakiś sygnał.
— Jest wojna. — wycedził zamachowiec. — Jeżeli teraz odmówicie mi udzielenie pomocy. — Zamilkł na chwilę i pokiwał z dezaprobatą głową. — Ktoś was kiedyś za to ukarze. Jak nie ja... To Bóg.
— Mości panie. — Do dyskusji wtrącił się Holmes. — Nie mieszaj pan do tej wojny Boga!
— A czemu niby nie? Ale do tematu... Pomożecie mi czy pozwolicie, żebym tu zdechł jak jakieś bydle?
— Jesteśmy Anglikami. — odparł Moriaty.
— A co w 1940 powiedział Churchill na ten temat? Nie był on czasem przeciwko szkopom? — Francuz uniósł lekko brwi do góry.
— W sumie to był. — Przytaknął starzec, poprawiając lekko swoją laskę, na której się podpierał, siedząc przy ławie.
— No to widzisz pan. — Zamachowiec zachował pokerową twarz. — Gramy jednym kolorem. — Ponownie skierował wzrok w stronę noża leżącego na ciemnych drewnianych deskach wyścielających parkiet lokalu.
— Moriaty. — Holmes położył dłoń na ramieniu towarzysza. — Nie chcemy mieć żadnych kłopotów. — Potrząsnął nim. — Słyszysz mnie?
— Gramy po jednej stronie. — Powtórzył mężczyzna.
...
— Nie!!! — Na moście klęczał Barbarossa.
— Co tu się stało? — Brutus powoli zbliżył się w stronę karczmarza, ale po chwili odwrócił wzrok. Chwilę później coś ścisnęło go w gardle i zmusiło do popuszczenia pawia. — Aaagha! Ja pierdolę. — Wytarł swoje usta. — Co tu się kurwa stało?! — Wytrzeszczył oczy w stronę tego, co trzymał w rękach gospodarz.
— Co tu się kurwa stało? — Spytał rozżalony mężczyzna, trzymając nagie ciało dziewczyny w swoich dłoniach. Po jej piersiach powoli spływała krew; która w niektórych miejscach już zaschła. — KTOŚ MI ZAMORDOWAŁ CÓRKĘ.— Wyrzucił z siebie te słowa, jakby mu ciążyły od dość długiego czasu. — A ty się kurwa pytasz: co się stało? — Pociągnął nosem i zatrząsł się z podenerwowania.
— Gdzie jej głowa? — Brutus dokładniej przyjrzał się ciału martwej dziewczyny.
— Nie wiem. — Rozejrzał się i rzucił bezradnie jej ojciec. — Naprawdę nie wiem.
— Właśnie o tym chciałem wam powiedzieć. — Z lokalu wybiegł rozentuzjazmowany Hrabia.
— To ty! — Karczmarz delikatnie odłożył ciało Amelii na mości. Swoje zakrwawione dłonie wytarł o fartuch. — To ty ją zabiłeś! — Ruszył, na pełnym wkurwię w stronę niemieckiego żołnierza.
— Co ty panie gospodarzu?! — Odskoczył. — Ja ją tu tylko znalazłem!
—Zabiłeś ją! — Odwrócił się na pięcie i popatrzył złowrogo w jego stronę. — Przyszliście tu, mimo że nie jesteście francuzami! Przyjąłem was! — Pociągnął nosem. — Zamówiliście najlepsze piwsko, jakie miałem. — ścisnął pięści. — Ale to było dla was za mało! — rzucił się w stronę Michaela, próbując uderzyć go prosto w twarz.
Hrabie dla własnego bezpieczeństwa odsunął się lekko i podstawił swojemu przeciwnikowi nogę. Barbarossa zarył mordą w ziemie.
— Nie ośmieszaj się tu człowieku. — Podszedł powoli do niego; Brutus tymczasem przyglądał się ciału martwej dziewczyny.
— Ona nikomu nic nie zrobiła. — przetarł swoją twarz z brudu.1
— Ja tak samo. — Hrabia stanął nad nim i zaczął czegoś szukać nerwowo przy pasie. — Gdzie jest ta...
— Ogarnij się Michael. — Brutus postukał się po swojej kaburze. — Na takie wypady to tylko ja biorę broń; nie pozwoliłbym ci przecież cywila zajebać... A po drugie. — Podszedł do Hrabiego i odciągnął go od karczmarza. — Popatrz. — Odwrócił ciało dziewczyny na brzuch.
— Jeszcze wam za mało? — Zachlipał jej ojciec i postarał się podnieść z ziemi.
— Zamknij się kurwa. — odrzucił mu Hrabia. — Ona ma. — Wytrzeszczył oczy, patrząc na jej pośladek. — Ona ma jebaną sfastyge.
Karczmarz ponownie rzucił się w jego stronę. Niemiec tym razem już jednak nie wytrzymał i przypierdolił mu prosto w twarz.
Francuz poleciał na ziemie, a z nosa prysnęła mu krew.
— Brawo. — Brutus teatralnie zaklaskał. — Po prostu kurwa brawo. — Poklepał swojego towarzysza po ramieniu. — Jebnąłeś właśnie jedyną osobie, która nam mogła powiedzieć, zaraz po naszym oficerze, kim jest ten jebany Delacroux.
— A ty mi nie przeszkodziłeś. — uśmiechnął się głupkowato.


 —  uśmiechnął się głupkowato

Hoppla! Dieses Bild entspricht nicht unseren inhaltlichen Richtlinien. Um mit dem Veröffentlichen fortfahren zu können, entferne es bitte oder lade ein anderes Bild hoch.
Z POWODU MIŁOŚCIWo Geschichten leben. Entdecke jetzt