Począrek Końca Greckich Bogów

8 1 26
                                    

No co ja powiem schlaliśmy się w 3 dupy. Obudziłem się następnego dnia. Bracia już stali nade mną, leżałem na podłodze, w sumie się spodziewałem że na niej wyląduje.

- co jest? Gapicie się jakby ktoś umarł - popatrzyli po sobie - ej? Co jest?

- em nie spodoba ci się to... - zaczął powoli wojna

- no gadajcie żesz w końcu - powiedziałem z lekką irytacją

- więc chodzi o alic... - powiedział głód, bardzo alarmujące było to, że akurat nie jadł

- mówcie co z nią bo oszaleje! - powiedziałem przestraszony nie na żarty, jeśli głód czegoś nie wpierdala znaczy, że nie jest źle, jest W CHUJ BARDZO ŹLE. 

- więc zeus porwał alic - byłem w szoku

- zeus porwał moją siostrę?

- tak gwoj ścisłości to nie twoja siostra tylko ją tak nazywasz... - wtrącił dygresje wojna

- zamknij się - powiedzieliśmy wszyscy we trójkę

- tak porwał twoją siostrę - powiedział śmierć

- pomóż mi wstać - powiedziałem, śmierć podał mi rękę, którą bez wahania przyjąłem po czym brat podciągnął mnie do góry ułatwiając wstanie.

- wojna

- hm?

- dawaj miecz

- o nie nie puścimy cię tam samego - moje pięści zaczęły delikatnie płonąć

- daj miecz - powiedziałem twardo, a wojna widząc że nie ma o czym ze mną gadać dał mi swój ogromny miecz, schowałam go do pochwy na plecach która stworzyła się z ognia piekielnego na moich plecach*

- głód daj mi łańcuch - bez słowa głód dał mi łańcuch, owinąłem go wokół pasa i odwróciłem się do śmierci, tęczówki moich oczu płynęły dosłownie ogniem.

- udziel mi błogosławieństwa śmierci

- ale...

- wiem że nie powinieneś ale daj mi uwierz duch śmierci będzie zadowolony

- nie wybijesz ich sam

- muszę

- we czwórkę mamy większe szanse

- na śmierć

- jesteśmy nieśmiertelni

- ale na stratę boskich broni

- to już tak - wyciągam pistolet i podaje śmierci

- przechowaj go dla mnie

- może ci być potrzebny

- poradze sobie najważniejsze żeby nie wpadł w ręce wroga

- niech będzie, ale masz wrócić cały inaczej go zabieram

- zrobi się

- i pamiętaj o alic

- ona jest najważniejsza

- nie spierdol tego

- nie spierdole, obiecuje - przybiliśmy sobie piątkę i klepaliśmy się po plecach, po czym ja uklękłem, śmierć wystawił nade mnie ręce

- duchu śmierci, nadrzędny niszczycielu, istniejący odkąd istnieje cokolwiek, ja twoje uosobienie na mocy prawdawnych praw powstakych przed rzeczą i istniejem nadaje memu bratu zarazie, zwycięzcy, zbawicielowi, antychrystowi, jeźdzcowi apokalipsy twoje błogosławieństwo i siłę w zamian za śmierci które wzmocnią mnie i ciebie - śmierć chowa ręce do kieszeni i mówi g wiesz że nie mam wpływu na to czy będzie zadowolony?

- wiem, na moją odpowiedzialność

- na twoją odpowiedzialność - wychodzę z baru rozpościeram moje białe skrzydła z niektórymi końcówkami złotymi innymi szarymi. Dalej moje pięści płoną przez gniew, tak samo jak tęczówki oczu niektóre miejsca w moim płaszczu (grafika na początku) zaczynają buchać drobnym płomieniem. Myślami otwieram portal na olimp. Zaczyna się moja wojna z panteonem greckich bogów których zamierzam wyrżnąć w pień przynajmniej tych który staną mi na drodze.

Jeźdźcy Apokalipsy i Boska WojnaWhere stories live. Discover now