Rozdział 12: Pytania bez odpowiedzi

4 2 0
                                    


Jasny blask oślepił Kaelasa. Próbował mrużyć oczy, by zobaczyć cokolwiek, lecz nadal widział jedynie ciemność. Potrzebował kilku minut, by na nowo poprawnie funkcjonować. Gdy mógł już w miarę zorientować się w swoim położeniu, doszedł do wniosku, że ściany jaskini i ciało mężczyzny, który wyglądał jak jego ojciec, zniknęły. Znów znajdował się na dworze. Miał nad sobą lawendowe niebo i szare, trójkątne obłoczki.

Mrużąc oczy, rozejrzał się dookoła, lecz nie zobaczył ani groty, ani lasu. Pod stopami miał teraz drogę porośniętą śnieżnobiałymi kwiatami, a nie szkarłatnymi makami. Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu, zorientował się, że kilkanaście kroków przed nim znajdował się kamienny trapez. Jednak nieznacznie różnił się od tego na polanie. Na środku nie było już fantazyjnego głazu odzwierciedlającego róg Wyroczni, a kamienny stół. Z tej odległości nie mógł dostrzec szczegółów.

Nagle usłyszał za sobą dźwięk przypominający pociągnięcie nosem. Momentalnie odwrócił się gotowy do ataku. Już chciał zadać pierwszy cios, gdy uświadomił sobie, że za nim stali Kendappa i RM19. Na ich widok kamień spadł mu z serca. Żyli, głos w jaskini kłamał. Znów wszystko mogłoby być jak wcześniej, lecz przeżyte doświadczenia nie pozwoliłyby na to. Nie można było cofnąć się, lecz jedynie iść dalej, z bagażem doświadczeń z Piernikowej Jaskini. Z Jaskini Dusz.

Towarzysze nie wyglądali najlepiej. Oboje byli bladzi, Kendappa drżała, obejmując dłońmi ramiona. Z ich oczu płynęły strumienie łez, żłobiąc drogę po policzkach. Kaelas stwierdził z ulgą, że nie doznali żadnych obrażeń fizycznych. On też musiał wyglądać podobnie, a dodatkowo dochodziła rana na lewym ramieniu. Automatycznie dotknął jej drugą ręką i przeżył szok, gdy zorientował się, że jej nie ma. Nawet koszula nie została rozdarta.

Spojrzeli sobie w oczy. Nie musieli nic mówić, domyślali się, że pozostała dwójka przeszła przez podobne piekło. Po raz pierwszy rozumieli się bez słów, przeżywali wspólne cierpienie, które zbliżyło ich do siebie jak nic do tej pory.

Trójka ludzi pochodząca z różnych planet podeszła do siebie i objęła w przyjaznym geście. By wesprzeć się nawzajem i zrobić pierwszy krok ku lepszej przyszłości. By chociażby postarać się zmienić stosunki między nimi na lepsze.

– Nie chcę więcej przechodzić przez coś takiego – jęknęła Kendappa, starając się nieudolnie powstrzymać szloch.

Kaelas pierwszy raz widział ją w takim stanie. Zawsze była twarda i poważna, nie okazywała żadnych uczuć poza wrogością i obojętnością. W tamtej chwili zapragnął poznać, co takiego ona widziała, jaki duch przeszłości ukazał się kobiecie, kto był częścią jej duszy, że tak bardzo ją zranił. Zdarł z niej dotychczasową maskę, obnażając wszystko, co ukrywała w środku.

– Chodźmy – rzekł RM19, podając kobiecie kraciastą chusteczkę, którą przyjęła z wdzięcznością. – Nie każmy czekać Wyroczni.

Pierwszy podążył w stronę kamiennego trapezu. Kaelas zamykał pochód, zastanawiając się nad zachowaniem drugiego towarzysza. Poza początkowymi łzami nie okazał innych emocji, a teraz zachowywał się tak, jakby nic nie zaszło, jakby całe to zdarzenie w ogóle nie miało miejsca. Mimo że starał się o tym nie myśleć i skupić na obecnej sytuacji, nie dawało mu to spokoju, jakby umknęło mu coś ważnego. Najistotniejsza część tej układanki.

Pomyślę nad tym później, zdecydował.

Zastanawiał się, czy on także się zmienił. W środku na pewno. Spotkanie z czymś, co wyglądało jak jego ojciec poruszyło coś w jego wnętrzu. Rozstroiło go i niektóre elementy już nigdy nie powrócą na właściwe miejsce. Żałował, że nie będzie mógł wrócić na Landare na Święto Króla. Wyciągnąłby wtedy od matki i Falonara wszystko, co wiedzieli o ojcu. Chciał dowiedzieć się, jakim był człowiekiem i czy to rzeczywiście z jego duszą starł się w jaskini. Czy dorastał w kłamstwach i niedopowiedzeniach, czy przeszedł próbę wymyślnej iluzji?

Bracia DuszyWhere stories live. Discover now