~ D Z I E S I Ę Ć ~

234 14 5
                                    


   Wyczekująco patrzyłam na skute kajdankami nadgarstki brunetki - nie mogłam się doczekać, aż trafi do celi. Zupełnie nie zwracałam uwagi na rozdartego między nami mężczyznę. Czułam się zdradzona i nic nie mogłam na to poradzić, skoro tym razem nie wybrał mnie od razu. Bronił jej i próbował usprawiedliwiać, co doprowadzało mnie do szału. Zazgrzytałam zębami, po czym wstałam ze swojego miejsca patrząc na nią z góry. Obeszłam nieśpiesznie fotel, na którym się usadowiła, po czym zatrzymałam się tuż przed nią. Miałam ochotę ją uderzyć za to, że sama nie zaczęła się tłumaczyć. Odetchnęłam przesuwając wzrokiem po zgromadzonym w pomieszczeniu gronie - nikt nie zadawał jej pytań. Uniosłam brwi i złożyłam ręce na piersi, nie zamierzałam odpuścić.

-Od jakiego czasu z nią współpracowałaś?

Spytałam ostrzej, niż zamierzałam.

   Zacisnęła usta w wąską kreskę, po czym posłała mi pogardliwe spojrzenie - nie była chętna do współpracy. Zirytowana, zaczęłam nerwowo tupać nogą, na co szyderczo prychnęła. Zaczęłam gotować się przez nią ze złości. Chciała mnie zdenerwować? W kilka sekund złapałam ją za szczękę i mocno ścisnęłam, na co żałośnie jęknęła. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że Michael poderwał się ze swojego miejsca, a White ledwo powstrzymuje go przed działaniem. Z każdą chwilą coraz bardziej nienawidziłam tej ździry. Ponownie wysyczałam pytanie przy jej twarz, na co nieznacznie zadrżała. Bała się? I dobrze, bo nie zamierzałam się z nią cackać. Skoro chciała odebrać mi Jacka nie miała prawa, chociażby marzyć o łagodnym traktowaniu.

-Pomogła mi, kiedy nie miałam się gdzie podziać. -szepnęła. -Przez ciebie byłam nikim! Wiesz w ogóle, co mi zrobiłaś?

Puściłam ją i przeczesałam palcami włosy.

   Nie odpowiadało mi, że wyciągała na wierch ten temat. Morris, który nie znał mojej mrocznej przeszłością, nadal był obecny w pomieszczeniu i patrzył na mnie z niezrozumieniem. Spiorunowałam ciekawskiego faceta wzrokiem, po czym spojrzałam z nadzieją na Olivera. Tutejszy boss siłą wyprowadził z pokoju swojego kumpla, przez co zostałam sama z Fox, Jacksonem i jego matką. Ledwo dawał sobie radę z własnym przyjacielem. Sytuacja wciąż nie była ciekawa, lecz nie było już, aż tak źle. Nie musiałam, aż tak bardzo bać się o to, co powie mój więzień. Odetchnęłam, a następnie zaczęłam zadawać wrednej babie kolejne pytania.

-Nie powiem nic więcej, póki on nie przyjdzie. Chcę, żeby tu wrócił.

Załkała z udawanym smutkiem.

-W dupie mam, czego sobie życzysz! -nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć. -Nie zobaczysz go, póki nie wylądujesz w brudnej, obskurnej celi, mała gnido!

-Lisa, uspokój się. -wtrącił się mój były przyjaciel. -Nie warto.

-Cholerna suka. -warknęłam. -Może nie opłaca mi się tracić na ciebie nerwów, ale wiesz.. mam głęboko w dupie, co pomyśli o mnie tamten debil. Oboje możecie się pieprzyć i razem zginąć w piekle.

Podniosłam rękę do góry. Moja dłoń spotkała się z jej policzkiem idealnie, gdy drzwi ponownie się otworzyły.

   To były zaledwie sekundy - odwróciłam się i poczułam mocne uderzenie. Moja głowa odskoczyła gwałtownie w bok, a w szyi coś cicho trzasnęło. Bolało. Czułam się, jakby ktoś na chwilę zatrzymał czas. Odwróciłam się w szoku patrząc na stojącego przede mną mężczyznę. Mężczyznę, który mnie uderzył. Który obiecał, że nigdy mnie nie skrzywdzi. Zacisnęłam usta w kreskę, a oczy zaszły mi łzami. Jak on mógł? Nie czekając na reakcję innych, kopnęłam szatyna z całej siły w krocze i uciekałam z pomieszczenia, a następnie opuściłam budynek. Nie chciałam kochać kogoś takiego, nie chciałam z nim być. Może i tamtego dnia złamał mi serce, lecz nie było mowy o tym, żebym mogła go nienawidzić. Bo nienawiść była naprawdę silnym uczuciem, na które zasługiwali tylko najgorsi.

My New TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz