Trzęsącymi się rękoma złapałam telefon chłopaka. Ze łzami w oczach zaczęłam szukać w telefonie numeru do Theo. Wiedziałam, że nie powinnam dzwonić do jego matki. On sam powinien z nią porozmawiać. Kiedy w końcu znalazłam numer chłopaka, czekałam ze zniecierpliwieniem aż odbierze.
— Cześć, Jasper — usłyszałam i miałam ochotę wybuchnąć płaczem.
— Theo, to ja. Riley, dziewczyna Jaspera — zaczęłam szybko tłumaczyć. — Przed chwilą policja go zabrała do aresztu.
— Co? O czym ty mówisz? — zapytał zdziwiony, a ja westchnęłam i zaczęłam mu wszystko opowiadać. — Jadę — oznajmił poważnym tonem. — Będę jutro. Mama wie?
— Nie wiem — wyjąkałam, uspokajając się i swój oddech. — Nie dzwoniłam do niej. Jasper napewno zadzwoni.
— Ja zadzwonię. Poczekaj na mnie, Riley. Pamiętaj, że to my jesteśmy jego rodziną.
— Słucham? — rzuciłam z oburzeniem. — Twój brat mnie kocha, a ja kocham jego i właśnie trafił do więzienia!
— Jest w czymś o wiele gorszym — westchnął. — Do zobaczenia.
Rozłączyłam się bez słów pożegnania i opadłam na kanapę. Skuliłam się i schowałam głowę między nogami. Byłam przerażona i nie wiedziałam co zrobić. Nie miałam po co jechać do aresztu, bo pewnie był przesłuchiwany. Nie miałam po co wracać do domu, bo tam czekał na mnie ojciec i Josh. Mogłam czekać. To ostatnie co mi zostało.
***
Następnego dnia nie poszłam do szkoły. Przepłakałam całą noc i nie miałam ochoty siedzieć w tej budzie sama. Jasper mnie potrzebował. Musiałam mu pomóc, ale jeszcze nie wiedziałam jak. Mogłam pójść do niego i zapytać o to wszystko, ale nie miałam pojęcia czy mi pozwolą go w ogóle zobaczyć. Jednak gdybym nie spróbowała mogłabym żałować tego do końca życia.
Ogarnęłam się chyba najszybciej jak potrafiłam i od razu skierowałam się na posterunek policji. Zaparkowałam na małym parkingu i ruszyłam do środka. Byłam przerażona, ręce mi się trzęsły, a makijaż nie ukrył worów pod oczami. Nie byłam pewna co zrobić, ani powiedzieć, ale musiałam go zobaczyć.
Podeszłam do okienka, za którym siedziała jakaś funkcjonariuszka. Oglądała coś na telefonie, gdy nagle podskoczyła, patrząc na mnie. Uśmiechnęła się lekko, co starałam się odwzajemnić, ale wątpiłam, że mi się to udało.
— Dzień dobry — powiedziałam cicho i kaszlnęłam, bo mój głos był zachrypnięty. — Dzień dobry. Chciałabym dowiedzieć się czy mogę spotkać się z moim chłopakiem.
— Nazwisko? — zapytała, patrząc w monitor komputera.
— Quil. Jasper Quil.
Kobieta przez chwile grzebała coś w komputerze, aż po chwili spojrzała na mnie ze współczuciem. Wstrzymałam powietrze, bo byłam gotowa na odmowę wizyty, ale ona wyszła przez drzwi obok i cicho westchnęła.
— Co ty dziewczyno z nim robisz? — zapytała retorycznie. — Chodź. Zaprowadzę cię do sali odwiedzin.
Kiwnęłam głową i ruszyłam za nią przez różne korytarze. W końcu weszłyśmy do sali, gdzie zauważyłam trzy miejsca za szybą. Kobieta wskazała mi jedno z nich i oświadczyła, że pójdzie po Jaspera. Niepewnie zasiadłam i czekałam. Przede mną była szyba a na ścianie obok wisiała słuchawka.
Czekałam i myślałam, że zaraz nie wytrzymam ze stresu. Pierwszy raz tutaj byłam i wiedziałam, że już nigdy nie będę chciała tu wrócić. Obskurne ściany, brak jakichkolwiek oznak życia i jedynie dwie kamery z dwóch stron sali.

CZYTASZ
Elita
RomanceDostając ten świstek, można zafundować sobie lepszą przyszłość. Prywatna szkoła, z której bogate dzieciaki zaczęły dostawać się na Harvard. Jednak zbyt wiele tajemnic jest skrywanych, nie tylko w budynku, a raczej w samych nastolatkach, którzy od wi...